172. "I tak się powoli żyje na tej wsi...", czyli "Szczęśliwy los" Małgorzata Starosta
Ostatnimi czasy zaczęłam sięgać po komedie kryminalne, chyba nawet wspominałam o tym w którymś podsumowaniu miesiąca (jakby co - podsumowanie marca będzie z kwietniem, bo ostatnio cienko u mnie z czytaniem). Wcześniej jakoś pomijałam ten gatunek, nie byłam zainteresowana, ponieważ jednak ostatnio mam chęć na nieco lżejsze lektury, zaczęłam więc wybierać i tego typu powieści. Moje spotkania z książkami tego rodzaju były różne, raczej nie znalazłam tu arcydzieła, ale przy niektórych nawet dobrze się bawiłam.
Jeśli czytacie mojego bloga już od jakiegoś czasu, mogliście zauważyć, że naprawdę trudno mnie zachwycić i większość moich lektur oceniam raczej jako średniaki. Rzadko kiedy trafiam na książkę, która by mnie faktycznie zadowoliła do tego stopnia, żeby ją ocenić na 8/10 czy wyżej. Tymczasem okazało się, że taka niepozorna komedia kryminalna, jak "Szczęśliwy los", spodobała mi się tak bardzo, że będę ją wszystkim gorąco polecać ;).
Dokładnie tak, to książka naprawdę warta uwagi - napisana lekko i bezpretensjonalnie, ale zarazem błyskotliwie, oryginalnie i ze sporą dawką elokwencji. To powieść bardzo łatwa w lekturze, przyjemna, sympatyczna, wzbudzająca uśmiech na twarzy, a momentami wręcz wybuchy śmiechu. To historia zakręcona i zagmatwana, pełna nawiązań do folkloru ludowego, przepełniona nietuzinkowymi bohaterami oraz specyficznym klimatem.
Opowiada ona historię czterech przyjaciółek w kwiecie wieku (chwilę po 30tce. Ostatnio zwracam na to uwagę, bo za nieco ponad miesiąc sama wkroczę dumnie do klubu trzydziestolatek ;)), które niespodziewanym, ale całkiem szczęśliwym zrządzeniem losu stają się posiadaczkami niemałej fortuny. Postanawiają przeznaczyć ją na siedlisko w urokliwej podlaskiej miejscowości, wobec którego mają wielkie i dalekosiężne plany. Tymczasem na drodze realizacji ich wieloletnich marzeń staje pewien trup i szereg wydarzeń z tym związanych. Dziewczyny zaczynają się zastanawiać czy to faktycznie szczęśliwy los...
Wspomniałam wyżej o nawiązaniach do folkloru, dodam jeszcze, że są naprawdę dużą zaletą tej historii, bo nie tylko ją ubarwiają, ale nadają jej takiej oryginalności. Dotyczy to zwłaszcza legend, które autorka wplata w tę historię, ale także gwary ludowej, pojawiającej się od czasu do czasu w wypowiedziach bohaterów (zwłaszcza jednej takiej bohaterki ;)). Podobnie ma się sytuacja z miejscem akcji - Babibór Podlaski, miejscowość wymyślona przez panią Starostę, to nie tylko wprost wymarzona lokalizacja na tego typu historię, ale też ciekawe miejsce, dodające jej kolorytu.
Również bohaterowie występujący w tej historii, barwni, charakterni, różnorodni, niejednoznaczni, stanowią mocną stronę całej historii. Jest ich tak wielu, że może nie poznajemy wszystkich bardzo dokładnie, ale nawet ci, którzy pojawiają się gdzieś tam w tle, mają swoje zadanie i swoją wartość dla całej akcji. Komizm postaci i sytuacji w jakich się znajdują, jest z kolei świetnie wyważony, lekki i sympatyczny.
Nie można też zapomnieć o elokwencji i atrakcyjności pióra autorki. Potrafi ona, używając języka naturalnego i przystępnego, a także różnych ciekawostek i nawiązań, zbudować historię, którą się czyta tak szybko, że wręcz pochłania. Miałam może lekki problem z wciągnięciem się na początku, ale im dalej czytałam, tym było lepiej, a już dla końcówki zarwałam noc ;). To naprawdę u mnie rzadkie i świadczy o tym, że mnie dana powieść autentycznie wciągnęła.
