146. Czytelnicze podsumowanie ostatnich czterech miesięcy i nie tylko...

Dawno nie było tu u mnie podsumowań miesiąca, bo jakoś nie miałam do tego głowy. Ogólnie ostatnio zaniedbałam nieco bloga, ale też profil na Instagramie. Nie miałam jakoś weny, czasu i chęci na pisanie, stąd ostatnimi czasy nie było tu za wiele nowych postów. Mam jednak nadzieję, że trochę mi się "zachce", bo mam kilka pomysłów na nowe rzeczy, a i przydałoby się napisać o paru książkach... 

Tymczasem zapraszam Was na podsumowanie tych czterech ostatnich miesięcy, nie tylko książkowe, ale też takie ogólnie życiowe. Postaram się pokrótce opowiedzieć co tam się u mnie ostatnio działo i co przeczytałam między majem a sierpniem ;).

 

KSIĄŻKOWO 
 
W ciągu tych czterech miesięcy udało mi się przeczytać 31 książek. Czy to dużo czy mało, nie wiem, ale ja jestem zadowolona, bo miałam mniejszą wenę na czytanie niż na początku roku. Spora część z przeczytanych przeze mnie książek okazała się bardzo dobra (aż 14), dobra (3) lub świetna (3), pozostałe były nieco słabsze albo nie oceniłam ich z różnych powodów. Z kolei w tym długim czasie przeczytałam tylko 2 naprawdę słabe powieści (o czym niżej). Pod względem treściowym jestem więc również zadowolona, bo zdecydowana większość moich ostatnich lektur należy do tych wartych uwagi.

MAJ
Najbardziej zaczytany spośród tych czterech minionych miesięcy, ale to też za sprawą małego re-readu, który sobie zrobiłam zupełnie przypadkowo. W ogóle zauważyłam, że w maju jakoś chętniej wracam do przeczytanych wcześniej książek (w ubiegłym roku i dwa lata temu też miałam re-ready). Jakoś wiosna mnie nastraja do powrotów ;)

1. "Dzieci żółtej gwiazdy" Mario Escobar - moje małe rozczarowanie książkowe, o czym pisałam TU. Oceniam ją tylko na 5/10.
2. "Kiedy mnie zobaczyłeś" J.D. Russo - to najsłabsza lektura maja, powtarzalna, pełna stereotypów, pozbawiona logiki i sensu powiastka o siostrach bliźniaczkach, które się zamieniają się rolami na jakiś czas. Nic nowego, nic ciekawego, czy wciągającego. 3/10
3. "Salt Fat Acid Heat. Cztery składniki" Samin Nosrat - rewelacyjna książka dla kucharzy-amatorów, najlepsza publikacja jaką przeczytałam w maju. Pisałam Wam o niej same dobre słowa (TU) i oceniam ją też na 8/10.
4. "How to. Jak?" Randall Munroe - nietypowa dla mnie lektura, o której uwagami dzieliłam się z Wami TU. Oceniam ją na 7/10.
5. "Mały wielki tydzień" Darek Milewski - książka, która trafiła do mnie przypadkiem i zrobiła na mnie duże wrażenie, choć nie była przyjemną lekturą. Opowiada o tygodniu z życia człowieka chorego na bardzo ciężką chorobę - stwardnienie zanikowe boczne. Być może napiszę jeszcze o niej cały post, więc nie będę tu na razie o niej więcej wspominać. Nie będę też jej oceniać, bo w pewnym sensie była ona oparta na prawdziwym życiu autora, więc jakoś wydaje mi się, że ocenianie jej jest nie na miejscu. 
6. 7. 8. Trylogia "Stulecie Winnych" Ałbena Grabowska - w maju wpadłam na pomysł, żeby zrobić sobie re-read tej serii, ponieważ oglądałam serial na jej podstawie i postanowiłam sobie przypomnieć niektóre wątki i postacie. Tym razem nie poczułam jednak aż takiego zachwytu jak po pierwszym sięgnięciu po te książki, ale dalej czytało mi się je z przyjemnością. I chociaż serial nie jest dosłowną ekranizacją tej serii, raczej dość luźną adaptacją, to też mi się nawet podobał.
9. "Oscary. Sekrety największej nagrody filmowej" Katarzyna Czajka-Kominiarczuk - tej książki byłam bardzo ciekawa, bo lubię czytać bloga Zwierz Popkulturalny i zastanawiałam się, czy będzie ona równie interesująca jak blogowe wpisy Zwierza. Troszeczkę się rozczarowałam tą lekturą, bo o ile temat jest opisany naprawdę dokładnie i widać, że autorka się bardzo dobrze przygotowała i ma mega dużą wiedzę, o tyle było tam trochę nudnych momentów. Jednak całość jest na tyle dobra i oryginalna, że oceniam ją na 7/10.


