7. Niedoczytane, odłożone...

Miałam dziś dodać kolejną recenzję, ale nie przeczytałam jeszcze do końca “Dziewczyny z kabaretu”, o której opinią chciałam się podzielić. Będą więc w zamian przemyślenia okołoksiążkowe. Zauważyłam, że poprzedni post, również niebędący recenzją, tak dobrze się przyjął, pomyślałam więc, że opowiem o książkach niedokończonych. A konkretnie o publikacjach, które zaczęłam, ale je odłożyłam z różnych powodów. Trochę sobie ponarzekam na ten temat ;). Zapraszam do przeczytania moich przemyśleń!


Na początku pragnę wyznać, że jestem osobą, która nie cierpi pozostawiać niedokończonych spraw. Dotyczy to każdej dziedziny mojego życia. Zawsze jak coś zaczynam, staram się doprowadzić to do końca, nawet jak nie bardzo mam na to ochotę, czy mnie dana rzecz męczy. Jako czytelnik również staram się przeczytać każdą książkę do ostatniej strony, nawet jak nie do końca mi się podoba. Zazwyczaj mi się to udaje, jednak są takie książki, których nie mogłam przemęczyć i dziś właśnie o nich opowiem. Nie są to wszystkie publikacje, których nie doczytałam do końca, ale tylko pięć, o których najbardziej pamiętam.


Na pierwszy ogień nie powieść, a raczej książka popularnonaukowa. Wypatrzyłam ją w bibliotece, w której pracuję. Gdy tylko ją opracowałam, od razu wpisałam na swoje konto biblioteczne, gdyż bardzo zaciekawił mnie jej tytuł, a i okładkę ma prostą i nawet przyjemną dla oka. Chodzi o książkę pt. “Ciszej proszę… Siła introwersji w świecie, który nie może przestać gadać” Susan Cain. Sama jestem introwertykiem,  pomyślałam więc, że to coś dla mnie, że dowiem się z tej publikacji czegoś nowego i ciekawego. Również opinie na portalu Lubimy czytać, którego jestem użytkownikiem (popatrzcie w prawo ;), były bardzo pozytywne i zachęcające. Nic, tylko czytać tę książkę. Zaczęłam więc lekturę z dobrym nastawieniem i już po jakichś 50 stronach ją przerwałam. Niestety, ale zniechęcił mnie styl autorki i jej wodolejstwo. Ponadto wszystko było tak chaotycznie opisane, że momentami nie mogłam się zorientować o co chodzi. Zrezygnowałam więc i chyba już nie wrócę do tej książki…


Drugą pozycją, której nie doczytałam do końca jest debiut literacki, który zdobył nagrodę Paszport Polityki (2016), a także był nominowany do Nagrody Conrada (2017) i Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza (2017). Również krytycy i duża część użytkowników portalu książkowego, o którym wspomniałam wyżej, bardzo chwalili “Jak pokochać centra handlowe” Natalii Fiedorczuk. Sięgnęłam po nią, tak jak i po tę pierwszą wymienioną pozycję, dlatego, że trafiła do mojej biblioteki. No i tym razem się bardzo zawiodłam, nie doczytałam jej do końca, mimo iż nie jest to długa książka, a i ze względu na jej nietypową formę, szybko się ją czyta. Nie wiem nawet do jakiego gatunku przypisać tę publikację, trochę to pamiętnik, trochę reportaż, ma w sobie coś z powieści. Porusza ważny temat jakim jest depresja poporodowa, ponadto podobno autorka chciała trochę powalczyć ze stereotypem matki, jednak to wszystko jest napisane w tak męczący i przygnębiający sposób, że ma się ochotę wyrzucić tę książkę przez okno. Zmęczył mnie specyficzny język i styl pisania autorki. Główna bohaterka to matka dwójki dzieci, męczennica, Matka Polka, przeżywająca depresję poporodową, płacząca, denerwująca się z byle powodu… Książka zawiera przeżycia, spostrzeżenia i opisy wydarzeń, które są chyba zlepkiem różnych zasłyszanych przez autorkę historii, a na dodatek są tak pesymistyczne, że nie miałam ochoty ich czytać. Nie, nie i jeszcze raz nie!


