150. Pożegnanie z małymi kobietkami, czyli "Chłopcy Jo" Louisa May Alcott
Dziś opowiem o finałowym tomie jednej z moich ulubionych serii. Chodzi oczywiście o powieść "Chłopcy Jo", ostatnią część przygód sióstr March, już nie takich małych kobietek. Ta seria to dla mnie takie komfort books, książki, przy których odpoczywam, które mnie bawią i przy których miło spędzam czas. Pisałam tu na blogu (TU i TU) o poprzednich tomach, więc niejako muszę też wspomnieć i o tym ostatnim.
Od wydarzeń z poprzedniego tomu tej uroczej serii dla młodszych czytelników minęło 10 lat. Mała szkółka dla chłopców Jo Bhaer i jej męża przekształciła się w świetnie funkcjonujący koedukacyjny college Plumfield, a jej ukochani chłopcy rozpierzchli się po całym świecie... Mali mężczyźni są już dorośli i zaczynają podejmować poważne decyzje, zakochiwać się, odnajdywać swoje powołanie, a także zakładać własne gniazda. Jo, czyli matka Bhaer, pozostaje jednak dla nich osobą, do której mogą przyjść w każdej chwili, która doradzi i pomoże, z czego skwapliwie korzystają. Czasem jednak warto zakończyć miłą historię w odpowiednim momencie...
Z tej powieści wybija się trochę zmęczenie autorki tymi historiami z serii "Małe kobietki", a także trochę znużenie rozpoznawalnością. Nie waha się ona opisywać w postaci Jo swoich zmagań ze sławą i popularnością, co może dać obraz jej własnych problemów. Widać, że chciała już na zawsze pożegnać się z siostrami March, czego nie mam jej za złe, bo zakończyła tę opowieść w naprawdę dobry sposób. Opowiedziała o losach wszystkich postaci znanych z serii, każdemu bohaterowi poświęcając przynajmniej fragment albo nawet rozdział, dzięki czemu można dowiedzieć się, co się u nich działo i jak ich historia się kończy, a także domyślić się jak się dalej będzie rozwijać, już poza książką...
Ta część jest także nieco poważniejsza niż poprzednie. Pokazuje nie tylko radosne wydarzenia czy wzloty, ale też upadki tych młodych ludzi, którzy wchodzą w dorosłe życie. Ale i tak, jak zawsze jest ciepło, miło, uroczo, znajdziemy trochę smutnych momentów i nieco takiej szczerej radości. Przy czytaniu o perypetiach już nie takich małych mężczyzn bardzo często na mojej twarzy gościł uśmiech. Ta książka, podobnie jak poprzednie tomy, to taki poprawiacz nastroju, powieść, z którą można mile spędzić czas, która będzie wytchnieniem od codzienności, przeniesieniem się do innego świata.
W "Chłopcach Jo" w bardzo ciekawy sposób pokazane są zmiany w życiu, dorastanie w XIX wieku. Podobnie jak w "Dobrych żonach" siostry March, tak i tu dawni uczniowie z Plumfield, dorastają, zmieniają się, zaczynają odkrywać swoje marzenia, cele, nawiązują przyjaźnie, zaczynają się pierwsze romanse. W ogóle cała seria jest świetnie zbudowana - w pierwszym tomie poznajemy siostry March, które są właściwie nastolatkami, albo wchodzą w ten wiek, w "Dobrych żonach" są już młodymi kobietami, które zakładają rodziny, następnie są "Mali mężczyźni", w których poznajemy perypetie młodych chłopców ze szkoły Jo, a w tej książce bohaterowie poprzedniej powieści wchodzą w dorosłość i tak jak siostry March w drugim tomie tej serii, tak i oni zakochują się, znajdują swoje powołanie i zakładają rodziny.
Autorka w tej powieści bardzo fajnie przemyca też feminizm swoich czasów. Jedna z jej bohaterek mówi wiele o prawach kobiet oraz ogólnie równości płci, również w rozmowach innych postaci przewija się trochę ta kwestia. Ta książka została wydana akurat w czasie pierwszej fali feminizmu, a więc walki o równouprawnienie, którą szczególnie kojarzy się z walką sufrażystek o prawa wyborcze kobiet. Świetnie, że w powieści skierowanej do młodszych czytelniczek pobrzmiewają takie echa zmagań feministek tamtych czasów. Dzięki temu ma ona nie tylko walory stylistyczne, ale również w pewnym sensie historyczne.
Książka ta porusza też inne tematy społeczne, oczywiście dość delikatnie o nich mówi, ale jednak to widać. Na przykład kwestia rdzennych Amerykanów, których spotyka na swojej drodze jeden z bohaterów, a którzy to wiele cierpią w związku z wysiedlaniem z ich terenów. W powieści pojawiają się też tematy związane z pokusami czyhającymi w wielkim świecie na młodych mężczyzn, a także jest też co nieco o resocjalizacji i zmianie życia.
