81. Miłość, zdrada i tajemnice pewnego zamku, czyli "Saga rodu Cantendorfów" Krystyna Mirek

Lubię sagi rodzinne i romanse historyczne, stąd kiedy usłyszałam o tej trzytomowej serii Krystyny Mirek, stwierdziłam, że spróbuję, mimo iż inna książka tej autorki mnie nie porwała. Sięgnęłam więc po "Sagę rodu Cantendorfów" i dziś chciałabym podzielić się z Wami kilkoma refleksjami na ten temat.

tytuł serii: "Saga rodu Cantendorfów"
tytuły tomów:
t. 1. "Tajemnica zamku"
t. 2. "Cena szczęścia"
t. 3. "Prawdziwa miłość"
autor: Krystyna Mirek
data wydania: 2017 rok
wydawca: Edipresse
liczba stron:
t. 1. - 356
t. 2. - 336
t. 3. - 336
kategoria: literatura obyczajowa/romans
uwagi: brak

Seria składa się z trzech tomów, w których autorka opowiada historię Aleksandra Cantendorfa, hrabiego, który nie ma w życiu szczęścia, bowiem miał cztery żony, które zmarły młodo, nie powiwszy mu uprzednio potomka, który byłby przedłużeniem rodu i dumnym dziedzicem zamku Cantendorf. Wydaje się, że jego sytuacja się zmieni, kiedy na jego drodze pojawia się Kate Milton, piękna rudowłosa dziewczyna, jakże inna od jego poprzednich, wydelikaconych żon i chociaż niższa mu stanem, ale nie ustępująca inteligencją i uporem. Oboje nawiązują znajomość, jednak los nie zawsze bywa sprawiedliwy, a ich wspólna przyszłość okazuje się być w rękach innych...

Kiedy zagłębiłam się bliżej w każdy z tomów serii, miałam wrażenie, że czytam telenowelę, jest to bowiem historia bardzo prosta, dość naiwna, z dramatami tworzonymi trochę na siłę. Zabrakło w niej za to ducha epoki, która zresztą nie była wprost wskazana, ale po strojach, zachowaniach bohaterów, czy opisach okolic, można wnioskować, że akcja rozgrywa się w XIX-wiecznej Anglii. Swoją drogą, wspomniane zachowania bohaterów, czy język powieści, były, jak dla mnie, za mało stylizowane na czasy, w których się rzekomo rozgrywa akcja, a momentami wręcz za bardzo uwspółcześnione.

Również i język, jakim rozmawiają nasi bohaterowie, jest zadziwiająco współczesny, czego przykładem może być jedna z bohaterek, która mówi drugiej, że musi znaleźć "faceta". Nie, że szuka męża, czy mężczyzny, czy chce zostać żoną. Nie, ona szuka faceta, jak 35-letnia singielka ze znanych nam powiastek dla kobiet. Skoro autorka wybrała takie miejsce akcji i taki czas, to powinna dostosować do tego całą stylistykę, tymczasem tu tego zabrakło... I to mnie boli najbardziej, bo jestem wielką fanką literatury, którą nazywam na swój własny użytek - kostiumowa.

Poza niekoniecznie dopasowaną stylistyką całej historii, seria ma bardzo prostą, nieskomplikowaną, charakteryzującą się dość naiwnymi bohaterami i niekoniecznie odkrywczą fabułę, całość jest raczej przekombinowana i na siłę przeciągniętą na trzy tomy. Równie dobrze można było napisać jedną, może nieco grubszą książkę i dałoby się spokojnie zamknąć całą historię Aleksandra Cantendorfa i jego perypetii, niekoniecznie miłosnych. 

Z kolei same tajemnice, a właściwie jedna wielka tajemnica, która się przewija w całej serii, jest tak mało tajemnicza, że praktycznie w pierwszym tomie można się jej domyślić. Autorka bowiem, jakoś nie umie snuć opowieści pełnej klimatu i sekretów... Zwłaszcza, że bohaterowie też odkrywają tę tajemnicę zamku dość szybko i bez większych problemów, aż się dziwię ich nadzwyczajnym umiejętnościom dedukcji ;). Zabrakło tu nieco klimatu, powolnego i w miarę logicznego odkrywania prawdy o tym, co przed laty zdarzyło się w zamku Cantendorf i jaki miało to wpływ na wszystkich bohaterów powieści. 

