215. Życiowe zawirowania, ludzkie przeżycia i natura, która otacza wszystko, czyli "Uzdrowicielka" Agnieszka Krawczyk
Na początku września ubiegłego roku opowiadałam Wam o książce, która zauroczyła mnie pięknymi, barwnymi opisami przyrody i zaciekawiła wielowątkową opowieścią. Chodzi o powieść Agnieszki Krawczyk pt. "Warkocz spleciony z kwiatów", przy której recenzji dodatkowo pokazałam moje włosy ;) - jak ktoś nie pamięta mojej opinii, to zapraszam TU. Dziś z kolei chcę Wam opowiedzieć o kontynuacji tamtej historii, o zeszłotygodniowej premierze wydanej pod prostym, acz chwytliwym tytułem "Uzdrowicielka".
Akcja zaczyna się w niewielkim odstępie czasowym od zakończenia poprzedniej książki. Nasi bohaterowie poukładali sobie jakoś życia, w ich egzystencję wkracza spokój i pewna stabilizacja. Nadchodzi jesień, a wraz z nią w Nieznajomce i okolicach pojawiają się problemy - ktoś upomina się o domek, który odziedziczyła Zośka, ktoś inny chce odebrać Mariuszowi Skakankę, w okolicy pojawia się nowy sąsiad, który wydaje się nie pasować do tego miejsca, a na dodatek nad zakochanymi parami pojawiają się czarne chmury... Czy mieszkańcom uroczej, górskiej miejscowości uda się znów przywrócić szczęście i stabilizację?
Kolejny raz twierdzę, że autorka jest naprawdę mistrzynią w malowaniu słowem - opowiada o naturze z taką swadą, operuje tak barwnymi określeniami, jakby nie pisała, a właśnie malowała przed czytelnikiem te piękne, klimatyczne krajobrazy. Bardzo mi się podobają opisy przyrody w jej wykonaniu, są takie pełne życia, zdecydowanie nie nudzą, a przenoszą w sielskie scenerie, zwracają uwagę na niezwykłą magię natury, czarują i zachęcają do oderwania się od miejskiej rzeczywistości. Akcja rozgrywa się jesienią oraz wczesną zimą i to tło jest tak ładnie wyeksponowane i opisane, że dla samych tych opisów warto poznać tę książkę.
Historia opowiedziana w tej powieści jest wielowątkowa, jednak na pierwszy plan wysuwa się, podobnie jak w poprzednim tomie, Zośka, która do Nieznajomki trafiła przypadkiem i już tam została, na dodatek stała się właścicielką malowniczego, przepełnionego magią domku. Wydawać by się mogło, że po trudach jakich doświadczyła, wreszcie znalazła swoje miejsce na ziemi. Jednak jak to w życiu bywa, pojawiają się komplikacje, którym nasza bohaterka musi stawić czoła. Od czego ma jednak przyjaciół, jak nie od wsparcia i bezinteresownej pomocy?
O przyjaciołach Zośki również możemy dowiedzieć się w tej książce nieco więcej. Poznajemy bliżej mieszkańców "Leśnych ustroni" - Mariusza, jego siostrę i małą Laurę, a także Reginę, która również może trochę namieszać w całej opowieści. Bohaterowie drugo- i trzecioplanowi też mają w tej historii swoją rolę - czy to Antoni Szeptyna, który pracuje nad nową książką, czy Aleksy, będący w dość trudnym momencie życia, czy wreszcie nowy sąsiad Teo, który nieco komplikuje życie mieszkańców Nieznajomki.
Co prawda niewiele się w tej książce dzieje, czy może raczej akcja nie jest zbyt dynamiczna, ale ciekawie się czyta o losach wszystkich postaci, każdy ma swoje miejsce w tej opowieści, jest dla niej w jakiś sposób istotny, nawet jak pojawia się tylko na chwilę. Powieść ta skupia się bardziej na przeżyciach wewnętrznych, doświadczeniach bohaterów, czy na obcowaniu z naturą, a mniej na wartkich, czy niesamowitych, zaskakujących zdarzeniach. Nie jest przy tym jednak pozbawiona emocji, wręcz przeciwnie, sporo w niej uczucia, jest przyjaźń, miłość, smutek i radość.
Niestety, podobnie jak przy "Warkoczu..." tak i tu denerwowały mnie banalne przemyślenia z bloga Zośki, które kończą prawie każdy rozdział. No nie jestem fanką refleksji, które nic nie wnoszą, tylko w sumie udają wielkie i odkrywcze spostrzeżenia. Poza tym, zaskoczyła mnie popularność, jaką autorka obdarzyła wypociny tej postaci, bo naprawdę nie było to nic rewolucyjnego, ani nawet ciekawego. Takich blogów/stron jak ta jest na pęczki w Internecie, więc popularność Zośki w sieci jest co najmniej pokazana nierealnie, niczym właściwie nie wytłumaczona.
