217. Dzisiejsza premiera - "WOPR. Życiu na ratunek" Dawid Góra
Co jakiś czas recenzuję tu na blogu książki z gatunku reportażowych, opowiadające o kulisach ciekawych zawodów. Mówiłam już o publikacjach dotyczących pracy w policji ("Pies" - TU, "Pies 2" - TU), w straży granicznej ("Straż Graniczna" - TU), czy jako operator numeru ratunkowego 112 ("Operator 112" - TU). Dziś z kolei chcę Wam przedstawić książkę, która mnie zaskoczyła bardzo pozytywnie, a która się wpisuje we wspomnianą grupę - "WOPR. Życiu na ratunek" Dawida Góry. Zapraszam na krótką opinię.
Jak możecie domyślić się po tytule, publikacja ta stanowi reportaż o pracy w ratownictwie wodnym. Zapewne większości z Was WOPR kojarzy się z ratownikami na plaży, jednakże, jak pokazuje ta książka, to jest tylko część obowiązków ratowników wodnych. Autor w krótkich rozdziałach stara się pokazać całe spektrum sytuacji z jakimi muszą zmierzyć się na co dzień pracownicy i ochotnicy działający w WOPR - od "zwykłych" tonięć, przez samobójcze skoki do wody, katastrofy łodzi, wypadki na kruchym lodzie, po powodzie.
Na początku byłam do tej książki nastawiona nieco sceptycznie, bo co ciekawego może być w pracy ratownika wodnego, jednak po przeczytaniu całości jestem naprawdę pełna podziwu dla WOPRowców, MOPRowców, czy pracowników mniejszych jednostek ratowniczych. Ich praca jest często naprawdę trudna, nie tylko pod względem fizycznym, ale i emocjonalnym. Bardzo często muszą się mierzyć z ludzkimi tragediami, najczęściej wynikającymi z bezmyślności i głupoty, w wypadkami, których można było uniknąć, gdyby ktoś pomyślał przed wejściem do wody.
Autor ma naprawdę dobry styl, pisze z taką łatwością, swobodą, daje wypowiedzieć się ratownikom, nie gasząc jednak emocji jakie wyzierają z tych opowieści, dzięki czemu tę książkę czyta się po prostu dobrze, mimo iż nie jest ona typową lekką i niewymagającą lekturą. Emocji jest tu naprawdę dużo, jest wiele trudnych opowieści, sporo poruszających tragedii, ale też odrobina nadziei w postaci różnych niespodziewanych happy endów.
Książka oczywiście nie tylko przytacza trudne, wstrząsające opowieści z życia i pracy ratowników wodnych, ale też pokazuje ich codzienność, przybliża zadania, jakie przed nimi stoją, wspomina też trochę o niedocenieniu z jakim się spotykają (nie tylko społecznym, ale też ze strony pracodawców - kwestia niskich płac), jest też trochę o tematyce kobiet w WOPR - jak wygląda ich codzienność w tej naprawdę wymagającej pracy.
"WOPR. Życiu na ratunek" to bardzo dobra, przejmująca, po prostu ważna książka, która nie tylko informuje o tym jak wygląda praca w ratownictwie wodnym, czy o poświęceniu, trudach, niebezpieczeństwach z jakimi się codziennie spotykają WOPRowcy, ale też to opowiada o ludzkiej głupocie i bezmyślności, która prowadzi do tragedii, o braku wyobraźni i niedocenianiu tego silnego, nieprzewidywalnego żywiołu, jakim jest woda. Czyta się ją szybko, porusza, zostaje z czytelnikiem. Pomaga docenić pracę ratowników i nabrać szacunku do wody. Polecam!
tytuł: "WOPR. Życiu na ratunek"
autor: Dawid Góra
data wydania: 27 kwietnia 2022 r.
wydawca: Wydawnictwo Muza
liczba stron: 320
kategoria: reportaż
Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Bardzo ważna tematycznie książka, którą chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo Ci ją polecam ;)
UsuńNie wiem nic o pracy tych ratowników, więc cieszę się, że książka już jest na mojej półce.