Jeśli chodzi o bohaterów tej historii, to nie są oni jakoś szczególnie dobrze opisani, nie są też zbyt prawdziwi, a niektórzy z nich mają tylko jedną cechę charakteru, przez co ich zachowania nie są niczym podparte. Główny bohater, Aleksander, jest oczywiście przystojnym i bogatym, ale nieszczęśliwym dziedzicem wspaniałego zamku. Samotny z niego mężczyzna, na dodatek z zamotaną przeszłością przez fakt, że miał aż cztery żony, które bardzo szybko zmarły, a na dodatek na zamku przebywa kochanka, czego nie ukrywa. Kiedy ten smutny hrabia spotyka Kate, młodą, piękną, rudowłosą, upartą dziewczynę, od razu się w niej zakochuje. Jest to oczywiście jedyna i prawdziwa miłość, bo jego poprzednie związki zawierane były niejako z wygody, albo z obowiązku. 


Kate, którą spotkał zaszczyt zauważenia przez samego hrabiego, doświadcza również męki pierwszej miłości, ale też smutków i trosk związanych z niejasną przeszłością ukochanego i plotkami na jego temat. W odnalezieniu się w tej trudnej sytuacji pomaga jej Alice, tajemnicza kobieta, którą miejscowi określają mianem wiedźmy, a która w zamku Cantendorf szuka wyjaśnienia tajemnic z przeszłości. Młoda Kate nie jest osobą szczególnie doświadczoną, co widać po jej zachowaniu, nie ma też za sobą większych przeżyć, no może poza widmem bankructwa rodziny. Autorka stara się ją kreować na rezolutną i inteligentną, a nawet nieco buntowniczą dziewczynę, jednak dla mnie ona i tak pozostaje niewolnicą konwenansów i osobą mocno zależną od innych. 

O pozostałych bohaterach, których jest w sumie sporo, nie będę się wypowiadać, bo nie są jakoś szczególnie interesująco nakreśleni. Nawet ta oficjalna kochanka Aleksandra, nie jest postacią, o której można coś ciekawego napisać... A miała potencjał, niestety zmarnowany... Szkoda. 

Żeby nie było, że piszę same negatywy o tych książkach, to pragnę Was zapewnić, że nie jest to zła seria. Ogólnie rzecz biorąc, mimo tego przeciągnięcia i braku klimatu, całości nie czyta się źle, bardzo szybko można pochłonąć wszystkie trzy tomy, nie są one też gorzej napisane od innych tego typu książek. Po prostu trzeba się nastawić na to, że to raczej prosta rozrywka, niż powieści o jakiejkolwiek wartości. I tyle. Jak się człowiek odpowiednio nastawi, to i lektura jest milsza ;). 



**** 
Z tym wpisem pozostawiam Was na jakiś czas, gdyż dziś wyjeżdżam w delegację (pierwszą w życiu!) i nie będę miała czasu, żeby tu zaglądać. Potem idę na mój drugi urlop w tym roku, tym razem krótszy, więc też nie wiem czy będę miała kiedy napisać coś nowego. Tak więc moja opinia o tej serii "powisi" tu kilka dni ;).

Komentarze

  1. Telenowelę Od razu pomyślałam o "Luz María" lub "Zbuntowany anioł" które oglądała moja babcia xD Oj nie... nie mam ochoty na takie przygody za dużo tego typu książek przeczytałam (chyba mnie przesladują) xD Swoją droga i z całym szacunkiem do autorki ale jej powieści chyba z reguły takie są jak opisałaś - naiwne... oczywiście wiele zalezy od tego co kto lubi i od punktu patrzenia ale trzeba lubić takie powieści i mieć na nie odpowiedni nastrój ;)

    Powodzenia na delegacji - mam nadzieję, że miło spędzisz tam czas mimo iz to jest związane z pracą :) Będe czekac na Ciebie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako wczesna nastolatka uwielbiałam "Zbuntowanego anioła" i w ogóle telenowele brazylijskie/argentyńskie etc., stąd moje porównanie ;).
      Po tych dwóch (a właściwie czterech) spotkaniach z twórczością pani Mirek, mam właśnie takie odczucia, że te powieści są takie proste i naiwne, takie trochę bajeczki dla dużych dziewczynek, a ja wolę bardziej realne książki. I nawet jeśli od czasu do czasu sięgam po takie lekkie i nieskomplikowane powiastki jak te pisane przez wspomnianą autorkę, to jednak nie jestem ich fanką...

