31. Z perspektywy bibliotekarza - co mnie denerwuje w czytelnikach?

Jak zapewne wiecie (a może i nie), jestem bibliotekarzem. Co prawda pracuję w bibliotece naukowej, ale użytkownicy tej jednostki nie różnią się za bardzo od czytelników bibliotek publicznych. Któregoś dnia w pracy, przeglądając popisaną książkę, wpadłam na pewien pomysł - postanowiłam Wam opowiedzieć, co mnie jako bibliotekarza irytuje... Przepraszam, dziś będzie trochę marudzenia i narzekania na czytelników ;).


1. Mazanie po książkach
Nie lubię tego i sama tak nie robię. Uważam, że pisanie po książkach to barbarzyństwo. Potrafię zrozumieć, że ktoś w swoich prywatnych książkach zaznacza sobie inspirujące cytaty, ważne fragmenty, pisze notatki ołówkiem, czy dedykacje na stronach tytułowych etc., ale dlaczego niektórzy to robią też w bibliotecznych egzemplarzach? Wiem, wiem, niektórzy są wzrokowcami i muszą mieć podkreślone najważniejsze rzeczy, pamiętajmy jednak, że inną rzeczą jest zakreślanie fragmentów ołówkiem, które jest akceptowalne, a czym innym używanie w tym celu długopisu, ani zakreślacza... Niestety, niektórzy zapominają, że z książek bibliotecznych korzystają też inne osoby...

2. Bezmyślne niszczenie
Wiem, że każdemu zapewne zdarzyło się oblanie książki herbatą, kawą, kakao czy innym napojem. Jednakże moim czytelnikom już wydarzyły się inne, poważniejsze wykroczenia - wyrwane fragmenty stron (ktoś chyba potrzebował kawałka kartki na notatki), książka utopiona w wannie (tak się kończy czytanie w kąpieli), książka przejechana samochodem (były na niej ślady opon...), książki pogryzione przez zwierzęta etc. Nie wszyscy dbają o pożyczone rzeczy...

3. Dziwne zakładki
Nie chodzi mi o zaznaczanie stron biletem autobusowym, kartką pocztową etc. Chodzi mi o to, że niektórzy zakładają książki telefonem, długopisem, kluczami i innymi dużymi rzeczami, które zniekształcają i po prostu niszczą biblioteczne egzemplarze. Swoją drogą, ktoś kiedyś oddał mi książkę, w której były banknoty i monety! Nie wiem czy to były zakładki, czy ktoś używał tej publikacji jako portfela, ale byłam bardzo zaskoczona :).

4. Bezczelność użytkowników
Praca w bibliotece polega też niestety na obsłudze różnych ludzi. Piszę: niestety, bo wśród użytkowników bibliotek można spotkać naprawdę dziwne typy ludzkie. Często zdarzają się kombinatorzy, którzy próbują nam oddać zniszczone przez siebie książki, tak, żebyśmy się nie zorientowali, że to oni. Są też tacy, którzy przetrzymują książkę przez kilkaset dni (!) i nie chcą zapłacić za przetrzymanie. Ale co najśmieszniejsze, najbardziej wykłócają się ci, którzy mają do zapłaty dosłownie kilka złotych... Znajdują się też złodzieje, którzy po prostu wynoszą książki. Mamy na wyjściu bramki, takie jak w sklepach, ale nie zawsze one działają, więc często nawet nie wiemy, że coś nam ukradziono...

5. Hałas
W sumie to ciąg dalszy opowiadania o bezczelności użytkowników... Przyjęło się, że czytelnie biblioteczne są miejscem, gdzie można w ciszy się uczyć, pisać, przeglądać i czytać książki. Jednak nie każdy o tym pamięta, a niektórzy wręcz umawiają się w bibliotece na pogaduszki... Każdy może się zapomnieć, ale jak uciszam kogoś i dana osoba odpowiada mi śmiechem i kontynuuje swoje pogaduszki, to mi przykro, a momentami to mi się w kieszeni nóż otwiera. Zwłaszcza, jak ktoś sobie rozmawia przez telefon w bibliotece, albo, co lepsze, przy wypożyczaniu... Ale to już kwestia kultury osobistej i wychowania.