Mój tata przeczytał tę książkę przede mną i zauważył ciekawą rzecz - stwierdził, że nie ma ona zakończenia. I moim zdaniem trafił w punkt, bo historia opowiedziana w tej powieści nie ma jakiegoś wyraźnego rozwiązania, tylko urywa się, zapowiadając kontynuację. W poprzednim tomie również został zastosowany ten zabieg, z tym, że tamta książka miała taki cliffhanger na końcu i tu jest podobnie - mamy urwanie akcji w kulminacyjnym momencie. Przyznam szczerze, że nie jestem fanką takich zabiegów, bo długie oczekiwanie na kontynuację osłabia moc tego finału.
Ale poza wspomnianymi defektami, książkę tę czytało mi się naprawdę szybko, co akurat nie jest dziwne, bo cała opowieść snuta jest naprawdę przystępnie, swobodnie, barwnie i bezpretensjonalnie. Życiowe perypetie Zośki i innych mieszkańców Nieznajomki są naprawdę ciekawe i wciągające - jak to bywa w prawdziwym życiu - smutne i radosne, skomplikowane i proste. Polecam tę powieść fanom spokojnych obyczajówek, w których natura odgrywa ważną rolę, a ważniejsze od szybkiej i pełnej niespotykanych wydarzeń akcji jest spojrzenie na człowieka i jego przeżycia. Oczywiście po przeczytaniu pierwszego tomu serii ;)
tytuł: "Uzdrowicielka"
Już wiem, że postaram się znaleźć czas dla tej książki.
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mnie to cieszy ;)
UsuńMam obydwie części i na pewno do nich zajrzę, ale muszę znaleźć czas. Bardzo lubię powieści autorki.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci więc, żebyś znalazła czas na ich poznanie ;)
UsuńChętnie przeczytam ale najpierw oczywiście sięgnę po "Warkocza splecionego z kwiatów".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do obejrzenia moich obrazów :)
https://jenoviadzemson-malarstwo.blogspot.com/2022/04/blog-post.html
Bardzo dobre podejście ;)
UsuńRównież pozdrawiam
Może w wolnej chwili po nią sięgnę, póki co mam inne tytuły na oku.
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
UsuńBrzmi interesująco, znam książki Autorki, więc może i na tę przyjdzie kiedyś czas. :D
OdpowiedzUsuńDla mnie ta seria to pierwsze spotkanie z autorką, ale chętnie poznam jej inne książki ;)
UsuńSpokojna obyczajówka z mocnym akcentem przyrody to coś, co ma duże szanse mi się spodobać. O ile nie jest tym, co nazywam "babską literaturą", czyli orbitowaniem bohaterki wokół jedynego słusznego tematu - znalezienia drugiej połówki ;) Zapiszę sobie tytuł i poszukam pierwszej części, ale raczej nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńSą tu takie wątki romansowe, ale nie grają pierwszych skrzypiec. Ciekawa jestem czy Ci się spodoba "Warkocz..." jak już sięgniesz po tę książkę, bo kojarzysz mi się z innymi lekturami ;)
UsuńKsiążki Krawczyk cały czas przede mną ;)
OdpowiedzUsuńTo może warto się skusić na "Warkocz spleciony z kwiatów", a jak Ci się spodoba, to na "Uzdrowicielkę" ;)
UsuńPierwszy tom mam na liście do przeczytania, właśnie po Twojej recenzji :) A "Uzdrowicielkę" to nawet widziałam wczoraj w Biedronce :D
OdpowiedzUsuńSuper, że Cię zachęciłam ;). O proszę, w Biedronce można czasem upolować książki w dobrej cenie
UsuńNie przepadam za obyczajówkami, więc raczej nie mam w planach.
OdpowiedzUsuńRozumiem, nie każdy lubi takie klimaty ;)
UsuńNie do końca jestem przekonana, nie wiem czy chcę pakować się w serie, która ma wady.
OdpowiedzUsuńChyba nie spotkałam jeszcze książki bez wad ;)
UsuńMam coś od pani Krawczyk na czytniku, muszę w końcu się z nią spotkać. ;)
OdpowiedzUsuńHmmm, sądziłam, że takie kończenie w kulminacyjnym momencie to raczej domena cykli kryminalnych. ;)
PS Mam jakieś kłopoty z komentowaniem u Ciebie - czy włączyłaś może zatwierdzanie komentarzy?
UsuńWłaśnie ja się rzadko spotykam z takim zabiegiem i faktycznie, mnie się kojarzy z takimi bardziej trzymającymi w napięciu książkami, a nie z obyczajówkami ;)
Usuń