Podobnie jak w poprzednich tomach, tak i w tej książce nie brak również pouczających doświadczeń i wydarzeń oraz umoralniających przemów, którymi raczeni są od czasu do czasu młodzi bohaterowie. Sporo jest też szczególnej religijności, chociaż nie jest ona jakoś bardzo nachalna, raczej delikatnie opisywana przy okazji wspomnianych wyżej wydarzeń i doświadczeń, które są udziałem chłopców Jo.
Całość jest opisana pięknym językiem, pełnym nawiązań do klasyki literatury, ale też innych dzieł, z inspirującymi cytatami, ale też czasami z taką fajną dawką humoru i radości. Bardzo przyjemnie się czyta tę książkę, chociaż nie jest to lektura do szybkiego pochłonięcia, a raczej do powolnego dawkowania i delektowania się nią.
Poza tym to wydanie! Nie oszukujmy się, cała seria o siostrach March została tak pięknie i starannie wydana, że nie tylko sympatycznie się je czyta, ale też z przyjemnością ogląda. Te ilustracje świetnie współgrające z treścią, te płócienne, starannie wykonane okładki, te dopasowane wyklejki! Nic tylko się zachwycać ;). Dodatkowo, cała seria świetnie się prezentuje na półce.
"Chłopcy Jo" to powieść ciepła i miła, pełna specyficznego klimatu, przenosząca czytelnika do nieco innej rzeczywistości, do "starych" czasów. Książka ta nie ustępuje swoim poprzedniczkom, stanowi świetne zakończenie całej uroczej serii skierowanej może do młodszych czytelniczek, ale interesującej również i dla tych nieco starszych i bardziej doświadczonych życiowo. Bardzo polecam tę powieść i całą serię, bo spędziłam z nią miło czas i na pewno będę do niej wracać :).
Za możliwość przeczytania tej przyjemnej książki dziękuję księgarni internetowej Gandalf oraz Bookhunter.pl, gdzie również znajdziecie moją recenzję.
Planuję sięgnąć po tę serię w trochę dalszej przyszłości.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam, myślę, że Ci się spodoba ;)
UsuńCała ta seria bardzo mocno mnie interesuje. Uwielbiam takie piękne wydania.
OdpowiedzUsuńJeżeli lubisz ciepłe i miłe książki, to lektury w sam raz dla Ciebie ;). A wydane są przecudnie, cieszę się, że wydawnictwo zadbało o tak ładną oprawę dla tych klasycznych powieści.
UsuńNajwiększy plus tej powieści to poruszanie wątków społecznych i nie tylko.. takie przybliżnenie innych czasów i to mi sie podoba
OdpowiedzUsuńDla mnie też godny uwagi jest ten klimat, to ciepło bijące z opowieści ;). Choć oczywiście przybliżenie innych czasów i różne tematy społeczne to także zalety tej serii.
UsuńKlimat idealny na jesienny czas ;)
UsuńDokładnie. To takie comfort books, w sam raz na ponure, jesienne wieczory ;)
UsuńI na chandrę :)
UsuńPonure, jesienne wieczory są u mnie równoznaczne z chandrą, więc tak, na chandrę też ;)
UsuńHerbatka, czekolada i książka pomagają? :)
UsuńPowiedzmy ;)
UsuńPowiedzmy? ;)
UsuńTakie przyjemności mogą dać chwilową ulgę ;)
UsuńZ każdym Twoim wpisem mam coraz większe zaległości czytelnicze. Kolejne tytuły na mojej liście... :)
OdpowiedzUsuńTak to już bywa, moja lista książek do przeczytania też się niezmiennie powiększa po wizytach na różnych blogach... Tylko czasu brak ;)
UsuńNie miałam pojęcia, że 'Małe kobietki' mają kolejne części. Książka jednak nadal jest na mojej liście.
OdpowiedzUsuńŁącznie są cztery tomy, tak jak widać na zdjęciu. Ale czasem pierwszy i drugi (czyli "Małe kobietki" i "Dobre żony") są wydawane razem. Polecam całą serię ;)
UsuńPrzede mną jeszcze pierwszy tom, ale na pewno przeczytam, bo bardzo mnie interesuje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Super! Czekają Cię przyjemne spotkania z tymi książkami ;)
UsuńJak wiesz jestem już po pierwszym tomie i planuję przeczytać kolejne. Cieszę się, że uważasz ją za równą poprzednim tomom, ponieważ sama czytałam recenzję, że jest ta część słabsza. Niebawem sama się przekonam.
