26. Trudny los służących w Singapurze, czyli "Pokój służącej" Fiona Mitchell

Dzień dobry, już grudzień!
Nie będę robiła podsumowania listopada, bo wypadł mi kiepsko pod względem czytelniczym, o czym było w dwóch ostatnich wpisach, więc nie będę się powtarzać. Powiem tylko, że w zeszłym miesiącu przeczytałam jedynie trzy całe książki i zaczęłam też trzy inne. Z tych zaczętych, jedną zupełnie porzuciłam ("Córki Wawelu. Opowieść o jagiellońskich królewnach" Anny Brzezińskiej), drugą na ten moment odłożyłam ("Shirley"), a trzecią dokończyłam dziś, czyli już w grudniu ;). I właśnie o tej ostatniej książce chciałabym dziś więcej opowiedzieć...

tytuł: "Pokój służącej"
tytuł oryginału: "The Maid's Room"
autor: Fiona Mitchell
tłumacz: Katarzyna Makaruk
data wydania: 14 listopada 2017 r.
data polskiego wydania: 4 lipca 2018 r. 
wydawca: Wydawnictwo Literackie


Książka opowiada o losach Tali i Dolly, filipińskich sióstr, które pracują jako służące w Singapurze. Tala jest starsza, ma dłuższe doświadczenie w tej pracy, jest w niej też trochę buntu na całą swoją sytuację... Kiedy więc w sieci znajduje blog Vandy, kobiety, która pisze artykuły na temat "powinności" służących, opisuje ich "grzeszki", szkaluje i obraża, postanawia zadziałać. Tworzy swojego bloga i pod pseudonimem "Wymiataczka" opisuje prawdziwe życie kobiet, które pracują u bogatych mieszkańców Singapuru, pokazuje jak tragiczne jest położenie młodych służących, jak są wykorzystywane przez swoich pracodawców... 

Znacie taki film "Służące"? Powstał on na podstawie książki Kathryn Stockett o tym samym tytule (której niestety nie czytałam). Opowiada on o młodej dziennikarce, która rozmawia z czarnoskórymi służącymi w jednym z miasteczek w amerykańskim stanie Missisipi i spisuje to w książce. Cała akcja dzieje się w latach 60, więc książka naszej bohaterki, powstała z tych wywiadów, wzbudza skandal. Dlaczego wspominam o tym filmie? Bo "Pokój służącej" bardzo go przypomina. Co prawda miejsce i czas akcji się różnią, nawet bohaterki tej książki nie przypominają tych z filmu, ale jednak obie historie mają w sobie coś podobnego. I wspomniany film i książka pani Mitchell opowiadają o trudnym życiu służących, o tym jak są traktowane przez pracodawców, o dyskryminacji ze względu na pochodzenie (w filmie służące są czarnoskóre, a więc doświadczają rasizmu ze strony białych chlebodawców, z kolei w książce "Pokój służącej" nasze bohaterki są Filipinkami, co sprawia, że w Singapurze są traktowane obco, a czasem nawet z wrogością). Ponadto, w obu dziełach mamy osoby, które mówią światu prawdę o życiu służących, w filmie jest to książka młodej dziennikarki, w "Pokoju służącej" jest blog Tali. 

Oprócz wątku głównych bohaterek dotyczącego ich życia, pracy i rodzin, książka ma wiele wątków pobocznych, wszystkie są jednak ze sobą powiązane. Wśród nich mamy opowieść o Jules, angielskiej położnej, która pewien czas spędza z mężem w Singapurze i nie może zajść w ciążę, choć bardzo pragnie dziecka. Jest też historia Amber, pracodawczyni Dolly, bogatej kobiety, matki, która kiepsko sobie radzi z życiem. Znajdziemy również krótsze historie i wydarzenia z życia innych służących i rodzin u których pracują. 