CZERWIEC
Czerwiec oznaczał dla mnie mały spadek czytelnictwa, ale za to pisałam całkiem sporo, więc nie było tragedii. Ponadto, wszystkie moje lektury w tym miesiącu były bardzo dobre, co jest nietypowe, bowiem rzadko się zdarza żeby wśród 7 książek nie znalazła się jakaś słabsza. 
 
1. "W głębi lasu" Harlan Coben - po książki tego autora sięgam chętnie i bez zbytniej zachęty. Lubię jego styl, więc z przyjemnością przeczytałam i tę powieść. Było to dla mnie drugie spotkanie z tą historią, o czym wspominam TU, a moja ocena to 7/10.
2. "Mąż i żona" Wilkie Collins - twórczość tego autora odkryłam jakiś czas temu. W poprzednim podsumowaniu pisałam Wam o "Córkach niczyich", a tymczasem w czerwcu miałam okazję poznać i zrecenzować (TU) inną interesującą powieść pana Collinsa. Oceniam ją na 7/10.
3. "Miłość" Hélene Delforge, Quentin Gréban - to nietypowa dla mnie publikacja, książka taka inna od tego, co zazwyczaj czytam. Bardzo, bardzo mi się podobała, o czym mogliście przeczytać TU, a moja ogólna ocena to 8/10.
4. "The Crown. Oficjalny przewodnik po serialu. Elżbieta II, Winston Churchill i pierwsze lata młodej królowej. Tom 1" Robert Lacey - tę książkę też zrecenzowałam w czerwcu, o czym możecie przeczytać TUA ogólnie oceniam ją na 7/10. 
5. "Sobremesa. Spotkajmy się w Hiszpanii" Mikołaj Buczak - kolejna z czerwcowych lektur, która doczekała się recenzji na blogu (TU). To książka dość nietypowa - podróżnicza, ale nie do końca, reportaż, ale też niekoniecznie, trochę pamiętnik. Bardzo dobrze mi się ją czytało i oceniam ją na 7/10. 
6. "Niebo na własność" Luke Allnutt - to bardzo poruszająca powieść o stracie, o tym jak sobie poradzić po odejściu drugiego człowieka. Zrobiła na mnie wrażenie, myślę, że osoby bardziej wrażliwe mogłaby doprowadzić do łez. Nie jest to może jakaś ambitna lektura, ale bardzo poruszająca, stąd moja ocena to 7/10. 
7. "Pies" Jakub Gończyk - ostatnią z książek przeczytanych w czerwcu były zaskakujące wyznania policjanta, o czym pisałam Wam TU. To naprawdę kawałek interesującej publikacji, więc oceniam ją na 7/10.


 

LIPIEC
Miesiąc ten oznaczał dla mnie powrót do "normalnej" pracy, a więc koniec pracy zdalnej i podczytywania sobie przy laptopie. Okazało się jednak, że nie przeszkodziło mi to w czytaniu, wręcz przeciwnie, przeczytałam tyle samo książek co miesiąc wcześniej. W końcu komunikacja miejska (podróże do pracy!) sprzyja czytelnictwu ;).

