171. PRZEDPREMIEROWO "Bibliotekarka z Saint-Malo" Mario Escobar
Wiem, wiem, długo mnie tu nie było, ale wiecie jak to jest w życiu - są sprawy ważne i ważniejsze. Nie obiecuję też, że będę się tu pojawiać częściej, bo po prostu brak mi czasu.
Dziś jednak znalazłam chwilę i chciałabym Wam przedpremierowo opowiedzieć o mojej ostatniej lekturze. To książka autora, z którego twórczością po raz pierwszy spotkałam się prawie rok temu (o czym pisałam TU). Wtedy też nie byłam zachwycona, "Dzieci żółtej gwiazdy" wypadły bowiem dość blado, brakowało mi emocji, miałam wrażenie, że wszystko dzieje się za szybko i momentami zbyt nierealnie. Postanowiłam jednak dać drugą szansę autorowi i skusiłam się na "Bibliotekarkę z Saint-Malo". Czy tym razem zauroczyła mnie historia opowiedziana przez pana Mario Escobara? Zobaczcie sami ;).
tytuł: "Bibliotekarka z Saint-Malo"
tytuł oryginału: "La Bibliotecaria de Saint Malo"
autor: Mario Escobar
tłumaczenie: Patrycja Zarawska
data wydania: 10 listopada 2020 r.
data polskiego wydania: 14 kwietnia 2021 r.
wydawca: Wydawnictwo Kobiece
liczba stron: 368
kategoria: powieść obyczajowa/melodramat
uwagi:
*na okładce jest moja ukochana biblioteka - The Library of Trinity College Dublin. Nigdy nie widziałam jej na żywo, ale zawsze zachwycam się zdjęciami z jej wnętrz i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją odwiedzić ;). Przyznam szczerze, że ta okładka, oraz tytuł mnie zachęciły do sięgnięcia do tej książki. Swoją drogą, skoro książka opowiada o Saint-Malo, to chyba bardziej na miejscu byłoby umieszczenie na okładce zdjęć z biblioteki w tym mieście, ale być może twórcy okładki nie mieli dostępu do takich fotografii i stąd inna, klimatyczna biblioteka ;)
Opowieść ta jest pisana z perspektywy głównej bohaterki - tytułowej bibliotekarki z malowniczego francuskiego miasta Saint-Malo. Jocelyn opowiada swoją historię w listach do Marcela Zoli, słynnego pisarza. Chce, żeby jej przeżycia zostały spisane, chce podzielić się swoją historią, chce opowiedzieć o miłości, o II wojnie światowej i o książkach...
"Moc słów nie tkwi w samych opowieściach, tylko w tym, jak umiemy trafić do serc czytelników"
Podobno to opowieść o miłości, ale ja jej tu niestety nie widzę, a może raczej nie czuję. Faktycznie, sporo jest o wojnie i okupacji, o książkach, o codziennych trudach, o ruchu oporu, ale jakby sama miłość, choć główna bohaterka coś tam o niej mówi, nie jest odczuwalna.
Jeśli zaś chodzi o to, co mówi się w tej książce, to trochę mnie irytowało, że czasami bohaterowie nie mówili, a przemawiali. Rzucali wiekopomne myśli niczym perły przed wieprze, mądre zdania, trafne cytaty i dobre rady, ale brakło w tym takiej naturalności, bezpośredniości, życiowości. Nawet w rozmowie świeżo poślubionej pary, zamiast nadziei na przyszłość, czy lekkich głupstw zakochanych, pobrzmiewają wielkie słowa i wielkie troski. Podobnie w przemyśleniach Jocelyn, które dominują w treści (w końcu to jej listy) - wszystko jest takie wzniosłe, patetyczne i nieżyciowe, a czasem nawet zwyczajnie banalne.
Bohaterowie tej książki to tacy trochę papierowi mędrcy - umieją pouczać czy w zwykłych rozmowach od niechcenia podrzucać słowa do przemyślenia, po czym w trudnych sytuacjach zachowują się jak niespełna rozumu, bez logiki, czy tych wielkich mądrości, którymi tak obficie karmili innych, z dziwną brawurą, a zarazem pełni strachu.
