47. Żeglarstwo to jednak nie moje klimaty, czyli recenzja "41 dni nadziei" Tami Oldham Ashcraft

Dziś opowiem Wam o książce, o której usłyszałam po raz pierwszy kiedy obejrzałam zwiastun filmu na jej podstawie. Chodzi o "41 dni nadziei", czyli prawdziwą historię Tami Oldham, żeglarki, która wraz ze swoim ukochanym Richardem, doświadczyła dramatycznych wydarzeń na oceanie. Lubię książki, które opowiadają o zdarzeniach, które naprawdę się działy, stąd byłam ciekawa tej powieści. Czy mi się spodobała? Czy ją polecam? Przeczytajcie moją dzisiejszą krótką recenzję.

tytuł: "41 dni nadziei" 
tytuł oryginału: "Red Sky in Mourning: A True Story of Love, Loss, and Survival at Sea"
autor: Tami Oldham Ashcraft, Susea McGearhart
tłumaczenie: Piotr Budkiewicz
data wydania: 1998 r.
data polskiego wydania: 4 lipca 2018 r. (wydanie z okładką filmową)
wydawca: Książnica (grupa Publicat)

Tami i Richard to para, młodzi ludzie, dla których całym życiem jest żeglarstwo. Pewnego dnia wyruszają w rejs z Tahiti do Kalifornii, aby dostarczyć pewien jacht do jego właścicieli. Ich spokojną podróż przerywa huragan, który napotykają na pełnym oceanie...

Cała książka jest pisana dwutorowo: tragiczne wydarzenia na oceanie przeplatają się ze wspomnieniami autorki z przeszłości, z wcześniejszych przygód na morzu i nie tylko. Wbrew pozorom, nie ma jednak w tej książce zbyt wiele akcji, całość jest raczej statyczna, spokojna, nawet katastrofalny rejs jest mało dramatycznie przedstawiony.

Widać, że autorka tej książki nie jest zawodową pisarką, a amatorką, która chce się podzielić swoją historią. Opowiadanie jej idzie jak po grudzie, są momenty ciekawe i interesujące - wspomnienia z wcześniejszych rejsów, ale większość to niestety nudy. Wiem, że opowiada ona swoje przeżycia sprzed lat, ale szkoda, że nie zatrudniono do tej książki "prawdziwego" pisarza, on by wyciągnął z tej opowieści wszystko co najlepsze. 

Co prawda, na stronie tytułowej jest informacja o drugiej autorce - pisarce i żeglarce, ale prawdę mówiąc, nie widać jej pracy przy tej książce... Bo ogólnie potencjał na trzymającą w napięciu powieść jest - prawdziwa historia walki o przetrwanie na pełnym morzu byłaby świetną i wciągającą opowieścią. Niestety, nie udało się. W tej książce wieje nudą, brak w niej życia, emocji...

Widać również, że autorka bardzo kocha żeglarstwo, że to jej życie. Tylko że od nadmiaru żeglarskich zwrotów użytych w tej książce, wprost boli głowa. Jest co prawda na końcu książki słowniczek z niektórymi terminami, ale nie jest to wygodne. Bo są takie momenty w tej powieści, że trzeba by było sięgać do słowniczka prawie co chwilę... Być może osoby, które znają się na tej tematyce, będą mniej się męczyły przy czytaniu ;).

Ogólnie rzecz biorąc, szanuję autorkę i jej przeżycia, ale na serio, ta cała opowieść jest taka bez życia. Mimo iż opowiada o dramatycznych przeżyciach, nie czuje się tego dramatyzmu przy czytaniu. Dodatkowo, wszystko to momentami jest tak ckliwe i sentymentalne, a nawet czasem górnolotne, że aż się to kiepsko czyta... Tu przykładowy cytat na potwierdzenie mych słów: 
"Chciałam uścisnąć dłoń Richarda, aby w jego wzroku ponownie pojawiła się miłość, lecz uświadomiłam sobie, że uchwyciłam niestrzeżony fragment duszy mojego kochanka"
Trudno mi też zakwalifikować tę książkę do jakiegoś gatunku, bo z jednej strony można to określić powieścią obyczajowo-romansową, a z drugiej, może trochę na wyrost, literaturą faktu, bo opisana jest tu prawdziwa historia, na dodatek okraszona fotografiami. Sam wydawca z kolei zalicza ją do bardzo szerokiego gatunku: literatura współczesna...

