266. Małomiasteczkowa policjantka i cała gama mitycznych postaci, czyli "Echidna" Agnieszka Szmatoła

Jeśli tu od czasu do czasu zaglądacie, to na pewno wiecie, że z fantastyką jest mi niekoniecznie po drodze. Owszem, czasami sięgam po książki tego rodzaju, ale bardzo rzadko, z reguły nie są to też moje ulubione historie. Mimo to skusiłam się na najnowszą książkę Agnieszki Szmatoły, na dodatek opowieść z gatunku urban fantasy. Skąd ten wybór? Otóż zaintrygowała mnie główna bohaterka, będąca mityczną echidną, czyli pół kobietą, pół wężem, a także zaciekawiło mnie miejsce akcji, czyli senne amerykańskie miasteczko. Co myślę po lekturze "Echidny"? Sprawdźcie sami ;).




Książka ta opowiada o Marice Echidnas, policjantce, która jest zarazem nieśmiertelną, mityczną postacią, tytułową echidną. Przeżyła swoje, a teraz wiedzie całkiem spokojny żywot w małym, sennym amerykańskim miasteczku, Springfield, gdzie do najpoważniejszych spraw kryminalnych należy kradzież i przeniesienie bałwana, ulepionego przez mieszkańców na festynie. Kiedy w okolicy dochodzi do coraz poważniejszych zbrodni, Marika i jej partner odkrywają sekrety nietypowych mieszkańców Springfield, ale też zmieniają swoje życie...

"Echidna" to teoretycznie powieść, ale w praktyce każdy rozdział tej książki poświęcony jest innej sprawie kryminalnej, czasem poważniejszej, czasem bardziej błahej. Bardzo podobał mi się ten zabieg, wprowadzenie jakby opowiadań składających się na całą opowieść, których spoiwem jest Marika, to tej śledztwa i wspomnienia z przeszłości łączą wszystkie te historie w jedność. Nie podobało mi się z kolei, że czasem nie do końca rozumiałam o co chodzi, jakby zabrakło kawałka książki, jakoś tak część tych rozdziałów była urywana, lekko chaotyczna, trochę też się działo poza główną akcją. Te urywki, fragmenty, obrazy, które składają się na rozdziały, rozjaśniają co nieco, ale zarazem mieszają w ogólnej historii, czasami też wytrącając z rytmu czytania. 

Poza historiami bardziej kryminalnymi pojawia się tu też trochę miłości, nieoczywistej, niecodziennej oraz cała masa mitologicznych odniesień i postaci. Autorka zręcznie wplata też poważniejsze tematy, jak na przykład ludzką desperację w ratowaniu ukochanej osoby, tęsknotę za miłością, utratę wspomnień, różne życiowe dylematy i problemy. Może nie są to wątki bardzo mocno eksploatowane, raczej potraktowane nieco płytko, ale zarazem ubarwiające całość i nadające jej nieco poważniejszego brzmienia. 

Podobał mi się klimat tej książki - spokojne małej miasteczko, takie ciepłe, normalne, z radościami i smutkami, oraz z fajną wspólnotą mieszkańców, a przy tym wprost wypełnione mitycznymi postaciami i magią. Autorka wykreowała ciekawy, barwny świat, pełen nieludzi, którzy na dodatek pochodzą z różnych mitologii, legend, baśni, podań. Postacie magiczne w tej książce to nie jest jednolita grupa, pochodząca z jednego kręgu kulturowego, wręcz przeciwnie - znajdziemy w tym miasteczku, m.in. tytułową grecką echidnę, ale też celtyckie kelpie i fae, syreny, magów, nawet nasze swojskie ubożęta, czy japońską yuki onna. Wielu z tych postaci nie znałam do tej pory, co jakiś czas musiałam posiłkować się internetem, żeby znaleźć wyjaśnienie, ale zainspirowało mnie to do dalszych poszukiwań.