Źródło: strona księgarni internetowej Znak
Inaczej było z kolejną niedoczytaną książką. Jestem fanką serii “Cmentarz Zagubionych Książek” Carlosa Ruiz Zafona, byłam też zachwycona jego “Mariną”, dlatego też kiedy się dowiedziałam, że napisał też inną serię, “Trylogię mgły”, wiedziałam, że po nią sięgnę jak tylko będę mogła. Wypożyczyłam więc z biblioteki (tym razem nie z pracy ;)) pierwszy tom tej serii pt. "Książę mgły" i zasiadłam do czytania z bardzo pozytywnym nastawieniem. I po kilku stronach moje nastawienie siadło… Ta książka była dla mnie po prostu nudna. Zabrakło mi klimatu poprzednio przeczytanych powieści autora, a i przygody głównych bohaterów mnie nie wciągnęły. Gdy odłożyłam już tę książkę, dowiedziałam się, że jest to debiutancka powieść Zafona, a ponadto książka dla młodzieży, więc zdecydowanie nie moje klimaty… Dlatego też nie zamierzam dawać tej trylogii drugiej szansy.


Źródło: strona internetowa księgarni
Świat Książki
Jako nastolatka zaczytywałam się z kolei w horrorach Stephena Kinga. Zaczęłam od “Carrie”, która mi się bardzo spodobała, potem poszłam w inne jego książki, aż trafiłam na “Grę Geralda”. I na tym skończyła się moja przygoda z panem Kingiem. Bardzo zraziłam się po tej książce do twórczości autora, zastanawiałam się jak takie coś mogło wyjść spod pióra mojego ulubionego pisarza. Nie przeczytałam jej do końca, po wymęczeniu mniej niż połowy, oddałam tę powieść czym prędzej do biblioteki. “Gra Geralda” opowiada o przykutej do łóżka, nagiej kobiecie, która po pewnym tragicznym i niespodziewanym wydarzeniu jest sama w domku w lesie. Brzmi groźnie? No cóż, otóż nie, a przynajmniej nie do tego momentu, do którego doczytałam. Nie ma też w tej książce żadnej akcji, znajdziemy w niej tylko przeżycia wewnętrzne głównej bohaterki i jej próby wydostania się z kajdanek. Nie wiem niestety czy się wydostała, ani jak to się skończyło, ale szczerze mówiąc, mnie to nie ciekawi…




Źródło: mój profil na Instagramie ;)
Na koniec moich rozważań książka, którą męczę od pół roku i chyba również zrezygnuję z jej czytania i odłożę na półkę. Znacie film “Na pokuszenie” w reżyserii Sofii Coppoli? Jest on ekranizacją powieści Thomasa Cullinana o tym samym tytule. Nie oglądałam tego filmu, ale książkę wygrałam w pewnym konkursie, a jej opis brzmiał ciekawie i wpisywał się w moje czytelnicze klimaty, więc cieszyłam się, że będę mogła ją przeczytać. Na początku wystraszyła mnie trochę jej obszerność, ale w sumie lubię grubsze książki, jeśli się coś w nich dzieje i mnie wciągają. Tymczasem ta powieść nie wciąga wcale. Jest nudna i ciągnie się jak flaki z olejem. Nie ma w niej prawie wcale akcji, a kolejne strony są zapełniane niepotrzebnymi przemyśleniami. Cała historia dzieje się w trakcie wojny secesyjnej w małej pensji dla dziewcząt, gdzieś na Południu. Bohaterkami są więc wychowanki pensji, a jest ich tylko pięć, do tego dwie nauczycielki-opiekunki, jedna jedyna służąca i młody kapral, żołnierz wojsk Unii. Tak naprawdę wszystko się toczy wokół tego, że dziewczęta i opiekunki są zainteresowane żołnierzem i walczą między sobą o jego uwagę, a on toczy z nimi tragiczną w skutkach grę. Sam opis i pomysł na taką ciasną, duszną, powieść psychologiczną, która dzieje się w jednym miejscu, a jej wartością nie jest akcja, a postacie, jest dobry, ale wykonanie jak dla mnie jest nieciekawe. Tak naprawdę całą tę historię można zmieścić w 200 stronach, bez tych nudnych i zdecydowanie za długich przeżyć głupiutkich młodych panienek, równie niemądrych dojrzałych kobiet i przebiegłego żołnierzyka-flirciarza… Nie wiem jak ta cała powieść się kończy, ale nie jestem pewna czy doczytam ją do końca i się dowiem, gdyż mnie strasznie męczy ta książka…


A Wy macie czytaliście którąś z wymienionych przeze mnie książek? Czy macie podobne odczucia? A może macie jakieś inne książki, przez które nie mogliście przebrnąć i z żalem albo bez żalu odkładaliście je na półkę?