"Szczęśliwy los" to moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Starosty i od razu taki szczęśliwy traf ;). Książka ta zapewniła mi sporo dobrej zabawy, oderwała mnie na chwilę od rzeczywistości, zaintrygowała i wciągnęła. To powieść, którą polecam nie tylko fanom gatunku, ale też wszystkim osobom, które szukają lekkiej, przyjemnej i niegłupiej lektury na te dziwne, chłodne, kwietniowe popołudnia i wieczory ;).
Wiele osób chwaliło mi ją tą powieść, więc koniecznie muszę w końcu ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam!
UsuńMogłabyś ją porównać do stylu (a dokładniej poczucia humoru) jakiejś innej autorki - lub autora? Brzmi ciekawie, ale wciąż sceptycznie podchodzę do tego gatunku ;)
OdpowiedzUsuńHmm teraz mnie zagięłaś. Może trochę przypomina mi humor z książki "Dywan z wkładką", ale też nie do końca. Nie jest to humor żenujący, nie jest polityczny (czego nie cierpię), raczej taki sytuacyjny, niegłupi.
UsuńPolecam Ci również zajrzeć do wcześniejszej trylogii autorki pt. "Pruskie Baby". Na pewno Ci się spodoba.
OdpowiedzUsuńOd teraz mam w planach te serię ;)
UsuńMuszę powiedzieć, że mnie skusiłaś! Bardzo lubię komedie kryminalne, zresztą te niekryminalne w sumie też, więc dwa razy namawiać mnie nie trzeba! ;) Tylko właśnie sprawdziłam, że nie ma jej na ebooku... No trudno, kiedyś otworzą ochockie biblioteki. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię skusiłam, bo to jedna z nielicznych książek z tego gatunku, którą polecam bez zastanowienia ;).
UsuńBiblioteki na Ochocie są zamknięte? Jestem zaskoczona, bo wiem, że sporo bibliotek korzysta z tego, że te wszystkie rozporządzenia nie zabraniają wypożyczania książek.
Świetnie, że książka ci się podobała. Ja nie ukrywam, że najpierw chciałabym sięgnąć po wcześniejsze książki autorki. Do tej pory komedie kryminalne mnie zawodziły, ale może ta książka to odmieni.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Ja teraz mam w planach poprzednią serię autorki. Inne komedie kryminalne, które czytałam, też mnie nie do końca zadowalały, a ta właśnie szalenie mi się spodobała. Może więc i Tobie przypasuje ;)
UsuńCieszę się, że udało Ci się zrelaksować... teraz potrzeba takich książek (w szczególności) :)
OdpowiedzUsuńTak, to była bardzo fajna lektura ;)
UsuńAkurat na ten czas :)
UsuńDokładnie ;)
Usuń:)
UsuńBędę tę książkę czytać. Muszę tylko ją znaleźć :)
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńWydaje mi się, że jeszcze nigdy nie czytałam tego gatunku :)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie polecam zacząć z nim przygodę od tej książki ;)
UsuńSkusiłaś mnie! Zapisuję sobie ten tytuł, zwłaszcza przyciąga mnie ten folklor :D Chociaż przyznam się, że jeszcze nigdy nie czytałam żadnej komedii kryminalnej, no chyba że można w to wliczyć "Damę z kotem" Iwony Czarkowskiej, ale raczej nie... Na półce czeka na mnie "Ja cię kocham, a ty miau" Miszczuk (ale na razie odpoczywam od tej autorki po przeczytaniu 5 powieści z cyklu "Kwiat paproci"), jeszcze kiedyś chciałam "Natalii 5" Olgi Rudnickiej, ale na razie mi się nie spieszy.
OdpowiedzUsuńSuper, cieszę się, że Cię skusiłam, to naprawdę fajna, lekka i sympatyczna książka. Ja pod koniec zeszłego roku miałam pierwszą styczność z komedią kryminalną i zaciekawił mnie ten gatunek. Tych książek, o których wspominasz, nie znam, ale mogę jeszcze polecić "Dywan z wkładką" Marty Kisiel z tego gatunku ;)
Usuń