1. "Pani Jeziora" Andrzej Sapkowski - zakończyłam przygodę z serią o wiedźminie Geralcie. I chociaż ten tom mnie rozczarował (Regis! Zakończenie! Trochę inna forma niż zwykle!), to jednak jest to naprawdę bardzo dobra książka, warta uwagi. Zresztą podobnie jak cała saga. Być może napiszę o niej wpis i o tym jak się zaczęła moja przygoda z "Wiedźminem". Oceniam ten tom na 7/10.
2. "Ziele Marianny" Katarzyna Enerlich - drugi tom serii "Akuszerka z Sensburga" niekoniecznie mnie porwał, o czym pisałam Wam TU. Czekam jednak na kolejną część, być może będę z niej bardziej zadowolona ;). Na dziś to takie mocne 5/10.
3. "Siostra burzy" Lucinda Riley - ten tom serii "Siedem sióstr" jest jak na ten moment moim ulubionym ;). Być może to dlatego, że w przeciwieństwie do Mai i  Elektry (dwóch sióstr, których przygody już poznałam, o czym pisałam TU i TU), bohaterkę tej części bardzo polubiłam. Ally okazała się bowiem bardziej zdecydowana niż jej starsza siostra i mniej antypatyczna niż najmłodsza z sióstr D'Apliese, więc wątek współczesny był dla mnie tak samo interesujący jak ten z przeszłości. (Dla osób nieznających twórczości L. Riley - autorka ta lubi snuć swoje opowieści dwutorowo - a więc pokazuje historie z przeszłości oraz teraźniejszość). Oceniam ją na 7+/10.
4. "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" Taylor Jenkins Reid - ta powieść była bardzo promowana w ubiegłym roku, więc nabrałam chęci na jej poznanie. Udało mi się jednak to dopiero w tym roku. I przyznam szczerze, że nie wiem o co chodzi z tym szałem na tę książkę. Fakt, była dobra, zwłaszcza postać Evelyn, wyjątkowo interesująca, chociaż niekoniecznie sympatyczna, ale nie jest to powieść, do której chciałabym wrócić. Przeczytałam ją, doceniłam, ale mnie nie zachwyciła. 7/10
5. "Kobieta w Watykanie" Magdalena Wolińska-Riedi - tę książkę miałam w planach już od dawna. Byłam bowiem ciekawa jak się mieszka za bramami Watykanu, w końcu to naprawdę interesujące miejsce. I o ile dowiedziałam się kilku ciekawostek, o tyle styl autorki był średni, często się powtarzała, a całość była nieco chaotyczna. Nie jest to jakaś zła książka, ale nie będę jej szczególnie polecać. Wydaje mi się, że ocena 6/10 będzie dobra.
6. "Królowa pszczół" Nina Nirali  - tę powieść wiele osób polecało w blogosferze i na Instagramie. Zaciekawiło mnie, że jej akcja rozgrywa się w Indiach, a więc w kraju barwnym i ciekawym, pełnym kontrastów. Sięgnęłam więc po nią z przyjemnością, ale w miarę czytania mój zapał słabł. Książka okazała się przepełniona dramatami, chwilami ckliwa, nastawiona na wzruszanie i wyciskanie łez, a przy tym dość płaska, nierealna i czasem też nudnawa. Czytało się ją szybko, ale była raczej przeciętna, taka na 5/10.
7. "Trzy metry nad niebem" Federico Moccia - to dla mnie największe rozczarowanie ostatnich miesięcy, książka, którą tak wiele osób chwaliło, a okazała się dla mnie lekturą wyjątkowo irytującą. Denerwowali mnie główni bohaterowie, a także urywana, chaotyczna narracja i dość toporny styl (swoją drogą, wydaje mi się, że tłumacz się nie popisał, bo momentami brak jest logicznego związku między zdaniami, zwłaszcza w dialogach). Nie rozumiem zachwytów nad tą książką. Ale może po prostu jestem na nią za stara. W każdym razie to dla mnie takie 2/10.


SIERPIEŃ
Był to dla mnie czas urlopu, więc myślałam, że będę czytać więcej. Okazało się jednak, że miałam tyle innych zajęć, że brakło mi czasu na sięganie po książki. Mimo to, udało mi się przeczytać o jedną publikację więcej niż w lipcu, więc jest progres ;) 
 