Czy mogę polecić tę książkę? Niekoniecznie... Albo nie każdemu, bo być może znajdą się takie osoby, które się zachwycą tą historią.... Może się spodobać fanom żeglarstwa, ale też fankom ckliwych historii miłosnych... Pozostałym radzę nie próbować, trochę szkoda czasu ;).


*************
Teraz czytam "It ends with us", to moje trzecie podejście do Coleen Hoover... Jak na ten moment szału nie ma, ale zobaczymy jak będzie dalej...

A tymczasem żegnam się z Wami na kilka dni. Na czas świąteczny ograniczę moją aktywność tu i na Instagramie. 
Życzę Wam, drodzy czytelnicy, zdrowych, radosnych, pogodnych, pełnych miłości i nadziei Świąt Wielkanocnych spędzonych tak, jak tylko sobie wymarzycie: z rodziną, z przyjaciółmi, samotnie z książką, czy na spacerze...

Komentarze

  1. Ja również raczej nie odnajdą się w tej książce.
    Tobie kochana i Twoim najbliższym, również życzę zdrowych, spokojnych, pełnych nadziei i miłości Świąt Wielkiej Nocy oraz mokrego śmingusa dyngusa. 😊 🐥

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że opowieść jest taka bez życia, bo przecież książki oparte na faktach, powinny wywoływać wiele emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że tak. Zazwyczaj takie prawdziwe historie są pełne emocji, a ta tutaj była taka bezbarwna, płaska... Może po prostu zabrakło tu dobrego pisarza, albo chociaż redaktora, który pomógłby nadać jej więcej życia ;)

      Usuń
  3. Chyba nie odnalazłabym się w tej książce - nie moja tematyka a i mogłabym pogubić się w tej "dwutorowości". Ponadto ksiązka w której brakuje zycia to martwa książka - książki powinny zyc, dawać życie, sprawiać ze przeżywamy to co bohaterowie... obawiam się, że mnie mogłoby tego zabraknąć ;/ Ckliwe historie miłosne? NIE!! xD Naprawdę mam ich dość - ja ich wręcz nie znosze :P

    PS recenzja miała być bez zdjęcia? ;)

    Odpocznij, odpocznij... zajmij się przygotowaniami do Świąt i Świątecznym czasem - niech to bedzie czas na reset. Ja o Tobie nie zapomnę to wiesz xD Niech te Święta będą cudowne i przeżyte tak jak nalezy - pod każdym względem. Niech będą wymarzone i dadzą to czego pragniesz ;)
    Dziękuję za Twoje zyczenia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja fryzura piękna <3

      Usuń
    2. Tak, miał być bez zdjęcia ;). Bo jakoś nie miałam kiedy sfotografować tę książkę, bo dużo pracuję ostatnio, a jak już mam chwilę to światło marne i zdjęcia mi słabo wychodzą... Więc darowałam sobie ;).

      Zdecydowanie nie odnalazłabyś się w tej książce.

      A ja Ci dziękuję za piękne życzenia ;).

      P.S. Dziękuję za komplement odnośnie fryzury. Udała się mojej siostrze i dzięki temu wygrałam ten konkurs ;). Więc nowe książki do czytania się szykują...

      Usuń
    3. Rozumiem :)

      Jeśli ja tak czuję i Ty to potwierdzasz to nie ma co po nią sięgać ;)

      Nie ma za co :*

      PS Nie dziwi mnie to - fryzura niczym z profesjonalnego salonu :) Moje gratulacje dla Ciebie i siostry :)

      Usuń
    4. Tak, tak, nie sięgaj po nią, szkoda czasu... Ten wpis miał właśnie być takim ostrzegawczym przed tą książką ;).

