295. "Wszyscy mamy dziś ten sam problem: jesteśmy zmęczeni", czyli "Nie musisz. Od kultu osiągnięć do wypalonych pokoleń" Mikołaj Marcela
"Nie musisz" – to zdanie każdy milenials powinien mieć zawsze z tyłu głowy. Przyzwyczajeni od najmłodszych lat do niekończącej się pracy, do ogromu obowiązków, nie potrafimy zrezygnować z zadowalania innych, z przepracowywania się, co prowadzi często do wypalenia, a czasem dalej – do depresji. I tymi właśnie zagadnieniami zajmuje się Mikołaj Marcela w swojej książce Nie musisz. Od kultu osiągnięć do wypalonych pokoleń.
W swojej szczegółowej i opartej na licznych źródłach analizie autor stara się odkryć skąd u pokolenia Y (zwanego właśnie milenialsami) tak liczne przypadki zmęczenia, a wręcz wypalenia, widocznego zarówno w pracy, jak i w życiu codziennym. Wiele uwagi poświęca zwłaszcza czasom szkolnym, kiedy w ramach obowiązkowej edukacji młodzi ludzie wchodzą w świat, w którym zaczyna się od nich wymagać więcej i więcej, stawiać na produktywność i kult osiągnięć. Skutkiem tego zaczynają się przepracowywać, z każdym etapem szkolnym coraz bardziej, żeby osiągnąć apogeum w pracy zawodowej.
Podpierając się publikacjami naukowymi, badaniami socjologicznymi i analizami, autor pokazuje też rolę poprzednich pokoleń w kształtowaniu kultury przepracowywania się wśród młodych. To przecież rodzice i nauczyciele budują w dzieciach przekonanie o tym, że należy pracować nieustannie, żeby coś osiągnąć, a z kolei po szkole, kiedy zaczyna się praca w zawodzie, pojawiają się nadgodziny, cały ten etos pracy. Ponadto, pan Marcela śledzi i wskazuje na przemiany społeczne, zjawiska ekonomiczne i idące za nimi zmiany na rynku pracy, które również wpłynęły na to, że milenialsi stali się wypalonym pokoleniem.
Nie jest to jednak tylko lektura z ponurym wydźwiękiem, pokazująca jedynie beznadziejną sytuację, w jakiej znalazło się moje pokolenie. Pan Marcela stara się też dawać trochę nadziei na zmianę, choćby wskazując czego milenialsi powinni się uczyć od pokolenia Z, które właśnie wchodzi na rynek pracy i nie pozwala się wykorzystywać pracodawcom, rozumie, że praca ponad siły to nie wszystko, trzeba mieć też czas na życie poza nią.
Autor posługuje się bardzo przystępnym językiem, poza wynikami badań naukowych wplata też w swoją analizę nawiązania do kultury popularnej, dodając jej też lekkości i bezpretensjonalności. Nie jest to jednak książka, którą można przeczytać w czasie jednego leniwego popołudnia, wymaga ona jednak nieco uwagi i zastanowienia się. Przyznam szczerze, że ta lektura rozjaśniła mi, jako milenialsce, w głowie – nie tylko pokazała źródło tego, z czym ja i inni mi podobni mierzymy się właściwie codziennie, ale też wskazała na możliwość zmiany. I przekonała mnie, że nie muszę…
Recenzja we współpracy z Wydawnictwem Znak
Rzeczywiście panuje obecnie kult osiągnięć. Chcemy więcej i więcej.
OdpowiedzUsuńNiestety… A gdzie tu miejsce na życie?
UsuńMnie samej często towarzyszy przekonanie, że coś muszę i ciągle nad tym pracuję, więc ta publikacja zdecydowanie powinna trafić w moje ręce
OdpowiedzUsuńWobec tego bardzo Ci ją polecam i ciekawa jestem jak ją odbierzesz!
UsuńOj ja w pewnym momencie poczułam, że muszę zwolnić, nabrać dystansu i zabrać się za siebie. Zmieniłam pracę, teraz zarabiam mniej, ale czuję się szczęśliwsza, nie ma już nade mną presji i doceniam każdą chwilę. No i mam więcej czasu na przyjemności :)
OdpowiedzUsuńSuper, że udało Ci się zwolnić i jesteś zadowolona :)
UsuńMnie to ominęło, ale ja zawsze byłam dziwna ;) Chciałabym wiele, tyle że ogranicza mnie lenistwo. A dziki pęd bardziej mnie przeraża i zniechęca, niż motywuje, żeby gonić innych.
OdpowiedzUsuńTo wspaniale, dzięki temu możesz uniknąć tego wypalenia, o którym wspomina autor tej książki :)
UsuńMam już ten tytuł zamówiony w bibliotece! Coś czuję, że się odnajdę w lekturze!
OdpowiedzUsuńSuper! Ciekawa jestem Twoich odczuć ;)
UsuńZ jednej strony bardzo się z tym utożsamiam i uważam, że powinniśmy uczyć się "niemuszenia", bo to u nas poważny problem, ale z drugiej ostatnio mam wrażenie, że wszyscy strasznie się nad milenialsami znęcają. Mamy się uczyć od X, od Zetek... A my co, owce? Nic nie mamy dobrego? Boomersi czy iksy nie czuli kultu sukcesu? Albo własnego biznesu ponad wszystko? No ciekawe to wszystko i jakoś tak włącza mi się też tryb "ej, ale milenialsi też są fajni". ;)
OdpowiedzUsuńTa książka akurat jest o tym, że milenialsi są fajni, tylko społeczeństwo i poprzednie pokolenia zrobili z nich maszyny do pracy, więc w sumie broni naszego pokolenia i pozwala spojrzeć na nie z innej perspektywy ;)
UsuńNigdy nie mogę zapamiętać, którym pokoleniem jestem, bo widziałam różne lata narodzin tych pokoleń i ja byłam jakoś na styku... Ja prezentuję chyba myślenie bliższe tym młodszym osobom i niestety w byłej pracy mi się raz za to dostało :P Szefowa była takim ultramilenialsem i usłyszałam, że za bardzo cenię sobie swoje życie prywatne, bo nie zostaję na nadgodzinach, a koleżanka dwa lata starsza ode mnie przychodzi (bez zapłaty!) nawet w weekendy...
OdpowiedzUsuń