38. Stereotypowa historia miłosna dla młodzieży, czyli "Do wszystkich chłopców, których kochałam"
"Do wszystkich chłopców, których kochałam" to książka, którą poznałam dzięki udziałowi w booktourze organizowanym na Instagramie. Wcześniej widziałam film na jej podstawie, który jak na młodzieżówkę był bardzo przyjemny jak na historię tego typu. Stąd moja chęć poznania powieści, bo przecież najczęściej jest tak, że książka jest lepsza od ekranizacji (swoją drogą, jakiś czas temu dodałam wpis na ten temat, który możecie zobaczyć TU). Czy w tym wypadku też tak było? Zapraszam na moje rozważania na ten temat...
UWAGA! Wpis zawiera różne spojlery z treści książki i filmu ;).
UWAGA! Wpis zawiera różne spojlery z treści książki i filmu ;).
tytuł: "Do wszystkich chłopców, których kochałam"
tytuł oryginału: "To All the Boys I've Loved Before"
autor: Jenny Han
tłumaczenie: Matylda Biernacka
data wydania: 15 kwietnia 2014 r.
data polskiego wydania: 17 sierpnia 2018 r.
wydawca: Wydawnictwo Kobiece
Nie oczekiwałam po tej książce nie wiadomo czego, znałam bowiem historię, którą opowiada, wiedziałam jak to się skończy ;). Ale w sumie i bez oglądania filmu, od początku powieści wiadomo co będzie dalej, jest ona bowiem oparta na znanym i oklepanym schemacie fabularnym: on - Peter Kavinsky jest superprzystojny i superpopularny, a ona - Lara Jean Song Covey jest szarą myszką, i oboje udają, że są parą. Dlaczego? Otóż ona się boi, żeby chłopak jej starszej siostry nie dowiedział się, że się w nim podkochuje, z kolei ten nasz szkolny gwiazdor chce wzbudzić zazdrość w byłej dziewczynie. Oczywiście to całe udawanie doprowadza do tego, że się w sobie zakochują... Żeby tego było mało, aby było bardziej dramatycznie, to nasza szara myszka jest na dodatek półsierotą, jej matka bowiem zmarła kiedy Lara Jean była dzieckiem. Ale nie martwcie się, ma za to dwie siostry: starszą - Margot, która oczywiście zastępuje matkę swoim siostrzyczkom i zajmuje się domem, a także udziela głównej bohaterce życiowych rad i ogólnie jest jej przyjaciółką oraz młodszą - Kitty, która jest mądralą. Brzmi znajomo, prawda?
Co prawda autorka próbowała tenże schemat urozmaicić poprzez stworzenie wątku listów miłosnych, które Lara Jean pisała do wszystkich chłopców, którzy jej się bardziej spodobali (stąd tytuł książki), a które to listy chowała w pudełku na kapelusze. To był jej sposób na radzenie sobie z nieodwzajemnionym uczuciem. Potem te listy przypadkowo, albo i nie, zostały wysłane do pięciu chłopców, których Lara Jean kochała... To był fajny pomysł na stworzenie nietypowej historii miłosnej, ale niestety, nie został on dobrze wykorzystany... Innym małym urozmaiceniem jest fakt, że główna bohaterka jest w połowie Koreanką, co dodało historii nieco egzotyki, chociaż głównie poprzez wspominki o koreańskim jedzeniu (aż zrobiłam się głodna). Ale poza tymi "dodatkami" jest to standardowa, schematyczna historia o młodzieńczych miłościach, na dodatek napisana bardzo prostym językiem.
Bohaterowie tej powieści są tak do bólu papierowi i schematyczni, że naprawdę nie da się ich polubić. Lara Jean to taka szara myszka, która nie ma przyjaciół poza dziwną Chris, dodatkowo jest tchórzliwa i raczej nie grzeszy inteligencją, a problemy rozwiązuje poprzez ucieczkę, zupełnie jakby miała 7 lat, a nie 16, czy tam 17. Peter z kolei, to typowy nastolatek z amerykańskich filmów - chłopaczek z drużyny, co to chodził z najpopularniejszą dziewczyną w szkole, a teraz spotyka się trochę przypadkiem z cichutką, niepopularną dziewczynką. Była dziewczyna Petera, Genevieve, to nikt inny jak wredna gwiazda szkoły, która oczywiście kiedyś była przyjaciółką Lary Jean, ale potem stała się popularna i zerwały kontakt. Z kolei siostra głównej bohaterki, Margot, która dopiero co skończyła liceum, zachowuje się z kolei jak taka irytująca prymuska, która się wszędzie udziela, a na dodatek jest nie wiadomo jak doświadczona życiowo - udziela rad wszystkim w koło, a nawet zrywa z chłopakiem, którego podobno kocha, bo przecież nie powinna iść na studia z takim "balastem". I nic więcej nie da się o nich powiedzieć, są tak płytcy, a nawet potraktowani trochę po macoszemu. Inni bohaterowie są równie stereotypowi i tak samo pobieżnie zaznaczeni, więc nawet nie będę o nich wspominać...
