28. O książce niekoniecznie świątecznej, czyli "Drzewo Anioła" Lucinda Riley

Dziś Boże Narodzenie, dzień radości i miłości... 
Drodzy czytelnicy, chciałabym z tej okazji życzyć Wam wszystkiego co najlepsze, nie tylko w te Święta, ale i na każdy dzień, dużo radości, rodzinnego ciepła i miłości, a także czasu dla siebie i innych... Cieszmy się tym czasem, radujmy się z najbliższymi i spędzajmy go tak jak tylko chcemy, czy to przy stole albo na spacerze, w domu z książką czy grając z rodziną w gry planszowe ;).



Ostatnio trochę zaniedbałam bloga, bo wiadomo jak to jest w okresie przedświątecznym - dużo pracy i różnych zajęć, a mniej czasu na czytanie. Dlatego w tym miesiącu przeczytałam jedynie trzy książki: "Dni naszego życia" Małgorzaty Mikos, o której pisałam w poprzednim wpisie, "Pogięta szpada" Winstona Grahama, czyli 11 tom serii o rodzinie Poldarków oraz "Drzewo Anioła" Lucindy Riley, o której to powieści chciałabym dziś napisać kilka słów...

Już od jakiegoś czasu miałam chęć poznać powieści Lucindy Riley. Słyszałam i czytałam o nich wiele dobrych słów, stąd tym chętniej dopisałam je do mojej listy książek do przeczytania w przyszłości. Zakupiłam nawet trzy powieści tej autorki i tak sobie stały na półce i czekały na swoją kolej... Ale jakoś nie mogłam się za nie zabrać, dopóki nie zobaczyłam na Instagramie zdjęć najnowszej książki pani Riley... Zauroczyła mnie okładka "Drzewa Anioła", zaintrygował opis, a te wszystkie bardzo pochlebne recenzje bookstagramerów i blogerów tylko zachęciły do czytania. Korzystając więc z niewielkiej promocji w ramach Black Friday, zakupiłam tę powieść i kiedy już przeczytałam mój pierwszy egzemplarz recenzencki, a następnie kolejną część historii Poldarków, to sięgnęłam po tę książkę...



tytuł: "Drzewo Anioła
tytuł oryginału: "The Angel Tree"
autor: Lucinda Riley
tłumacz: Jan Kabat
data wydania: 2014 r.
data polskiego wydania: 14 listopada 2018 r.
wydawca: Wydawnictwo Albatros

"Drzewo Anioła" opowiada historię Grety, która wiele lat wcześniej, w wyniku wypadku straciła pamięć i jest osobą bez przeszłości. Wraz z przyjacielem, Davidem, po raz pierwszy od 20 lat wyjeżdża na Święta Bożego Narodzenia do Marchmont, posiadłości, gdzie spędziła ważne chwile. W wyniku pewnego wydarzenia, nagle zaczyna jej się przypominać dawne życie, wracają trudne wspomnienia i zaczyna poznawać prawdę, która jest nie zawsze miła...

Nie polubiłam się z Gretą, główną bohaterką. Denerwowały mnie jej decyzje, irytował sposób bycia i podejście do świata, a także jej dziwna moralność oraz pewnego rodzaju naiwność i bezmyślność. Nie mogłam jej zrozumieć, choć bardzo chciałam. Niemniej, autorka napisała tę postać bardzo realistycznie, zadbała o wszystkie szczegóły, więc zachowanie tej bohaterki nie przeszkadzało mi w czytaniu i w poznawaniu jej historii, którą sobie powoli przypominała i poznawała w miarę kolejnych stron...

Okładka powieści może sugerować, że jest raczej lekka historia w sam raz na okres świąteczny... Tymczasem, "Drzewo Anioła" to dość trudna, wymagająca opowieść o miłości, poświęceniu, trudnościach życiowych i o tym, że czasem lepiej nie pamiętać... Wspomnienia Grety, jej córki Cheski, przyjaciela Davida i innych bohaterów nie zawsze są dobre, często wręcz tragiczne, naznaczone większymi i mniejszymi dramatami, nieporozumieniami. Ale mimo wszystko, nie jest to opowieść pozbawiona miłości i nadziei...


