Wspominałam to już wiele razy, ale napiszę raz jeszcze: bardzo lubię robić podsumowania. Kiedyś, na początku istnienia bloga, przygotowywałam podsumowania miesięczne, potem, z braku czasu, zaczęłam dodawać takie zawierające lektury z kilku miesięcy, aż wreszcie zostały mi już tylko te roczne. Wobec tego dziś chciałabym podzielić się z Wami kilkoma słowami o tym, jak wyglądał mój rok 2024. Oczywiście najwięcej będzie o książkach, ale chcę też opowiedzieć o życiu "pozaksiążkowym" ;).
|
Moje instagramowe #topnine2024, czyli najpopularniejsze posty minionego roku |
Zaczniemy jednak od książek, bo wiadomo, to blog książkowy.
Wyobraźcie sobie, że w 2024 roku udało mi się przeczytać 100 książek!
Jestem zadowolona z tego wyniku. To był dość skomplikowany rok, pełen wrażeń i zajęć dodatkowych, więc to, że znalazłam czas na przeczytanie aż tylu książek, jest dla mnie wielką radością. Tym razem nie pobiłam rekordu czytelniczego z zeszłego roku (103), ale i tak przeczytałam więcej, niż się spodziewałam.
Na tegoroczne lektury złożyło się:
68 książek papierowych
32 audiobooki
co dało łącznie 36480 stron (według Nakanapie.pl)
Większość z tych lektur stanowiły książki dobre i bardzo dobre, ale znalazło się też kilka powyżej i poniżej przeciętnej. Moje tegoroczne oceny rozkładały się następująco:
8/10 – 6 książek
7/10 – 53 (!)
6/10 – 23
5/10 – 8
4/10 – 2
3/10 – 3
1/10 – 1
bez oceny (z różnych przyczyn) – 4 książki.
Jak widzicie, wśród moich ubiegłorocznych lektur było 6 książek, które oceniłam jako poniżej przeciętnej (czyli poniżej 5/10). Były to:
*Era Taylor Swift Karolina Sulej – do połowy to nawet nie jest najgorsza książka, dla laika w temacie Taylor Swift może się znaleźć kilka ciekawostek, niestety w drugiej połowie autorka postanowiła się pobawić w reporterkę i opowiada o kilkorgu "swifties", co jest nudne i niczego nie wnosi. No i niestety, ale autorka też czyta audiobooka, co jeszcze obniża wartość tej książki, bowiem pani Sulej jako lektorka radzi sobie koszmarnie – ma dziwną intonację i problem z angielskimi nazwami… 4/10.
*Mów mi katastrofa! Magdalena Wala – obiecywano mi zabawną historię bohaterki, która często wpada w tarapaty, dostałam nieśmieszną i nudną opowieść, jakich wiele. 4/10
*Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu Gregory Maguire – moje świeże książkowe rozczarowanie. Sięgałam po tę powieść bez znajomości filmu, musicalu, czy choćby historii Czrnoksiężnika z krainy Oz, a mimo to była to dla mnie lektura nudna i męcząca, taka książka o wszystkim i o niczym, a już najmniej o tytułowej Czarownicy… 3/10
*Hotel Anglettere Marie Benedict – tematyka, jaką miała poruszać była ciekawa, szkoda jednak, że sposób opowiedzenia historii okazał się beznadziejny, to nudna, przegadana książka, bez celu i sensu. 3/10
*Windsorowie. Celebryci, nudziarze, skandaliści Iwona Kienzler – dla osoby, która cokolwiek wie o rodzinie panującej w Wielkiej Brytanii, nie ma w tej książce niczego nowego. Najgorszy jest jednak jej styl – plotkarski, pełen niepotrzebnych dygresji. Nie polecam. 3/10.
*Times New Romans Julia Biel – wisienka na torcie moich tegorocznych rozczarowań, powieść, której zaczęłam słuchać w ramach akcji CzytajPL i którą porzuciłam gdzieś w połowie. Ta książka jest tak przegadana, pretensjonalna, przesycona pseudonamiętnymi scenami, a przy tym pełna powtórzeń i nielogicznie poprowadzona, że słuchanie jej było męczarnią. Niestety, to jak ładnie wydany harlequin... Trochę przypomina powieści Eleny Armas, której twórczości nie cierpię. 1/10
Ale żeby nie było tylko krytycznie, to teraz przejdźmy do najlepszych książek, jakie przeczytałam w minionym roku. Tu dam kolejność przypadkową.
*Maria Curie Ewa Curie – to biografia, którą polecam każdemu, pięknie napisana, z czułością i szacunkiem, ciekawa, fascynująca, pełna życia. Nie dość, że czyta się dobrze, to jeszcze pokazuje tak niezwykłą postać, jaką była Maria Skłodowska-Curie oraz jej nietuzinkową historię.
*
Radio w mojej głowie. Opowieści o ADHD Aneta Korycińska – o tej książce pisałam już na blogu, więc nie będę się powtarzać. Jeśli nie pamiętacie, to link do niej
TU.
*
W krainie snów Roksana Jędrzejewska-Wróbel – ta książka również pojawiła się na blogu, konkretnie
TU.
*Filmy na życie. Przewodnik na każdą okazję Katarzyna Czajka-Kominiarczuk – to jedna z moich ostatnich tegorocznych lektur, o której nie miałam okazji tu napisać, bo czytałam ją w ramach współpracy z Lubimy Czytać i teraz czekam, aż recenzja pojawi się w serwisie. Zdradzę Wam jednak, że to nietuzinkowa książka, bo oprócz propozycji filmów na różne okazje (czasem całkiem zaskakujące, jak na złamaną nogę), autorka przemyca uniwersalne myśli o życiu ;).