OdpowiedzUsuńO to czekam na Twoją opinię ;)
UsuńMam ją w planach. Czytałam też o TOPRowcach, też robiła wrażenie.
OdpowiedzUsuńJa z kolei mam w planach książkę o pracownikach TOPR ;)
UsuńZnam książkę o TOPR i bardzo mi się podobała, ale tej nie miałam jeszcze okazji przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja nie znam jeszcze książki na temat TOPR, ale mam ją w planach :)
UsuńCzytałam reportaż o TOPR. Tę też chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSuper :). Ja właśnie tę o TOPR chcę przeczytać.
UsuńNiektórym się przyda ta lektura, może zrozumieją, dlaczego pewnych rzeczy się nad wodą zabrania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Zgadzam się! Chociaż obawiam, że znajdą się tacy, do których nawet takie opowieści z życia wzięte nie przemówią...
UsuńSięgnę po tę książkę. Twoja recenzja i w ogóle tematyka sprawiają, że mam ochotę wgryźć się w ten temat i zobaczyć, jak smakuje? :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz ochotę posmakować tej książki, uprzedzam, że nie jest słodka, raczej słona, jak woda, o której mówi ;)
UsuńLubię przejmujące książki ❤
OdpowiedzUsuńTo w takim razie to coś w sam raz dla Ciebie ;)
UsuńNie da się ukryć, że to praca bardzo ważna - sama słabo pływam, więc nie zapuszczam się na głębokie wody, ale miło pomyśleć, że w razie czego ktoś czuwa nad sytuacją (i może akurat mnie zauważy). Chociaż sama akurat mam słabe doświadczenia z ratownikami (co prawda na basenie, ale zawsze - w podstawówce topiłam się dwa metry od dwóch gawędzących ze sobą ratowników i nikt niczego nie zauważył...).
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to widzę w komentarzach, że masz w planach też książkę o TOPR. Uwielbiam góry, więc jak przeczytasz już tę pozycję, to także chętnie zapoznam się z Twoją recenzją :)
Ja w ogóle nie pływam, nie umiem, nigdy się nie uczyłam i w sumie nie mam jakoś potrzeby się nauczyć... Co do ratowników na basenie, to wiadomo jak to jest z nimi, jak z ludźmi - są i dobrzy, ogarnięci, są też tacy byle jacy, którzy nie za bardzo zwracają uwagę na różne sytuacje. Ale rozumiem, że masz kiepskie wspomnienia, sama bym się zraziła do nich po takiej sytuacji.
UsuńNie wiem czy tak prędko sięgnę po tę książkę, bo jak zwykle mam mało czasu, a stosik hańby zamiast maleć, to rośnie :). Ale jak już sięgnę, to na pewno podzielę się opinią ;)
Przeczytałam Twoją recenzję, a nie zostawiłam komentarza, wstyd! Spieszę powiedzieć, że po Twojej recenzji dodałam ją na półkę na Legimi. :D
OdpowiedzUsuńTen szacunek do wody jest jak dla mnie najważniejszy - można nie umieć pływać, ale mieć szacunek i być bezpiecznym, a można pływać jak ryba - jak tego szacunku zabraknie i tak jest spora szansa na dramat (tak jest z opieką doskonale pływających rodziców nad dziećmi nad wodą, świetnymi pływakami skaczącymi na główkę w nieoznakowanych obszarach wody czy spożywaniem alkoholu i wchodzeniem do morza...).
Widziałam jak doskonale pływające dziewczyny wpadły do wody z kajaku (wygłupy), a prąd je porwał i było naprawdę blisko tragedii. A wszyscy byliśmy absolutnie trzeźwi, byli z nami opiekunowie wycieczki (mieliśmy po 17 lat).
Także mnie do lektury przekonałaś. ;)
Bardzo mnie to cieszy, że będziesz czytać tę książkę, mam nadzieję, że Ci się spodoba.
UsuńTak, masz rację, ten szacunek do wody jest bardzo ważny - ludzie zapominają jak silny i nieokiełznany jest ten żywioł, są beztroscy, bezmyślni i często to się kończy tragedią. Książka wspomina też o takich przypadkach, ale również o tym jak często bezsilni są nawet wyszkoleni ratownicy.