Historia Grety, Cheski i mieszkańców Marchmont jest wciągająca od pierwszej strony, klimatyczna, pełna tajemnic, tragedii i smutnych wydarzeń, ale ma też w sobie trochę radości i nadziei. Tych tragedii jest na prawdę wiele, ale nie czułam się nimi przytłoczona, jak choćby podczas czytania powieści Colleen Hoover. Nie, tu dramatyczne wydarzenia były konsekwencjami przeszłości i decyzji różnych postaci, więc można było je zrozumieć i przeżywać z bohaterami. 

Warto zwrócić uwagę na sam sposób napisania powieści, na język i całokształt tej wielopokoleniowej historii... Lucinda Riley pisze w piękny sposób, tworzy barwne i różnorodne życiorysy bohaterów, wśród których nie ma postaci jednoznacznie dobrych, nie ma też wyraźnie złych... Całość ma wartką i nieprzewidywalną akcję, bogatą w szczegóły i tło wydarzeń - powojenny Londyn i wiejska posiadłość Marchmont Hall.

To po prostu piękna historia, nie tylko świąteczna, ale na każdy dzień... Jeśli jej jeszcze nie znacie, to koniecznie przeczytajcie, warto!


P.S. W kilku recenzjach przeczytałam, że byłby to świetny materiał na film, z czym się zgadzam w zupełności!


**************

Tymczasem wracam do świętowania! Mam ze sobą nietypową książkę - thriller ekologiczny "Odwet oceanu", który dostałam niespodziewanie od Wydawnictwa Publicat. Nie jest to może bardzo "świąteczna" lektura, ale zabieram się za nią w tym okresie ze względu na jej objętość - 949 stron ;)

Komentarze

  1. Już sam opis fabuły bardzo mnie zainteresował. Rzeczywiście patrząc na okładkę wydaje się, że to lekka powieść, wiec to fajne zaskoczenie, że jest jednak bardziej wymagająca. Chętnie przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę kochana zainteresowałaś mnie ogromnie tą książką. Muszę ją przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam inne książki autorki i bardzo przypadły mi do gustu. Tę mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za życzenia. Tobie również życzę Wesołych Świąt. A książki nie znam i jak na razie nieprędko o nią sięgnę, bo ostatnio mam sporo innych obowiązków do nadrobienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię, bo sama mam mało czasu na czytanie, a stosiki mi rosną w zastraszającym tempie ;)

      Usuń
  5. Będę musiała sama przeczytać :D
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za życzenia.... oby ostatni dzień Świąt był dla Ciebie cudowny <3

    Książka? W tej chwili nie mam jej w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, jest całkiem przyjemny ;).

      Usuń
    2. NIe lubię twróczości Colleen Hoover ale ta książka coraz bardziej mnie ciekawi.. teraz, jednak widze, że ona nie jest na ten moment w moim życiu :(

      Usuń
    3. Jak napisałam wyżej, w przeciwieństwie do Colleen Hoover, pani Riley nie przytłoczyła mnie tragediami bohaterów ;). Więc nie musisz lubić wspomnianej autorki, żeby spodobało Ci się "Drzewo Anioła" ;). Rozumiem jednak, że to nie jest dla Ciebie odpowiedni moment na tę książkę, porusza ona dość trudne tematy i nie nadaje się na każdy czas...

      Usuń
  7. Podpisuję się pod Twoją recenzją. To faktycznie nie jest typowo świąteczna lektura, ale wartościowa. Trudna, mądra, z bohaterami pełnymi słabości... Warto ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z chęcią przeczytam tą książkę :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja ten tytuł mam już na swojej liście do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z wielką ochotę poznałabym tą historię....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.