Komentarze

  1. Nigdy nie byłam przekonana do książek Zafóna, ale za to wspomnianego przez Ciebie Kinga osobiście lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są gusta i guściki ;). Każdy lubi co innego, ale to w sumie jest fajne...

      Usuń
  2. Sama ostatnio wypatrzyłam ten pierwszy tytuł i odpisałam go do swojej listy. Teraz się zastanawiam czy by go jednak nie skreślić :D
    Jeszcze pomyślę, czy by dać jej szansę. Z pewnością jak już to poszukam jej w bibliotece.
    Co do niedokonczonych książek..
    Ja sama nie lubię nie przeczytać do końca, aczkolwiek zdarzyło się mi i tak z tytułami:"Chemia naszych serc",czy "Royal. Królestwo ze szkła".
    Akurat te mi przychodzą do głowy ale pewnie było ich jeszcze kilka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie "Ciszej proszę..." akurat się spodoba, bo na Lubimy czytać ma też pozytywne opinie, więc nie wszyscy tak marudzą na tę książkę, jak ja ;).
      A tych wymienionych przez Ciebie nie znam, nawet nie słyszałam o nich... No, ale skoro ich nie doczytałaś, to pewnie są nieciekawe, więc nawet nie będę się zapoznawać ;)

      Usuń
  3. Żadnej nie czytałam. Ja również mam takie książki. Na Lubimy czytać mam dla nich półkę nawet.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubimy czytać to bardzo przydatna strona ;)

      Usuń
  4. Nie czytałam żadnej z wymienionych książek, ale niektóre mnie zaciekawiły ^^
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A które konkretnie Cię zaciekawiły? Bo jestem ciekawa ;)

      Usuń
  5. Żadnej z nich nie przeczytałam, ale jako miłośniczka Zafona chcę przeczytać "Trylogię mgły". Nie zniechęcam się do niej na razie, ale będę miała na uwadze, żeby ostudzić nieco swoje emocje, aby się potem nie rozczarować. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się źle nastawiać, może Tobie akurat ta trylogia się spodoba ;)

      Usuń
  6. O, akurat taką samą sytuację mam z "Księciem mgły". Po paru stronach porzuciłam. Generalnie nie ma wielu książek, których bym nie dokończyła, bo nie lubię tego robić - choćbym się męczyła, muszę poznać zakończenie historii. Jednak ostatnio po raz pierwszy od dawna stwierdziłam, że chyba właśnie porzucę czytanie książki w środku, a chodzi mi o "Ostrze zdrajcy". Powieść jest często chwalona, ale dla mnie była wybitnie nieinteresująca i nie chciałam tracić na nią więcej czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam "Ostrza zdrajcy", ale faktycznie widzę, że ma dużo pozytywnych opinii. No, ale wiadomo, każdy jest inny i inaczej odbiera różne książki. To co się wielu podoba, nie musi się i nam podobać... Więc rozumiem Cię ;)

      Usuń
  7. O większości tych książek nie słyszałam. Może kiedyś się z nimi zapoznam. Jeszcze mi się nie zdarzyło nie dokończyć książki. Tylko raz ,,Krzyżaków" tylko oni się nie liczą, bo wróciłam do nich.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, bo "Krzyżaków" też nie skończyłam i nigdy do nich nie wróciłam ;)

      Usuń
  8. Na pokuszenie wypożyczyłam kiedyś, ale po dwóch stronach zrezygnowałam. To nie dla mnie...
    Mam specjalną biblioteczkę na lubimyczytać gdzie dodaję książki, których nigdy nie przeczytam. :D Trzeba sobie jakoś radzić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką półkę, lubimy czytać się bardzo przydaje! ;)

      Usuń
  9. Ja zazwyczaj staram się dokończyć rozpoczetą powieść nawet jeśli mnie męczy chociaż z Kingiem nie daje rady - odpuściłam sobie tego autora ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, King nie każdemu pasuje... Ja też go sobie odpuściłam ;)

      Usuń
    2. Moja Mama powiedziała, że nie wie co on bierze nim zasiada do pisania ksiązek :P

      A z ksiązek do tej pory nie przeczytałam "Chlopów" - moje pierwsze podejscia były w latach, kiedy nie potrafiłam czytać xD Było ich multum i nei podolalam :P

