179. Leningrad, zbrodnia i muzyka, czyli "Miasto duchów" Ben Creed
Ostatnimi czasy mam chęć na lekkie i niewymagające książki, takie, które zapewnią mi rozrywkę, ale zarazem nie wymagają ode mnie dużego skupienia się. Dlatego wybieram z reguły obyczajówki, romanse, czy komedie wszelakie, żeby się odstresować, oderwać od rzeczywistości, poczytać coś przyjemnego i sympatycznego, nie narażając się też na brutalność, czy jakieś przerażające klimaty. Przypadkiem jednak pod koniec kwietnia trafiła do mnie książka zdecydowanie niepasująca do moich ostatnich czytelniczych wyborów. Postanowiłam jednak dać jej szansę i cóż... Sprawdźcie sami ;).
"Miasto duchów" to historia, która rozgrywa się w miejscu i czasie ciekawym, ale trudnym, brutalnym, szarym i smutnym, w Leningradzie jesienią 1951. Zaczyna się mocno - na torach kolejowych znaleziono zwłoki pięciu osób, zmasakrowane, dziwnie ułożone i ucharakteryzowane. Na miejscu zbrodni pojawia się milicja, na czele z porucznikiem Rewolem Rosselem, mężczyzną z przeszłością. Zaczyna on prowadzić śledztwo i badać pogmatwaną zagadkę tej dziwnej zbrodni, nie wie jednak, że może ono zaprowadzić go z naprawdę niebezpieczne rejony...
Trochę się bałam tej lektury, pochodziłam do niej jak pies do jeża, ale się przemogłam i popłynęłam. Historia tak, chociaż nieco makabryczna i niepozbawiona wulgarności i brutalności, napisana jest tak płynnie, że czyta się ją szybko i w sumie lekko. Początkowe zagmatwanie opowieści i niecodzienne miejsce akcji trochę mnie drażniło i spowalniało, ale z każdą kolejną stroną zagłębiałam się coraz bardziej i czytałam z coraz większym zainteresowaniem.
Jak zapewne możecie się domyślić, to nie jest historia lekka i przyjemna, wręcz przeciwnie, jest niełatwa i niepokojąca, na co wpływa nie tylko sam wątek zbrodni, ale też ciężki, duszny klimat komunistycznej Rosji. Całe tło społeczno-historyczne i umiejscowienie akcji w Leningradzie, w mieście, które w czasie wojny, a konkretniej oblężenia w 1941 roku było świadkiem dantejskich scen nadaje tej powieści dodatkowy rys oryginalności. Autorzy (tak, pod imieniem Ben Creed kryje się dwóch panów - Chris Rickaby i Barney Thompson) w ciekawy sposób wpletli w tę opowieść też wątek związany z muzyką, co dodaje jej też nieco specyficznego kolorytu.
Ogólnie jest to książka nieco brutalna i wulgarna, pełna szarości rosyjskiej egzystencji, ponura, smutna i szara. I tacy są też jej bohaterowie - z trudną przeszłością, po przejściach, zmęczeni swoim życiem. Zwłaszcza mam tu na myśli głównego bohatera. Porucznik Rossel to postać całkiem oryginalna - były skrzypek, mężczyzna z trudną przeszłością, poszukujący zaginionej siostry. Przybiera on na co dzień maski - dla ludzi z zewnątrz jest skrupulatny, sumienny w wykonywaniu obowiązków, może też nieco ironiczny i twardy, ale w głębi duszy ma on w sobie wiele wrażliwości, tęsknotę i lęki. Jest też zarazem postacią charakterystyczną dla typu powieści - to taki twardy glina, który nie cofnie się przed niczym, żeby rozwikłać zagadkę makabrycznych morderstw. Polubiłam go, zrozumiałam jego motywacje, podobała mi się też kreacja jego skomplikowanego charakteru.
Jedyne co mogę skrytykować w tej książce, to jej zakończenie. Jak dla mnie ta historia rozwiązała się jednak zbyt szybko. Autorzy ją nieźle pogmatwali, nawarstwili, pododawali trochę dodatkowych problemów i wątków pobocznych, ale wydaje mi się za łatwo to wszystko rozwiązali i niekoniecznie po mojej myśli. Oczywiście zaskoczyli mnie niektórymi chwytami, jednak w stosunku do całej wolno rozwijającej się opowieści, ten finał jest zdecydowanie zbyt krótki i jakby potraktowany nieco po macoszemu. Tak, jakby nie mieli pomysłów na zakończenie i chcieli jak najszybciej rozwiązać akcję.