Styl autorki jest ładny, staranny, swobodny, fajna jest też wspomniana przeze mnie atmosfera małego miasteczka, do tego mamy odrobinę humoru, a także po prostu sporo niewymuszonego uroku, dzięki czemu "Echidnę" czyta się całkiem dobrze. Nie będzie to może moja ulubiona książka, czy najlepsza lektura, jaką ostatnio przeczytałam, ale uważam ją za sympatyczne, całkiem lekkie i bezpretensjonalne wprowadzenie w świat fantastyczny, pełen magicznych postaci, a zarazem taki swojski, nastrojowy. Wydaje mi się, że "Echidna" spodoba się osobom, które tak jak ja nie do końca odnajdują się w literaturze z gatunku fantasy i szukają czegoś mało wymagającego na początek. Osoby bardziej wkręcone w tego typu klimaty mogą jednak być nie do końca usatysfakcjonowane... 

tytuł: "Echidna"
autor: Agnieszka Szmatoła
data wydania: 29 września 2023 r.
wydawca: Wydawnictwo Mięta
liczba stron: 352
kategoria: fantasy, urban fantasy

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Mięta - współpraca reklamowa, barter.

Komentarze

  1. To raczej nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie o samej książce (to raczej nie moje klimaty), ale o blogu w ogóle. Zaglądam tu regularnie od jakiegoś czasu i jestem pod wrażeniem - zarówno recenzji, w których wyczuwa się lekkość pióra, jak i oprawy graficznej (zdjęcia!).
    Pięknie. Serdecznie gratuluję. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Te mitologiczne odniesienia to musi być świetna płaszczyzna tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno są ciekawie wpasowane w całą opowieść ;)

      Usuń
  4. Z chęcią sięgnę. Coś czuję, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaintrygowałaś mnie tymi ubożętami, ale chyba sobie jednak tę powieść odpuszczę. Coś czuję, że nie byłoby u mnie efektu "wow", niezbyt lubię, jak autor tak skacze od jednej do drugiej zagadki w ramach powieści, podobny zabieg był w "Starej Słaboniowej i Spiekładuchach" i po pewnym czasie było to już dla mnie dość męczące i przewidywalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ubożęta pojawiły się niestety tylko w jednym rozdziale. Myślę, że właśnie Ciebie mogłaby ta książka rozczarować, bo czytasz o wiele więcej książek w klimatach fantasy i mitologicznych ;)

      Usuń
    2. Szkoda, że tylko w jednym! Z drugiej strony, trzeba dać też pole do popisu innym mitologiom :D

      Usuń
  6. W sumie jestem zaintrygowana fabułą i chętnie bym tę książkę przeczytała. Martwi mnie trochę to, że mamy polską autorkę, która o małych amerykańskich miasteczkach może nie wiedzieć zbyt dużo i osadzenie fabuły wyjdzie średnio :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię, też miałam takie obawy, ale na szczęście autorce udało się całkiem dobrze oddać ten małomiasteczkowy klimat ;)

      Usuń
  7. Chociaż z urban fantasy zdecydowanie "jestem na ty", to zaciekawił mnie motyw głównej bohaterki. Zresztą jak przed chwilą sprawdziłam, miałam ją już na półce potencjalnych lektur na Legimi, więc podejmę wyzwanie i zobaczę jak będzie. Zachwyty to jedno, a przyjemna fantastyka, dobrze napisana, może nawet dowcipna... To też jest u mnie w cenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem czy Ci się spodoba ta książka, bo jesteś bardziej w temacie, niż ja, więc zapewne odbierzesz ją nieco inaczej :)

      Usuń
    2. Dam znać! Dziękuję za przypomnienie - niby miałam ją na półce, ale praktycznie o niej zapomniałam i zapewne długo by czekała na swoją kolej, bo sam tytuł mi nie przypominał jak fajna rzecz to może być. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.