33. Silne kobiety i magia, czyli "Tajemna historia czarownic" Louisa Morgan

Dziś kilka słów o książce, która jest moją czwartą lekturą w tym miesiącu. Sięgnęłam po nią po przeczytaniu kilku pozytywnych opinii i muszę przyznać, że mnie wciągnęła, tak, że przeczytałam ją w kilka dni. Ta książka to "Tajemna historia czarownic", której autorką/autorem jest osoba o pseudonimie Louisa Morgan. Czy mi się spodobała? Zapraszam do przeczytania mojej krótkiej opinii...
tytuł: "Tajemna historia czarownic"
tytuł oryginału: "A Secret History of Witches"
autor: Louisa Morgan
tłumacz: Alina Siewior-Kuś
data wydania: 2017 r.
data polskiego wydania: 24 kwietnia 2018 r.
wydawca: Prószyński i S-ka

Przede wszystkim trudno mi zaklasyfikować tę książkę do jakiegoś konkretnego gatunku. Jest to i saga rodzinna, chociaż skupiająca się tylko na kobietach z jednej rodziny, po trochu powieść obyczajowa, trochę romans, ale też fantastyka, bo między historiami czarownic z rodu Orchiere pojawiają się magiczne zaklęcia, różne eliksiry, wieszczenie etc... 
Książka zawiera też odrobinę historii powszechnej, która stanowi tło życia kolejnych czarownic. Na początku mamy czasy, kiedy palono na stosie i prześladowano kobiety oskarżone o uprawianie magii, potem nastają nieco spokojniejsze czasy dla przedstawicielek tego rodu, jednakże i tak muszą swoją działalność pozostawić w sekrecie przed wszystkimi, nawet, a może szczególnie przed najbliższymi sobie... 

"Pomimo jednak całej tej władzy czują się bezradni wobec takich jak my. Opieramy się. Sprawiamy, że dzieją się różne rzeczy. Wtrącamy się w ich plany, które oni uważają za naturalny porządek. To budzi w nich strach. Mężczyźni nie znoszą się bać, więc nas nienawidzą."

Nasze bohaterki łączy nie tylko magia i to, że pochodzą z jednego rodu. Wszystkie są silne, nie wyłącznie w magicznych mocach, ale też w codziennym życiu. Wszystkie walczą z czymś, stają się niejako niezależne od mężczyzn. Najważniejsza z kobiet z rodu Orchiere, Ursule, potężna czarownica, babka wszystkich naszych bohaterek, ratuje rodzinę przed prześladowaniami z powodu ich pochodzenia i magicznego dziedzictwa. Jej wnuczka, Nanette, najmłodsza z sióstr, wychowuje swą córkę na silną i niezależną kobietę. Ursule, córka Nanette, nie cofnie się przed niczym, żeby ratować najbliższych. Irene, córka Ursule, to kobieta uparta i dążąca do celu za wszelką cenę, nie zawsze za pomocą dobrych środków. Z kolei córka Irene, Morwen, to kobieta, która nie daje sobie narzucić czyjejś woli, ale dla najbliższych potrafi poświęcić samą siebie. A najmłodsza z rodu, Victoria, to kolejna silna, ale nieco zdezorientowana czarownica i zarazem dziewczyna, która stara się być pomocą i pociechą dla rodziny, ale też walczy o dobro innych, a nawet całego swojego kraju. Ta plejada kobiet-czarownic, pokazuje jak silne mogą być nie tylko więzy magii, ale też krwi i jak wiele może znieść i zdziałać jedna, wydawać by się mogło, słaba kobieta.

"Nasza moc czyni tę sytuację znośniejszą. Pozwalamy im myśleć, że to oni sprawują kontrolę, lecz my bierzemy, co chcemy, kiedy nam odmawiają."