Główne bohaterki, służące Tala i Dolly, codziennie walczą o byt swoich rodzin pozostawionych na Filipinach. Nawet najmniejsze przewinienie wobec pracodawców może spowodować, że stracą pracę i zostaną deportowane z powrotem do domu. Dolly jest cicha i spokojna, w swojej rodzinnej miejscowości zostawiła małą córeczkę, pracuje w Singapurze, żeby zarobić na jej edukację i normalne życie. Z cierpliwością znosi swój trudny los, jednak jej niezwykła uroda może być dla niej zgubą. Tala z kolei jest osobą bardzo pomocną, inne służące nazywają ją "ratowniczką", bo pomaga im wybrnąć z kłopotów, ale jest też bardzo impulsywna, czasami najpierw mówi, a potem myśli, co może prowadzić do negatywnych konsekwencji. Prowadząc bloga demaskującego prawdziwe zachowania pracodawców wobec służących codziennie naraża się na deportację, a nawet więzienie. 

Przede wszystkim chcę zaznaczyć, że spodziewałam się czegoś innego... Myślałam, że będzie lżejsza, może trochę bardziej humorystyczna. Na okładce wydawca napisał, że ta książka nie tylko bawi i wzrusza, ale też otwiera oczy na wciąż wiele nierozwiązanych problemów naszego świata. O ile z drugim stwierdzeniem się zgodzę, o tyle nie znalazłam w tej powieści nic co by mnie bawiło i wzruszało. Czyta się ją szybko, jest napisana poprawnym językiem, narracja jest trzecioosobowa w czasie teraźniejszym, ogólnie jest napisana poprawnie, ale wydaje mi się, że nagromadzenie wątków nie jest dla niej zbyt dobre, ponieważ niektóre są potraktowane powierzchownie, a inne znów zbyt obszernie i niepotrzebnie drobiazgowo rozpisane.


Według mnie niepotrzebny jest wątek Jules i jej starań o dziecko, bo tak na prawdę mało wnosi do samej historii, a jej przemyślenia są dość nudne i wtórne. Jednak rozumiem czemu się pojawił, można to wywnioskować z posłowia, gdzie autorka opowiada o swoim pobycie w Singapurze. To właśnie ona jest w pewnym sensie pierwowzorem Jules, więc nic dziwnego, że chciała tę postać umieścić w swojej książce. Jednakże nic by się nie stało, gdyby jej nie było ;). Lepiej by było, gdyby autorka rozwinęła wątki Tali i Dolly, które momentami są potraktowane po macoszemu, a czasem zbyt chaotycznie rozpisane. Również zakończenie, moim zdaniem, jest zbyt pozytywne. Wątki głównych bohaterek się jednak zbyt szybko rozwiązują...

Podsumowując, to jest dobra książka, jeśli potraktujemy ją jako lekturkę na jesienno-zimowe wieczory. Jeśli jednak oczekujecie czegoś więcej, książki, która Was poruszy, wzbudzi emocje, zachęci do przemyśleń czy głębszego poznania tematu, to możecie się rozczarować. Ta powieść ma swoje "momenty", szybko się ją czyta, porusza ważne tematy w sposób nieprzesadnie poważny, jednak pewien chaos w narracji i niektóre niepotrzebne wątki, powodują, że momentami jest nudnawo. Jest to książka z pewną misją pokazania szokującej prawdy o tym, że we współczesnym świecie są miejsca i ludzie, którzy traktują innych jak niewolników, poniżają ich i wykorzystują... Rzeczywiście, zwraca uwagę na ten temat, ale tak naprawdę nie mówi o nim nic nowego...


*******
Ostatnio miałam napływ książkowych nowości. Otrzymałam pierwszą książkę recenzencką, o której wspomniałam w ostatnim wpisie, a także książkę z wymiany. Dodatkowo dotarło moje zamówienie z Black Friday, czyli "Pogięta szpada" i "Drzewo anioła". Miałam też jedną książkową niespodziankę, bo we wtorek przyszła do mnie paczka od Grupy Wydawniczej Publicat, a w niej książka "Odwet oceanu". Byłam zaskoczona tą przesyłką, bo prawdę mówiąc nie wiem dlaczego do mnie została wysłana, bo ani jej nie zamawiałam, ani nigdzie nie wygrałam... Ale się cieszę ;).

Wczoraj zaczęłam "Dni naszego życia", jak skończę to na pewno będzie recenzja ;).