      Usuń
    3. Też nie dokończyłam "Chłopów", w ogóle miałam problemy z lekturami szkolnymi ;)

      Usuń
    4. Domyślam się, że "Krzyżaków" również nie dokończyłaś xD

      Usuń
    5. Oczywiście, że nie, Sienkiewicz to nie jest moja miłość ;). Zdaje się, że w komentarzach pod wcześniejszym postem wspomniałam, że tego autora przeczytałam do końca tylko "Quo vadis" i to dwa razy ;)

      Usuń
    6. A ulubiony polski pisarz-klasyk? ;)

      Usuń
    7. Trudne pytanie ;). Chyba nie mam ulubionego polskiego pisarza-klasyka... Jak myślę o klasyce literatury i o tym co mi się podobało, to przed oczami mam tylko zagranicznych autorów. Może to dlatego, że lektury szkolne mi nieco obrzydziły literaturę polską... Może kiedyś spróbuję wrócić do polskiej klasyki, ale jak narazie wolę klasykę angielską ;)

      Usuń
    8. Masz prawo :)
      Co do lektur szkolnych to wiem co masz na myśli - niektórzy mają taki "uraz" ale bywają też fajne lektury :)

      Usuń
    9. Oczywiście, że bywają ;). Podobała mi się "Cudzoziemka", "Inny świat", "Zdążyć przed Panem Bogiem", "Zemsta" i kilka innych. Ale nie mogę powiedzieć, że ich twórcy są moimi ulubionymi autorami ;)

      Usuń
    10. Czyli można trafić :) W lekturach najbardziej zniechęcać moze to, że sa "narzucane" z góry a nie wolnym wyborem. Z drugiej strony gdyby nie to to niektórzy nie poznaliby wielu ciekawych książek :)

      Usuń
    11. A wracając do wpisu... pamiętam jak kiedyś zaczełam czytać "Zwiadowców" - pierwszy tom mnie nudził dlatego nie czytałam dalej. Po roku, może dwóch wróciłam od drugiej części i ta mnie wciągnęła. Czytałam kolejne tomy, chociaż musze przyznać, że sa lepsze i gorsze :)

      Usuń
    12. Nie znam tej serii, ale to fantastyka, więc nie moje klimaty. Niemniej, zgadzam się, że może być tak, że dana książka nie wciąga, ale po powrocie do niej po jakimś czasie może się okazać, że jednak była ciekawa ;)

      Usuń
    13. Powiedziałabym, że przygodówka.... fantastyki nie czytam :)

      Usuń
  10. Strasznie nie lubię wodolejstwa, dlatego dobrze, że przestrzegasz mnie przed książką pt. “Ciszej proszę… Siła introwersji w świecie, który nie może przestać gadać”. Zraziłam się także do twórczości Zafona i Kinga, gdyż mam wrażenie, że tam także momentami jest przerost formy nad treścią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ogólnie Zafona lubię, mimo tego przerostu formy nad treścią, który u niego się czasem pojawia ;). Tylko mi ta "Trylogia mgły" jakoś nie pasuje...

      Usuń
    2. Ja poległam na ,,Grze anioła''.

      Usuń
    3. A ja bardzo miło wspominam "Grę anioła", no ale są różne gusta ;)

      Usuń
  11. Miałam podobnie także w przypadku książek Kinga. Zaczynała od "Cmętarza zwieżąt", potem była jakaś kolejna powieść... Wszystko w stylu Kinga bardzo mi odpowiadało więc zamówiłam kolejne jego książki. Przyszło kilka sztuk, ale każdą z nich zaczynałam nie kończąc. Kilka stron i byłam tak znużona opisami, że myślałam, że umrę z nudów. Od tego czasu nie sięgnęłam po żadną z jego książek, choć na mojej półce wiąż leżą te niefortunnie zamówione i nieprzeczytane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jak widać King nie każdemu podchodzi, mimo iż ma tylu fanów ;)

      Usuń
  12. Bardzo ciekawy pomysł na wpis, sama mam mnóstwo książek, których nie dałam rady dokończyć. Między innymi jest tam właśnie King i jego "Przebudzenie", uważam, że życie jest zbyt krótkie, by czytać książki, które nam się nie podobają.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jest tyle ciekawych książek, że szkoda tracić czasu na te, które nas męczą ;).

