219. Pierwszy kwartał roku 2022 czytelniczo - podsumowanie
Przy okazji podsumowania ubiegłego roku wspomniałam, że mam postanowienie, żeby się do niczego nie zmuszać, a zarazem spróbować zmniejszyć stosiki kurzących się od dawna nieprzeczytanych książek. I po czterech miesiącach roku 2022 muszę Wam przyznać, że o ile w pierwszym postanowieniu się dobrze trzymam, o tyle przy drugim jednak poległam ;). Ale nie przejmuję się tym, w końcu nikt mnie z tego rozliczał nie będzie. W każdym razie przyznaję się do mojej porażki. I działam dalej :).
Przez te cztery minione miesiące udało mi się przeczytać 19 książek. Nie jest to mało, ale w porównaniu z ubiegłymi latami czuć różnicę. Najgorzej mi poszło w lutym - przeczytałam tylko dwie nowe książki. Znacznie lepiej było w marcu i kwietniu, chyba już powoli zaczynam wracać do systematycznego czytania. I być może wkrótce znów będę biła rekordy ;).
To Ruby, suczka rasy berneński pies pasterski, która należy do moich sióstr. Przy okazji robienia zdjęć książka nieco ucierpiała, ale to z mojej winy, bo nie upilnowałam psiny ;). |
Styczeń
1. "Ostatni list od kochanka" Jojo Moyes - tę książkę miałam na półce od dawna, ale jakoś nie miałam okazji jej przeczytać. W ramach walki ze stosami hańby sięgnęłam po nią na początku miesiąca. W ubiegłym roku oglądałam film na podstawie tej historii i on, delikatnie mówiąc, mnie rozczarował. Trochę się więc obawiałam tej lektury, ale jednak dałam jej szansę i w sumie nie żałuję, bo była ciekawsza od filmu, chociaż wątek współczesny zupełnie mnie nie porwał, a momentami wręcz zirytował. Ale ogólnie tragedii nie było, stąd ocena 6/10.
2. "Kobierce utkane z pajęczyny" Renata Kosin - to już czwarty tom serii, nie zachwycił mnie może tak, jak pierwszy, ale przeczytałam tę książkę szybko i z dużym zainteresowaniem, bo autorka tka swoją opowieść prawie jak te tytułowe kobierce. Trochę tajemnic rodziny Śmiałowskich rozwiązuje się w tej części, są oczywiście dramaty, są smutki, ale też radości. Czytało mi się dobrze, dlatego oceniłam tę książkę na 7/10.
3. "Promyk nadziei" Renata Kosin - ostatni tom "Sióstr Jutrzenki" był dla mnie lekkim rozczarowaniem. Mam wrażenie, że po tym całym zamotaniu historii rodu Śmiałowskich i po wszystkich tajemnicach, to zakończenie okazało się jakieś takie za mało wyraziste, za szybkie, niespecjalnie oryginalne. Nie była to jednak ogólnie zła książka, napisana była dobrze i lekko, podobnie jak jej poprzedniczki, dlatego myślę, że ocena 6/10 będzie dla niej w sam raz.
4. "Fit na zawsze" Marta Hennig-Kruk - o tej pozycji pisałam na blogu - TU , nie będę się więc powtarzać. Dodam tylko, że nie oceniłam jej liczbowo, bo z reguły tego typu publikacji nie umiem ocenić w ten sposób.
Luty
1. "Lokatorka Wildfell Hall" Anne Brontё - to kolejna z książek, które od dawna czekały na mojej półce na przeczytanie i w lutym wreszcie nadeszła jej kolej. Nie będzie to moje ulubiona powieść, niemniej losy tajemniczej mieszkanki Wildfell Hall mnie zainteresowały, chociaż dopiero po kilku rozdziałach. Na początku ciężko mi było się wciągnąć w tę historię, ale z każdą kolejną stroną ta klimatyczna i pełna emocji opowieść wciągała mnie coraz bardziej. Pokazuje ona siłę i determinację kobiety oraz zmaganie się z losem, który czasem bywa okrutny, ale jest przy tym dość ponura, a momentami świat przedstawiony i bohaterowie po prostu denerwują czytelnika. Całość oceniam na mocne 7/10.