Cała opowieść jest wciągająca, choć nie ma w niej jakichś szczególnych wydarzeń. To dobra historia, nieco senna, bez fajerwerków, ale pięknie pokazująca naturę kobiet. Wbrew pozorom niewiele tu się dzieje, nie ma tu nacisku na wartką akcję, ale położony jest on na bohaterki, na ich odczucia, decyzje, wybory, działania i ich konsekwencje... To historie kobiet, różnych, a zarazem podobnych. Kobiet, które wzięły swój los w swoje ręce i nie pozwoliły się kontrolować, silnych, choć czasami upadających, pewnych siebie, choć czasem przestraszonych. To opowieść o kobietach żyjących w różnych czasach, ale mających te same instynkty, tę samą moc. Magia jest ważna w tej książce, ale wbrew pozorom, nie pełni najważniejszej roli. Jest niejako na poboczu, a jeśli już bohaterki z niej korzystają, to raczej nie w oczywistych celach. Najczęściej wykorzystują ją dość egoistycznie, żeby zdobyć/rozkochać w sobie mężczyznę. Co momentami staje się jakby zaprzeczeniem idei, że kobiety chcą i walczą o to by być niezależne od płci przeciwnej... 


Jednakże najbardziej mnie zraziły ostatnie strony tej powieści. Końcówka książki, a konkretnie "Księga Victorii" to już fantasy w czystej formie. Autorkę mocno poniosła wyobraźnia i w swoją opowieść o czarownicach wplotła pewne postacie historyczne. To jak je w to włączyła i jaką role one odegrały, bardzo, ale to bardzo mi się nie spodobało i spowodowało, że obniżyłam ocenę całej książce.

Trochę mnie rozczarowało, że mimo wspominania o zagrożeniu płynącym z odkrycia, że nasze bohaterki są czarownicami, tak na prawdę w tej książce nie było czuć tego strachu i dramatyzmu związanego z paleniem na stosie. No, może w historii Nanette i jej córki Ursuli, gdzie za magię jedna z nich zapłaciła najwyższą cenę, było trochę emocji. Jednakże pozostałe historie, mimo tragedii i dramatów, których doświadczały bohaterki, były jednak dość sielankowe i mało emocjonujące.

Ogólnie rzecz biorąc, ta książka to lekkie i wciągające czytadełko, chociaż nie spełnia pokładanej w niej nadziei na wielką sagę historyczną. To po prostu przyjemna bajeczka, dobra, ale nie wyjątkowa historia o kobietach i ich sile...

Znacie tę powieść? Może oceniacie ją inaczej niż ja?

******
Teraz zaczęłam czytać książkę Thomasa Hardy'ego pt. "Więzy miłości. Juda nieznany". Znam tego autora z dwóch innych powieści, które lubię i bardzo dobrze wspominam ("Tessa d'Urberville i "Z dala od zgiełku"). Mam nadzieję, że i ta wzbudzi we mnie dobre odczucia ;).

Komentarze

  1. Na ten moment, nie mam tej książki w planach. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele nie stracisz jak jej nie poznasz ;). Chociaż, z drugiej strony, może Tobie bardziej by przypadła do gustu?

      Usuń
  2. Czyli jedna z książek, które nie powstały dla akcji ale dla treści i tego jak została napisana i co ze sobą niesie. Takie książki też są potrzebne i mogą pozytywnie wpłynąć na czytelnika, chociaż tutaj to chyba bym tego nie poczuła. A zakończenie? Te chyba najchętniej bym ominęła - nie brzmi zachęcajaco a wręcz odwrotnie ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dokładnie, ta książka na pewno nie miała na celu pokazywać wartkiej akcji, a raczej opowiadać o konkretnych osobach, czyli w tym wypadku czarownicach z rodu Orchiere...
      Cóż, jeśli chodzi o zakończenie, to jest moje subiektywne odczucie, że osoby, która żyła i na dodatek była postacią bardzo publiczną, nie powinno się wplątywać w takie treści. Ale być może innym czytelnikom to odpowiada...