1. "Offline" Mark Boyle - pierwsza lektura sierpnia była dla mnie adekwatna do tego, w jakim momencie się znalazłam ;). Była to książka nieco inna niż się spodziewałam, ale ogólnie mi się podobała, o czym mogliście przeczytać TU. Oceniam ją na 7/10.
2. "Sekretne życie pisarzy" Guillaume Musso - kiedy słyszę, że Guillaume Musso napisał nową książkę wiem, że na pewno ją przeczytam. Tak też było z tą powieścią, o czym pisałam całkiem niedawno TU. Dla mnie to jedna z najlepszych książek ostatnich miesięcy, więc moja ocena to 8/10.
3. "Zawód położna. Zapiski z dyżurów" Leah Hazard - wielokrotnie powtarzam tu na blogu, że bardzo lubię książki "okołomedyczne". Po tę publikację sięgnęłam więc z dużym zainteresowaniem, tym większym, że udało mi się ją dorwać za 10 zł ;). Podobała mi się ta książka, była to lektura dobra, wartościowa, interesująca, chociaż może niekoniecznie zaskakująca. Obraz kondycji służby zdrowia przedstawiany przez autorkę jest smutny, ale jakże podobny do naszych, polskich doświadczeń... Całość napisana jest prosto, ale w dobrym stylu, czytało mi się ją szybko i z zainteresowaniem, nawet pozostała ze mną przez  chwilę, stąd moja ocena to 7/10.
4.  "Kwiaty Boga. Prawdziwe historie" - zbiór krótkich zwierzeń mieszkanek Domu Samotnej Matki był dla mnie publikacją nieco poruszającą. Te prawdziwe historie, niektóre proste, inne nieco bardziej skomplikowane, były naprawdę trudne i warte uwagi. Podziwiam te kobiety, że chciały się podzielić swoimi doświadczeniami i choć w krótkich słowach pokazać swój świat... Trochę zabrakło mi tu redakcji, ale może to był specjalny zabieg, żeby podkreślić tę prawdziwość wszystkich opowieści.
5.  "Łowca posagów" Daisy Goodwin - to była powieść dość prosta pod względem języka i stylu, nieco naiwna, i przewidywalna, ale całkiem przyjemna w odbiorze. To historia pewnego przystojnego żołnierza i całkiem interesującej młodej damy, w którą to opowieść wpleciony został epizod z życia Sisi (bardzo mnie ciekawi ta postać) i różne prawdziwe postacie historyczne. Nie jest to książka szczególnie wartościowa, ale raczej lekka lekturka na urlop z historią w tle. Oceniam ją na takie 6/10.
6. "Mali mężczyźni" Louisa May Alcott - wkrótce tu na blogu pojawi się recenzja tej książki, dziś tylko napiszę, że przyjemnie z nią spędziłam czas, więc moja ocena to 7/10.
7. "Statystycznie rzecz biorąc" Janina Bąk - bardzo chciałam przeczytać tę książkę, bo bardzo lubię jej autorkę (kto nie zna, niech koniecznie odwiedzi Janina Daily i profil Janiny na Instagramie). Jest ona tak elokwentną i zabawną postacią (wręcz "pluszową"), że z przyjemnością się jej słucha i czyta jej posty w sieci. Pomyślałam więc, że chociaż nie jestem fanką statystyki, to jednak z ciekawością sięgnęłam po tę książkę. I nie zawiodłam się, bo jest ona kwintesencją stylu tej znanej statystyczki i blogerki. To publikacja napisana z ogromną dozą humoru, w stylu lekkim i przyjemnym, pełna anegdotek, a zarazem przekazująca odrobinę wiedzy w zakresie statystyki i badań naukowych. Ze względu na gawędziarski styl i naprawdę maleńką ilość terminów naukowych, książka ta powinna się spodobać nawet osobom niekoniecznie lubiącym statystykę (jak ja!). Nie przeczytałam jej jednak "normalnie", a przesłuchałam w formie audiobooka (była więc moim pierwszym w życiu całościowo wysłuchanym audiobookiem) i muszę przyznać, ze nie czułam się wcale znudzona, chociaż irytowała mnie trochę lektorka ;). Oceniam tę książkę na 7/10.
8. "Licząc gwiazdy" Urszula Jaksik - ostatnia sierpniowa lektura mnie nie porwała, chociaż czytało mi się ją szybko. Więcej na jej temat możecie przeczytać na Bookhunter.pl - TU, nie planuję bowiem rozpisywać się na jej temat tu na blogu. To taki przeciętniaczek nastawiony na poruszanie czytelnika ogromem tragedii dotykających główną bohaterkę, stąd moja ocena to 5/10.




ŻYCIE "POZAKSIĄŻKOWE"
 
Podobno istnieje życie "pozaksiążkowe" ;). Chciałabym więc nieco opowiedzieć co się u mnie działo, co ostatnio przeżyłam czy odkryłam. Oczywiście nie będę się za bardzo rozpisywać coby Was nie znudzić, ale chcę zwrócić uwagę na kilka rzeczy.


SERIALE I FILMY
Poza czytaniem, przez ostatnie kilka miesięcy do moich rozrywek należało oglądanie różnych filmów i seriali. Były takie momenty, że wolałam coś obejrzeć niż przeczytać, więc trochę się tego zebrało. Dziś opowiem tylko o kilku ostatnio obejrzanych produkcjach ;)

* "Stulecie Winnych" (serial, 2019-) - wspomniałam wyżej, że zaciekawił mnie ten serial i nawet zrobiłam sobie re-read trylogii na podstawie której powstał. Jest to raczej luźna adaptacja powieści, ale oglądało mi się ją dobrze i czekam na kolejny sezon.
* "Downton Abbey" (serial i film z 2019 roku) - zakochałam się w tym serialu! Szalenie lubię takie klimaty - "stare czasy", Anglia, arystokracja i służba. Zaciekawili mnie bohaterowie i ich perypetie (chociaż w pewnym momencie byłam zirytowana tym, jak wiele dramatów dotyka Batesów, serio, scenarzyści chyba ich nie lubili ;)), podobało mi się tło historyczne, zauroczyły mnie kostiumy. Film był również ciekawy, chociaż wydaje mi się, że jednak serial był lepszy. Myślę, że jeszcze kiedyś wrócę do Downton Abbey ;). 
*"Rozważna i romantyczna" (miniserial, 2009) - powtarzałam już chyba z milion razy, że uwielbiam twórczość Jane Austen, lubię też jej filmowe i serialowe adaptacje. Ten serial oglądałam już kilka razy i za każdym razem wracam do niego z przyjemnością. Tak też i było ostatnimi czasy. Jak jeszcze nie znacie i lubicie takie klimaty, to bardzo polecam ;)
*Legion (serial, 2017-2019) - zaczęłam oglądać ten dziwaczny, pokręcony serial na podstawie komiksów Marvela i wsiąkłam. W życiu nie widziałam czegoś tak dziwnego... Nie obejrzałam jeszcze wszystkich odcinków, ale myślę, że wkrótce mi się uda. I może napiszę coś więcej. A może nie ;).
* "Eurovision Song Contest: Historia zespołu Fire Saga" (film, 2020)- o tym filmie dowiedziałam się przypadkiem i byłam ciekawa czy okaże się równie kiczowaty jak konkurs, o którym opowiada. Okazało się, że tak ;). Jest to produkcja bardzo przewidywalna, z irytującym głównym bohaterem i nieco głupiutką bohaterką, ale zarazem jest to film tak barwny i kiczowaty, że ogląda się go przyjemnie. Jeśli szukacie czegoś na rozluźnienie, niewymagającego i dość zabawnego filmu, to coś dla Was. PS Szalenie mi się podobała kreacja Dana Stevensa, który grał ekscentrycznego Rosjanina!
* "I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!" (film, 2019) - ten film chciałam obejrzeć już dawno temu, ale jakoś się nie zgrywało. Bardzo podobała mi się wcześniejsza część historii rodziny Verneuil ("Za jakie grzechy, dobry Boże!"), miałam więc nadzieję, że i ten film mnie rozbawi. Tymczasem tu zabrakło mi trochę humoru, za to różne stereotypy były jakby bardziej toporne niż w poprzednim filmie. Jakoś zabrakło mi tej przyjemności z oglądania... A szkoda.