Komentarze

  1. "Służące".... jak ja lubię ten film - widziałam co najmniej 5 razy. Mądry, poruszający, skłaniający do refleksji, z przesłaniem ale i też miejscami zabawny. Jest w nim wszystko co powinien mieć dobry film - aktorzy również (tutaj w szczególnosci mam na myśli pewną aktorkę). Aż nabrałam ochoty obejrzeć jeszcze raz :)

    Książka... no właśnie. Tak czytam Twoją recenzję i odnoszę wrażenie, że czegoś mogłoby mi w niej brakować, mimo iż podchodząc do lektury książki mam tylko jedno wymaganie - ma mi się spodobać. Może być różnie. Jednocześnie na ten moment nie poczułam ochoty aby po nią sięgać :)

    Czyli biblioteczka rozrasta się - nie tylko czekać na recenzję :) Miło ze strony wydawnictwa iż postanowiło wysłać Ci książkę. Taki mały gest a jak cieszy. Może to prezent mikołajkowy? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię "Służące", chociaż oglądałam ten film tylko raz ;).
      Masz rację, w książce "Pokój służącej" czegoś brakuje. Ja sama nie wiem czy ona mi się spodobała czy nie. Bo z jednej strony, przeczytałam ją bardzo szybko i wczułam się w losy Tali i Dolly, ale z drugiej, to nie jest bardzo dobra powieść, trochę brakuje jej głębi...
      Tak, tak, biblioteczka mi się pięknie rozrasta! Bardzo się cieszę z tego prezentu, na pewno napiszę recenzję "Odwetu oceanu", ale nieprędko, bo to bardzo obszerna książka (ponad 900 stron ;))...

      Usuń
    2. Może nie ostatni :)
      Czyli tak jak wspomniałaś "czytadło" - pewnie na raz... nie masz ochoty wracać? ;)
      A gdzie mieścisz wszystkie książki? Regał z IKEI? :D
      Nie dziwię się - ja również taki prezent otrzymałam co bardzo mnie cieszy :) A książka rzeczywiście troszkę tych stron ma ale wszytsko w odpowiednim czasie :)

      Usuń
    3. Regały z IKEI już stoją dwa ;). Jeszcze trochę miejsca na nich jest...
      Też otrzymałaś "Odwet oceanu"? Super, będziemy mogły porównać swoje opinie ;)

      Usuń
    4. A skąd ich taka popularność? xD

      Nie, nie ta ksiązka :) "Opowieść wigilijną" - pokażę na blogu. Piękna jest... to już moje drugie wydanie tej powieści (plus takie siostry od GREG z opracowaniem). Trzy różne przekłady i inne ilustracke ;)

      Usuń
    5. "Opowieść wigilijna" to piękna historia...

      Ja nie mam tych popularnych regałów, tylko takie z przeszkleniami, żeby się książki nie kurzyły 😉

      Usuń
    6. Ponadczasowa <3

      Ja mam jeden taki mini regalik a resztę książek poupychane po szufladach (nie mam miejsca na regał) ale gdybym kupowała to tylko ze szkłem.. nie tylko się nie kurzą ale nie niszczą od słońca ;)

      Usuń
    7. Ja akurat mam trochę miejsca, więc mogłam zmieścić dwa regały oszklone i to był świetny wybór, bo właśnie książki się nie kurzą i nie niszczą od słońca, ale też wszystko razem ładnie wygląda ;)

      Usuń
    8. Zgadzam się :) Praktyczne i wyglad w jednym :) Sama o tym pomyślałaś, czy ktoś Ci podpowiedział? :)

      Usuń
    9. Wygrałam w konkursie ;)

      Usuń
    10. Jak fajnie :) Gratuluję :)

      Usuń
  2. Być może, kiedyś znajdę czas dla tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli liczy się odpowiednie nastawienie. Będę o tym pamiętała w przypadku tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ważne jest odpowiednie nastawienie, żeby potem nie być rozczarowanym ;)

      Usuń
  4. Myślę, że za jakiś czas mogłabym dać tej książce szansę. Szkoda tylko, że nie wzbudza większych emocji. Ta książka z wydawnictwa to świetna niespodzianka, mi się to nigdy nie przytrafiło. :) "Dni naszego życia" właśnie czytam i bardzo mi się podoba. Naprawdę skłania do refleksji i wzbudza we mnie sporo emocji. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób chwaliło "Pokój służącej", więc może akurat Ty byś była wśród tych zachwyconych? Bo to nie jest zła książka, po prostu jej czegoś brak...
      Ja jestem dopiero na początku "Dni naszego życia", ale wygląda na to, że to będzie raczej dobra książka ;)