Przez właściwie połowę książki bardzo mnie też drażniło, że ogólnie rzecz biorąc, cała ta opowieść była trochę banalna i naiwna, nieco przewidywalna i niestety niepozbawiona niepotrzebnego patetyzmu i sentymentalizmu. Wzbudzała we mnie emocje, ale chyba nie takie jakie chciał wzbudzać autor, raczej irytację, zniecierpliwienie, niezrozumienie decyzji i działań głównej bohaterki. Dopiero bliżej końca zaczęłam się w nią "wczuwać" i zdecydowanie lepiej odbierać, spodobało mi się też nieco przejaskrawione, ale całkiem zaskakujące zakończenie.
"W tym momencie zrozumiałam, że nie ma czegoś takiego jak przypadek: urodziłam się właśnie dla tej misji i tylko ja mogłam nieść to ciężkie brzemię"
Podobnie jak przy lekturze poprzedniej książki autora i tu zauważyłam, że część wydarzeń przedstawionych w tej książce jest nieco naciągana, nieprawdopodobna, zbyt gładko się tocząca i rozwiązująca. Niestety, przez większość lektury brakowało tu też klimatu wojny, nie czułam prawdziwego dramatyzmu, nie do końca czułam, że bohaterowie żyją w okupacji, że się boją i w każdej chwili mogą stracić życie. Jak wspomniałam wyżej, im bliżej było końca książki, tym się to poprawiało i wtedy zaczęły się prawdziwe emocje, a także odpowiedni klimat zagrożenia i lęku, ale też poczucie beznadziei sytuacji.
Jak widzicie, mam mieszane odczucia co do tej lektury. Czytało mi się ją szybko, bo akcja jest całkiem wartka i dynamiczna, raczej nie ma dłużyzn, więc nie nudzi. Napisana jest też w dobrym stylu, ale jakby sama warstwa fabularna wypada w niej dość blado, przez większość lektury brakowało mi w niej duszy, emocji, klimatu. Myślę, że to taki melodramat, tylko dość blady. Może jednak spodobać się fanom autora, bo mimo wspomnianych wyżej wad, uważam, że jest to lepsza książka niż "Dzieci żółtej gwiazdy". Nie zrażajcie się więc moimi narzekaniami, jeśli lubicie twórczość autora i tego typu klimaty, może się okazać, że dla Was to będą raczej zalety niż wady.
Możliwe, że odbieram tę książkę w taki sposób dlatego, że stałam się ostatnio trochę cyniczna. Nie chcę Wam jej odradzać, bo nie jest to zła książka, po prostu do mnie nie trafiła.
Za możliwość przedpremierowej lektury tej książki dziękuję Wydawnictwu.
Ja też ogromnie chciałam zobaczyć tę bibliotekę w Dublinie na własne oczy! Widzisz, a kusiła mnie ta książka, bo też prawdę mówiąc nie czytałam niczego Mario Escobara, a to tak poczytny pisarz. ;) Tyle, że jak zawsze zniechęciły mnie wojenne wątki, a tu okazuje się, że akurat ich przez sporą część książki Ci brakowało.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że cokolwiek się teraz u Ciebie dzieje to będzie ok! Trzymaj się! ♥
Mam nadzieję, że uda nam się to ;)
UsuńTo faktycznie bardzo poczytny autor, rozumiem co ludziom się może podobać, ale mnie, jak widać nie zachwyca. No, niestety, to jest książka rozgrywająca się w czasie wojny i okupacji Francji, więc nie uniknie się takich tematów ;)
Dzięki, nic wielkiego się nie dzieje, ot życie. Ale czasem trzeba się zająć czymś innym, niż by człowiek chciał.
