284. Sympatyczna i klimatyczna komedia kryminalna, czyli "Przepraszam, tu był trup" Marta Matyszczak
Ostatnimi czasy chętnie sięgam po komedie kryminalne, mam bowiem chęć na niewymagające, a zarazem zabawne i niegłupie lektury. Przy okazji każdej nowej premiery tego rodzaju powieści, zapisuję sobie tytuł i czasem sięgam po nią od razu, a czasami muszę mieć na nią wenę. Na przykład najnowszą powieść Marty Matyszczak, "Przepraszam, tu był trup", miałam okazję poznać zaraz po premierze. Było to dla mnie pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki i za chwilę Wam o tym opowiem ;).
Najpierw jednak w kilku słowach przybliżę Wam o czym jest ta książka:
To opowieść o grupce ludzi, którzy są zaproszeni na otwarcie luksusowego, ekologicznego hotelu ze spa w Wiśle. Wśród nich znajdziemy: znaną tiktokerkę, producentkę kosmetyków, właściciela sieci cukierni, popularnego aktora serialowego oraz trenerkę wszystkich Polaków. Dodatkowo do hotelu przybywają osoby towarzyszące wspomnianym gościom, a wśród nich Rita Braun, młoda kobieta, która od niedawna układa sobie życie na nowo. Pobyt w hotelu i spa ma być dla wszystkich przyjemną przygodą, okazuje się jednak turnusem z piekła rodem, kiedy pojawia się trup...
Powieść tę charakteryzuje ciekawy pomysł na narrację - wszyscy ważniejsi bohaterowie poza Ritą są przedstawieni z perspektywy pierwszej osoby, to znaczy snują przed czytelnikiem monologi wewnętrzne, przetykane dialogami z innymi postaciami. Tylko historia panny (z odzysku ;)) Braun jest zaprezentowana przez narratora trzecioosobowego. Ten interesujący zabieg ma zapewne podkreślić szczególną rolę tej postaci oraz opowiedzieć o niej nieco więcej, pokazać z innej perspektywy.
Nietypowe jest też to, w jaki sposób rozwija się ta historia - najpierw pojawia się trup, a potem mamy liczne retrospekcje, relacje bohaterów, które stopniowo prowadzą do punktu kulminacyjnego, to jest do odkrycia personaliów zamordowanego i jego mordercy, ale też do powoli wyjaśniają okoliczności, w jakich doszło do zbrodni. Dodatkowo pojawia się w tej książce dość oryginalny motyw podcastu, który niespodziewanie zaczyna nagrywać Rita, a w którym to prowadzi własne śledztwo. Trochę skojarzyło mi się to z serialem "Zbrodnie po sąsiedzku", chociaż w tej książce przyjaciele głównej bohaterki są znacznie młodsi, a i okoliczności są nieco inne. Rita jest jednak, podobnie jak Mabel ze wspomnianego serialu, postacią nietuzinkową, na dodatek mimo młodego wieku mającą już trudne doświadczenia, ale też próbującą zacząć życie na nowo. Stąd może moje skojarzenie.
"Coś wisi w powietrzu. Może to tylko złudzenia wywołane tym, że wszyscy tu utknęliśmy przez te śniegi. A może rzeczywiście jest tu coś na rzeczy. Jedno jest pewne - napięta jak plandeka na żuku atmosfera."
Książka napisana jest wyjątkowo prostym, bezpretensjonalnym, wręcz potocznym językiem, przez co czyta się ją szybko, lekko i bezproblemowo. Znajdziemy w tej lekturze też oczywiście odpowiednią dawkę humoru i absurdu, a także kilka ciekawych spostrzeżeń o świecie współczesnych celebrytów i influencerów, który jest pełen hipokryzji i intryg. Podobało mi się wplecenie w opowieść zagadnień ekologicznych, konkretnie zjawiska greenwashingu, o którym wcześniej nie słyszałam. Z kolei to, że autorka wybrała na miejsce akcji górską miejscowość, a na czas akcji zimę stulecia z zamieciami śnieżnymi, powoduje, że cała historia ma taką klimatyczną otoczkę, ale też w bardzo ciekawy sposób wpływa na całą historię i bohaterów.
Pierwsze spotkanie z piórem autorki uważam za udane, choć przyznam szczerze, że nie wszystko w tej książce mi się podobało. Mam wrażenie, że chwilami cała opowieść była za bardzo rozmieniana na drobne, rozpraszana przez monologi wewnętrzne egotycznych bohaterów, a i nie wszystkie wątki zostały tu zamknięte w sposób dla mnie satysfakcjonujący. Co do drugiego zastrzeżenia, to myślę, że może w kolejnym tomie dowiem się więcej, w końcu "Przepraszam, tu był trup" to dopiero początek nowej serii "Zbrodnie na podsłuchu". Z przyjemnością więc poczytam następne książki autorki i dowiem się więcej :).
Wam też polecam tę książkę, mimo drobnych niedociągnięć jest ona bowiem lekturą przyjemną, ma w sobie humor i ciekawie poprowadzony wątek kryminalny, a także trafne spostrzeżenia o współczesnym świecie. To komedia kryminalna, powieść z nurtu cosy crime, dość specyficzna, może nie każdemu przypadnie do gustu, ale jeśli lubicie takie klimaty, to warto ją poznać bliżej ;).
Recenzję przeczytałam z ciekawością, ale nie jest to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem, nie każdy lubi takie klimaty ;)
UsuńJak będę potrzebowała czegoś na odstresowanie to pewnie zajrzę.
OdpowiedzUsuńSuper, polecam! ;)
UsuńJestem na tak :)
OdpowiedzUsuńNo i super! ;)
UsuńLubię cosy crime, choć tak po prawdzie to czytałam tylko "Czwartkowy klub zbrodni". To może ja po prostu lubię tę książkę? :) Hasło greenwashing znam i cieszę się, że autorka postanowiła przybliżyć je szerszemu gronu. Nie wiem, czy przeczytam, bo mimo wszystko boję się k. kryminalnych (że znowu trafię na coś, co mi nie przypadnie do gustu). Ale nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja mam "Czwartkowy klub zbrodni" w planach ;). Z tymi komediami kryminalnymi to już tak jest, że są te lepsze i gorsze, chociaż lubię ten gatunek, to już kilka razy zdarzyło mi si trafić na słaba lekturę. Ta jest całkiem dobra, przyjemna, chociaż też ma swoje wady, więc nie wiem, czy akurat Tobie się spodoba ;)
UsuńPo kryminały nieczęsto sięgam, ale komedia kryminalna to coś, co mogłoby mi się spodobać. Mam jednak kilka tytułów w planach tylko ciągle coś innego wbija się w kolejkę :). Jeśli ten gatunek faktycznie mi podejdzie, to możliwe, że i po tego trupa sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam?! To bardzo przyjemny gatunek, choć i tu zdarzają się lepsze i gorsze książki. Ciekawa jestem, czy przypadnie Ci do gustu :)
UsuńWażne, że finalnie oceniasz ją pozytywnie :D
OdpowiedzUsuńTak, to najważniejsze ;)
Usuń