MUZYKA
Nie jestem osobą specjalnie muzykalną, właściwie wolę słuchać ciszy. Odkryłam jednak ostatnio fajny kanał na Youtube, dzięki któremu polubiłam piosenki musicalowe. Chodzi o Studio Accantus. I chociaż ostatnio są tam jakieś dramy, to nie przeszkadza mi to w przesłuchiwaniu moich ulubionych piosenek w ich wykonaniu ;). Znacie ten kanał?

 
INNE
*Urodziny - w maju skończyłam 29 lat, o czym nieskromnie przypomniałam w specjalnym wpisie, otrzymałam wtedy mnóstwo ciekawych prezentów, jednak nieksiążkowych. Moi bliscy twierdzą, że mam za dużo książek ;).
*Urlop - sierpień oznaczał dla mnie wyczekany urlop. I chociaż nie spędziłam go tak jak planowałam, to wypoczęłam trochę (cóż, nawet bardziej niż trochę, miałam trzy tygodnie wolnego) i z nowymi siłami wróciłam do pracy.
*Włosing - pod koniec maja, mniej więcej w okolicach moich urodzin zaczęłam się interesować tzw. "włosingiem", czyli ogólnie mówiąc, pielęgnacją włosów. Stało się to po tym, jak oglądając filmiki na Youtube (szczególnie TEN KANAŁ ) dowiedziałam się, że moje wiecznie puszące się włosy tak naprawdę mogą być kręcone. Zrobiłam próbę "wydobywania skrętu" i byłam zaskoczona, bo wyszły mi loczki ;). Od tego momentu zaczęłam więcej czytać na ten temat i teraz mnóstwo czasu (i pieniędzy!) pochłania mi dbanie o moje włosiska. Wreszcie nie mam fryzury "na Hagrida", kolor też mam lepszy po hennie i coraz bardziej mi się ta zabawa z włosami podoba. 
*Pieczenie - w czasie przymusowego zamknięcia i ostatnich czterech miesięcy zainteresowałam się bardziej pieczeniem słodkości. Wcześniej byłam raczej z tych gotujących, ale postanowiłam rozwinąć nieco skrzydła i pójść w desery. I w sumie idzie mi nie najgorzej, chociaż dekorowanie to wciąż moja pięta Achillesa ;).



***
Nie będę Was już więcej zanudzać ;). Takie były te moje ostatnie cztery miesiące. Nie były mocno zaczytane, ale i nie zmagałam się z kryzysem czytelniczym, chociaż pisanie jakoś mi ostatnio nie szło. Miałam też różne aktywności poza książkami, trochę odpoczęłam i mam nadzieję, że będę tu na blogu bardziej aktywna.