      Dziękuję, moja siostra ma wiele talentów: robi mi fryzury, biżuterię, ale też maluje, rysuje, piecze, ma rękę do roślin, gra na instrumentach... Można wymieniać w nieskończoność ;).

      Usuń
    5. Tak poczułam :)

      Wszechstronnie uzdolniona? Tacy ludzie chyba nie rodzą się czesto a z drugiej strony często my sami nie dostrzegamy własnych talentów :) Jestem pewna, że Twoja siostra jest w stanie wymienić wszystkie, które Ty posiadasz ;)

      Usuń
    6. Dokładnie, wszechstronnie uzdolniona ;). I dzięki temu mogłam wygrać ten konkurs ;)

      Usuń
    7. Ale twoja rola w tym również była ;)

      Usuń
    8. Moją rolą były moje włosy ;)

      Usuń
    9. Odpowiednia poza, pomysł, zgłoszenie na konkurs... no i gdyby nie modelka to nie byłoby zdjęcia :D

      Usuń
    10. Nie w sumie a na pewno :D

      Usuń
  4. Szkoda, że się rozczarowałaś. Ale za to przestrzegłaś innych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, dzięki temu może inni się nie rozczarują ;)

      Usuń
  5. Sądzę, że to raczej książka dla osób zajaranych żeglarstwem. Ja do takich nie należę, więc raczej nie sięgnę po tę pozycję. Wesołych świąt Ci życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka zdecydowanie nie dla mnie :/
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że tak to wypadło. Faktycznie sama historia wydaje się bardzo ciekawa i gdyby była napisana przez kogoś, kto ma o tym pojęcie, pewnie czytałoby się ją inaczej. Ale skoro jest jałowa, odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, sama historia jest naprawdę fajna i można by zrobić z niej super książkę, gdyby była inaczej opisana... A tu został stracony potencjał...

      Usuń
  8. Myślę, że to także nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Żeglarstwem się nie interesuję, więc na pewno nie sięgnęłabym po ten tytuł. Ale dla fanów może to być coś ciekawego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może ;). Na pewno by zrozumieli więcej żeglarskich terminów ;)

      Usuń
  10. Nie znam się na żeglarstwie, fanką ckliwych historii nie jestem, więc raczej sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze mnie zaciekawiłaś!
    Widziałam zapowiedzi tego filmu i też pomyślałam, że muszę przeczytać książkę, ale nie znalazłam jeszcze na to czasu... (a to nowość! :D)
    Jednak po Twojej recenzji wiem, że już raczej po książkę nie sięgnę. Nie lubię kiedy rzecz, która powinna wzbudzać emocje jest napisana sucho. Co innego mechanika kwantowa (która skądinąd też potrafi wzbudzać głębokie i dramatyczne uczucia! :P), a co innego dramatyczne doświadczenia z huraganu na środku oceanu. To POWINNO budzić emocje, a jeśli tego nie robi to według mnie jest źle napisane. Wielka szkoda, bo potencjał w tej historii jest ewidentny...
    Wesołych, spokojnych i przyjemnych Świąt! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to powinno budzić emocje, przecież to taka dramatyczna historia walki z żywiołem, walki o przetrwanie na pełnym oceanie, a czyta się jak instrukcję obsługi odkurzacza ;). Tak jak wspomniałam w recenzji, gdyby za tę historię wziął się pisarz z prawdziwego zdarzenia, to by powstało coś fajnego, a tak to wyszła kiepściutka opowiastka...
      Dziękuję ;)

      Usuń
  12. Szkoda, że książka nie wywołuje większych emocji. Jestem jestem fanką żeglarstwa i wydaje mi się, że to nie jest książka dla mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na na pewno być więcej zrozumiała z tych słów żegalarskich ;)

      Usuń
  13. Żeglarstwo... hmm nie dla mnie, ale zawsze mogę dać jej szansę..Dziękuję za interesującą mimo wszystko recenzję. Pozdrawiam i zapraszam w moje progi:)) Obserwuję!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.