Byłam zainteresowana tą książką kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach, z drugiej strony nazwisko auttora do mnie nie przemawiało. Z tego co widzę książka i mnie mogłaby irytować... tytuł zapowiada coś wciągającego i szkoda, że miałaś poczucie infantylności i naiwności.. nie mówię, że książki mają byc powazne, poruszać strony serca itp. itd. jednak po tytule można spodziewać się literatury piękniej i niebanalnej. Wydaje mi się, że również mogłoby mi to przeszkadzać a już te "Rzucali wiekopomne myśli niczym perły przed wieprze, mądre zdania, trafne cytaty i dobre rady, ale brakło w tym takiej naturalności, bezpośredniości, życiowości. " w szczególności... to już nie przysłowiowy Coleho który mimo iż banalny jest prawdziwy niczym "Mały książę" (nie lubię ale tekst nie jest głupi i skrywa swoją mądrość). Wielka szkoda, że brakowało Ci tego "czegoś". Przykro mi :( Przeczuwam, że książka trafi do miłośników twórczości autora i być może młodziezy...
OdpowiedzUsuńA jeszcze bardziej mi przykro z powodu tego co się teraz u Ciebie dzieję... mam nadzieję, że wraz z każdym wiosennym dniem będzie coraz lżej i lepiej... jedyne co mogę zrobić to wspierać Cię myślami, sercem, duchem ale i... pewnie domyślasz się o co chodzi. Trzymaj się i nie poddawaj. Bądź silna <3
Cóż, mam za sobą dwie książki autora, obie były niezłe, ale jakby niekoniecznie do mnie przemówiły. Też mi się wydaje, że Ciebie mogłyby niektóre rzeczy w tej powieści irytować, tak jak mnie.
UsuńMoże się źle wyraziłam w recenzji, ale nie uważam, żeby ta książka była infantylna. Naiwna i owszem, zwłaszcza jeśli chodzi o postępowanie głównej bohaterki, ale zdecydowanie nie ma tu nic dziecinnego, czy niedojrzałego. Tak samo z tym poruszaniem serc - czytałam kilka innych recenzji i inni czytelnicy poczuli te emocje, których mi brakowało.
Porównanie z Coelho jest w sumie nawet dość trafne, bo u niego też bohaterowie przemawiają i nie ma w tym naturalności, za to jest banalność.
Dla miłośników autora będzie to lektura bardzo dobra, przypomina mi bowiem "Dzieci żółtej gwiazdy", które wiele osób chwaliło. Co do młodzieży, to nie sądzę żeby im się podobało, to książka dla dorosłych czytelników, nie ma tu klimatów młodzieżowych. Myślę, że raczej to coś dla miłośników nieco lżejszych wojennych klimatów ;)
Beata, już Ci mówiłam, że Tobie nie musi być przykro. Dziękuję Ci za troskę, ale nie przejmuj się, nie dzieje się nic strasznego, ot życie :)
Ja mam jedną.. wiele osób płakało, pisało jaka idealna, wspaniała, wow a ja o niej szybko zapomniałam... nic nadzwyczajnego.
UsuńNo tak.. wiele zależy od czytelnika ale i też tego w którym momencie siegamy po daną książkę - przezycia, nastrój, emocje..one mają wpływ.. są takie dni kiedy człowiek jest wrazliwy, innym razem zbiera mu sie na płacz lub nic go nie rusza
Coleho to taki filozof chyba nawet z wykształcenia ;)
Na pewno fani twórczości autora będą zainteresowani - zgadzamy się :)
Rozumiem. lżejszych ale czy naciąganych? Ile tutaj prawdy a ile fikcji?
Wiesz... wiesz co myślę i dlaczego tak się czuje a tutaj na forum nie chcę o tym pisać... Będę trzymać kciuki ale nie tylko.... oby w życiu zaczęło świecić słońce, obyś poczuła się lepiej i szczęśliwsza, oby było lżej.... jakby co to wiesz... <3
"Kołysankę z Auschwitz"? Ja tej akurat nie czytałam, ale właśnie mam podobne odczucia co do opisywanej wyżej "Bibliotekarki..." - do przeczytania i zapomnienia.
UsuńA to prawda, zdarza się, że dana książka nam nie podchodzi, bo po prostu to nie jest jej czas.
Lżejszych klimatów wojennych, w sensie mniej brutalnych, nieco uładzonych zdarzeń, ale jednak rozgrywających się w trudnych czasach wojny.
Dzięki ;)
Ja czytałam jedną książkę autora i była ona średnia (nie mogę napisać, że była dobra, ale nie była też zła). Dlatego do jego książek podchodzę ostrożnie. Myślę, że też mogłaby mnie irytować.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wkrótce u ciebie będzie lepiej i lżej.