OdpowiedzUsuńDla mnie nieco słabszy był drugi tom, ale może po prostu sięgnęłam po tamtą książkę w złym momencie. "Chłopcy Jo" są napisane w podobnych klimatach jak pozostałe części, z tym, że widać tu i czuć, że autorka chciała już zakończyć tę historię ;)
UsuńDla mnie to też książki, przy których odpoczywam. Czytam coś innego, a pewnego wieczoru po pracy wracam do "Małych kobietek", bo potrzeba mi czegoś, co pozostawi w moim sercu uczucie ciepła i wywoła uśmiech na twarzy. Te książki są takie szczere i prawdziwe, w dodatku pięknie wydane! :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajne podejście ;). To książki, które lepiej czytać po trochu, delektować się tym klimatem i ciepłem z nich bijącym...
UsuńMam tylko pierwsze dwa tomy, ale coś czuję, że skuszę się na całą kolekcję, bo bardzo ciepło wspominam lekturę i nie ukrywam, że jestem ciekawa, co dalej!
OdpowiedzUsuńDalej jest mniej sióstr March, ale i tak to równie ciepłe i przyjemne książki ;). Polecam
Usuń"Małe kobietki" wciąż jeszcze czekają na mojej półce na przeczytanie. Mam nadzieję, że uda mi się sięgnąć po nie jeszcze w tym roku.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam Ci zarówno pierwszy tom, jak i całą serię ;). Polecam też filmowe adaptacje, tę najnowszą, ale i tę z 1996 roku.
UsuńTa seria chodzi za mną już od dawna i mam nadzieję, że w końcu uda mi się za nią zabrać...tyle o niej słyszałam, że, aż mi głupio , że jej nie znam;]
UsuńNie da się poznać wszystkich wydanych książek, więc nie ma co czuć się głupio, że czegoś się jeszcze nie przeczytało ;). Jak znajdziesz czas, to polecam ;)
UsuńWiem, ale mimo wszystko mam w głowie taką listę książek, które wypadałoby znać, ale mam nadzieję, że z czasem będzie się ona skracać ;).
UsuńNo tak, chyba każdy ma taką listę książek, które chce koniecznie przeczytać, szkoda tylko, że czasu tak mało ;)
UsuńPrzede mną jeszcze wszystkie części. Oglądałam kiedyś film, który niesamowicie mi się spodobał i właśnie wtedy postanowiłam zerknąć na książkę. Ostatnio jest o tym konkretnym wydaniu bardzo głośno na blogach i social mediach, przez co oczywiście sama mam ochotę od razu kupić cały pakiet. :)
OdpowiedzUsuńKtóry film oglądałaś? Ten najnowszy, czy ten starszy, z Winoną Ryder w roli Jo? Ja bardzo lubię oba i uważam je za naprawdę dobre adaptacje :). Cóż, ta uwaga zwrócona na wydanie jest naprawdę usprawiedliwiona, bo wydawnictwo się bardzo postarało i te książki zdecydowanie są cudne wizualnie.
UsuńMam sporo do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńOj tak, polecam Ci bardzo nadrobić całą serię ;)
UsuńCiekawa seria :) Żałuję, że nie mam więcej czasu :(
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam :(. Gdybyś jednak znalazła chwilę, to polecam Ci przeczytać chociaż pierwszy tom, to taka ciepła i urocza książka...
UsuńCzytałam tylko "Małe kobietki".
OdpowiedzUsuńPodobała Ci się ta książka? Masz chęć czytać dalej? ;)
UsuńPlanuję czytać dalej, bo mi się podobała, ale tyle książek w kolejce, że nie wiem, kiedy to nastąpi :)
UsuńSkąd ja to znam ;)
UsuńAleż są przepiękne wydane! Szczerze powiedziawszy nie sądziłam, że "Małe kobietki" mają kontynuację. Myślę, że w wolnej chwili przeczytałabym całą serię.
OdpowiedzUsuńBardzo polecam całą serię, jak znajdziesz czas ;).
UsuńMoże kiedyś skuszę się przeczytać tą serię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Warto się skusić ;).
UsuńRównież pozdrawiam!
Koniecznie muszę zakupić wszystkie tomy. Film mnie urzekł i mam nadzieję, że podobnie będzie z książkami :)
OdpowiedzUsuńTen nowy film? Też mi się podoba i cieszę się, że Cię zachęcił do sięgnięcia po książki ;)
UsuńTak sobie myślę, że już bliżej niż dalej sięgnięcia po pierwszą z serii. A jeśli mi się spodoba, pewnie kupię wszystkie, żeby mieć cały komplet w biblioteczce.