Ogólnie rzecz biorąc, w tej książce jest wiele słów, a naprawdę mało treści, co sprawia, że jest po prostu nudna. Niby szybko się ją czytało, ale tak właściwie nic się w niej nie działo. Bywały co prawda sytuacje, które można by fajnie pociągnąć, rozwinąć, pokazać ich konsekwencje, ale autorce to nie wyszło, bo rozwiązywała je w wyjątkowo prosty, a niekoniecznie logiczny sposób, a czasem w ogóle urywała i jakby zapominała. Nawet ten główny wątek z listami został dość głupio rozwinięty, podobnie wątek, kiedy ktoś puścił plotkę, że pomiędzy Larą Jane a Peterem coś się wydarzyło w jacuzzi...
Film na podstawie tej powieści był równie schematyczny i oklepany, ale dość przyjemny w odbiorze. Scenarzyści jednak wybrali z książki co ciekawsze wątki, dzięki czemu cała filmowa historia się nie dłużyła, tylko została opowiedziana dość sprawnie i w miarę logicznie. Dzięki temu oglądanie było znacznie sympatyczniejsze niż czytanie o perypetiach miłosnych Lary Jean. Być może wpłynęli też na to aktorzy, którzy całkiem dobrze odegrali swoje niezbyt trudne role.
Historia opowiedziana w książce kończy się zawieszeniem w próżni głównego wątku, stąd wiadomo, że będzie kolejna część (która notabene dopiero co została wydana w Polsce). Ja jednak nie jestem ciekawa co się wydarzy dalej, więc nie sięgnę po następny tom. I cieszę się, że oglądałam film, bo on z kolei kończy się nieco później i zamyka, albo przynajmniej przymyka wątek Lary Jean i Petera, dając odbiorcy happy end ;). Na tym więc skończę przygodę z tą opowieścią...
Wiem, może przesadzam z tą krytyką książki, w końcu to tylko powieścidło na nastolatek, ale denerwuje mnie to, że w tego typu literaturze w kółko są powielane te same schematy fabularne. Dlaczego jest tak mało oryginalnych, ciekawych pomysłów na historie miłosne? Tylko ciągle to samo - szara myszka i gwiazda szkoły i ich niezbyt życiowe, wręcz oklepane perypetie... Czy naprawdę młodzi ludzie nie zasługują na nieszablonowe romanse?
Bohaterowie tej powieści są tak do bólu papierowi i schematyczni, że naprawdę nie da się ich polubić. Lara Jean to taka szara myszka, która nie ma przyjaciół poza dziwną Chris, dodatkowo jest tchórzliwa i raczej nie grzeszy inteligencją, a problemy rozwiązuje poprzez ucieczkę, zupełnie jakby miała 7 lat, a nie 16, czy tam 17. Peter z kolei, to typowy nastolatek z amerykańskich filmów - chłopaczek z drużyny, co to chodził z najpopularniejszą dziewczyną w szkole, a teraz spotyka się trochę przypadkiem z cichutką, niepopularną dziewczynką. Była dziewczyna Petera, Genevieve, to nikt inny jak wredna gwiazda szkoły, która oczywiście kiedyś była przyjaciółką Lary Jean, ale potem stała się popularna i zerwały kontakt. Z kolei siostra głównej bohaterki, Margot, która dopiero co skończyła liceum, zachowuje się z kolei jak taka irytująca prymuska, która się wszędzie udziela, a na dodatek jest nie wiadomo jak doświadczona życiowo - udziela rad wszystkim w koło, a nawet zrywa z chłopakiem, którego podobno kocha, bo przecież nie powinna iść na studia z takim "balastem". I nic więcej nie da się o nich powiedzieć, są tak płytcy, a nawet potraktowani trochę po macoszemu. Inni bohaterowie są równie stereotypowi i tak samo pobieżnie zaznaczeni, więc nawet nie będę o nich wspominać...
