148. Liczyłam na coś lepszego, czyli "Licząc gwiazdy" Urszula Jaksik

Wiem, wiem, miałam częściej pisać, ale wiadomo jak to w życiu jest ;). W każdym razie dziś kilka słów o książce, którą przeczytałam jeszcze w sierpniu. We wpisie podsumowującym ostatnie miesiące napisałam, że nie będzie postu na temat tej powieści, ale zmieniłam zdanie. Bo w sumie czemu nie? ;). Ale tak na serio, to chciałam Wam pokazać przykład zmarnowanego potencjału i dodatkowo bezsensownych wyborów wydawniczych. Zapraszam. 

 


tytuł: "Licząc gwiazdy"
autor: Urszula Jaksik
data wydania: 18 sierpnia 2020 r.
wydawca: Zysk i Ska
liczba stron: 296
kategoria: literatura obyczajowa
uwagi:
* to jest kontynuacja książki "Dom nad brzegiem oceanu" wydanej w 2014 roku nakładem wydawnictwa Pascal. Szkoda tylko, że tę informację znalazłam przypadkiem, a nie tam, gdzie powinna się znaleźć...

Magda to żona i matka, która nie miała łatwego życia. Różne tragedie, które ją spotkały, pobyt na pięknej Islandii, a także Konrad, mąż, którego więcej nie ma niż jest powodują, że kobieta zaczyna się zastanawiać nad zmianami. Zanim jednak odmieni swój los, musi zmierzyć się z kolejnymi dramatycznymi wydarzeniami i odkryciami, które burzą cały jej nieidealny świat...

Tak naprawdę nie wiem o czym miała być ta książka. Jest bowiem o wszystkim i tak naprawdę o niczym - porusza temat kłamstwa i zdrady, choć niekoniecznie tej fizycznej, mówi też o poszukiwaniu korzeni i tożsamości, a także o stracie, o miłości i jej wzlotach i upadkach, a nawet jest też fragment o alpinistach w Andach i o polskich górnikach w Niemczech. To wszystko jest jednak dość płytkie, każdy temat, każde wydarzenie jest tylko poruszone i za chwilę zakończone, bez większego zagłębienia się czy jakichkolwiek emocji, czy to ze strony bohaterów, czy dla czytelnika.

Brakowało mi płynności w opowiadaniu tej historii, jakiejś zależności między wątkami i opisywanymi wydarzeniami. Cała opowieść wygląda to jak zlepek urywków z życia Magdy i jej znajomych, ale takich nieuporządkowanych, bez jakiejś logicznej ciągłości. To raczej scenki, fragmenty, pojedyncze wydarzenia, które często nie mają jakichś związków między sobą, niż powieść z akcją dogłębnie i logicznie prowadzoną. 

Czytając tę książkę miałam wrażenie, że jest to część jakiejś serii, bowiem zdarzały się fragmenty, w których nie wiadomo skąd pojawiała się jakaś postać i znikała, wspomniana i zapomniana, jakby już wcześniej była bardziej opisywana i teraz, w tej historii pojawia się tylko żeby czytelnicy mogli się dowiedzieć co tam u niej. I w sumie się niewiele pomyliłam, bo przypadkiem odkryłam, że faktycznie losy Magdy są kontynuacją innej książki tej autorki, wydanej w innym wydawnictwie ("Dom nad brzegiem oceanu" 2014, Pascal). Nie wiem jednak, czy w tej pierwszej książce są wspomniani też inni bohaterowie poza Magdą i Konradem.

Mam wrażenie, że niektóre fragmenty tej powieści były niepotrzebnie wprowadzone, a z kolei inne zostały tylko pobieżnie poruszone, chociaż niewątpliwie wydawały się ważniejsze dla całej akcji. Na przykład ta Islandia, która pojawia się nawet w opisie. Liczyłam, że skoro już w pierwszym zdaniu blurpa mamy wspomniany ten kraj, to będzie on w jakiś sposób kluczowy dla historii. Tymczasem równie dobrze główna bohaterka mogła wrócić z innego państwa, bo tak naprawdę nie miało to aż tak wielkiego znaczenia. Owszem, gdzieś się przewijają wspomnienia z tego kraju, bohaterowie trafiają też tam w pewnymi momencie, ale nie jest to istotne dla całej akcji, czego żałuję, bo uwielbiam Islandię. Takich przykładów jest więcej. Rozumiem, że niektóre fragmenty miały dodać może odrobiny kolorytu całej opowieści, ale wydaje mi się, że nie jest to zbyt udane ubarwienie, a na pewno nie zawsze mające jakiś sens.

Postacie występujące w tej książce też nie są specjalnie interesujące, nie mają też zbyt rozbudowanych profilów psychologicznych, właściwie większość pojawia się i znika i tak naprawdę niewiele o nich wiemy. Magda, główna bohaterka, jest opisana nieco lepiej, co nie znaczy, że jest postacią, którą polubiłam - to bardzo naiwna, słaba, niezdecydowana kobieta, która przeżyła mnóstwo dramatów i udaje silną. Oczywiście, tragedie i dziwne wydarzenia dotykające bohaterkę są naprawdę liczne, czasem wręcz przesadne, ale nie powoduje to, że łatwiej jest ją zrozumieć. Wręcz przeciwnie, wydaje się jakby te wydarzenia jej nie dotykały, a ona bez sensu i bez powodu miotała się, usiłując znaleźć wyjście z różnych sytuacji i "odnaleźć siebie". 

