169. Miłość, cierpienie i tatuaże, czyli "Cztery liście koniczyny" Weronika Tomala
Dziś kilka słów o powieści, którą bardzo chciałam przeczytać. To książka autorki znanej mi nie tylko z twórczości powieściowej, ale też z blogosfery. Chodzi o "Cztery liście koniczyny", najnowszą, piątą już historię w pisarskim dorobku Weroniki Tomali, którą zapewne znacie też z bloga pt. "Kto czyta książki - żyje podwójnie". Ja sama czytuję ten blog dość często, bo lubię styl recenzji Weroniki i chociaż mamy trochę inne gusta czytelnicze, to przyjemnie mi się czyta jak z pasją opowiada o swoich lekturach. Miałam też okazję przeczytać inną jej książkę - "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc", o której Wam opowiadałam TU, a która okazała się lekturą lekką i interesującą, dopracowaną i z przesłaniem. Czy nowa powieść Weroniki również mnie nie zwiodła? Zapraszam na moją opinię.
autor: Weronika Tomala
data wydania: 23 lutego 2021 r.
wydawca: Zysk i Ska
liczba stron: 296
kategoria: literatura obyczajowa
uwagi:
*bez erotyki
*bez wulgayzmów
"Cztery liście koniczyny" to historia dwóch osób, których losy splatają się w wyjątkowych okolicznościach. Judyta to pielęgniarka, która kocha swoją pracę, to dziewczyna z wielkim sercem, kiedy więc znajduje tajemniczy notatnik, w którym pojawia się prośba o przekazanie go pewnej osobie, nie waha się, tylko podejmuje tę, jak się okazuje, wielką odpowiedzialność. W ten sposób trafia do samotnika Mateusza, tatuażysty, który w skutek osobistej tragedii zaszył się w chatce ukrytej w lesie. Ich pierwsze spotkanie nie należy do najmilszych, okazuje się jednak, że od tego momentu ich życie nie będzie już takie samo...
Historia Judyty i Mateusza to nie tylko piękna opowieść o miłości, ale też poruszająca historia cierpienia, straty, niezrozumienia. To pełna emocji powieść, przy której osoby wrażliwe mogą nawet uronić kilka łez. Napisana jest prosto i lekko, ale tak naprawdę w niewielu słowach. Sporo się w niej dzieje, jest całkiem dynamiczna i bogata w tajemnice, emocjonalna i pozostająca z czytelnikiem na dłużej, wzbudzająca emocje, pobudzająca do rozmyślań nad życiem, miłością i sensem cierpienia.
Chociaż w tej historii jest nieco smutku i wspomnianego cierpienia, nie czuć w tym przesady. Cała opowieść jest bardzo dobrze zbalansowana pod tym względem, bo oprócz dramatycznych i przygnębiających momentów, ma w sobie też radość i nadzieję. Dzięki temu czytelnik nie czuje się przytłoczony dramatami, jak bywa w przypadku niektórych tego typu książkach (patrz C. Hoover ;)).
Poza dobrym wyważeniem opowieści oraz lekkim i przystępnym stylem, powieść ta ma też i inne zalety - jest zaskakująca pod względem zakończenia, a także oryginalna w kwestii poruszanych wątków. Autorka zdecydowała się też na małą wstawkę w własnego życia, obdarzając główną bohaterkę pewnym nietypowym schorzeniem, na które sama cierpi (sama pierwszy raz słyszę o tym). Dodatkowo, bardzo zręcznie wplotła też motyw tatuażu, ciekawie rozpoczynając każdy rozdział od wyjaśniania znaczeń różnych tatuaży. Żałuję jednak, że ten motyw nie został bardziej rozwinięty, chętnie poczytałabym o tym trochę więcej ;).
"Cztery liście koniczyny" to książka zdecydowanie trzymająca bardzo dobry poziom, napisana z dużą przystępnością, przemyślana, nieco zaskakująca i wzbudzająca w czytelniku emocje. Historia w niej opowiedziana jest wciągająca, przez co czyta się ją szybko, porywa, ale też po przeczytaniu zostaje na jakiś czas w myślach. To opowieść odpowiednio wyważona pod każdym względem - życiowa, ale też lekko nierealna, trochę smutna, ale zarazem budująca i niosąca nadzieję. Bardzo polecam ją nie tylko romantyczkom, jak również osobom, które potrzebują odetchnięcia od tych wszystkich powtarzalnych powieści obyczajowych, czy od nieco cięższego czytelniczego kalibru.
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka oraz Bookhunter.pl, gdzie również znajdziecie moją recenzję.
Z przyjemnością ją przeczytam. Czuje, że mi się spodoba, pod każdym względem :)
OdpowiedzUsuńPolecam! ;)
UsuńZgadzam się, uwielbiam prozę autorki :)
OdpowiedzUsuńJa mam teraz chęć poznać pozostałe książki Weroniki ;)
UsuńBardzo cenię sobie prozę Weroniki. Tę książkę mam dopiero w planach.