2. "Anne z Zielonych Szczytów" L.M. Montgomery - po nowe tłumaczenie tej klasycznej historii sięgnęłam przeczytawszy kilka recenzji i zapoznawszy się z małą burzą związaną ze zmianą tytułu. Całą moją opinię znajdziecie na Bookhunter.pl, nie będę się już tu powtarzać. Nie wystawiłam też oceny, bo ogólnie kocham tę opowieść całym sercem, a ten nowy przekład to chyba moje milionowe z nią spotkanie ;).
Marzec
1. "Dama dworu. Moje nadzwyczajne życie w cieniu Korony" Anne Glenconner - lubię wszelakie publikacje dotykające tematyki brytyjskiej rodziny królewskiej, stąd zaciekawiła mnie ta publikacja - autobiografia kobiety, która przez wiele lat była damą dworu księżniczki Małgorzaty, a więc była blisko royalsów i może o nich trochę opowiedzieć. Nie dostałam jednak wielu informacji na temat rodziny królewskiej, są oni oczywiście ważni dla tej opowieści, ale najważniejsza jest, bardzo szczerze opisana, historia Anne Glenconner. Mimo kilku wad, to naprawdę ciekawa pozycja, więc oceniam ją na 6/10, a całą moją recenzję przeczytacie na Bookhunter.pl.
2. "Duma i podejrzenia" Tirzach Price - tą książką zachwycałam się całkiem niedawno na blogu, jeśli nie pamiętacie link TU. Moja ocena to 7/10.
4. "Laponia. Wszystkie imiona śniegu" Marta Biernat, Adam Biernat - trochę mnie znudziła ta publikacja, miała ona na celu pokazanie Laponii, a bardziej skupiła się na chaotycznym przekazaniu legend i wierzeń Saamów, czyli mieszkańców tej krainy. Nie porwała mnie, więc daję tylko 5/10, za dobre chęci.
5. "Wina wina" Małgorzata Starosta - szalenie przyjemnie spędziłam czas z tą komedią kryminalną, pomogła mi się też rozprawić z małym kryzysem czytelniczym. Przeczytałam ją w ramach Klubu Recenzenta portalu Nakanapie.pl i TAM też znajdziecie moją opinię. Kilka słów o tej powieści pojawiło się też na blogu, link TU. Oceniam ją na takie mocne 7/10.
6. "Tajemnica carycy" Małgorzata Starosta - to kontynuacja powyżej książki i równie sympatyczna lektura. Ją również przeczytałam w ramach Klubu Recenzenta portalu Nakanapie i TAM też jest moja recenzja. Na blogu również opublikowałam wpis na jej temat - TU. Myślę, że ocena 7/10 będzie w sam raz dla tej książki ;).
Kwiecień
1. "O chłopcu, który zniknął świat" Ben Miller - z tą sympatyczną powieścią dla młodszych czytelników zaczęłam kwiecień. Opowiadałam Wam o niej na blogu, jak nie pamiętacie - link TU. Oceniłam ją na 7/10.
2. "Siła kobiet" Barbara Wysoczańska - to najlepsza lektura ostatnich miesięcy - pisałam na jej temat w TYM poście i dałam dość wysoką jak na mnie ocenę - 8/10.
3. "Uzdrowicielka" Agnieszka Krawczyk - ta książka z kolei była ciekawa, ale miała też kilka wad, o czym opowiedziałam w TEJ recenzji. Moja ocena to 6/10.
4. "Mały przewodnik po świecie Bridgertonów. Cała prawda o czasach regencji" Charlotte Browne - tu kolejne małe rozczarowanie, bo ta książka jest pełna różnych "zapchajdziur", a mało w niej ciekawej treści. Jeśli chcecie wiedzieć o niej więcej, to zapraszam na Bookhunter.pl, tam cała moja opinia. Oceniłam tę publikację na 5/10, głównie ze względu na ciekawostki historyczne, które się w niej znajdują (a których jest, jak dla mnie za mało).
5. "Jutro pokochamy Rzym" Magdalena Kołosowska - o trzecim tomie serii "Pod wspólnym niebem" pisałam na blogu, nie będę się więc powtarzać - link TU, a moja ocena to 6/10.
6. "WOPR. Życiu na ratunek" Dawid Góra - kolejna publikacja, którą recenzowałam już tu, dla tych, którzy nie widzieli mojej opinii - link TU. Oceniłam ją na mocne 7/10.
7. "Dziewczyna z Berlina" Kate Hewitt - pod sam koniec miesiąca przeczytałam tę całkiem oryginalną pozycję, a moja recenzja ukazała się TU. To kolejna bardzo dobra książka, stąd i moja ocena 7/10.
Jak widać, jakość czytanych przeze mnie książek była różna, niektóre podobały mi się bardziej, inne mniej, ale nie było jakiejś takiej, która by była bardzo złą lekturą. Najsłabsze w pierwszym kwartale roku były "Profesor" Charlotte Brontё, "Laponia. Wszystkie imiona śniegu" Marta Biernat, Adam Biernat oraz "Mały przewodnik po świecie Bridgertonów. Cała prawda o czasach regencji" Charlotte Browne. Najlepszą książką przeczytaną w tym okresie była z kolei "Siła kobiet" Barbary Wysoczańskiej. Pozostałe to albo bardzo dobre, albo po prostu dobre pozycje.
Z mojego stosu hańby przeczytałam trzy książki, a przybyło mi 14 nowych, czyli zamiast zmniejszać stosik, to go zwiększyłam ;). Dwie książki przeczytałam w ramach abonamentu Legimi.
W lutym zrobiłam też sobie re-read serii o Ani Shirley, po lekturze "Anne z Zielonych Szczytów" miałam taką chęć na przypomnienie sobie dalszych losów rudowłosej marzycielki. Ponieważ to mój kolejny powrót do tej serii, nie będę wliczać tych książek do liczby przeczytanych ostatnio.
Miałam też napisać o filmach i serialach, jakie ostatnio oglądałam, ale nic mi nie przychodzi do głowy, raczej miałam powroty do znanych już produkcji, a nie sięgałam po nic nowego. Myślę, że to się zmieni w czerwcu, jak wreszcie doczekam się Disney+ w Polsce i będę mogła w końcu nadrobić marvelowe seriale ;).
Z ciekawostek - uczestniczyłam ostatnio w wymianie książkowej organizowanej na Instagramie. To była całkiem fajna akcja, udało mi się wymienić trzy książki, które mi niekoniecznie podpasowały, na całkiem nowe i ciekawe pozycje - zdjęcia dwóch poniżej, trzecia to "Szczęście w wielkim mieście" Kasi Olubińskiej.
Jak tam Wam idzie czytanie w tym roku? Czy Wasz kwiecień był równie zaczytany, jak mój? Dajcie znać ;)
OOOOOO czyżby na zdjęciu pierwszym był berneńczyk??? Moja ukochana rasa- sama mam dwa - chodzące serducha... (no i kopacze dołów, ale cóż... i tak się kocha!!) Fajne książki, też bym niektóre chętnie przeczytała. Ostatnio odświeżam czytnik i już kilka fajnych książek za mną. Pozdrawiam ze swoimi berneńczykami!
OdpowiedzUsuńTak, zgadza się to berneńczyk, czy raczej berneńka, bo to suczka :). Kochane z niej maleństwo, ale też łobuziak, chociaż na szczęście dołków nie kopie. Należy do moich sióstr i one się nią opiekują, ja jestem tylko psią ciocią ;).
UsuńWidzę, że początek roku miałaś całkiem udany. Anię w nowym tłumaczeniu też mam w planach przeczytać - zresztą mam ją już na półce, chociaż nie wiem kiedy uda mi się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPo dwóch słabszych miesiącach faktycznie nie jest źle ;). Skąd ja to znam - też mam mnóstwo książek na półkach, a nie ma czasu żeby je czytać... A w czerwcu wyjdzie kolejna część Ani w nowym tłumaczeniu, mam już ją w planach.