Ogólnie rzecz biorąc, w tej książce jest wiele słów, a naprawdę mało treści, co sprawia, że jest po prostu nudna. Niby szybko się ją czytało, ale tak właściwie nic się w niej nie działo. Bywały co prawda sytuacje, które można by fajnie pociągnąć, rozwinąć, pokazać ich konsekwencje, ale autorce to nie wyszło, bo rozwiązywała je w wyjątkowo prosty, a niekoniecznie logiczny sposób, a czasem w ogóle urywała i jakby zapominała. Nawet ten główny wątek z listami został dość głupio rozwinięty, podobnie wątek, kiedy ktoś puścił plotkę, że pomiędzy Larą Jane a Peterem coś się wydarzyło w jacuzzi...
Film na podstawie tej powieści był równie schematyczny i oklepany, ale dość przyjemny w odbiorze. Scenarzyści jednak wybrali z książki co ciekawsze wątki, dzięki czemu cała filmowa historia się nie dłużyła, tylko została opowiedziana dość sprawnie i w miarę logicznie. Dzięki temu oglądanie było znacznie sympatyczniejsze niż czytanie o perypetiach miłosnych Lary Jean. Być może wpłynęli też na to aktorzy, którzy całkiem dobrze odegrali swoje niezbyt trudne role.
Historia opowiedziana w książce kończy się zawieszeniem w próżni głównego wątku, stąd wiadomo, że będzie kolejna część (która notabene dopiero co została wydana w Polsce). Ja jednak nie jestem ciekawa co się wydarzy dalej, więc nie sięgnę po następny tom. I cieszę się, że oglądałam film, bo on z kolei kończy się nieco później i zamyka, albo przynajmniej przymyka wątek Lary Jean i Petera, dając odbiorcy happy end ;). Na tym więc skończę przygodę z tą opowieścią...
Wiem, może przesadzam z tą krytyką książki, w końcu to tylko powieścidło na nastolatek, ale denerwuje mnie to, że w tego typu literaturze w kółko są powielane te same schematy fabularne. Dlaczego jest tak mało oryginalnych, ciekawych pomysłów na historie miłosne? Tylko ciągle to samo - szara myszka i gwiazda szkoły i ich niezbyt życiowe, wręcz oklepane perypetie... Czy naprawdę młodzi ludzie nie zasługują na nieszablonowe romanse?
**************
Wyżaliłam się, teraz Wasza kolej: podzielcie się ze mną swoimi refleksjami na temat książki "Do wszystkich chłopców, których kochałam" i filmu pod tym samym tytułem ;)
Chcę przeczytać książkę, bo jestem ciekawa w filmu. 😊
OdpowiedzUsuńMoże Tobie się bardziej spodoba ;)
UsuńNie czytałam tej książki. Mnie ogólnie schematy nie przeszkadzają, ale gdy jest ich z dużo, to mogę rzeczywiście nie być zadowolona.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, bo co za dużo to niezdrowo. Ja, czytając tę książkę nie byłam zaskakiwana, bo wszystko tam przedstawione już gdzieś kiedyś widziałam/słyszałam/czytałam. Same schematy...
UsuńOglądałam film - nudził mnie. Zbyt lukrowany, oklepany, schematyczny.... dla mnie był po prostu nudny. Nie zamierzam sięgać po książkę
OdpowiedzUsuńDla mnie to był całkiem fajny, lekki i niewymagający film, taki do obejrzenia i zapomnienia ;). Ale masz rację, po książkę nie ma co sięgać, szczególnie, że Cię zupełnie znudziła ta ekranizacja...
UsuńNie jest to Poldark xD
UsuńNo ba! ;). Poldark to jednak dużo lepsza lektura i lepsza ekranizacja ;)
UsuńJa chyba mam przesyt Poldarka - pojawił się dziwny objaw xD
UsuńOoo! Zaskoczyłaś mnie ;)
UsuńChyba przedawkowałam xD
UsuńZmiany na blogu? Jakaś mniejsza stopka (chodzi mi o te marginesy po bokach)? ładnie - tło w kropki również przyjemne :)
To musisz w takim razie zrobić przerwę ;). W sumie ja miałam większe odstępy między czytaniem a oglądaniem, to nie czułam przedawkowania tej serii...
UsuńTrochę zmieniłam, ale nie jestem jeszcze zadowolona do końca, będę dalej kombinować...
