326. Odkrywanie siebie na wyspie wiecznej wiosny, czyli "Ucieczka last minute" Karolina Wilczyńska
Ostatnio miałam okazję przeczytać książkę, która okazała się niekoniecznie tym, czego się spodziewałam po okładce i opisie. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Karoliny Wilczyńskiej i dziś chcę Wam o tym w kilku słowach opowiedzieć. Zapraszam na krótką recenzję Ucieczki last minute.
Powieść ta śledzi losy Klary, która wraz z partnerem udaje się na urlop na Maderę. Już od początku pobytu zaczynają się problemy, bo para się kłóci i kobieta postanawia uciec. Zostaje sama w obcym miejscu, nie wie, co dalej zrobić. Przypadkowo spotyka jednak pewnego Polaka, Radka, który również przybył na tę wyspę na wakacje. Mężczyzna proponuje jej pomoc i staje się jej przewodnikiem po Maderze. Ta podróż okazuje się dla Klary nowym początkiem…
Gdyby nie zakończenie tej historii, nie pomyślałabym, jaki zamysł miała autorka. Przez większość czasu to opowieść, jakich wiele, o podróży, która nie układa się tak, jakbyśmy chcieli, na dodatek z całym przekrojem tropów fabularnych znanych z polskich obyczajówek i romansów, dopiero końcówka pokazuje, że nie chodzi tu tylko o te przygody na przepięknej Maderze, a o poznanie siebie, podróż w głąb własnego jestestwa. Szkoda tylko, że to nie jest zbyt klarownie przedstawione i wyjaśnia się dopiero przy okazji nie do końca spodziewanego zakończenia.
Moim zdaniem, największą wartością tej powieści są malownicze opisy otoczenia. Mam wręcz wrażenie, że w pewnym sensie dla autorki ta książka to tylko pretekst do opisania pięknych okoliczności przyrody, jakie można odkryć na Maderze, a nie, jak wspominała w posłowiu, a ja napisałam powyżej – historia o odkrywaniu siebie przy okazji wakacyjnej podróży. Bo jednak wyspa wiecznej wiosny jest tu wręcz pełnoprawnym bohaterem – poznajemy jej urocze zakątki, te nieznane, ukryte przed masową turystyką miejsca, ale i atrakcje turystyczne przyciągające masy.
Historia Klary napisana jest lekko, prosto, czasem może nieco infantylnie, chwilami z nutką humoru, solidnie, ale bez jakichś fajerwerków. Zauważyłam jednak, że autorka lubi imiesłowy, bo ta historia aż od nich kipi, a ja akurat nie lubię, jak ktoś nadużywa takich form. Zaskoczyło mnie z kolei to, ze pani Wilczyńska wplotła w tę opowieść reklamę swoich innych książek. Z reguły spotykam się z tym, że autorzy wspominają w swoich powieściach o innych kolegach po fachu, z autoreklamą spotykam się po raz pierwszy. W sumie ciekawy pomysł, bo jeśli komuś się spodoba Ucieczka last minute, to będzie wiedział, jakie jeszcze książki warto przeczytać ;).
Ucieczka last minute to może być fajna lektura na urlop, zwłaszcza dla tych, którzy nie mogą się wybrać na jakieś egzotyczne wojaże, a chcą się oderwać od rzeczywistości i podróżować z książką na Maderę. Może też spodobać się fankom powieści obyczajowych, w których pojawia się wątek poznawania siebie poprzez podróż w nieznane. Dla mnie była takim książkowym średniakiem, w którym najbardziej doceniam okoliczności przyrody, w jakich rozgrywa się akcja…
tytuł: Ucieczka last minute
autor: Karolina Wilczyńska
data wydania: 23 kwietnia 2025 r.
wydawca: Skarpa Warszawska
liczba stron: 304
kategoria: powieść obyczajowa
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem.
Jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki. Kiedyś to zmienię, ale raczej nie będą zaczynała od tej powieści.
OdpowiedzUsuńJa chyba na ten moment sobie daruję poznawanie pozostałych książek autorki, ale może kiedyś to zmienię ;)
UsuńTo fajna, wakacyjna lektura, a do tego niosąca pewną refleksję.
OdpowiedzUsuńOj tak, bardzo wakacyjna :)
UsuńSzkoda czasu na książkowe średniaki. Po takie sięgam jak np. jestem chora i nie mogę się za bardzo skupić :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie też chętniej sięgam po takie lekkie i niewymagające książki, jak jestem chora, albo zmęczona…
UsuńKojarzę autorkę, głównie z tego, że zajęła wysokie miejsce w konkursie literackim, do którego i ja się zgłosiłam - tyle że do kolejnej edycji :) Mnie z kolei średnio przekonuje autoreklama w książce, kojarzy mi się trochę z panią Michalak, a to nie komplement. Ale to tylko wrażenie, może w treści jest to w miarę sensownie wplecione :)
OdpowiedzUsuńHa, mam nadzieję, że nie zajęła wysokiego miejsca za tę książkę ;). Właśnie mnie taka autoreklama zaskoczyła, bo pierwszy raz spotkałam się z czymś takim... No ale nie czytałam książek pani Michalak :)
UsuńMuszę przyznać, że okładka od razu wprowadza w wakacyjny klimat i może tym jest w stanie się odwdzięczyć ;) Jej ciekawy sposób graficzny, a do tego dobrana czcionka dobrze się wkomponowują w całość :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, okładka jest bardzo wakacyjna i w sumie treść też taka jest ;)
Usuń