173. Coś starego, coś nowego i coś pożyczonego, czyli "Stara miłość nie rdzewieje" Denise Grover Swank

Jakiś czas temu opowiadałam Wam o książce, którą czytało mi się bardzo przyjemnie, choć może nie była jakoś szczególnie odkrywcza czy wartościowa. Chodzi o powieść "Przypadkowy narzeczony", czyli pierwszy tom serii "Cztery wesela". Wspominałam wtedy (TU), że przypomina mi ona filmowe komedie romantyczne i że świetnie się nadaje na odstresowanie. Tymczasem niespełna dwa tygodnie temu miał premierę drugi tom tej serii, pt. "Stara miłość nie rdzewieje" i dziś opowiem Wam właśnie o tej książce.


tytuł: "Stara miłość nie rdzewieje"
tytuł oryginału: "The Player"
cykl: "Cztery wesela" (ang. "The Wedding Pact")
autor: Denise Grover Swank
tłumacz: Lucyna Wierzbowska
data wydania: 2 czerwca 2015 r.
data polskiego wydania: 14 kwietnia 2021 r.
wydawca: Wydawnictwo Kobiece
liczba stron: 416
kategoria: romans
uwagi:
*to drugi tom serii
*jest jedna scena erotyczna, w nieco "harlequinowych" klimatach

W tej części serii poznajemy losy Blair Myers Hansen, przyjaciółki głównej bohaterki pierwszego tomu. Blair jest prawniczką specjalizującą się w rozwodach, osobą pewną siebie i bardzo rozsądną. Poznajemy ją w przeddzień ślubu (konkretnie w tygodniu poprzedzającym jej zamążpójście) z Neilem, praktycznym, nieco nudnym lekarzem. Niestety, pojawiają się komplikacje - na horyzoncie zjawia się były chłopak, jej pierwsza miłość, z kolei w pracy wizja awansu, a na dodatek krewni pana młodego nie ułatwiają sprawy. Czy Blair uda się doprowadzić do tego ślubu z rozsądku, czy faktycznie okaże się, że stara miłość nie rdzewieje?

Podobnie jak w poprzednim tomie, tak i tu, cała historia jest nieco przewidywalna, co jednak nie odbiera jej uroku. Opowieść o Blair, która staje przed kilkoma życiowymi dylematami i o Garretcie, który jej tych wyborów nie ułatwia, jest bardzo dynamiczna, szybka, lekka w odbiorze, ze sporą dawką humoru. Czyta się ją naprawdę sprawnie i przyjemnie, bawi, daje chwilę rozrywki, choć może niekoniecznie zaskakuje. 

Autorka ma lekkie pióro, pisze prosto i płynnie, nie bawi się w zbędne opisy, stawia raczej na dialogi i szybką akcję. Bohaterów kreuje całkiem wiarygodnie, nadaje im trochę charakteru, można więc zrozumieć ich działania i wybory. Są oni jednak nieco stereotypowi, jak pewna siebie i rozważna prawniczka Blair, która jednak gdzieś tam tęskni za prawdziwą miłością, czy Garrett, który jest podrywaczem i skacze z kwiatka na kwiatek, ale nie zaburza to przyjemności z czytania. Gdzieś tam w tle przewijają się postacie znane z pierwszego tomu i kilku nowych bohaterów jak rządząca i staroświecka Debra, przyszła teściowa Blair, która nie potrafi zrozumieć nowoczesnej narzeczonej syna, a także tajemnicza babcia Garretta. 

Ogólnie rzecz biorąc, czytając tę książkę miałam w głowie to, że to taka typowa komedia romantyczna, gdzie bohaterka musi wybrać między statecznym i dającym poczucie bezpieczeństwa narzeczonym, a byłym ukochanym, który może dać jej szczęście i emocje, a nie tylko nudną stabilizację. Z tym, że tu dodatkowo dochodzi jeszcze jeden aspekt, który może zaważyć na jej wyborze. Nie będę zdradzała o co chodzi, ale przyznam szczerze, że było to dla mnie trochę niewiarygodne i zarazem nieco denerwujące.