6. Nieogarnięci 
Irytujący bywają również użytkownicy, którzy przychodzą do nas co jakiś czas i mimo iż to nie jest ich pierwsza wizyta, nie umieją (choć myślę, że im się nie chce..) znaleźć książki w wolnym dostępie. Żeby nie było: zawsze staram się pomagać, ale jak mam kolejkę ludzi do wypożyczenia i nagle mi się trafi jeszcze taka sierota, co to już kolejny raz nie może znaleźć książki, to mnie aż coś trafia...
Podobnie jest w sytuacjach, kiedy ktoś przychodzi i chce wypożyczyć konkretną książkę, ale nie zna jej autora, ani tytułu... Wiecie, jak w tych memach: "Pamiętam, że okładka była niebieska...". O ile chodzi o nasze biblioteczne bestsellery, to mogę się jakoś zorientować, ale kiedy czytelnik szuka rzadko wypożyczanej książki to może być problem... Wtedy staram się kombinować, szukać w tematyce (hasła przedmiotowe jednak nie są tu wielkim ułatwieniem, bo często są zbyt ogólne. Jestem ich przeciwniczką i wolę tagowanie, ale niestety w środowiskach bibliotekarskich tagi nie są zbyt pozytywnie odbierane...) etc. Ale nie zawsze mi się udaje znaleźć tę poszukiwaną pozycję...


***
Żeby nie było:  praca w bibliotece to nie tylko problemy i użeranie się z ludźmi ;). Poza irytującymi użytkownikami, mamy też masę wspaniałych czytelników, którzy sami znajdują książki w wolnym dostępie, którzy dają nam książkowe prezenty żebyśmy włączyli je do naszych zbiorów, którzy zawsze mówią: "Dzień dobry!" i "Miłego dnia!", którzy dziękują za pomoc i sami pomagają (np. jak znajdą książkę źle odłożoną na półkę, to nam ją przynoszą) etc. 

Tak jak w życiu, tak i w bibliotece można spotkać różne osoby, a ten wpis był dla mnie sposobem na wyżalenie się, ale też zwrócenie uwagi na różne problemy i zachowania ludzkie. Mam nadzieję, że przebrnęliście przez ten wpis i nie uważacie mnie za totalną marudę... 

Jakie są Wasze doświadczenia z bibliotekami? A może Wy się z kolei musicie użerać z uciążliwymi bibliotekarzami? ;)

Komentarze

  1. Strasznie nie lubię, jak ktoś niszczy książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzie mają totalnie w poważaniu ksiązki z biblioteki, niestety wiem to z obserwacji (sama nie wypożyczam, bo po prostu wole kupować i mieć swoje). Kiedy ktoś ksiązkę kupi samodzielnie, to na nią chucha i dmucha, byleby się rogi nie zagięły i grzbiet nie złamał, a z biblioteki? E tam, przecież to niczyje, więc otworzę ją sobie na full, że aż się przegina, rzucę na łózko zamiast odłożyć, bo i czemu nie.

    Czasem na instagramie w relacjach u kogoś słyszałam teksty typu: "Dziś złamałam grzbiet, gdyby to była moja ksiązka to bym się zapłakała, ale to z biblioteki". Borze szumiący...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ludzie się wcale nie przejmują książkami bibliotecznymi, ale żeby ktoś na Instagramie takie rzeczy wrzucał to po prostu nie do pomyślenia! Czy to był jakiś "bookstagramer"? Jeśli tak, to tym bardziej trzeba piętnować takie komentarze...