      Usuń
    2. Nastawiona na opowiadanie ;) To zależy od czytelnika. osobiście na ten moment nie mam ochoty tego sprawdzać ;)

      Usuń
  3. Nie czytałam jeszcze tej książki. Na razie nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Ci się kiedyś trafi to możesz przeczytać, ale nie jest na tyle szałowa, żeby na nią polować ;)

      Usuń
  4. Nie mój gatunek, jeśli chodzi o tę książkę, ale bardzo wyczerpująca recenzja! :)
    Zapraszam na nową recenzję > https://hiddenxguns.blogspot.com/2019/01/nie-spodziewaam-sie-ze-wasnie-tego.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, nie każdy lubi obyczajówki, czy nawet pewnego rodzaju romanse z wątkami fantastycznymi ;)

      Usuń
  5. Z jednej strony intryguje mnie fakt, że książka nie jest zamknięta w ramach jednego gatunku. To dobrze, bo oznacza to, że jest w niej różnorodność tematów. Z drugiej wspominasz, że akcja jest powolna... Trochę się tego obawiam. Pozostanę więc przy zdaniu, że może przeczytam tę powieść jeśli gdzieś przypadkiem wpadnie w moje ręce. A usilnie nie będę jej szukać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze sobie postanowiłaś. Jak Ci przy okazji wpadnie w ręce to spróbuj, a nuż Tobie bardziej podpasuje ;). Ale nie warto na nią polować.

      Usuń
  6. Senna fabuła mówisz.. to chyba nie dla mnie. Lubię jak jest taka wiesz mieszana, raz coś się dzieje, a innym razem jest spokojnie. Jednak kiedy książka jest cała taka ,, monotonna" to raczej podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ta książka jest raczej monotonna, choć patrząc na tematykę, wydawać by się mogło, że będzie się w niej dużo działo ;).

      Usuń
  7. Brzmi trochę przeciętnie, razem sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo jest przeciętna, zwłaszcza ostatni rozdział ;)

      Usuń
  8. Zastanowię się nad tą książką. Nie kusi mnie jakoś szczególnie, ale jeśli wpadnie mi kiedyś w ręce to przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O super, że choć trochę przekonała świetnie się do fantastyki ;) . Tej książki nie czytałem, ale za to czytałem inną. Tam, bohaterka, to studentka historii z Harvardu, którą bada dzieje swoich purytańskich przodków z XVIII i XIX wieku, a odkrycia... Cóż dość mocno ją zaskakują. Też lekkie, ale całkiem dobre czytadło. Wyczuwam, że to może być coś w tym klimacie, więc może się słyszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuszę. Przepraszam za wkurzającą autokorektę

      Usuń
    2. Ta książka to chyba nie jest typowa fantastyka ;). Powiedziałabym, że raczej obyczajówka z fantastycznymi elementami - magią... Nie wiem, czy nie uznasz jej za zbyt "babską", ale spróbuj, być może Ci będzie bardziej odpowiadać ;).

      A ta o studentce z Harvardu to jaki ma tytuł? Chętnie ją poznam ;)

      P.S. Autokorekta się przydaje, ale może też zirytować ;)

      Usuń
    3. To jest ta książka, musiałem sobie tytuł przypomnieć:
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/73352/zaginiona-ksiega-z-salem
      Generalnie, dziwna jest. Wydaje mi się też, że więcej fantastyki tam, niż w tej, co tutaj opisujesz. Ale spróbuj, mam wrażenie, że jednak mogłaby Ci się spodobać ;)

      Usuń
    4. Dziękuję, zapisałam tytuł. Trzeba poszerzać horyzonty czytelnicze ;)

      Usuń
    5. Zgadzam się, dlatego tutaj zaglądam ;)

      Usuń
  10. Miałąa ją w planach czytać, ale skoro, to tylko lekkie czytadełko... chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekkie czytadełka też są potrzebne czasem ;)

      Usuń
  11. Lubię wątki z czarownicami, chociaż nie często mam okazję sięgać po takowe. Nad tą książką jeszcze się zastanowię, bo nie zawsze mam chęć sięgać po takie historie, ale Twoja notka zachęciła mnie do tej powieści na tyle, że będe miała ją gdzieś z tyłu głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może Tobie się bardziej spodoba ta książka ;). Bo ogólnie nie jest zła, tylko to zakończenie według mnie psuje całość...

      Usuń
  12. Bardzo piękna okładka, ale szkoda, że sama książka Cię rozczarowała. Niestety, tak bywa. Mam nadzieję, że następnym razem się nie rozczarujesz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.