Cóż mogę więcej powiedzieć o tej książce? To powieść z gatunku tych, które mają zapewnić czytelnikowi tylko i wyłącznie prostą i nieskomplikowaną rozrywkę, bez głębszych odczuć i rozmyślań. I w tym spełnia się ona całkowicie, zapewniając rozrywkę podobną do tej, którą dają nam filmowe amerykańskie komedie romantyczne ;). 

Polecam fankom gatunku i osobom, które szukają czegoś na odstresowanie.


Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu.


Komentarze

  1. Od czasu do czasu warto przeczytać taką lekką książkę. Lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie Ci polecam, ale zacznij od pierwszego tomu, będzie ciekawiej ;)

      Usuń
  2. Czasem lubię sięgnąć po lżejszą powieść.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja raczej na ten moment nie szukałam takiej książki. Też rzadko sięgam po ten gatunek.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ja ogólnie lubię ten gatunek i często po niego sięgam ;)

      Usuń
  4. Dealna książka na leniwy weekend, bądź wakacje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tylko rozrywka lub "aż" w szczególności na te czasy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z ciekawości chętnie bym przeczytała :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mówię nie, ale chyba jednak wolę romanse czy komedie romantyczne w wersji filmowej :) Raz na jakiś czas obejrzę sobie np. Zakochaną złośnicę czy Serce nie sługa (z Hugh), nie mówiąc o Domku nad jeziorem.

    PS. Dziękuję Ci za informację w poprzednim komentarzu :) Tytuł sobie zapisałam, ale i tak wcześniej zapoluję na Dywan z wkładką. Lubię Martę Kisiel, szczególnie jej Toń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jak ja uwielbiam "Zakochaną złośnicę"! Chętnie wracam do tego filmu. Też ogólnie wolę komedie romantyczne w wersji filmowej, ale od czasu do czasu lubię też coś takiego poczytać ;)
      PS "Dywan z wkładką" to było moje pierwsze spotkanie z autorką, tak mi się podobała ta książka, że mam chęć na poznanie innych powieści pani Kisiel, chociaż to ogólnie nie moje klimaty czytelnicze ;)

      Usuń
  8. Nie znam tej serii, ale to raczej nie mój target i nie mam w planach po nią sięgać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznaje, czuję się skuszona. Chętnie bym ją schrupała. Dawno nie czytałam tego gatunku literackiego, więc tak, mogę ją przeczytać ;) Jak rozumiem, trzeba zacząć od 1 tomu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że poczułaś się skuszona ;). Lepiej zacząć od pierwszego tomu, gdyż może niektóre rzeczy wyjaśnić.

      Usuń
  10. Zapisuję na listę książek wakacyjnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysł, to książka w sam raz na wakacyjny relaks ;)

      Usuń
  11. Ja aktualnie jestem w fazie poradników, więc na razie nie patrzę na inne książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nie za bardzo się lubię z poradnikami, wolę takie książki ;)

      Usuń
  12. Podoba mi się, że zawsze w uwagach piszesz o obecności i "intensywności" scen erotycznych - mi to zawsze bardzo pomaga, bo mogę sobie dopasować, czy dam radę przeczytać czy nie. Spotkałam się kilka razy z sytuacjami, w których były mocne sceny erotyczne, a o nich nikt nie napisał i potem byłam nieco zażenowana, bo nie lubię podglądać życia intymnego bohaterów ;) Tak było np. w "Amerykańskich bogach" Neila Gaimana i w "Na południe od granicy, na zachód od słońca" Harukiego Murakamiego. Więc jeszcze raz dzięki, że wspominasz o takich rzeczach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też nie lubię czytać scen erotycznych i dlatego zawsze zwracam na to uwagę, pomyślałam więc, że będę ostrzegać i cieszę się, że dla kogoś to jest przydatne ;).

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.