      Usuń
  3. Nie rozumiem jak można niszczyć książki, mazać po nich, zaginać, wyginać okładki itp itd. Nie szanują czegoś co nie należy do nich a niekiedy i swoją własność. Bo to tylko książka - dla nich. A dla innej osoby ma ona większą wartość. I że to człowiekowi nie wstyd... nie rozumiem takiego zachowania. Okropne. Co innego jak ksiązka z biegiem czasu sama się "zużywa" a co innego jeśli ktoś naumyślnie pozostawia na niej takie oznaki.... Gr...

    A odnośnie zakładek to też różne widziałam jak np. zakrwawiony papier toaletowy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, najgorsze jest to, że tym "winowajcom" najczęściej nie jest wstyd... Ile to już razy czytelnicy mi oddawali jakieś zalane książki, zupełnie nie okazując jakiegoś zawstydzenia, a nawet udając, że to nie oni...

      O matko, zakrwawiony papier toaletowy mnie zaskoczył! A myślałam, że widziałam już wszystko...

      Usuń
    2. I najgorsze jest to, że takie osoby czują się bezkarne....
      Mnie z kolei spotkała inna sytuacja. Wypożyczałam książkę już zniszczoną i pokazywałam to bibliotekarkom (na co one, że wiedzą, mają zapisane)a kiedy oddawałam książkę pytały mnie czy to ja zrobiłam. I to kilka razy. A ja pod względem książek jestem pedantką i każdą bez względu na to czy moja czy z biblioteki staram się czytać tak aby nie pozostawić na niej śladu (co nie zawsze jest możliwe bo okładkę trzeba otworzyć - wiesz o co mi chodzi;) ). Nigdy w wypożyczonej książce niczego nie zaznaczyłam ołówkiem a jak już lektura tego wymagała (w szkole) to leciutko ołówkiem a potem pościerałam - bo jak to pisać po książce. I tak dziwnie i przykro, kiedy ktoś Ciebie o to osądza :( Ale na szczęście już to nie ma sytuacji...

      Pomyslowość człowieka zaskakuje

      Usuń
    3. Rozumiem Cię, u mnie w bibliotece z reguły (ale nie zawsze) zaznaczamy informacje o różnych zniszczeniach danego egzemplarza, ale nie zawsze tak się dzieje, czasem nie zauważymy, a nikt nam nie zgłosi... Aż mi wstyd, ale sama dopytywałam kilka razy różne osoby, czy to nie one zniszczyły daną książkę... Ale cóż, ta podejrzliwość nie wzięła się z niczego :(.
      No właśnie, ja też zawsze dbam o książki, czy są moje własne, czy pożyczone z jakiegokolwiek źródła. Kiedyś wzięłam udział w wymianie z pewną osobą z drugiego końca Polski i obie miałyśmy "używane" książki. Jakie było moje miłe zaskoczenie, jak na książce, którą otrzymałam nie było żadnych śladów użytkowania! Wyglądała jak nowiutka ;). A znowu ta pani, z którą się zamieniałam też mi podziękowała za tak dobry stan powieści, którą ja wysłałam. To takie miłe, jak ktoś dba o książki ;)

      Usuń
    4. Rozumiem... ale co innego dopytywać a co innego od razu zarzucać, to zupełnie dwie inne rzeczy. Osobiście wstyd mi by było oddać taką książkę - musiałabym odkupić (czasem można przypadkiem zalać). Ale ludzie są różni....
      Bardzo miłe :) MIałam podobną sytuację kiedy sprzedawałam książkę. W ogłoszeniu zaznaczałam, że jak nowa. Kiedy Pani dostała książkę napisała mi,że była w szoku, że w takim stanie... że nie spodziewała się, że jest "nieśmigana" :) I powiem Ci tak szczerze - swojej książki nie pożyczyłabym bo bałabym się w jakim stanie do mnie wróci. Wyjątek to osoba po której wiem, ze nie zniszczyła by mi tej książki. Raz już pożyczyłam i wróciła do mnie z plamkami na kartkach ;/

