1. "W domu"


Na pierwszą książkę do zrecenzowania na tym blogu wybrałam “W domu” Harlana Cobena. Nieprzypadkowo tak się stało, od lat bowiem jestem fanką tego autora. Lubię jego styl pisania, bohaterów, a także sposób w jaki snuje fabuły poszczególnych powieści. 

Moją ulubioną “cobenową” postacią jest Windsor Horne Lockwood III, zwany Win, psychopatyczny bogacz i najlepszy przyjaciel Myrona Bolitaira. Zawsze fascynowała mnie jego tajemniczość, jego lakoniczność, opanowanie, siła fizyczna oraz oddanie, z jakim pomaga swojemu przyjacielowi. Lubię go zdecydowanie bardziej niż Myrona, który przecież jest głównym bohaterem serii książek. Dlatego też, kiedy usłyszałam, że Coben napisał nową, jedenastą już część cyklu “Myron Bolitair” i że ważną postacią tej powieści będzie właśnie Win, byłam zachwycona. Z różnych przyczyn nie mogłam od razu kupić tej książki, nabyłam ją dopiero przed 3 tygodniami i przeczytałam ekspresowo, bo w dwa dni ;).


tytuł: “W domu”
autor: Harlan Coben
tytuł oryginalny: “Home”
premiera: 20 września 2016 r.
premiera polska: 17 stycznia 2018 r.
liczba stron: 416





W powieści “W domu” po dłuższej przerwie znów spotykamy Wina Lockwooda i Myrona Bolitaira. Nie widzieli się oni od roku, trochę się pozmieniało w ich życiach, ale mimo to kolejny raz obaj bawią się w detektywów. Jednak tym razem sprawa jest bardziej osobista, szukają bowiem dwóch porwanych przed dziesięcioma laty dzieci: syna kuzynki Wina i jego kolegi. Lockwood jest więc bardzo zaangażowany w tę sprawę, zwłaszcza, że dostał on informację od tajemniczej osoby, że jeden z chłopców widziany był w Londynie. Udaje się więc tam jak najszybciej może i tym razem to on potrzebuje pomocy przyjaciela...

Na początku chcę zauważyć, że to taka typowa "cobenowa" książka. Mamy bowiem to, do czego jesteśmy przyzwyczajeni - Myron i Win, przyjaciele, którzy wychodzą nawet z największych problemów, potrafią rozwiązać różne zagadki, nie tylko dzięki pieniądzom Lockwooda, własnej inteligencji i umiejętności dedukcji, ale też z pomocą różnych, ciekawych współpracowników. W powieści pojawiają się więc doskonale nam znana Esperanza i Duża Cyndi, jak również bratanek Myrona i jego kumple: Ema i Łyżka, których poznaliśmy w trylogii młodzieżowej - “Mickey Bolitair”. Mamy też specyficzny humor, który nie każdemu może przypaść do gustu, proste, momentami nieco prymitywne dialogi, a także liczne nawiązania do tak naprawdę nawet nierozpoczętej profesjonalnej kariery sportowej Myrona.


Swoją drogą wątek niedoszłej kariery Myrona Bolitaira jest moim zdaniem już za bardzo naciągany. O ile w pierwszych częściach cyklu był ciekawy i pasował do akcji, o tyle w tej książce był niepotrzebny. Dziwne i śmieszne jest to, że według autora wszyscy w USA kojarzą koszykarza, który przed rozpoczęciem pierwszego sezony miał tragiczną kontuzję, więc tak naprawdę nie zaczął grać zawodowo. A już ten film dokumentalny na temat Myrona i jego “kariery” to żenada, w tej kwestii pan Coben przesadził. Ileż można rozpamiętywać kontuzję sprzed kilkudziesięciu lat?

Ta część wyróżnia się jednak czymś spośród całego cyklu, pojawia się w niej bowiem całkiem nowy narrator. Po raz pierwszy możemy poznać historię nie tylko z punktu widzenia Myrona, ale również z perspektywy Wina. Jak wspomniałam wyżej, tajemniczy, nieco ekscentryczny i twardy typ, jakim jest Lockwood był zawsze moim ulubieńcem, więc z jednej strony byłam zadowolona, że wreszcie mogę więcej przeczytać o nim i o jego postrzeganiu niektórych spraw. Z drugiej strony przez to, że możemy poznać jego przemyślenia, stracił on trochę swojej tajemniczości i nie wiem czy mi się to podoba... 






Tak naprawdę dla mnie cała historia o porwanych chłopcach i ich poszukiwaniu była niezbyt ciekawa i trochę przewidywalna. Bardziej mnie interesował Win i te jego przemyślenia. Postępowanie bohaterów było momentami trochę nielogiczne, jakby błądzili we mgle. Zakończeniu z kolei czegoś zabrakło, nie zaskoczyło mnie zupełnie, podobnie zresztą jak epilog.

Fanom przygód Myrona i Wina polecam tę książkę, znajdą w niej to, co lubią i co znają. Ja jestem mimo niektórych niedoróbek jestem zadowolona. Z kolei myślę, że osoby, które stykają się pierwszy raz z twórczością tego pisarza, mogą niekoniecznie dobrze odebrać tę powieść. Nie oszukujmy się, to thriller znanego pisarze, część dłuższej serii, nie arcydzieła literatury, tak więc nie do każdego może to trafić. Ale jeśli ktoś szuka czegoś lekkiego, niekoniecznie wymagającego głębszych przemysleń, takiej lektury w sam raz na lato, to polecam ;).

Komentarze

  1. Bardzo lubię książki tego autora. Tej jeszcze nie czytałam, ale mam ją w planach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro lubisz Cobena, to ta też Ci się spodoba. Jest bardzo w jego stylu ;)

      Usuń
  2. Też lubię Cobena. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie miałam okazji czytać Cobena, mam nadzieję, że nie długo będę mieć do tego okazję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie zaczynaj od tej książki, bo to część serii, polecam na początek "Bez pożegnania" ;)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Czasem trzeba, bo, o dziwo, nie wszyscy go znają ;) ;)

      Usuń
  5. Po książki tego autora sięgam w ciemno. Uwielbiam jego twórczość. Ten tytuł jeszcze przede mną. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Zerknęłam sobie na początek :D. W sumie przeczytałabym coś jeszcze Cobena, bo dawno już nie sięgałam po tego autora. Jednak ten tytuł nie bardzo mnie przekonuje :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, odkopałaś bardzo stary post! Rozumiem, "W domu", to według mnie raczej pozycja, która sprawdzi się bardziej dla fanów Myrona i Wina, nie dla okazyjnych "czytaczy" Cobena ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.