      Usuń
    2. Mam dość sporo niedokończonych książek i tez nie lubię ich zostawiać :/ Ale już doszłam do tego, ze jednak lepiej zostawić i przeczytać jakaś inna - ciekawsza - książkę. :)

      Usuń
    3. I tak trzeba robić ;)

      Usuń
  13. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich książek których nie doczytałam, jest ich od groma i ciut ciut, w stanie czytelniczej niemocy non stop zaczynałam i nie kończyłam książek... Trylogię mgły znam i dobrze wspominam, ale wiesz... Po przeczytaniu jakiejkolwiek powieści Marcela Prousta już nic człowieka nie da rady dobić ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prousta jeszcze nie czytałam, ale chyba już nie zacznę w takim razie ;)

      Usuń
  14. Nie kojarzę żadnego z wyżej wymienionych tytułów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie po mojej notce nie bardzo chcesz się z nimi zapoznać ;)

      Usuń
  15. Też staram się zawsze czytać książkę do końca i od jakiegoś czasu mi się to udaje, bo nie pamiętam czy jakiejś nie dokończyłam. Kinga uwielbiam, ale ''Gry Geralda'' jeszcze nie czytałam. Trochę się teraz jej obawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie akurat przypadnie do gustu, bo ludzie mają różne opinie o tej książce, niektórzy, jak ja są rozczarowani, inni są zachwyceni ;)

      Usuń
  16. Też się nie polubiłam z "Księciem mgły", chociaż Zafona bardzo lubię. Pozostałych nie czytałam i chyba nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie by się akurat spodobały pozostałe, no, ale rozumiem, że po moich narzekaniach nie bardzo jesteś zainteresowana ;)

      Usuń
  17. Mam w planach "Na pokuszenie". Ciekawa jestem, jak ja ją odbiorę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie czekam na Twoją opinię ;)

      Usuń
  18. Mistrz King ma swoje książkowe wzloty i upadki :) "Gry Geralda" nie czytałam i jakoś mnie do niej nie ciągnie. Zafona za to lubię w każdej postaci, chociaż przyznam szczerze, że Książę mgły jest rzeczywiście słabszą pozycją od cyklu Cmentarza Zapomnianych książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli chodzi o Zafona to ja zaczęłam i skończyłam na Cmentarzu Zapomnianych Książek i tak zostanie :) Kinga mam kilka ulubionych i są to raczej te kultowe czyli Carrie, TO, Misery itp. Zastanawiam się jakiej książki nie skończyłam bo tak mnie zmęczyła, że nie dałam rady... myślę że taka była ale nie pamietam w tym momencie ;)

      Usuń
    2. Też lubię "Carrie" i "Misery" ;). A z Zafona jest świetna "Marina", serdecznie polecam!

      Usuń
  19. Żadnej nie czytałam. Czasami mam tak, że zacznę czytać książkę i też jak mnie nie wciągnie to nie ma opcji, żebym doczytała i potem tak sobie leży :)
    Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak bywa, że książka nie wciąga, zawsze podziwiam te osoby, które doczytują do końca nudne powieści ;)

      Usuń
  20. Chciałabym kiedyś znaleźć chwilę dla Zafona :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam ,,Na pokuszenie" i również ledwo ją dokończyłam, a film był w moim odczuciu lepszy niż książka, co Złota Palma dla reżyserki tylko potwierdza :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ta książka nie zachęca mnie do obejrzenia filmu na jej podstawie ;). A i słyszałam o nim różne opinie...

      Usuń
  22. Też bardzo nie lubię nie kończyć książek, ale czasami inaczej się nie da... Z wymienionych przez Ciebie książek znam tylko "Księcia mgły" - czytałam go jakieś cztery lata temu ale pamiętam, że podobał mi się, chociaż miałam do niego dwa podejścia :)
    Pozdrawiam,
    Ola
    ksiazkowa-dolina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i mi "Książę mgły" by się spodobał za drugim podejściem, ale narazie nie zamierzam próbować ;)

      Usuń
  23. Ja staram się kończyć wszystkie książki, które zaczynam. Na szczęście nie było zbyt wiele takich książek podczas, których musiałam się męczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie trafiasz na dobre książki ;)

      Usuń
  24. A ja z "Trylogii mgły" przeczytałam na razie 2 części i rzeczywiście są one zgoła inne niż "Cmentarz zaginionych książek", ale mnie nawet wciągnęły. Choć myślę, że sa to książki dla mnie na raz do przeczytania. Natomiast do "cienia wiatru" mogłabym wracać wielokrotnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, "Cień wiatru" to jest bardzo dobra książka!

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.