      Usuń
    5. No właśnie, człowiekowi, który ma choć trochę poczucia przyzwoitości byłoby wstyd oddać zniszczoną książkę...
      Ja swoje prywatne książki pożyczam tylko najbliższym osobom. Chociaż raz się oszukałam, pożyczyłam 2 nowiuteńkie powieści mojej (byłej już) przyjaciółce. Dostałam je z powrotem z połamanymi grzbietami, pozaginanymi kartkami i w ogóle takie "zaczytane"... Przykro mi było. Na szczęście to była jednorazowa sytuacja, ale tej osobie więcej nic nie pożyczyłam.

      Usuń
    6. I Twojej byłej przyjaciółce nie było wstyd, głupio?

      Usuń
    7. No właśnie nie było jej wstyd. W ogóle nie widziała problemu...
      Ale w każdym razie nasza przyjaźń zakończyła się z innego powodu ;).

      Usuń
    8. Dziwne.... na prawdę.
      Nie chcę wnikać ale nie pomyślałam nawet o tym, że to mogło zerwać Waszą przyjaźń ;)

      Usuń
    9. Taki typ człowieka ;)

      Usuń
  4. Ja mam tylko dobre wspomnienia z biblioteki, ale ja jestem po tej drugiej stronie. Bardzo lubiłam przychodzić, czytać, wypożyczać czy po prostu pokręcić się po bibliotece bez celu. Nie wiem tak jakoś ;) Lubiłam ten spokój i ciszę i klimat. Między regałami stały fotele, więc można było sobie usiąść... piękne miejsce :) Teraz rzadziej korzystam nad czym ubolewam, ale nie wypożyczam książek, skoro swoich mam pokaźną kupkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z drugiej strony barykady, kiedy korzystam z różnych bibliotek jako czytelnik (swoją drogą, coraz rzadziej, bo podobnie jak Ty, mam pokaźne stosiki swoich książek...) też mam raczej dobre wspomnienia ;).

      Usuń
  5. Nie rozumiem niszczenia książek. To chyba dla mnie najgorsze, co może być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, to barbarzyństwo, niestety często spotykane...

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy wpis, dobrze mi się go czytało. :) Lubię chodzić do biblioteki, lubię sama wyszukiwać sobie książki. Nie wiem jak można je niszczyć, ale czasem te wypożyczone książki są w takim stanie, że aż robi się przykro. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Faktycznie, niektóre egzemplarze biblioteczne są tak totalnie zniszczone przez użytkowników, że aż przykro patrzeć...

      Usuń
  7. Ja swoją bibliotekę miło wspominam po dzień dzisiejszy :) Panie znają mnie od dziecka (A bliżej mi już trzydziestki...)i do tej pory często pytają o mnie mamę :) Rzadko już tam chodzę ze względu na współprace recenzenckie, ale nigdy nie narzekałam na to miejsce :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że masz dobre wspomnienia z biblioteki ;)

      Usuń
  8. Ja w bibliotece bardzo często spotkałam się z książkami, które w większym lub mniejszym stopniu były poniszczone. Nieprzyjemnie użytkuje się potem z takich rzeczy :/
    Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, bardzo nieprzyjemnie się czyta zniszczone książki...