Z kolei wątek poszukiwania tożsamości jest niestety płaski, nielogiczny i płytki, że aż przykro to czytać. Szkoda, bo miał on potencjał, wydawał się ważną osią książki, tymczasem został zagłuszony przez wspomniane wyżej niepotrzebne fragmenty i wątki. Tak samo wątek romansowy, właściwie nie wiadomo dlaczego bohaterów połączyła miłość, widzimy ich razem tylko przez kilka chwil. Podobnie mogę napisać o innych motywach, które zostały zaledwie lekko odnotowane, ale bez większego zagłębienia. 

"Licząc gwiazdy" to powieść obyczajowa jakich wiele - nieco naiwna i ckliwa, płytka, bez poruszających bohaterów czy wciągającej akcji. Czyta się ją szybko, została napisana dobrym, choć prostym językiem, ale to nie jest książka, która pozostaje w czytelniku czy wzbudza jakieś refleksje, wręcz przeciwnie, to lektura do przeczytania i zapomnienia. Szkoda, bo miała potencjał na ciekawą historię, gdyby tylko autorka skupiła się na jednym-dwóch wątkach i nieco zręczniej wplotła w całą akcję tę niesamowitą wyspę - Islandię...


Dziękuję Wydawnictwu oraz Bookhunter.pl za możliwość przeczytania tej książki. Moją recenzję znajdziecie również TU.

Komentarze

  1. Moim zdaniem to wina autorki, że nie dopilnowała, by do książki dołączono informację o kontynuacji. Ja też uwielbiam Islandię, ale skoro w "Licząc gwiazdy" jest jej tak mało, nie będę po tę powieść sięgać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może to ona nie dopilnowała, być może to też kwestia tego, że poprzednią część wydało inne wydawnictwo. W każdym razie jest to książka nieco wybrakowana, właśnie przez to, że nie znamy całej historii...
      Skoro lubisz Islandię, to faktycznie ta książka Cię nie zainteresuje, bo tego cudnego kraju prawie tam nie ma.

      Usuń
  2. Też nie wiedziałam, że to kontynuacja. Myślałam, że to jednotomowa powieść. Raczej po nią nie sięgnę. Mam masę innych książek w planach, które lepiej się zapowiadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to jest takie rozczarowujące, że ta książka nie opowiada całej historii... Właśnie ja też mam tyle fajniejszych książek w planach, szkoda mi trochę, że straciłam przy niej czas.

      Usuń
  3. Gdyby nie Twoja recenzja, nadal nie wiedziałabym, że to jest kontynuacja. Na obecną chwilę, nie planuję poznawać tej historii. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się dowiedziałam o tym zupełnie przypadkiem, na Instagramie i potem jeszcze w opinii jednej czytelniczki na portalu książkowym. A nigdzie więcej tej informacji nie ma...

      Usuń
  4. Ja bardzo rzadko sięgam po obyczajówkę - jeżeli już to robię to oczekuję od książki tego typu, żeby nie była sztampowa i na dłużej została w pamięci. Dlatego też nie mam w planach tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wręcz przeciwnie, powieści obyczajowe czytam bardzo często. Może dlatego czasem natrafiam na takie jak ta wyżej...

      Usuń
  5. Po Twojej recenzji poczułam, że ksiązka to takie pourywane kadry - jakby pomysły.. szkic powiesci a nie powiesc... taka w której brakuje rozwinięcia, jakiegoś punktu zaczepiania a autorka stara się chwytać różnych pomysłów i co chwyci to potem o nim zapomina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest. Jakby zabrakło pomysłu na całość, zabrakło osi tej powieści...

      Usuń
    2. Znam to z doświadczenia

      Usuń
    3. Jak ktoś przeczytał w życiu już sporo książek, to tym częściej spotyka takie sytuacje ;)

      Usuń
  6. Szkoda, że książka ma niewykorzystany potencjał. Nie lubię takich nierozwiniętych wątków albo takich, które są niepotrzebne. No i słabo, że nie było nigdzie informacji, że jest to kontynuacja. Też wolałabym to wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też żałuję właśnie, że jest to taki niewykorzystany potencjał, bo to naprawdę mogłaby być dobra książka, gdyby autorka skupiła się na osi tej powieści, a nie na wątkach pobocznych...

      Usuń
  7. Nie wiem... W sumie to Twoja recenzja powinna mnie chyba trochę zniechęcić, a mimo wszystko chyba chciałabym ją przeczytać. Chociaż ogólnie nie sięgam po ten gatunek zbyt często. Tylko jednak wolałabym zacząć od pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam może specjalnie zniechęcać, tylko zwrócić uwagę na to, że można tak zepsuć fajny pomysł. I pokazać moje rozczarowanie :). Mimo wszystko i ja się zastanawiam nad pierwszą częścią, może kiedyś sięgnę po nią z ciekawości, żeby zobaczyć, czy tam będą wyjaśnione niektóre wątki z tej powieści...

      Usuń
  8. Ojj nie planuję jej po Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O nie, mam lepsze książki w kolejce, więc tej na razie podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ominę ją szerokim łukiem. Płaskie postaci, które mało co wnoszą w treść i ckliwa fabuła... nie tego oczekiwałabym od tego tytułu. Może z braku laku to bym sięgnęła, ale wokół tyle fajnych premier, że zrezygnuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, zbyt wiele ciekawych książek jest ostatnio na rynku, żeby sięgać po takie słabiutkie i spłycone ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.