Jak Wy spędziliście te letnie miesiące? Czy odkryliście ostatnio jakąś ciekawą książkę? A może jakaś Was szczególnie zawiodła? Znacie którąś z moich ostatnich lektur? A może oglądaliście któryś film/serial? Zapraszam do komentowania ;)

Komentarze

  1. Obszerny post, więc po kolej . Jak można zauważyć ja znikam z Instagrama i wracam. Nie jestem jeszcze do niego przyzwyczajona tak jak do bloga,na którym kiedyś zrobiłam sobie dwuletnią przerwę, więc rozumiem moment zniechęcenia i braku weny. Czasem przerwa jest potrzebna. Czekam na twoje nowe pomysły. Gratuluję liczby przeczytanych książek. Z nich czytałam tylko Trzy metry nad niebem, w okresie gimnazjum, kieedy nie byłam tak wymagająca, a i tak mi się nie podobała. Moją tragiczną recenzję z tego okresu można znaleźć na blogu i chyba LC. Z innych książek, które czytałaś planuję przede wszystkim przeczytać The Crown, Oscary, Mali mężczyźni (pochwalę się, 2 września skończyłam Małe Kobietki). Aktualnie teraz nie oglądam wielu seriali, ale pierwszy sezon Legiona widziałam parę lat temu i mi się podobał, ale nie obejrzałam reszty. Za długo czekałam i straciłam zainteresowanie. DA widziałam. Studio Accantus oglądam od ponad 5 lat i trochę smuci mnie aktualna sytuacja, ale swoje przemyślenia zostawiam dla siebie. Nie mnie oceniać tę sytuacje. Wygląda na to, że odpowiadnia instancja się tym zajmie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obszerny ten komentarz mi wyszedł, a to nie koniec. Opublikowałam go, bo nie chciałam stracić tekstu. B robi ostatnio różne psikusy i nie chciałabym pisać go od nowa. Też niedawno odkryłam ten kanał i dużo się z niego dowiedziałam. Ja tam wolę piec niż gotować. Sierpień nie był dobrym miesiącem. U mnie ten rok to taka sinusoida. Ciężko mi wskazać książkę, która szczególnie mnie rozczarowała. Były słabe, złe i przeciętne, ale i tak największy żal mam o Kształt nocy. Z siwtnymi książkami było lepiej.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci za taki obszerny komentarz ;). To zawsze miłe widzieć, że ktoś czyta moje "wypociny" i jeszcze chce się wypowiedzieć na ten temat...
      O książce "Trzy metry nad niebem" słyszałam sporo dobrego, więc myślałam, że mi się spodoba i stąd moje rozczarowanie było większe. Nie posłuchałam moich sióstr, które oglądały film na podstawie tej książki i strasznie im się nie podobał... Może gdybym przeczytała tę powieść wcześniej, to miałabym inne odczucia, chociaż jak widzę po Twoim przykładzie, to może niekoniecznie ;).
      Ciekawa jestem Twojej opinii odnośnie książki "Małe kobietki" ;). Mnie się ona podobała, bo to ciepła i miła lektura, ale trochę mnie irytowało te ciągłe zapędy moralizatorskie autorki.
      Właśnie przerwałam na chwilę oglądanie serialu "Legion", ale nie z powodu długiego oczekiwania, a dlatego, że trochę mnie przytłoczył...
      Przykro mi czytać o tej aferze w Studio Accantus, ale staram się oddzielać ludzi od tego co tworzą, stąd mimo wszystko dalej słucham piosenek na tym kanale.
      Ooo "Kształt nocy" to dla mnie też straszne rozczarowanie. Nie wiem co się stało, że powstała taka książka... Aż przykro mi było to czytać, zwłaszcza, że tak czekałam na nową powieść autorki...

      Usuń
    3. Będę pisać o "Małych kobietkach". Dla mnie i tak film był lepszy od książki. Co konkretnie cię przytłoczyło? Ja też. Panie i Paweł robią świetną muzykę na swoich kanalach. W studiu Accantus jest jeszcze paru wokalistów, których lubię czytać. Mnie również przykro było kiedy ją czytałam. Czułam się jakbym wróciła do początków literackich autorki.

      Usuń
    4. Super, w takim razie czekam na Twoją opinię ;)
      Przytłoczyło mnie to, że w sumie najczęściej nie wiedziałam co się dzieje i o co chodzi XD. To dziwaczny serial.
      Ja mam tak samo, zostało tam kilku wokalistów, których lubię, a i tak najbardziej lubię te starsze piosenki i do nich wracam.
      Oj tak, ta książka przypominała początki autorki, z tym, że chyba chciała ona trochę unowocześnić tę akcję dodając ten dziwny wątek paranormalny.

      Usuń
  2. Najważniejsze, że jednak czytasz. Uważam, że to dobry wynik. A z tą weną to różnie bywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;). No tak, z weną różnie bywa, i tą do pisania i do czytania...