      Usuń
  9. Ludzie nie szanuję książek. U mnie w bibliotece czasami aż strach wziąć jakąś książkę do ręki, bo nie wiadomo co z niej na Ciebie wyskoczy. Wszystkie punkty, które wymieniłaś są jak najbardziej trafne. Aż wstyd mi za tych, którzy tak postępują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, wstyd nam za takie osoby, a one się nie wstydzą, niestety... :(

      Usuń
  10. Potwierdza się moje przeświadczenie, że każda praca ma swoje kulisy. A wydawałoby się, że cud, miód, malina. Niszczeniu książek mówię: nie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jest jednak więcej osób niezgadzających się z niszczeniem książek ;)

      Usuń
  11. To ja znowu mogę powiedzieć z drugiej strony. Moja biblioteka jest chyba mało znana lub uczęszczana, bo nie ma u nas żadnych nowości. Niechęć Pań, które nie chcą sprawdzić w bazie, czy w ogóle mają książki tylko Ci powiedzą : ,, Szukej se Pani ooo.. tam " i palcem wskazują 2 regały. To sprawia ( mówię o sobie) że mało co uczęszczam do niej. Przeważnie tylko po to, by dać jakąś książkę by zasilić ich zbiory. Ostatnio zapytałam o jakąś książkę wydaną w 2018 r to usłyszałam ,, Biblioteka nie jest od nowości, od tego są księgarnie " :/ Także każda moneta ma dwie strony. Świetny post i fajnie tak spojrzeć oczami drugiej strony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, komentarze Twojej bibliotekarki są nie do pomyślenia! Co to w ogóle za stwierdzenie, że od nowości są księgarnie!? Nie dziwię Ci się, że niechętnie odwiedzasz tę bibliotekę...

      Usuń
  12. Nie miałam pojęcia, że pracujesz w bibliotece :) Ale fajnie. Nie dziwię się, że denerwują Cię takie rzeczy. Ludzie potrafią być okropni. A najłatwiej niszczyć nie swoje rzeczy, więc zamiast szanować, mają gdzieś stan książki, którą oddają. Za takie uszkodzenia powinno się płacić. Ja już dawno nie pamiętam kiedy byłam w bibliotece, choć pracuje u nas baaardzo miła pani :) Mam tyle książek z wydawnicw, że nie mam już czasu na te z biblioteki. Ale w szkole podstawowej miałam tak wredną bibliotekarkę, że przepytywała mnie z każdej książki, którą wypożyczałam, a robiłam to często. Bo oskarżała mnie o to, że wypożyczam je tylko po to, żeby nabijać sobie wynik na konkurs szkolny "kto więcej przeczyta". Miałam potem uraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie bibliotekarki, jak ta z Twojej szkoły podstawowej potrafią skutecznie zniechęcić do czytania... Dobrze, że jej się nie udało i Ty pomimo takich niemiłych wspomnień, lubisz czytać ;).

      Usuń
  13. Ojej, muszę uważać, żebym sama nie zamieniła się w uciążliwego bibliotekarza:P Bo też pracuję w bibliotece, tyle że publicznej. I zgadzam się z tym, co napisałaś. Niszczenie książek niestety zdarza się bardzo często. Ze swojej strony mogę jeszcze dodać do listy oburzanie się, że nie mamy jakiejś książki (najczęściej chodzi o lektury, czasami po prostu wszystkie egzemplarze są wypożyczone i chociaż ogólnie mamy ich dużo, to w danym momencie po prostu brakuje). I jeszcze robienie ogromnego bałaganu na półkach... akurat pracuję w oddziale dla dzieci i tych najmłodszych czytelników jestem w stanie zrozumieć, ale o wiele większy bałagan pozostawiają po sobie ich rodzice;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam koleżankę po fachu ;).
      Ja mam nadzieję, że sama się nie staję uciążliwą i wredną panią bibliotekarką ;). Chociaż czasem brakuje mi cierpliwości do niektórych czytelników...
      O tak, zgadzam się z Tobą, denerwujące jest to oburzanie się, że w bibliotece nie ma jakiejś książki...
      A już o bałaganie nie wspomnę... U mnie czytelnikami są osoby dorosłe i co oni pozostawiają na półkach, to woła o pomstę do nieba!

      Usuń
  14. Wiadomo, że praca z ludźmi nigdy nie jest bezproblemowa... choć w sumie w bibliotece chyba nie wiedziałabym, jak takie osoby traktować. W sklepie to w miarę jasne - w końcu to klient, zwykle są wytyczne dotyczące traktowania go. Ale biblioteka to działalność non-profit, a nie sklep, tu nie mówimy o klientach przecież.
    Sama wypożyczam rzadko, a w mojej uczelnianej bibliotece byłam aż raz, czy dwa, ale też muszę przyznać, że... osoby pracujące tam nie były niestety szczególnie pomocne. Albo inaczej: same zasady biblioteki są na tyle nieżyciowe, że część z tych pań nie bardzo była w stanie cokolwiek zrobić. Chciałyśmy wtedy z koleżanką wypożyczyć książkę dostępną w kilku egzemplarzach, ale w różnych wydaniach. I wypożyczyć się nie dało, bo przez inne lata wydania traktowane były jako osobne książki, mimo że zmiany były minimalne. XD Przy okazji trafiła nam się też opryskliwa, patrząca na nas z góry osoba (dlatego poszłyśmy do kogoś innego po pomoc w końcu). Z lokalnymi bibliotekami wspomnienia mam o wiele lepsze, ale teraz... po prostu nie mam po co bibliotek odwiedzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, praca z ludźmi bywa mocno uciążliwa. To prawda, nie można użytkowników bibliotek nazwać klientami, chociaż w pewnym sensie nimi są, albo właściwie usługobiorcami ;). I faktycznie, nie mamy jakichś szczególnych wytycznych w stosunkach z nimi...
      Cóż, jeśli chodzi o tę sytuację z różnymi wydaniami, to według wytycznych, które nas obowiązują, to każde wydanie ma swój osobny opis bibliograficzny, a więc każde jest traktowane jako inna książka. My nie wnikamy jakie są zmiany wewnątrz książki, nie dałybyśmy rady sprawdzać tego ;).
      Ale zgadzam się, że zasady bibliotek i wytyczne obowiązujące bibliotekarzy są nieżyciowe... Ale to już temat na osobną dyskusję ;)

      Usuń
  15. ślady opon? mi byłoby głupio oddawać taką książkę, zapytałabym jak mogę zrekompensować tę stratę ale wiem, że ludzie są różni :D niestety w moim mieście plagą są zmęczeni życiem, niezadowoleni bibliotekarze, którzy obsługując mnie robią to w taki sposób, że nie mam ochoty wracać do biblioteki. ale wiem, że to tylko kwestia tego miejsca, w innych zdarzają się prawdziwi ludzie z pasją, kiedyś pani nawet zaczęła ze mną rozmawiać o książce, którą oddawałam. to było świetne :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, pan odkupił nam tę książkę przejechaną samochodem, ale to był akurat przykład na bezmyślne niszczenie ;).
      No właśnie, wiele zależy też od bibliotekarza i jego podejścia. Jak się trafią takie osoby, jak bibliotekarze z Twojego miasta, to nic dziwnego, że ludzie niechętnie korzystają z bibliotek.

      Usuń
  16. Przyznam, że nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w bibliotece. Chyba jednak nie ma reguły jeśli chodzi o ludzi, ale warto zapamiętać, co może bibliotekarza denerwować i dopasowywać się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat tu podałam bardziej ekstremalne przypadki, ale jak człowiek jest ogólnie przyzwoity, to na pewno nie będzie robił niczego z tej listy ;)

      Usuń
  17. Biblioteka naukowa! Ileż ja w takich czasu spędziłam... Ach wspomnienia! ♥
    Używanie książki jako portfela? O tym jeszcze nie słyszałam! :D
    Nie znoszę ludzi, którzy kradną książki, zwłaszcza właśnie w bibliotekach naukowych jest to wyjątkowo obrzydliwe zachowanie, bo to są często bardzo drogie egzemplarze.
    Z bibliotekami, jak już kiedyś zresztą rozmawiałyśmy, mam różne doświadczenia. Niektóre są bardzo pozytywne, inne mniej.
    Spotkałam się z bibliotekarzem, który jadł tłustą przekąskę nad lekturą, z taką bibliotekarką, która była wręcz oburzona, że zanim przyniosłam podarować swoje prywatne książki do biblioteki miałam czelność je czytać, a także z panem, który polecał Grę o tron 11-13 latkom.
    Ale poznałam też bibliotekarkę, która gdy pilnie potrzebowałam pewnej książki dosłownie wyczarowała ją spod ziemi albo taką która gdy przyszłam jako bardzo młoda dziewczyna pokajać się za poważnie przetrzymaną książkę i z przerażenia miałam czkawkę uspokoiła mnie z takim uczuciem, że wracałam z torbą książek i szerokim uśmiechem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za tak obszerną wypowiedź i podzielenie się swoimi doświadczeniami ;).
      To prawda, książki w bibliotekach naukowych są z reguły drogie, a my dodatkowo mamy dużo pozycji sprowadzanych z zagranicy, więc tym bardziej odczuwamy jak ktoś nam coś ukradnie...
      No, niestety, wśród bibliotekarzy też się zdarzają różne dziwne typy, takie jak ci wymienieni przez Ciebie. Sama też znałam takich, niestety...

      Usuń
  18. Ja tam nie mam jakichś przykrych doświadczeń z bibliotek :) Najlepszą bibliotekarką jaką wspominam była ciocia mojego byłego chłopaka! Dbała o to żeby co jakiś czas pojawiło się na półkach coś nowego. Tak samo widziałam, że książki w niej znajdujące się są w większości w bardzo dobrym stanie :) Aczkolwiek myślę, że to dlatego, że to biblioteka na wsi w sumie. Wydaje mi się, że też i mniej czytelników, którzy mogliby te książki niszczyć 😜
    Z kolei u mnie w bibliotece są tak grobowe panie, że aż strach o cokolwiek je spytać... To już wolę sama poświęcić masę czasu na szukanie aniżeli podchodzić do nich...(choć kolejek nie mają).
    Też nie rozumiem nie szanowania cudzej własności. Ja to często się obawiam wręcz, że coś mi może się przytrafić z wypożyczoną książką... Ogromnie byłoby mi wstyd i chyba bym kupiła nowy egzemplarz tego tytułu, bo masakra :/
    Ogólnie dbam o książki czyjeś chyba bardziej niż o swoje 😛 choć też i one mają się dobrze! 😀 Ja tylko cytaty zskreslam ołówkiem i piszę strony na których są z tyłu na ostatniej takiej tej pustej stronie zwykle, co jest. (to tylko w moich) Ani mi się śni używanie długopisu czy czegokolwiek innego 😱
    Nie rozumiem ludzi którzy robią inaczej i to z nie swoimi książkami. Koszmar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za tę obszerną wypowiedź ;).
      Być może w tej bibliotece na wsi ludzie po prostu bardziej szanują książki ;).
      Super, że dbasz o książki swoje i wypożyczone, dobrze, że takich osób jak Ty jest więcej, a niszczenie książek to pojedyncze przypadki... Chociaż miło by było, gdyby nikt nic nie niszczył, ale nie ma takich idealnych sytuacji...

      Usuń
  19. U nas w bibliotece zawsze były bardzo fajne panie, ale teraz niestety je zmienili i są bardziej "surowe"... ale ogólnie ja baaardzo lubię chodzić do biblioteki! i mogę tam spędzić naprawdę długie chwile...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że lubisz biblioteki ;). To ogólnie są fajne instytucje i cudnie by było, jakby jeszcze się trochę utrzymały...

      Usuń
  20. Najbardziej spodobał mi się pomysł na zakładkę w formie banknotów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio nawet znaleźliśmy kartę kredytową w zwróconej przez czytelnika książce ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.