UsuńMnie do tej pory życie mocno doświadcza od początku roku, więc nie czytam tyle ile bym chciała.
OdpowiedzUsuńKochana zdrowia życzę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńOby wszystko się dobrze poukładało!
UsuńAgnieszka, życzę Ci, żeby sytuacja się poprawiła, trzymaj się! :)
UsuńSuper podsumowanie. :) Cały czas zastanawiam się nad przeczytaniem Ani w nowym tłumaczeniu, nie wiem, czy kiedyś się na to zdecyduję.
OdpowiedzUsuńDzięki :). To tłumaczenie nie zmienia historii Ani, tylko przybliża ją bardziej do oryginału.
UsuńWtrącę się żeby powiedzieć, że ja poległam na Ani w starszym tłumaczeniu, a to nowe dosłownie połknęłam, więc popieram słowa Rabe. ;)
UsuńUwielbiam te Twoje podsumowania :) Co do rereadów Montgomery, to mi się marzy taki reread wszystkich jej powieści za jednym zamachem, chronologicznie według daty wydania, włączając w to opowiadania z Avonlea. Może za rok czy za dwa się na taki skuszę, bo nareszcie udało mi się uzupełnić biblioteczkę o ostatni brakujący tytuł ("Rillę") :D
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńA ja cały czas z tyłu głowy mam plan przeczytania innych książek autorki, bo znam tylko serię o Ani, "Jankę z Latarniowego Wzgórza" (czy "Janę ze Wzgórza Latarni"), "Błękitny zamek" i niektóre opowiadania... Może kiedyś ;)
Myślę, że seria o Emilce mogłaby Ci się spodobać :)
UsuńJa jakoś nie przejmuję się statystyką. Czytanie książek ma być dla mnie przede wszystkim przyjemnością. Tak było od zawsze :)
OdpowiedzUsuńA ja bardzo lubię wszelkie statystyki, stąd te podsumowania. I nie zabierają mi one przyjemności z czytania ;)
UsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńPiękne podsumowanie, bardzo bardzo inspirujące :) Życzę samych takich owocnych miesięcy, z miłymi książkami na koncie :)
Pozdrawiam cieplutko ♡
Dziękuję i również pozdrawiam :)
UsuńBardzo dobry wynik! Mi do tej pory udało się przeczytać 21 sztuk, więc mamy podobne tempo :D
OdpowiedzUsuńDzięki, faktycznie mamy podobne tempo ;)
UsuńWidzę, że nie tylko u mnie raz lepiej raz gorzej. ;) Na razie 23 książki od początku roku, ale postanowiłam w ogóle się tym nie przejmować. Olejmy statystyki, czytajmy dla radości. Oooo wchodzisz w Disney+! :D Ja właśnie się waham i waham, bo mamy już HBO, Netflixa, Amazona... I to nawet nie chodzi o pieniądze, a bardziej... Kiedy to wszystko oglądać? :P
OdpowiedzUsuńCudowny pies psia ciociu, przesłodko pozuje. ;)
Jak to w życiu - raz lepiej, raz gorzej ;)
UsuńTak, zdecydowałam się na Disney+, z HBO i Amazona nie korzystam wcale, z Netflixa chyba zrezygnuję, więc dla mnie to będzie faktycznie jedyna platforma, a że uwielbiam Star Warsy, Marvela i chcę obejrzeć Hamiltona, to totalnie dla mnie, nie będę chyba mieć poczucia straty czasu i pieniędzy. Mam nadzieję ;).
Oj, tak, Ruby to taki kochany maluch, szkoda, że nie ujęłam na filmiku jak wyglądał ciąg dalszy pozowania, wtedy by było widać cały charakterek tej psiny XD. W skrócie powiem, że książka wyszła na tym kiepsko ;)