352. Układanie sobie życia na nowo w uzdrowiskowej miejscowości, czyli "Zima w Nałęczowie" Aneta Krasińska
Wiele osób polecało mi twórczość Anety Krasińskiej, miałam więc w planach zapoznanie się z książkami tej autorki. Okazja, żeby sprawdzić, czy i mnie porwą te opowieści, nadarzyła się całkiem niedawno, wraz z premierą Zimy w Nałęczowie. Zapraszam więc na kilka słów o moich odczuciach po lekturze najnowszej książki pani Krasińskiej.
Wydawać by się mogło, że Lidka Adamiak wiedzie idealne życie – ma narzeczonego, z którym planuje ślub, dobrze płatną pracę, którą lubi, własny dom. Jedna chwila wystarczy, żeby ten porządek runął. Kobieta, dzięki pomocy przyjaciółki, ucieka ze stolicy do Nałęczowa, gdzie stara się zapomnieć o problemach i uporządkować wszystko na nowo. Nie wie jednak, że ta uzdrowiskowa miejscowość stanie się dla niej szczególnym miejscem…
Swoją opinię zacznę od pozytywów tej powieści. Podobało mi się to, że autorka osadziła jej akcję Nałęczowie, pokazując w ten sposób nieco inne oblicze miasta kojarzonego chyba wyłącznie z sanatoriami. Pani Krasińska tak ładnie opisała tę miejscowość, że na pewno wiele osób zachęci do podróży w tamtym kierunku, a i to chyba jedna z nielicznych powieści, której akcja rozgrywa się w Nałęczowie. To miejsce akcji jest największym plusem książki, ale dobrym wyborem i ciekawym urozmaiceniem okazało się też wplecenie w główną historię wydarzeń z przeszłości, z lat przedwojennych, wraz z tajemnicą pewnej broszki. Sprawiło to, że cała opowieść stała się nastrojowa, a dodatkowo zimowe tło podbiło jeszcze ten szczególny klimat całości.
Niestety, nie do końca przekonała mnie sama historia głównej bohaterki. Nie podobało mi się to, że jest przewidywalna, pełna tropów fabularnych typowych dla obyczajówek – mamy główną bohaterkę, której uporządkowane życie legło w gruzach, a ona zamiast próbować jakoś to sobie poukładać, to ucieka daleko, do wymagającego remontu domku w urokliwej miejscowości, tam też spotyka dwóch interesujących mężczyzn, bardzo różniących się od siebie. Do tego poznajemy wspierającą przyjaciółkę oraz matkę, która ma wieczne pretensje. Brzmi znajomo? Ostatnio chyba większość obyczajówek budowana jest według podobnego schematu. Jedynym choć odrobinę oryginalnym wątkiem w tej historii jest wspomniana wyżej opowieść z przeszłości powiązana z pewną broszką.
Nie polubiłam też samej głównej bohaterki, która, jak to zwykle bywa w podobnych powieściach, nie jest specjalnie mądra. Choć uchodzi za osobę zorganizowaną i odpowiedzialną, to jej zachowania i wybory charakteryzuje chaos i bezmyślność. I ja rozumiem, że pewne rzeczy musiały się tu zadziać, żeby ta historia miała swój finał, ale autorce nie udało się mnie przekonać do działań Lidki. Zdecydowanie nie jest to postać, której mogłabym kibicować, bo chociaż to, co doprowadziło do jej wyjazdu do Nałęczowa, nie było jej winą, to jednak rozegrała tę sytuację w najgorszy możliwy sposób. Ta historia wzbudziła we mnie pewne emocje, choć chyba niekoniecznie takie, jakie chciałaby wzbudzić autorka. A szkoda.
Przy czym jednak nie uważam Zimy w Nałęczowie za złą książkę. Po prostu jest podobna do innych powieści obyczajowych, podążająca ich tropami, różniąca się jedynie ciekawym miejscem akcji i klimatem, okraszona szczyptą oryginalności w postaci wątku z przeszłości. Autorka ma dobry styl, pisze prosto, bez udziwnień, bezpretensjonalnie, szkoda tylko, że jej opowieść powiela znane schematy. Nie będę więc Wam odradzać poznawania tej książki, być może odkryjecie w niej coś dla siebie. Ja spróbuję poznać inne powieści autorki, a nuż mi coś bardziej przypadnie do gustu ;).
tytuł: Zima w Nałęczowie
cykl: Cztery pory roku, tom 1
autor: Aneta Krasińska
data wydania: 15 października 2025 r.
wydawca: Skarpa Warszawska
liczba stron: 336
kategoria: powieść obyczajowa
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem.

Ja bardzo lubię książki tej autorki i niebawem również sięgnę po ten tytuł.
OdpowiedzUsuń