Ale to właśnie po przerwie tak mi się zrobiło xD Dobrze ze jeszcze książek nie mam :P
UsuńTrochę czasu i znajdziesz swój ideał ;)
Haha to nie wiem co doradzić ;).
UsuńOdwyk całkowity od tego typu seriali - nawet o tym nie wspominac. Ale nie da się... xD Czy to jest kac filmowy? xD Na częście ten sen był jednorazowy :P
UsuńNie da się, nie da ;).
UsuńSami swoi xD
UsuńZnalazłam informację odnośnie serialu Poldark - wkleję tutaj bo możliwe, że pod poprzednią przeoczysz. Zacytuję "Pierwszy sezon obejmuje Rossa Poldarka i Demelzę, drugi - Jeremy’ego Poldarka i Warleggana , trzeci - Czarny księżyc i część Czterech łabędzi, czwarty - Cztery łabędzie i Fala gniewu. Natomiast 5 sezon ma zająć się dziesięcioletnią przerwą między Falą gniewu, a Przybyszem z morza i ma być już ostatnim sezonem serialu"
UsuńJak rozumiesz tą dziesięcioletnią przerwę w jednym sezonie? ;)
Cóż, to mnie zaskoczyło, jakby scenarzyści chcieli wypełnić tę lukę między wydarzeniami z kolejnych książek... Nie wiem jak oni to rozwiążą, bo 10 lat to jednak spory kawałek czasu, a przecież każdy sezon ma tylko 8 odcinków... Jeden odcinek - jeden rok? Dziwne to...
UsuńDziwne... już w sezonach 1-4 czuć było te przeskoki w czasie (ja odczuwałam), jednak nie było to aż tak nachalne i rzucające się - gdyby zrobili 1 powieść na 1 odcinek to wyszłoby nienaturalnie
UsuńWiesz, w książkach też bywały przeskoki w czasie, nawet w tej pierwszej części, która się przecież zaczyna jak Demelza ma 13 lat, a kończy jak już ma koło 18...
UsuńZobaczymy jak oni to zrobią w tym 5 sezonie, bo na ten moment to dość czarno to widzę...
Tak, tak wiem o tym (wspomniałam) ale one nie były aż tak duże, przynajmniej tak mi się wydaje... no zobaczymy. Mam nadzieję, że ten sezon nie okażę się klapą;/
UsuńJa też mam taką nadzieję... Bo to jednak dobry serial, szkoda, żeby się kiepsko skończył...
UsuńWielka szkoda i chyba nawet lekka złość, że coś zepsuli - bo lepiej zrobić jeszcze dwa sezony i zakończyć z klasą niż upychać wszystko na siłę w jednym. Wątpię by była to sprawa pieniędzy bo serial cieszy się uznaniem nie tylko w kraju w którym jest emitowany
UsuńOczywiście, że lepiej zrobić dwa sezony i zekranizować wszystkie książki, ale widać komuś to nie pasuje... Może to dlatego, że musieliby postarzyć bohaterów, w ostatniej części Ross ma bowiem koło 60tki...
UsuńA od czego jest charakteryzacja? Na potrzeby wcześniejszych sezonów i wspominek odmładzali aktorów wiec co to za problem dodac im 20-30 lat do przodu (podaje tak orientacyjnie bo nie wiem w jakim wieku są aktorzy) ;)
UsuńTak strzelałam z tym postarzeniem :)
UsuńKto wie co producentom chodzi po głowie. Może jeszcze nas zaskoczą xD
UsuńOby zaskoczyli pozytywnie ;)
UsuńOby... trzeba uzbroić się w cierpliwość ;)
UsuńTo prawda, że w takich książkach często powielane są te same schematy, ale nie zawsze mi to przeszkadza. Tę książkę mam w planach, bo chciałabym zobaczyć film. :)
OdpowiedzUsuńMoże Tobie się bardziej spodoba i książka i film, bo wiem, że mają swoich fanów ;).
UsuńSłyszałam o tej książce i o filmie i jakoś nigdy nie miałam ochoty sięgnąć zarówno po jedno, jak i po drugie.
OdpowiedzUsuńNo i nic nie tracisz ;)
UsuńA ja uważam, że nie była taka zła :) Dla relaksu nie najgorsza :)
OdpowiedzUsuńTragiczna nie była, ale mnie nie zachwyciła. Dla relaksu lepszy film ;)
Usuńksiążki nie mam w planach, chociaż swojego czasu zbierała same pozytywne opinie, ale raczej trudno mi w nie uwierzyć. niedawno obejrzałam film i jako odprężenie się na jeden wieczór był bardzo przyjemny, lubię od czasy do czasy takie proste, schematyczne historie :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, film na odprężenie jest idealny ;). A na książkę szkoda czasu.
