349. "Niech twe serce będzie mężne, a zniesiesz wiele", czyli "Świałto w Lavelle" Paullina Simons
Jako młoda studentka zaczytywałam się w słynnej serii Paulliny Simons pt. Jeździec miedziany. Pamiętam, jak wciągały mnie te książki, jak poruszała historia Tatiany i Aleksandra, ich losy, pełne emocji i dramatycznych wydarzeń. Kiedy usłyszałam, że zostanie wydana nowa książka autorki, stwierdziłam, że ciekawie będzie sprawdzić, czy po latach znowu porwie mnie opowieść, jaka wyszła spod jej pióra. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki sięgnęłam więc po Światło z Lavelle, bardzo obszerną (640 stron!) nową powieść pani Simons i dziś chcę o tym opowiedzieć.
To historia dwojga ludzi, którzy przeżywają właśnie najgorszy czas w życiu. Isabelle Lazar po ucieczce z Ukrainy, która po przymusowej kolektywizacji stała się miejscem nie do życia dla wolnych Kozaków, trafia do Bostonu, do domu Finna Evansa. Mężczyzna jest odnoszącym sukcesy bankierem, jednak czarny wtorek na giełdzie niszczy wszystko, co do tej pory udało mu się osiągnąć. Dwoje rozbitków życiowych łączy siły, żeby wyprowadzić na prostą rodzinę Evansów, nie wiedzą jednak, że ich spotkanie stało się początkiem czegoś nowego…
Światło z Lavelle to powieść wielowątkowa, pełna emocji, czerpiąca z prawdziwej historii, jednak dość nierówna. Jak wspomniałam na początku, jest to naprawdę obszerna książka, liczy sobie ponad sześćset stron, autorka ma więc olbrzymie pole do popisu w rozwijaniu swojej opowieści. Początek tej historii był jednak dla mnie mało angażujący, środek zdecydowanie bardziej mnie wciągnął i zainteresował, a zakończenie okazało się nieco zbyt szybkie w stosunku do tego, jak rozwijała się cała akcja.
Pani Simons zadbała w swojej opowieści szczególnie o tło historyczne, które jest wyjątkowo dobrze, szczegółowo opisane. Akcję tej książki osadziła w roku 1929 i kolejnych, w trudnych, kryzysowych czasach. Przymusowa kolektywizacja wsi narzucona Ukrainie przez ZSSR, której skutkiem był wielki głód, stała się tłem opowieści o rodzinie Lazarów, do której należy Isabelle, do historii ludzi odważnych i nieokiełznanych, miłujących wolność, rodzinę i swoje konie. Z kolei wielki kryzys w Stanach Zjednoczonych, rozpoczynający się od paniki giełdowej w tzw. czarny wtorek, czyli 29 października 1929 roku, został przez panią Simons wykorzystany do pokazania, że każdy może upaść, a wręcz im wyższą ma pozycję społeczną, a zwłaszcza materialną, tym bardziej dotkliwy będzie taki upadek.
Nie jest to jednak wyłącznie opowieść pełna smutku, tragedii i dramatów. Nie, są w niej też jaśniejsze momenty, jak choćby te, kiedy kilka osób pracując razem, może osiągnąć wiele i zmienić trudne położenie. Jest też miejsce na wątek miłosny, choć przyznam szczerze, że mnie on nie do końca przekonał i to nie tylko dlatego, że jest wątpliwy moralnie. To zakazane uczucie początkowo rozwija się powoli i dość subtelnie, jednak w dalszej części książki słowa, dialogi i opisy, jakich autorka użyła do pokazania romansu swoich bohaterów, były czasem zbyt patetyczne, czasami za bardzo ckliwe, chwilami przesadnie emocjonalne, jakoś tak przesłodzone. Zamiast poruszenia wywoływały u mnie uczucie irytacji, nie potrafiłam wczuć się w historię miłosną bohaterów, ani im w niej kibicować.
Gdzieś na drugim planie tragicznych wydarzeń i perypetii bohaterów autorka porusza też zagadnienia związane ze zdrowiem psychicznym, wprowadzając bohaterkę zmagającą się prawdopodobnie z depresją połączoną ze swego rodzaju nerwicą natręctw i lękiem przed wychodzeniem z domu. Pokazuje też trochę jak mogła wyglądać terapia dla takich osób w latach 30. XX wieku. I choć wątek ten nie jest tu najważniejszy, to wpływa na losy innych bohaterów.
Światło w Lavelle to historia, która poruszy niejedno serce. Trudne czasy, w których rozgrywa się akcja, tragiczne wydarzenia dotykające bohaterów, uczucie, które nie powinno się narodzić, a do tego ogrom emocji, który z tego wszystkiego wynika wynika – to kwintesencja tej powieści. Mimo dużej objętości i tego, że jest to nierówna opowieść, mimo moich zastrzeżeń co do historii miłosnej i pomimo chwilami przesadnie szczegółowego zagłębienia się w zagadnienia historyczne (zwłaszcza te związane z kryzysem giełdowym), książkę tę przeczytałam dosłownie w kilka dni, tak się wciągnęłam w losy Isabelle i Finna. I może nie jestem tak poruszona nią, jak bym chciała, ale na pewno zostanie w mojej pamięci choć na chwilę. Polecam!
tytuł: Światło w Lavelle
autor: Paullina Simons
data wydania: 24 września 2025 r.
wydawca: Wydawnictwo Świat Książki
liczba stron: 640
kategoria: powieść obyczajowa/powieść historyczna/romans
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem.
Bardzo lubią poruszające książki więc chętnie skorzystam z Twojej rekomendacji i sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuń