59. O bibliotece - pół żartem, pół serio

Znacie taką krótką książeczkę - esej Umberto Eco pt. "O bibliotece"? Znajduje się w nim wzorzec złej biblioteki. Kiedy studiowałam bibliotekoznawstwo to wykładowcy polecali nam tę publikację do przeczytania i przemyślenia. I tak mnie dziś naszło na napisanie czegoś w podobnym stylu, dotyczącego mojej pracy w bibliotece uczelnianej. Z tym, że ja chciałabym napisać jaka według niektórych czytelników powinna być biblioteka naukowa. 


1. Biblioteka naukowa powinna być otwarta 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, bo może któryś użytkownik zechce odwiedzić ją o 3.30 w niedzielę.

2. Biblioteka nie powinna stosować kar pieniężnych za przetrzymane książki, ani żadnych limitów wypożyczeń, tak aby każdy mógł przez wiele lat składować w domu kilkadziesiąt bibliotecznych książek, do których ani razu nie zajrzał.

3. Bibliotekarze powinni również na życzenie dostarczać do domu zamawiane przez czytelników pozycje, najlepiej o każdej porze dnia i nocy.

4. W czytelni bibliotecznej powinien znajdować się barek z jedzeniem i napojami, również alkoholowymi, żeby wszyscy mogli przyjemniej spędzać czas i nie musieć z niej wychodzić, żeby się posilić. Jeśli nie ma miejsca na taki punkt, to powinno być dopuszczalne zamawianie z zewnątrz posiłków i napojów.

5. W czytelni nie powinno być bezwzględnej ciszy, tak, aby użytkownicy mogli w spokoju prowadzić żywe dyskusje na temat ostatnich imprez czy związków znajomych.

6. Na terenie biblioteki i czytelni powinno znajdować się jak najwięcej puf, czy nawet specjalnych sypialni, żeby było gdzie spać, oraz wygodniejsze siedzenia i stoliczki, żeby można było pograć w karty i wygodnie spożywać posiłki.

7. Każdy bibliotekarz powinien posiąść umiejętność czytania w myślach czytelnikowi, ale tylko w przypadku tego, o jakiej książce myśli mówiąc: "Nie pamiętam tytułu, ale okładka była niebieska/zielona/czerwona".

8. Każdy pracownik biblioteki powinien znać na pamięć, bez szukania w katalogu, dokładne umiejscowienie każdej z kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy książek zgromadzonych w bibliotece.

9. Dla każdego użytkownika biblioteki powinien być specjalny pomocnik, tak żeby czytelnik w żadnym razie nie musiał chodzić między półkami w wolnym dostępie, ani korzystać z katalogu. 

10. Za zniszczone czy zagubione książki powinien odpowiadać bibliotekarz, nie czytelnik.



**********
I żeby nie było, że jestem taką wredną bibliotekarą, co to na każde pytanie reaguje grymasem niezadowolenia - ja naprawdę pomagam i idę na rękę czytelnikom w różnych kwestiach, ale w bibliotece muszą być niektóre zasady, choćby ze względów porządkowych. Niestety, ale nie wszyscy sobie zdają z tego sprawę i zachowują się jak osoby, którym się wszystko należy, bez względu na konsekwencje dla bibliotekarza czy innych użytkowników.

Co do punktu pierwszego: biblioteka jest dla czytelnika i z tego względu staramy się, żeby nasze godziny otwarcia były jak najbardziej korzystne dla wszystkich, niektórzy użytkownicy jednak by chcieli, żeby było otwarte również w nocy. Pamiętajmy, że bibliotekarze to też ludzie, którzy również mają swoje życie i też chcą czasami wypocząć ;). A nie każdemu uśmiechają się dyżury nocne. Akurat nasza biblioteka organizuje w okresie okołosesyjnym noce biblioteczne i wtedy faktycznie jest frekwencja i wszyscy są zadowoleni. Jednakże, w pozostałym czasie już wieczorami bywa pusto, więc gdybyśmy byli otwarci i w godzinach nocnych to zapewne bibliotekę odwiedzałyby pojedyncze osoby, więc nie opłaca się tego robić też ze względów praktycznych - włączać światło i zatrudniać pracownika specjalnie dla jednej lub kilku osób, które może przyjdą, a może nie.

Kary biblioteczne i limity wypożyczeń również są potrzebne, z prostej przyczyny - żeby była ściągalność książek. Bo w innym przypadku księgozbiór biblioteczny byłby dość szybko przetrzebiony przez osoby, które wypożyczyły wiele publikacji i nic nie oddały. 

Oczywiście, w niektórych bibliotekach jest możliwość zamówienia sobie książki do domu, ale dotyczy to osób w podeszłym wieku czy niepełnosprawnych. Takie udogodnienia są potrzebne, ale czy zdrowy człowiek, który nie ma żadnych problemów z dotarciem do biblioteki, powinien żądać dostarczania książek do domu?

Jeśli zaś chodzi o jedzenie i picie w czytelni, to tu również nie są one zabraniane przez widzimisię bibliotekarza, tylko ze względów praktycznych - po prostu jedząc czy pijąc przy czytaniu łatwiej można zniszczyć książkę. I o ile nie "czepiamy się" czytelników, którzy sobie podgryzają batoniki czy popijają z zamkniętych butelek, o tyle niestety wypraszamy osoby jedzące ociekające sosem sałatki, frytki, czy inne rzeczy, które po prostu brudzą (bo są i tacy).

Cisza w czytelni to zasada utworzona z myślą o użytkownikach, którzy przychodzą do biblioteki, żeby w spokoju poczytać książkę, czy napisać jakąś pracę, a nie po to, żeby słuchać jak dwie dziewczyny opowiadają kto bardziej się upił ostatnio...

Bibliotekarz też człowiek i nie zna na pamięć każdej książki z księgozbioru, nie da się tego zrobić, jak w bibliotece może być kilkaset tysięcy pozycji. Po to jest katalog, żebyśmy my, jak też czytelnicy, mogli znaleźć to czego potrzebujemy. Jednak jak ktoś nawet nie próbuje szukać, tylko wszystko zrzuca na pracownika biblioteki i do tego ma pretensje, jak bibliotekarz zajmuje się w tym czasie czymś innym, to jest bardzo nieładne zachowanie, niestety często spotykane. Niektórzy oczekują, że się ich "obsłuży", przyjdą, rzucają na biurko kartkę z tytułem książki i czekają, aż im się przyniesie daną pozycję z wolnego dostępu. 

O zniszczeniach książek już kiedyś pisałam, ale tu jeszcze dodam, że dorosły człowiek powinien wziąć odpowiedzialność za swoje błędy, a nie się głupio wymigiwać. Każdemu się zdarza niechcący coś zniszczyć, więc my też nie gryziemy i nie bijemy z tego powodu, ale kulturalny i dojrzały człowiek powinien za takie zniszczenie przeprosić i zadośćuczynić poprzez odkupienie tego, co zepsuł. Aż przykro jest czasami patrzeć na zachowania ludzi w tej sprawie, przecież to, co napisałam powinno być automatycznym odruchem każdego.

P.S. Mam w planach jeszcze podobny wpis na temat nas, bibliotekarzy, żeby nie było, że się tylko żalę na czytelników ;). O sobie i o moich kolegach mogę powiedzieć również wiele złego, ale i wiele dobrego...

Komentarze

  1. No nie, jedzenie z sosem w bibliotece... To szczyt głupoty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, niektórzy nie myślą o tym, że mogą w ten sposób zniszczyć książki...

      Usuń
  2. Bardzo fajny post. Też najbardziej nie rozumiem tego jedzenia w bibliotece. No to już przesada. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, to przesada, ale niestety bywa i tak, że ludzie jedzą sobie chipsy, albo kanapki, albo sałatki, albo jeszcze coś i są wielce zdziwieni jak się ich wyprasza...

      Usuń
  3. Ciekawy wpis :D
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedzenie, picie, przekąski w bibliotece a moze jeszcze łóżko i łazienka... to już książkocholicy w ogóle by z niej nie wychodzili tylko zamieszkali xD bo po co wychodzić xD Gdyby nie było kar... to ludzie by książek nie kupowali tylko takie z biblioteki kolekcjonowali - wypożyczyłem na zawsze... dziwnie to brzmi :P To tak jak z pożyczaniem koleżance/koledzie i kiedy książka nigdy nei wraca... ale kiedy widze jak niektóre książki są zniszczone i to ewidentnie nie przez czytanie (bo ksiązka też się zużywa) ale przez czytelnika to serce się kraje :(

    W ogóle świetnie to przedstawiłaś.... taki punkt widzenia pospolitego czytelnika i normalnego bibliotekarza, czyli tak jak powinno być. Nie wpadłabym na taki posmył. Brawo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy śpią na pufach, więc jakby łóżko już mają ;). Mam też wrażenie, że część użytkowników mojej biblioteki nie ma gdzie pójść, bo spędzają u nas całe dnie, jak nie na komputerach, to na pufach, albo sobie właśnie jedzą i czytają. A jak zamykamy to nie chcą wyjść, co mnie irytuje ;).
      Moje serce prawie codziennie płacze jak widzę w jakim stanie niektórzy oddają książki - zalane, zabrudzone jedzeniem, z porwanymi albo pozaginanymi kartkami... Smutne, że ludzie nie szanują cudzej własności, albo w tym przypadku własności społecznej...

      Dziękuję Ci za miłe słowa :). Na pomysł tego wpisu wpadłam kiedy przypomniałam sobie wspomnianą na początku książkę... I tak mnie to natchnęło ;)

      Usuń
    2. A to tak jest często ale głównie jeśli chodzi o dzieciaki... dla zabicia czasu siedzą tylko przed komputerem - lepiej by było z książką no ale... ale powinni wychodzić biblioteka to nie ich dom przecież ;)
      I gdyby jeszcze żałowali, było im głupio :(

      O widzisz.. wena przychodzi raptem :)

      Usuń
    3. Moi czytelnicy to duże dzieciaki ;).

      Usuń
    4. Haha ale to dobrze kiedy jest w nas coś z dziecka :D

      Usuń
    5. Niedojrzałość nie jest dobra ;)

      Usuń
    6. Niedojrzałość a dziecięca radość i patrzenie na świat to dwie różne rzeczy ;)

      Usuń
    7. A sporo u Ciebie takich dużych dzieci i to jeszcze zdziecinniałych? :D

      Usuń
    8. Moi czytelnicy akurat często są niedojrzali i brak im dziecięcej radości ;). Swoją drogą, o tym dziecięcym postrzeganiu świata ciekawie napisała autorka bloga Zwierz Popkulturalny. Zerknij sobie, to wpis opublikowany w dzień dziecka ;).

      Do mojej biblioteki przychodzą w większości studenci, więc wiadomo jak to jest z tym ich zachowaniem...

      Usuń
    9. Niedojrzałość to co innego niż dziecięca radość... szkoda, że niekórzy z wiekiem dziecinnieją zamiast dojrzewać ;) Zerknę na ten wpis. Dziękuję :*

      Student też studentowi nie równy ale wiem co masz na myśli :(

      Usuń
    10. Niestety, niektórzy dojrzewają później, albo wcale, tak bywa.

      Usuń
    11. I co zrobić z takim dzieckiem?

      Usuń
    12. No właśnie nic się nie da zrobić chyba, trzeba tylko mieć cierpliwość ;)

      Usuń
    13. Na to aż w końcu dorosną :)

      Usuń
    14. Albo aż skończą studia i przestaną mnie denerwować ;)

      Usuń
    15. Bo już nie będą mieli wstępu? xD

      Usuń
    16. Nie będą musieli wypożyczać książek naukowych ;)

      Usuń
  5. Nie przyszło mi do głowy, że ludzie naprawdę wnoszą jedzenie do biblioteki. Moja mama ominęła w pewnym sensie limit książek. Założyła kartę mojemu bratu ;).

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha to dobry sposób na ominięcie limitu ;).
      A jedzenie to u nas standard, niestety :(

      Usuń
  6. Jedzenie w bibliotece? Horror :3

    OdpowiedzUsuń
  7. To co u mnie dzieje się w bibliotece to straszna sprawa. Pozwala się na wszystko, przez co czytanie tam nie jest przyjemne - hałas, jedzenie, słuchanie muzyki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam ;). U nas się zabrania hałasu i jedzenia, a jest, jak widać wyżej...

      Usuń
  8. Muszę kochana również dołączyć do grona tutaj zebranego. Jestem równie jak oni zachwycona Twoim postem. Bardzo przypadł mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że Ci się podoba ;).

      Usuń
  9. Trochę mi kopara opadła, że istnieją ludzie, którzy z cieknącymi kebabami przychodzą do biblioteki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, kebaba to jeszcze nie widziałam, ale sałatki owszem. Za to moja koleżanka w drzwiach zatrzymała pana, który pełen obiad na talerzu ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.