OdpowiedzUsuńI nie wiem czemu, ale przy czytaniu pomyślałam o Fannie Flagg. Niby zabawnie, niby słodko, ale też zdarzało jej się wplatać poważniejsze czy nawet dramatyczne tematy. Jakby mimochodem, a jednak robiły wrażenie.
Super, że czujesz się skuszona do poznania tej serii ;). Mam nadzieję, że Ci przypadnie do gustu ten pierwszy tom.
UsuńUwielbiam książki Fannie Flagg, faktycznie są również zabawne i urocze, a zarazem poruszają ważne i potrzebne tematy. Od "Małych kobietek" różni je jednak styl, ale też grupa docelowa, bo jednak pani Flagg pisze dla dorosłych ;). Ale tak czy siak, jedne i drugie książki, to takie fajne "comfort books" ;)
"Małe kobietki" bardzo mnie urzekły. Pomimo tego, że niektóre rzeczy się pozmieniały, moim zdaniem to mądra książka, pełna ciepła, ale także zrozumienia, że życie przynosi dobre i złe rzeczy. Przeczytałam "Małe kobietki" i "Dobre żony", dwie kolejne części jeszcze na mnie czekają. Bardzo się cieszę, że ten tom nie ustępuje jakością poprzednim i mnie osobiście nie trzeba przekonywać. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podobały Ci się dwie pierwsze części. Wiadomo, te książki zostały napisane wiele lat temu, trochę się pozmieniało na świecie od tego czasu, ale jednak jest w nich coś, co jest niezmienne i warte uwagi - szacunek dla drugiego człowieka, miłość, przyjaźń, humor i takie fajne ciepło :)
UsuńTo prawda! Miałam taką refleksję gdy czytałam te dwie pierwsze części, że w sumie to smutne, że aż takie wrażenie zrobiło na mnie podkreślenie właśnie tych wymienionych przez Ciebie wartości. Pomyślałam, że skoro tak bardzo zwróciło to moją uwagę, to znaczy, że gdzieś tam w literaturze, a może wręcz w kulturze, w życiu brakuje mi tych wartości, czuję niedosyt i chciałabym by pisano o nich częściej. Też tak może miałaś?
UsuńWiesz, że o tym nie myślałam, ale tak teraz czytając Twoje słowa, zgadzam się... Może też dlatego chętniej sięgam po te "stare" książki, bo wy tych nowościach często tego brakuje, mam wrażenie, że czasami wręcz przesadnie epatują one dramatami, brutalnością etc., a brak w nich takich podstaw, jak miłość, przyjaźń czy szacunek...
UsuńZdecydowanie moja ulubiona seria :)
OdpowiedzUsuńMoja również ;)
UsuńTa seria wciąż czeka u mnie na przeczytanie, a im więcej o niej czytam tym bardziej mam ochotę sięgnąć po "Małe kobietki".
OdpowiedzUsuńBardzo Ci polecam zarówno "Małe kobietki", jak i całą serię ;)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej z części, więc musiałabym sobie przygotować sporo czasu, żeby wszystko nadrobić. Lubię książki z takim klimatem dawnych czasów, więc mogłoby mi się spodobać, tym bardziej że seria jest jedną z Twoich ulubionycjh, więc tym bardziej warto dać jej szansę. Mam nadzieję, że mi się to uda.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci przeczytać chociaż pierwszy tom - "Małe kobietki", będziesz mogła wyrobić sobie zdanie na ten temat i sprawdzić, czy to faktycznie Twoje klimaty czytelnicze ;)
UsuńZachęciłaś mnie Kochana do każdego tomu :). Cała seria z pewnością bardzo wartościowa. Czeszę się, że autorce udało się dobrze ją zakończyć (mimo tego jak piszesz prawdopodobnego już zmęczenia), co tym bardziej zachęca do przeczytania w całości. To, że umieściła tam cząstkę siebie mnie nie dziwi. Mam wrażenie, że można taką znaleźć w każdej książce.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :)
Cieszę się, że moje opowieści o kolejnych częściach tej serii Cię zainteresowały i zachęciły do poznania całości ;). Mam nadzieję, że będziesz zadowolona z tej lektury.
UsuńMasz rację, każdy autor dorzuca kawałek siebie w swojej książce, ale wydaje mi się, że tu jest ta część bardziej widoczna, może też dlatego, że znam nieco życiorys autorki ;)
Z przyjemnością sięgnę po całą tę serię. Jestem ciekawa tych książek. Muszę przyznać, że bardzo podoba mi się ich wydanie. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że poczułaś zainteresowanie tą serią i bardzo Ci ją polecam ;). Mnie też zauroczyło to piękne wydanie :)
Usuń