Książki jak narkotyk
Właśnie po tej lekturze i po "Dzieciach żółtej gwiazdy" też mam takie odczucie, że to po prostu średnie książki. Nie arcydzieła, ale też nie gnioty. Widzę, ze mamy podobne odczucia ;).
UsuńDziękuję!
Nie czuję chemii z tą książką. Mam co czytać.
OdpowiedzUsuńRozumiem i nie zachęcam ;)
UsuńHmmm no nie wiem. Sam tytuł zobowiązuje mnie do przeczytania, ale jakoś po twojej recenzji, myślę, że mogłaby mi ta książka aż tak do gustu nie przypaść ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, jako bibliotekarka też poczułam się niejako zobowiązana do lektury ;).
UsuńJeśli lubisz takie nieco lżejsze wojenne klimaty i nie przeszkadza Ci, że czasami bohaterowie są przemądrzali, to możesz spróbować sięgnąć po tę książkę. Może akurat Ciebie zachwyci? ;)
Skoro Twoim zdaniem powieść była trochę banalna i naiwna, nieco przewidywalna i na dodatek niepozbawiona niepotrzebnego patetyzmu i sentymentalizmu, to ja jednak spasuję, bo nie chcę się niepotrzebnie irytować w trakcie lektury.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, nie każdy lubi takie książki ;)
UsuńCzasem tak jest, że książka mimo braku takich większych wad, jakoś nam nie smakuje. Nie raz tak miałam, więc mogę zrozumieć Twój,, dyskomfort".
OdpowiedzUsuńMyślę, że w życiu spotykają nas takie,, rzeczy ", które są tylko kolejnym wyzwaniem, zadaniem, z których wychodzimy mądrzejsi, silniejszy lub odkrywamy w sobie coś nowego. Wiem o czym piszę, uwierz mi, dlatego trzymam się motta: Zawsze mogło być gorzej. Będzie dobrze, trzymaj się kochana i czekam na następną recenzję :* <3
Świetnie to ujęłaś w słowa, nie jest to zła książka, ale właśnie mnie nie smakuje ;).
UsuńDziękuję za dobre słowa!
Hm, może i poczytny ten autor, nie wiem, bo go nie kojarzę. Ale ja nie kojarzę wielu autorów :) Melodramat średnio mnie zachęca.
OdpowiedzUsuńOby powody, z których zrobiłaś się cyniczna, przeminęły z wiatrem.
No cóż, nie musisz przecież znać wszystkich autorów ;). Ja sama bardzo często widuję książki pana Mario Escobara w Internecie, nawet jedna chyba została bestsellerem Empiku, więc dlatego uważam, że jest poczytny.
UsuńCzęsto książki wojenne tak naprawdę tylko ślizgają się po wojennym motywie. Zaczyna mnie to męczyć. Podobnie jak piszesz o naciąganych wydarzeniach. Chciałam przeczytać tą powieść, ale teraz mam mieszane uczucia. Dziękuję za przestrogę , bo czuję, że miałabym podobne odczucia do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMasz rację z tym ślizganiem się po wojennym motywie! Świetnie to ujęłaś, mam takie samo wrażenie.
UsuńCo do książki, to jak napisałam na końcu - nie chcę zniechęcać, bo wiem, że wielu osobom się spodoba, po prostu do mnie nie trafiła...
Ta książka od jakiegoś czasu przewija mi się w internetach i być może dam jej kiedyś szansę. Jednak póki co bardziej zależy mi na przeczytaniu innych powieści.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak ją odbierzesz :)
UsuńOkładka niesamowita, ale moja pierwsza myśl po zestawieniu okładki z tytułem to było "hej, ale ta biblioteka jest w Dublinie!". Uwielbiam bibliotekę Trinity college. Z ciekawostek - kręcono tam sceny do filmów o Harrym Potterze :) Sądzę, że jeśli zdecyduję się na książkę o wojennych tematach (a mam nawet kilka na liście) to jednak sięgnę po literaturę faktu.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam tę bibliotekę, chociaż nigdy nie widziałam jej na żywo ;). O, nie wiedziałam, że tam kręcono też Harrego Pottera! To naprawdę klimatyczne miejsce...