UsuńJa nawet po nią nie sięgam xD Okładka mnie strasznie odrzuciła bo zapowiada trochę tandetną, powtarzalną historię xD Filmu też nie oglądałam :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
I taka właśnie jest ta historia, chociaż film, jako jej skrócona i trochę ubarwiona wersja, sprawdza się jako odmóżdżacz na leniwy wieczór ;)
UsuńMoże kiedy film nadrobię, ale jak zobaczyłam, ze jest drugi tom książki...:o
UsuńJest i trzeci...
UsuńPolecam, bo sama czytałam już dosyć dawno zanim ten cały szum na film nie pojawił się w mediach i podobała mi się, choć musiałabym sobie ją odświeżyc :) Pozdrawiam, ELi https://czytamytu.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa nie polecam ;)
UsuńByła mocno reklamowana i chciałam ją przeczytać, ale potem stiwerdziłam, że to jednak nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńI nic nie straciłaś ;)
UsuńFilm widziałam i muszę Ci powiedzieć, że mi się podobał. Książka niestety stoi na półce i czeka nadal na przeczytanie.. jakoś na obecną chwilę mnie do niej nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, ale może być to dobra lektura na odstresowanie ;)
UsuńSkoro książka powiela schematy, a bohaterowie nie grzeszą oryginalnością, odpuszczam. Ogólnie lubię takie historie i nie przeszkadzają mi szare myszki - bohaterki, ale tyle teraz ciekawych premier, że szukam raczej czegoś odkrywczego.
OdpowiedzUsuńMasz rację, jest tyle ciekawych premier, że szkoda czasu na schematyczne książki ;)
UsuńWydaje mi się, że ona jest dla trochę młodszego odbiorcy niż ja. Polecę ją mojej córce. Może jej się spodoba.
OdpowiedzUsuńTak, to książka dla młodzieży...
UsuńNa książkę raczej się nie skuszę, ale film z czystej ciekawości obejrzę.
OdpowiedzUsuńTo przyjemny odstresowywacz ;)
UsuńJa jakoś nie mogłam skusić się na tę książkę, za to obejrzałam film :D Może kiedyś mi się to uda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Film lepszy, więc nic nie straciłaś ;)
UsuńJestem trochę zszokowana, że tak oceniasz tę książkę, ale tak naprawdę jej nie czytałam, więc nie mam pojęcia :) Oglądałam film i czytałam drugą część. Ogólnie bardzo podoba mi się pomysł. Natomiast druga część dla mnie owszem była naiwna, słodziukta i tak dalej, ale miała zarazem w sobie coś refleksyjnego i bardzo przyjemnie czytało mi się ją. Tego wtedy potrzebowałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie na lustrzana nadzieja :)
Nie wiem co Cię zszokowało w mojej opinii :).
UsuńOglądałam wyłącznie film, ale nie miałam okazji przeczytać książki. Może jak znajdę wolną chwilę to nadrobię zaległości :) Pozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
OdpowiedzUsuńMoże Tobie bardziej będzie odpowiadać :)
UsuńNie jestem fanka literatury dla mlodziezy, ale dzieki za recenzje
OdpowiedzUsuńJa im więcej książek tego typu czytam, tym bardziej się przekonuję, że również nie jestem fanką literatury dla młodzieży ;)
UsuńNie czytałam tej książki. Miałam w planach ją kupić, ale nie jestem do końca przekonana czy warto ją czytać.
OdpowiedzUsuńNie warto kupować, moim zdaniem ;). Ale jak Ci przypadkiem gdzieś wpadnie w ręce (w bibliotece, pożyczona od znajomych) to możesz przeczytać, na wieczorny relaks się nada ;)
UsuńMam w planach zabrać się niedługo za tę pozycję, bo mi schematyczne historie za bardzo nie przeszkadzają i czasami lubię coś takiego poczytać. Możliwa, że "użyję" jej żeby pozbierać się po "Małym życiu", które właśnie czytam...
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (https://slowotok-laury.blogspot.com)
Rozumiem, ja też czytuję nieskomplikowane, schematyczne historie, ale ta mi jakoś nie pasuje...
Usuń