      Usuń
  5. Czemu w zasadzie "Shirley", szła Ci tak kiepsko? Sam czytałem "Jane Eyre" i mi się podobało, mimo, że zazwyczaj nie czytuję czegoś takiego. Akurat niedawno pisałem krótko o "Jane..."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Jane Eyre" uwielbiam i czytałam już kilkanaście razy, a "Shirley" też jest bardzo dobrą książką, ale czytając ją trzeba się bardzo skupić, a ja ostatnio miałam problem ze skupieniem na czytaniu. Dlatego sięgnęłam po "Pokój służącej", który takiego skoncentrowania się nie wymaga ;). Ale nie zamierzam porzucać "Shirley", po prostu ją na tę chwilę odłożyłam...

      Usuń
    2. Ja chyba bym się przymierzył do Mansfield Parku na razie, ale może kiedyś, panna Bronte potrafiła nader zgrabnie tworzyć swoje postaci ;). A próbowałaś czytać "Jane Eyre" w oryginale?

      Usuń
    3. "Mansfield Park" może Cię wynudzić... O ile uwielbiam twórczość Jane Austen, o tyle tę książkę lubię najmniej...
      Nie czytam w oryginale, bo moje umiejętności językowe są niezbyt wysokie, czytanie "Jane Eyre", która jest dość obszerną książką, zajęłoby mi pewnie z pół roku 😉

      Usuń
    4. A dzięki, może się wstrzymam w takim razie, z klasyki i tak na razie chyba u mnie pierwszy Walter Scott ;).
      Szkoda, bo warto. Do "Jane" zabrałem się jak już miałem dość umiejętności, by poczytać w oryginale, nie wiem, czy bym się odnalazł, jak byłoby po polsku.
      Swoją drogą, niedawno robiłem właśnie listę kilku klasyków angielskich, które mi się całkiem fajnie czytało, toteż jak jesteś ciekawa, to zapraszam

      Usuń
    5. Chętnie zajrzę na Twoją listę ;).
      Jak dla mnie "Jane Eyre" się po polsku się przyjemnie czytało, ale nie miałam porównania z oryginałem... Nie wykluczam, że kiedyś sięgnę po angielską wersję, ale nie teraz...

      Usuń
  6. Jakoś nie do końca jestem przekonana co do tej pozycji.
    Serdecznie pozdrawiam.
    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że książka nie do końca spełniła Twoich oczekiwań i zabrakło tego humoru, którego się spodziewałaś. Tak już czasami bywa. Z racji, że jestem zarzucona powieściami do recenzji, z tej zrezygnuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o czym mówisz, u mnie też stosy książek czekają na przeczytanie 😉

      Usuń
  8. Zniechęca mnie ten chaos w narracji i niektóre niepotrzebne wątki. Jednak nie skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mimo kilu niedociągnięć na pewno dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziesz mogła wyrobić swoją własną opinię ;). A może Tobie bardziej przypadnie do gustu...

      Usuń
  10. Jeszcze się zastanowię, ale jej nie skreślam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre podejście, każdy bowiem inaczej odbiera daną książkę ;)

      Usuń
  11. Nie zdajemy sobie sprawy jak wyglada życie w innych częściach świata. Szkoda, ze jakość książki pozbawia nas chęci ich poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie zdajemy sobie sprawy, że w innych częściach świata ludzie miewają o wiele gorzej...

      Usuń
  12. Tematyka książki nie wydaje się łatwa, aczkolwiek skoro dobrze i szybko się ją czyta, sama książka raczej ciężka nie jest. Może to i lepiej? Szkoda, że nie wyszło to bawienie i wzruszanie. Może kiedyś się skuszę na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Raczej nie mój typ, nie przekonam się zapewne do tej pozycji...


    Zapraszam do siebie na nowy post > https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/12/trzy-powody-dla-ktorych-warto-zakupic.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Temat ciekawy, myślę że kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Chyba się za nią zabiorę <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Może być ciekawa. Jak znajdę czas, to zapoznam się z tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  17. Film podobnie do Was bardzo lubię ale ta książka jakoś mnie nie przekonuje, miałam kupić i chyba Dobrze że się wstrzymałam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.