UsuńMyślę, że to dobry pomysł - sama chętnie sięgam po literaturę faktu.
Mimo wszystko jestem ciekawa tej książki.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, bo nie chciałam do niej zniechęcać. Mam nadzieję, że Tobie się bardziej spodoba ;)
UsuńOj mnie też by chyba okładka skłoniła do przeczytania gdybym zobaczyła ją gdzieś na półce ale też widzę, że mogłoby mnie irytować te same rzeczy. Lubię kiedy bohaterowie są naturalni i dobrze jeśli historia nie jest zbyt banalna. Najwidoczniej ten autor nie jest dla Ciebie. Ja niczego z jego twórczości jeszcze nie miałam okazji przeczytać. Czy mimo twoich recenzji dam szansę? Szczerze, to nie mam pojęcia :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę - że to po prostu nie mój autor. Trzeciej szansy mu nie dam ;).
UsuńJak przypadkiem na nią trafisz, to spróbuj, a nuż się okaże, że Tobie jednak bardziej pasuje ;)
Z jednej strony mam ochotę przeczytać książkę, z drugiej strasznie mnie irytuje okładka, na której wykorzystano zdjęcie dublińskiej biblioteki. Kłóci mi się to po prostu z tytułem. Mała rzecz, a jednak :D I na żywo ta biblioteka wygląda obłędnie - nie mogłam z niej wyjść :D
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię, mnie to może nie irytuje, ale dziwi, że wykorzystano zdjęcia akurat tej biblioteki.
UsuńOch, zazdroszczę, że mogłaś zobaczyć tę cudowną bibliotekę na żywo! Mam nadzieję, że i mnie się to kiedyś uda ;)
Jako, że jest to nawet z tytułu wnioskując, książka o książkach, to wzbudziła moje zainteresowanie. Ale dobrze, że napisałaś tę recenzję, to przynajmniej wiem, żeby się na tę książkę nie nakręcać za bardzo :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, to w pewnym sensie książka o książkach. Starałam się napisać, co mi w tej powieści nie leżało, ale kto wie, może Ciebie by akurat nie drażniło to, co mnie ;)
UsuńSzkoda, że książki, które mają potencjał i piękną okładkę finalnie wypadają raczej średnio. "Bibliotekarka..." kilka razy przewinęła mi się przez bookstagrama, nawet się zastanawiałam nad jej lekturą, ale chyba jednak sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTak, ostatnio pełno tej książki w sieci, więc nie dziwię się, że ją widywałaś. Wiesz, nie warto tak od razu skreślać tej powieści - jak wspomniałam na końcu: nie jest zła, po prostu mi akurat nie podeszła ;)
UsuńNie wiem czy się skuszę skoro to przeciętna książka. Nie lubię jak dialogi są takie nienaturalne i patetyczne, zdecydowanie bardziej wolę te życiowe. Zastanowię się jeszcze nad tą książką.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie każdemu to odpowiada. Może jednak się okazać, że dla Ciebie te dialogi nie będą nienaturalne i że inaczej odbierzesz tę powieść ;)
UsuńU mnie też ostatnio mniej czasu. Szkoła sporo pochłania, lekarze i ciążowe zmęczenie :(
OdpowiedzUsuńNo tak, Ty masz nieco inne powody do braku, czasu, niż ja ;)
UsuńMam mieszane odczucia co do tej książki. Z jednej strony zachęca, z drugiej natomiast jakoś tak.... to chyba nie "to"
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Rozumiem, że się zastanawiasz. Gdybyś jednak miała okazję sięgnąć po tę książkę, to spróbuj, może Tobie się bardziej spodoba ;)
UsuńNie wiem czy dam radę czytać ze względu na te "przemowy" bohaterów, bo ja lubię dynamiczne dialogi, ale może zajrzę, żeby się przekonać.
OdpowiedzUsuńZajrzyj, zajrzyj, może Ty nie będziesz odczuwać wspomnianych dialogów tak, jak ja ;)
UsuńCzytałam jedną książkę autora ❤
OdpowiedzUsuńPewnie "Kołysankę z Auschwitz"?
Usuń