Mimo tego rozczarowania nieco zbyt szybkim zakończeniem i mimo iż nie jest to książka, która należy do moich ostatnich klimatów czytelniczych, nie czuję się zawiedziona po jej przeczytaniu. Powieść "Miasto duchów" i jej mroczny, duszny, nieco brutalny klimat, mnie zaciekawiła i wciągnęła, zapewniła też takie małe ciarki emocji związane z pewną makabrycznością opisywanej zbrodni. To książka, która nie tylko daje czytelnikowi pewne emocje i rozrywkę (chociaż dość brutalną), ale też pozostaje na dłużej w głowie. Polecam ją szczególnie fanom klimatycznych kryminałów rozgrywających się w dawnych czasach.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu.
Moją recenzję znajdziecie też na blogu Bookhunter.pl - TU.
Przyznaję, że to pomysłowa pozycja, ale należę do wrażliwców, więc jak na razie nie sięgnę po nią.
OdpowiedzUsuńRozumiem, wobec tego nie będę Cię namawiać ;)
UsuńRównież lubię od czasu do czasu sięgnąć po lżejszą literaturę, ale ta bardziej wymagająca często na długo zostaje mi w pamięci. Mimo wszystko czas akcji utworu bardzo do mnie przemawia...
OdpowiedzUsuńMnie nie zawsze zależy, żeby książka została w mojej pamięci, najczęściej po prostu chcę mieć chwilę rozrywki i oderwania od rzeczywistości ;)
UsuńMnie tematyka tej książki zainteresowała. Być może więc w przyszłości do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńSuper, polecam ;)
UsuńNie spodziewałam się po tej książce wulgaryzmu i brutalności. Ogolnie mam ją już w swojej domowej bibliotece, więc to tylko kwestia czasu, aż ją poznam.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie jest przesadnie brutalna czy wulgarna, ale jednak osoby wrażliwe mogą niekoniecznie dobrze przyjąć tę historię.
UsuńMogłabym dać szansę tej książce.
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńNajważniejsze ze nie było aż tak źle ale ogólnie dobdze.. no tylko te zakończenie. Szkoda :(
OdpowiedzUsuńW ogóle nie było źle. Cóż, miałam nadzieję, że moja opinia ma pozytywny wydźwięk, ale jak widać nie do końca udało mi się zawrzeć to, co chciałam powiedzieć.
UsuńCiekawi mnie ta książka, lubię tego typu kryminały, więc się chętnie skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSuper, polecam ;)
UsuńJa się w tej lekturze paradoksalnie najbardziej obawiam tego dusznego klimatu i tła historyczno-obyczajowego. Z Rosją mi jakoś nie szczególnie po drodze. Ważne jednak, że Ciebie książka wciągnęła ostatecznie, choć początkowo się jej obawiałaś.
OdpowiedzUsuńCiekawe, że to, co mnie się spodobało, w Tobie wzbudza wątpliwości, ale rozumiem ;)
UsuńLubię brutalny świat w książkach. Nawet przy takich potrafię odpocząć choć po lżejsze też często sięgam. Tytuł mnie skusił i przy najbliższej okazji z przyjemnością do niego zajrzę :)
OdpowiedzUsuńTa powieść nie jest przesadnie brutalna, raczej sama tematyka i miejsce akcji wymaga od tej książki pewnej dozy brutalności i wulgarności. Niemniej, dla osób wrażliwych może to być lektura ponad siły. Super, że Cię skusiła ta książka, ciekawa jestem Twojej opinii ;)
UsuńMam na książkę chrapkę, lubię klimaty rosyjskie
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo Ci ją polecam ;)
UsuńRosja i duszny klimat - to raczej nie dla mnie :) A przynajmniej nie na ten czas. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie każdemu odpowiadają takie klimaty. Ja ogólnie też nie jestem fanką tego typu książek, wolę lekkie powieści obyczajowe, ale "Miasto duchów" jakoś mnie zainteresowało i w sumie jestem zadowolona z tej lektury ;)
UsuńChętnie przeczytam, opis fabuły zaciekawia :)
OdpowiedzUsuńPolecam w takim razie ;)
UsuńCzytałam i z tej lektury byłam bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńSuper ;)
UsuńChętnie po nią sięgnę, ale jesienią. Wtedy właśnie lubię takie cięższe kryminały. Dziękuję za świetną recenzję :)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowo i w takim razie polecam Ci tę książkę na jesień ;)
Usuń