OdpowiedzUsuńW takim razie nie będziesz zawiedziona i tą książką ;)
UsuńDobrze wiedzieć, że książka trzyma poziom. Ja czytałam dwie książki autorki.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja mam teraz chęć poznać pozostałe książki autorki ;)
UsuńBardzo lubię książki Weroniki i tę również chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńPolecam, myślę, że nie będziesz zawiedziona ;)
UsuńTo nie do końca moje klimaty, więc nie mam w planach tej książki.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie każdy lubi takie książki ;)
UsuńOczywiście, autorkę kojarzę z bloga, ale nie miałam jeszcze przyjemności czytać niczego, co wyszło spod palców Weroniki. Zamierzam nadrobić, ale chcę zacząć od "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc". :)
OdpowiedzUsuńDobry wybór - "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc" to bardzo przyjemna, lekka książka z ciekawym tłem ;)
UsuńTeż czytam bloga Weroniki, ale jeszcze nie miałam okazji poznać jej książek. Na pewno to jednak nadrobię, a tej powieści jestem bardzo ciekawa. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam Ci jej książki ;)
UsuńCzekam na swój egzemplarz :) Jestem ciekawa jak ja ją odbiorę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojej opinii ;)
UsuńFajnie, że książka jest bez erotyki - lubię dobre erotyki, ale teraz w każdej książce są takie pseudo-erotyczne sceny, które aż się chce ominąć zamiast czytać :)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię erotyki w książkach, najczęściej mnie obrzydza albo wręcz przeciwnie - śmieszy ;)
UsuńI tutaj potwierdza sie przysłowie " nie oceniaj okładki".. mozna pomyśleć ze to erotyk ;) ale i tak nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPS chodzi o to ze erotykiem nie jest co fajne ale i tak treść mnie nie interesuje ;)
UsuńNo właśnie ta okładka może być myląca, sugeruje typowy romans, tymczasem jest to obyczajówka z wątkiem romansowym.
UsuńZrozumiałam od razu o co chodzi w Twoim komentarzu ;). Rozumiem, że nie jesteś zainteresowana, to faktycznie nie Twoje klimaty ;)
A to czasem tak jest i okładka może sprawić, że nie sięgniemy lub wręcz przeciwnie - rozczarujemy się lub pozytywnie zaskoczymy :)
UsuńJasne, że tak - okładka może zachęcić, albo zniechęcić do książki. Ostatnio na blogu widziałam powieść "Bibliotekarka", która może i miała ciekawy opis, ale jej okładka typu "grafik płakał jak projektował" mnie skutecznie zniechęciła...
UsuńNo proszę! Wahałabym się i to mocno, a Twoja recenzja, zwłaszcza fragment o wyważeniu, znowu mnie urzekła, chociaż do sensu w cierpieniu mam bardzo określony stosunek. Brak erotyki też oceniam na plus! Z ciekawości jeszcze podpytam jeszcze - nie jest sentymentalna? Ostatnio jakoś gorzej to znoszę, a zauważyłam, że wiele polskich obyczajówek lubi uderzać w takie tony.
OdpowiedzUsuńChodziło mi bardziej o to, że cierpienie może przynieść dobre owoce. I to niejako mówi też ta książka (co prawda gdzieś w tle).
UsuńJa nie cierpię erotyki w książkach, zawsze wywołuje we mnie albo obrzydzenie albo śmiech XD.
Masz rację, w wielu obyczajówkach można to zauważyć i ta książka ma taką leciutką nutkę sentymentalności, nie jest ckliwa, ale też nie jest też zimna czy oschła w swoim wydźwięku.
U mnie erotyka najczęściej powoduje przewracanie oczami i śmiech. :D Czasami moja Druga Połowa od razu wie, że są miłosne sceny i śmieje się, że zaraz sobie oczy zwichnę. :P
UsuńNuta brzmi dobrze, rozsądnie, tyle mogę znieść. ;) No dobra, to ZNOWU dopisuję przez Ciebie książkę do przeczytania. :P
Haha, ja też przewracam oczami, zwłaszcza jak kolejny raz czytam właściwie takie same opisy ;)
UsuńJak doszłam do fragmentu o pielęgniarce, to od razu pomyślałam, że to Twoje klimaty :D
OdpowiedzUsuńHa, wiadomo, klimaty medyczne to coś dla mnie, ale akurat sięgnęłam po tę książkę nie ze względu na to, że główna bohaterka jest pielęgniarką ;).
UsuńNie znam tej autorki, ale może kiedyś sięgnę po jakąś jej książkę. ;)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci zapoznać się z jej twórczością, pisze bardzo lekko i sympatycznie ;)
UsuńFajnie, że trzyma poziom ❤
OdpowiedzUsuńMnie też to cieszy ;)
UsuńNie znam autorki, ale chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo polecam ;)
UsuńWczoraj ją skończyłam i powiem szczerze, że bardzo mi brakowało takiej "normalnej" książki. Mam wrażenie, że ostatnio wydawane są same jakieś dziwadła i w ogóle słabe książki, przez co często mam zastój czytelniczy. Cieszę się, że zdecydowałam się na tę lekturę :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że się zdecydowałam na tę książkę. I zgadzam się z Tobą, że teraz na rynku jest bardzo dużo książek słabych jakościowo, dziwnych, albo przesadzonych pod jakimś względem, a ta wśród nich błyszczy jak diament, właśnie dzięki swojej "normalności" ;)
Usuń