      Usuń
  3. Zanudzać? Bredzisz :) Nie zanudzasz kochanie. Przeczytałam z przyjemnością <3 Mam nadzieję, że ten trudny czas minie, że wrócą Ci checi, radość, poprawi się humor... że wrci pasja i passa.... ze zapomnisz o tym co przykre a skupisz sie na tym co pozytywne i to co pozytywne będzie do Ciebie "przychodzić" każdego dnia. Tak t o trudny czas ale żyć trzeba i jakoś sobie radzić <3 Poradzimy sobie :*

    Widzę, że cztelniczo jest ładnie i ocenki utrzymują się na wyższym poziomie. Otworzyłaś się też na to co nowe... to też świetne i okazało się, że ciebie wciagnęło tak jak Legion. Kto wie? Może sama zerknę :) Cieszę, że mimo wszystko osiągnęłaś tak dobry wynik. Na prawdę możesz być z siebie dumna ;)

    PS nie działa link do https://zpopk.pl/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem zanudzam. Jak każdy zresztą ;). Ale cieszę się, że przeczytałaś z przyjemnością.
      No tak, po gorszych dniach przychodzą te lepsze. A przynajmniej powinny przychodzić ;). Oby dla nas obu nadeszły te lepsze dni...

      Tak, staram się nie zatrzymywać na jednym gatunku i rodzaju, więc sięgam po bardzo różne książki. Jak widać różnie to wychodzi, ale większość moich lektur była na bardzo dobrym poziomie ;).

      PS Poprawiłam, już powinien działać ;)

      Usuń
    2. Według mnie nic z tych rzeczy... zanudzać to ja zanudzam i Ci truję xD
      Uwielbiam Twoje wpisy i zawsze czytam je s przyjemnością - nie ma innej opcji. Masz rację raz jest gorzej a raz lepiej... taka podróż z górki i pod górkę ale to uczy. Prawda?

      Bardzo dobrze... fajnie, że jesteś otwarta na nowe gatunki :)

      Usuń
    3. Dziękuję ;).
      Masz rację, w życiu tak jest - raz lepiej, raz gorzej.
      Nie ma co się zamykać na inne gatunki, chociaż i tak mam takie dwa, po które nie sięgam wcale.

      Usuń
  4. Zdecydowanie u mnie rządziły książki, seriale i filmy trochę nadrobiłam zaległości by znów w nich utonąć.. normalnie nie nadążam he,he,he

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest z tymi zaległościami - nadrabiasz, a potem się orientujesz, że narobiłaś sobie kolejnych ;)

      Usuń
  5. Mi też na urodziny książek nie dają :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem jak to jest, dla mnie książka to najlepszy prezent ;)

      Usuń
  6. Paradoksalnie podczas urlopu czytam najmniej :) Też urlopowałam się w sierpniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja, jak widać też. Nie wiem z czego to wynika, może dlatego, że w czasie urlopu nadrabiałam różne inne zaległości ;)

      Usuń
  7. Całkowicie rozumiem ten zastój w pisaniu, bo i ja się z nim borykałam w ostatnich miesiącach, dlatego życzę Nam dużo chęci do tworzenia! A zmuszać się do pisania też nie ma co, bo, przynajmniej w moim przypadku, często skutkuje to tym, że nie jestem zadowolona z tego, co napisałam.
    Ja uważam, że 31 książek to jest bardzo dużo! Gratuluję! Większość przytoczonych przez Ciebie książkowych tytułów jak najbardziej kojarzę, jednak tylko kojarzę, bo może aż wstyd przyznać, ale żadnej z nich nie miałam okazji przeczytać... W każdym razie najchętniej chwyciłabym po "Siedmiu mężów Evelyn Hugo", bo faktycznie w ubiegłym roku było o niej bardzo głośno, a Twoja opinia, że nie wiesz, skąd ten rozgłos sprawia, że jeszcze bardziej mam ochotę to przeczytać i samej się przekonać!
    "Rozważną i romantyczną" obejrzałam, ale w formie filmu. (och, uwielbiam w nim Winslet i Granta, cudowni są!). Za to nie wiedziałam, ze istnieje miniserial! Dziękuję za informację :)
    Pozdrawiam cieplutko i żeby nam się chciało chcieć! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak bywa, że człowieka łapie brak weny i ten zastój pisarski. Właśnie ja się staram nie zmuszać, bo tak jak Ty bywam potem często niezadowolona z efektów mojej pisaniny ;).
      Dzięki ;). Ja czytam często mało znane książki, stąd nie dziwię się, że jeszcze żadnej nie czytałaś. Ale skoro zainteresowała Cię powieść "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" to polecam, ciekawa jestem jak ją odbierzesz.
      Też lubię ten film z Hugh Grantem i Kate Winslet. Ale i tak najbardziej lubię książkę ;).
      Ja również pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny na moim blogu i tak obszerny komentarz ;)

