294. Niezwykła Nawojka, szeptuchy, zielarstwo i magia w XVII wieku w wielokulturowej Rzeczpospolitej, czyli "Szeptucha. Na ołtarzu ciszy" Bianka Kunicka
Sierpień zakończyłam książką, która idealnie się będzie nadawać na jesienne wieczory. To lektura nie tylko wciągająca, ale i obdarzona szczególnym klimatem, pełnym tajemnic, nieco mrocznym, z magią snującą się między stronami… Szeptucha. Na ołtarzu ciszy to było moje pierwsze spotkanie z piórem Bianki Kunickiej i okazało się ono bardzo udane, o czym przeczytacie za chwilę.
Szeptucha to opowieść o dziewczynce, Nawojce, która różni się od mieszkańców wsi, w której przyszło jej żyć. Nie tylko jej narodziny były niezwykłe, również na co dzień nie zachowuje się jak przystało na wiejskie dziecko, a i obdarzona jest szczególnym darem – słyszy więcej, niż inni, co niestety nie wpływa na jej korzyść. Dziewczynka zostaje oddana na nauki do miejscowej szeptuchy, co okazuje się początkiem wielu niesamowitych i tajemniczych wydarzeń…
Jaki fascynujący klimat ma ta historia! Autorka bardzo umiejętnie zbudowała nastrój w swojej opowieści, osadzając ją w ciekawym momencie historycznym – w XVII wieku, po tym, jak powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów – a także wprowadzając do niej wierzenia ludowe, elementy magii i zielarstwa, czasem wręcz momenty nadprzyrodzone, fantastyczne. Rozdziały w tej powieści porozdzielała z kolei poezją. Po każdym rozdziale pojawia się wiersz – emocjonalny, tajemniczy, czasem nawiązujący do historii, czasem przenoszący do nieco innej rzeczywistości, każdy z nich jest jednak niewątpliwie nastrojowy i wzbogacający całą książkę. Poza tym, autorka dodała do swojej obyczajowej powieści również wątek kryminalny, pełen tajemnic i intryg, wciągający i… niedokończony. Tak, nie znajdziemy w tej książce wyjaśnienia sekretu pewnej makabrycznej zbrodni, co sugeruje, że będzie drugi tom tej historii.
"Nawojka pomyślała, że to niezwykłe, ile magii wokół, ile zjawisk niepoznanych i istot obdarzonych niecodziennymi umiejętnościami, ilu zielarzy, magów, kabalistów, czarodziejów, ile szeptuch, wiedźm i czarownic po świecie chodzi, a że i tak najbardziej magiczna jest przyroda – ona przecież jest najlepszym lekarzem, stworzycielem, ale też sędzią i zabójcą"
Na główną bohaterkę pani Kunicka wybrała naprawdę ciekawą postać – umiłowaną w naturze, bezkompromisową, widzącą i słyszącą więcej niż inni, pełną empatii oraz niezwykłej siły. Lubię takie bohaterki – mądre i ciekawe świata, kierujące się nie tylko emocjami, ale też rozumem, chłonące wiedzę, dzielące się z innymi, zaopatrzone w odpowiednią dawkę empatii, ale też niepozbawione wad. Nawojka jest nie tylko bierną uczestniczką wydarzeń, ale też motorem akcji, działa i nie boi się wybierać, nawet jeśli jest to trudne.
Inni bohaterowie nie są tu szczególnie rozbudowani, ale mimo wszystko widać, że nie są też płascy, papierowi. Każdy coś wnosi do tej opowieści, nawet jeśli to ma być tylko pomoc Nawojce, czy wręcz przeciwnie – utrudnienie jej życia. Autorka ciekawie pokazała wielokulturowość ówczesnych ziem polskich (na przykładzie Nowogródka, w którym rozgrywa się spora część wydarzeń), wplatając w tę opowieść postacie wyznające różne religie, pochodzące z różnych kręgów kulturowych i społecznych. Możemy więc poznać życie w wiejskiej chacie i w pałacu szlacheckim w XVII wieku, dowiedzieć się czegoś o sytuacji wyznawców judaizmu i islamu w tych czasach, ale też i poznać znachorki, szeptuchy, czy zielarki, które również miały swoje miejsce w tamtym społeczeństwie.
Dodatkowo, znajdziemy w tej książce odrobinę feminizmu (na miarę czasów, w których rozgrywa się akcja), trochę przemyśleń o życiu i o tym, co w nim jest istotne, co nieco o tym, jak ważna jest natura i jak trzeba ją szanować. No i jest też szczypta miłości i wspomnianej wyżej magii. Jedyne, czego mogę się trochę przyczepić, to tego, że w niektórych momentach autorka popada w przesadny dydaktyzm oraz szczegółowość, ale podejrzewam, że większości czytelników to nie będzie przeszkadzać.
"Może faktycznie człowiek z natury nie jest ani dobry, ani zły, a to, jakim go poznamy, zależy wyłącznie od okoliczności?"
Bardzo, bardzo polecam Wam tę książkę! Ma taki niesamowity klimat – trochę mroczny, nieco duszny, czasem wręcz nadprzyrodzony, do tego czyta się ją naprawdę dobrze, jest bardzo wciągająca, chociaż nie ma specjalnie wartkiej akcji, a i dialogów w niej niewiele, ale autorka potrafi bardzo plastycznie opisywać rzeczywistość sprzed wieków, barwnie malując opisy przyrody, zręcznie kreśląc tło historyczne i ciekawie prowadząc główną bohaterkę. Naprawdę, to jedna z lepszych lektur, jakie miałam okazję czytać w tym roku i jedna z najbardziej oryginalnych książek, jakie poznałam w ostatnim czasie. Z przyjemnością i zaciekawieniem oczekuję na jej kontynuację…
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem – współpraca reklamowa, barter.
Nah, nowość, muszę poczekać, żeby ją przeczytać. Ale na pewno zapamiętam, bo tematyka mnie interesuje. Od razu zastrzygłam uszami, jak tylko zobaczyłam okładkę i tytuł :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich odczuć po tej lekturze :)
UsuńKsiążka raczej nie w moich klimatach czytelniczych - nie przepadam za powieściami obyczajowymi. Jednak moja jesieniarska natura pokochała tę okładkę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie każdy lubi takie klimaty… Fakt, okładka bardzo w jesienna ;)
UsuńJaka klimatyczna okładka. Muszę koniecznie mieć tę książkę.
OdpowiedzUsuńZgadzam się i polecam ;)
UsuńTakie książki, to ja bardzo, ale to bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńJa też! ;)
UsuńUuuu, kompromis między obyczajówką a fantastyką? Podoba mi się! Co prawda raptem miesiąc temu skończyłam historię Nawojki w Gołoborzu Aleksandry Seligi o podobnym klimacie, ale słowiańskości nigdy za wiele. ;) Mnie przekonałaś!
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieję, że Cię porwie ta lektura, tak samo, jak mnie ;)
UsuńJakoś mi umknęła ta książka przy oglądaniu zapowiedzi, a widzę, że warto się nią zainteresować. Wygląda jak coś, co mogłoby mi się bardzo spodobać :)
OdpowiedzUsuń