*
Listy św. Mikołaja J.R.R. Tolkien – o tej książce pisałam dla strony Bookhunter.com.pl, jeśli jesteście ciekawi, co mi się w niej podobało, to zapraszam
TU.
*
Opowieść księgarki z Tokio Nanako Hanada – recenzję tej autobiograficznej powieści znajdziecie
TU na blogu.
Blog
Nie byłam tu tak aktywna, jak sobie założyłam na początku roku, ale też pojawiło się więcej wpisów (43!), niż w 2023 roku (28), więc jakiś progres jest.
W czerwcu minęło 6 lat istnienia bloga, ale w minionym roku nie napisałam z tej okazji specjalnego wpisu. Cieszy mnie jednak, że mimo słabej motywacji do blogowania, ciągle tu jestem i coś tam piszę. I tak pewnie będzie i w rozpoczynającym się 2025 roku…
Instagram
Moja aktywność na Instagramie była podobna do blogowej – coś tam się działo, ale szału nie było. Wciąż nie zebrałam tysiąca obserwatorów, ale już mi na tym nie zależy, ba, nawet usunęłam tam kilkadziesiąt "martwych dusz".
Życie poza książkami
Przyznam szczerze, że w minionym roku moje życie toczyło się właśnie głównie poza książkami i recenzjami. I tu taki skrót ciekawych zdarzeń z 2024 roku:
*Udało mi się zawędrować do teatru aż 3 razy i to na same musicale. Widziałam We will rock you w Teatrze Roma (nie jestem fanką zespołu Queen, a i tak było to dla mnie miłę zaskoczenie, a polskie tłumaczenia piosenek, o dziwo, nie raziły mnie wcale), Six w Teatrze Syrena (jestem fanką soundtracku do oryginalnej wersji tego musicalu, więc tu byłam bardziej krytyczna – podobała mi się energia i ogólnie prezencja występujących tam aktorek, ale nie wszystkie polskie tłumaczenia piosenek mi podeszły) oraz Kinky boots w Teatrze Dramatycznym (tu miałam mieszane uczucia – podobał mi się odtwórca roli Loli, ale pozostali trochę średnio, a piosenki nie zapadły mi w pamięć).
*Odwiedziłam Bari, Polignano a Mare i Materrę, a więc kolejny raz miałam włoskie wakacje (chociaż w marcu ;)).
|
Widoczek z Matery. Szalenie mi się podobało to miasto |
*Byłam też w górach, tym razem w Karkonoszach i Górach Izerskich, które mnie zauroczyły i mam nadzieję odwiedzić je jeszcze kiedyś. Przy okazji podróży w tamte rejony po raz pierwszy jechałam w wagonie sypialnym w pociągu! Jednak tego już nie powtórzę ;). W minionym roku nawet wyskoczyłam na chwilę do Trójmiasta i pierwszy raz jechałam w wagonie ciszy – polecam wrażliwym sensorycznie (jak ja!).
*Zaczęłam przygodę z korektą tekstu, o czym pisałam TU. Mam nadzieję, że w nowym roku będę miała okazję rozwinąć się w tej kwestii i zająć się tym na poważnie.
*Minął mi dziewiąty rok pracy z bibliotece (kiedy to zleciało!) i dostałam też nowe zadania (bardziej związane z działalnością naukową, niż z biblioteczną), więc trochę się w tej pracy działo.
*Dokończyłam nareszcie oglądanie dwudziestego sezonu serialu Grey's Anatomy (Chirurdzy)! Co prawda w Stanach już jest dwudziesty pierwszy sezon, ale zanim będzie u nas, to jeszcze zleci… W międzyczasie obejrzałam też po raz pierwszy The Office (amerykańską wersję) i byłam zaskoczona, że mi się spodobał ten serial (chociaż nie polubiłam Michaela Scotta, przepraszam, ale dla mnie jest aż za bardzo żenujący). Widziałam też sześć sezonów serialu Young Sheldon (Młody Sheldon), czyli spin-offu The Big Bang Theory (Teoria wielkiego podrywu), ale nie podbił mojego serca. W minionym roku obejrzałam też po raz pierwszy filmową trylogię Hobbit (nie będę fanką, ale oglądało się całkiem dobrze) i przypomniałam sobie Władcę pierścieni. Widziałam też całe mnóstwo innych filmów, ale nie zrobiły na mnie jakiegoś szczególnego wrażenia, więc nie będę o nich wspominać.
Co będzie w 2025 roku?
A kto to wie? ;)
Nic już nie planuję, nie mam żadnych postanowień, mam tylko nadzieję, że będzie dobrze.
A, no i w marcu wybieram się na Maltę, więc już nie mogę się doczekać!
Jeśli zaś chodzi o książki, to chcę czytać trochę więcej dla siebie, a mniej w ramach współprac, zobaczymy, czy mi się uda.
Wam życzę, żeby ten rozpoczynający się 2025 rok był pełen pozytywnych spotkań, dobrych ludzi i wartych uwagi książek, a także okazji do spełniania marzeń, tych małych i tych większych ;).
Gratuluję owocnego roku i życzę, aby ten był jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuń100 książek, wow, świetny wynik. Oby ten rok pod względem czytelniczym był jeszcze lepszy.
OdpowiedzUsuńTeż chcę się bardziej skoncentrować na swoich prywatnych książkach.
OdpowiedzUsuńTwój wpis jest bardzo ciepły i osobisty – idealny na początek podsumowania roku! Dzięki temu czytelnicy od razu czują się zaproszeni do poznania Twoich refleksji i doświadczeń.
OdpowiedzUsuń