      Usuń
  8. Zamiast "Łowca posągów" przeczytałam "Łowca pstrągów", tak że ten :D
    A więc masz loczki? To ekstra! Ja też jestem dosyć wkręcona w tematy włosowe, ale moje są kompletnie inne - proste ;) Przy tym lubią popadać ze skrajności w skrajność - albo latają jak piórka, albo robi się przyklap stulecia ;)
    A co się stało ze Studiem Accantus? Ostatnio nie jestem na bieżąco z YouTubem... A bardzo lubię zwłaszcza ich "Belle" (linkowałam nawet u siebie pod recenzją "Katedry Marii Panny w Paryżu" Wiktora Hugo) i "Upiora w operze".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam jest "Łowca posagów" XD. Głodnemu chleb na myśli, to może akurat miałaś chęć na pstrąga :D
      Mam falo-loki, ciągle się uczę i właściwie robię nowe eksperymenty włosowe. Na przykład ostatnio po raz pierwszy (ale już wiem, że nie ostatni ;)) hennowałam włosy. Strasznie się wkręciłam w ten włosing!
      Troje wokalistów jednego dnia oznajmiło, że odeszli ze Studia. Potem zaczęły się różne komentarze i był nawet live na kanale. Padło trochę niefajnych słów. Ale nie ma co się zgłębiać w tę aferę, ja się staram oddzielać twórczość od ludzi i dalej słucham muzyki na tym kanale. Też lubię "Belle" i "Upiora..." ;)

      Usuń
  9. Ile tego było!
    Na pewno mam w planach "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" i podejrzewam, że mi się spodoba. :D
    Co do "Pani Jeziora" mam bardzo podobne odczucia. Nie podobał mi się sposób narracji. Zakończenie było mocne, ale jednocześnie przykre. A "Trzy metry nad niebem" uwielbiam jako historię, bo ma w sobie coś prawdziwe. Przynajmniej przez pryzmat moich doświadczeń i obserwacji. A styl jest faktycznie toporny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To z czterech miesięcy, stąd taka duża liczba książek ;)
      Cóż, wielu osobom się podoba ta książka. Mnie nie zachwyciła, ale nie uważam, że "Siedmiu mężów..." to nie warta uwagi lektura.
      Co do "Trzech metrów..." to ja mam nieco inne doświadczenia życiowe i obserwacje, może dlatego do mnie ta książka nie przemówiła.

      Usuń
  10. Fantastyczny post! Masz świetny gust książkowy i bardzo doceniam Twoje opinie. Jak zawsze wiele spośród przeczytanych przez Ciebie książek wpadło na moją listę "do przeczytania", ale o tym już wiesz z innych postów. Część tych książek od dawna mam na czytniku i czekają na moją uwagę, a kilka też czytałam i podzielam wrażenia. Bardzo się cieszę, że udała Ci się przygoda z Janiną! ;) Pierwsze trzy produkcje są na mojej liście, pierwsza przynajmniej do spróbowania, zobaczymy jak mi pójdzie. :D Na razie wpadliśmy po uszy w przygody detektywa z XIX-wieku (Murdoch Mysteries - bardzo polecam!), więc chwilę się zejdzie.
    Gratuluję inwestycji w siebie! Włosing zawsze super, a umiejętność pieczenia i u mnie stoi u progu, chociaż paradoksalnie, w epoce pandemii piekłam mniej niż wcześniej, bo my sami blachy ciasta nie jesteśmy w stanie przejeść. :D
    Bardzo polubiłam niektóre piosenki studia Accantus, chociaż nie wszystkie. Szczególnie te nowe umiarkowanie mnie porywają, ale starsze chętnie słucham. ;)
    Moi bliscy też nie kupują mi raczej książkowych prezentów, bo jak twierdzą "po pierwsze nigdy nie wiadomo co już masz, po drugie sama wiesz najlepiej czego chcesz". :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję, przyjemnie się czyta takie słowa ;)
      Jeśli chodzi o seriale, to z tych pierwszych trzech "Rozważna i romantyczna" podobała mi się najbardziej (ciekawe czemu ;)). O serialu, o którym wspominasz jeszcze nie słyszałam, chętnie nadrobię, bo wydaje się ok.
      Taaak, włosing na serio mnie wciągnął, choć mój portfel zaczyna trochę płakać, a rodzina zaczyna pukać się w głowę XD. Ale jak mi się włosy poprawiły, to sama jestem zaskoczona.
      Ja mam takie fale "pieczeniowe" - są tygodnie, gdzie kilka wypieków robię, a są takie, gdzie nic się w tej materii nie dzieje. Zeszły tydzień był właśnie z tych pieczeniowych, dwa razy piekłam ciasto z malinami (pyszności!) i raz babeczki z cukinią.
      Właśnie też wolę te starsze piosenki ze Studia Accantus.
      Ja to robię listy książek, które chcę mieć, a i tak mi nie kupują XD

      Usuń
  11. Sporo książek udało ci się przeczytać. Mogę pozazdrościć, bo mniej wiecej tyle mam od początku roku do teraz. Zazdroszczę też, że większość była warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek roku miałam bardziej zaczytany, potem mi trochę zapał osłabł, ale jak zauważyłaś, sporo udało mi się przeczytać ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.