      Dzięki, to jest konferencja, na której jestem tylko uczestnikiem, nie prelegentem, więc nie będzie źle ;).

      Usuń
    2. Ja nie oglądałam xD Z seriali pamiętam inne xD
      Dokładnie a do tego "piasane na jedno kopyto" - brak w nich powiewu świeżości, czegoś nowego ale i prawdziwego. Czasem człowiek rzeczywiście chce oderwać się od rzeczywistości i to jest wskazane ale nie można też przesadzać i wszystko się przeje :)

      Jako uczestnik również możesz wiele wynieść ;)

      Usuń
    3. Dokładnie, żeby to jeszcze było coś nowego w tych książkach, a tu wszystkie takie same...

      Właśnie po to jadę, żeby coś z tego wynieść, dowiedzieć się czegoś nowego, poznać nowych ludzi etc. A to, że nie mam żadnych referatów, to powoduje, że nie będę zestresowana ;)

      Usuń
    4. Z jednej strony jeśli czytelnik lubi prozę autorki wie czego się spodziewac - to stąpanie po bezpiecznym gruncie ale z drugiej to zaczyna robić się monotonne i nudne...

      Oj tam referat... najważniejsze że chcesz się kształcić i rozwijać :)

      Usuń
    5. Dokładnie, czasem miło sięgnąć po coś bezpiecznego, co znamy, ale bywa, że już mamy dość tej monotonii...

      Usuń
    6. Zbyt jałowe, miałkie, mdłe....

      Usuń
    7. Brawo ja... dopiero teraz zauważyłam Twój komentarz sprzed 3 dni pod wcześniejszą recenzją książki ;/

      Usuń
  2. Jak widać, nie jest łatwo napisać historii, która ma się odbywać w dawnych czasach. Rzadko spotykam się z polskimi autorami, książek tej Pani jeszcze nie czytałam, a recenzja mnie nie zachęca, by sięgnąć po tę sagę. Cały wpis świetny, wyczerpujący, dobrze się czyta! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;).
      Właśnie, sztuką jest napisać ciekawą historię rozgrywającą się w innych czasach i zachować klimat danej epoki, nie wiem czemu autorka się na to porwała, skoro widać, że nie czuje się pewnie w takich "starych" klimatach...

      Usuń
  3. Krysia Mirek posiada stałe grono swoich odbiorców, którzy lubią tego typu powieści. Proste, nieco banalne i naiwne. Ja też od czasu do czasu zaglądam do jej książek, aby się odstresować. Akurat tej serii nie czytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są różne gusta, nie dziwię się więc, że autorka ma grono swoich odbiorców ;). Mnie, jak widać nie "kupiła" swoją twórczością i chyba nawet nie będę sięgać po inne książki tej autorki na odstresowanie...

      Usuń
  4. Fajnie, że podsumowałaś wszystkie trzy tomy razem. Szkoda, że saga nie okazała się niczym specjalnym, raczej się na nią nie skuszę, do telenoweli mnie nie ciągnie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stwierdziłam, że napiszę zbiorczą recenzję, bo osobno o każdym z tomów to nie miałabym co pisać ;). Rozumiem Cię, mnie również niekoniecznie ciągnie do takich klimatów, stąd ta moja średnia opinia...

      Usuń
  5. Poza tą sagą czytałam wszystkie książki autorki i naprawdę uwielbiam Jej twórczości. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, jak widać, nie jestem zachwycona twórczością pani Mirek, więc nie mam zamaru poznawać jej innych książek ;)

      Usuń
  6. Ojej, jak się cieszę, że zrecenzowałaś tę serię! Te cudowne okładki kusiły mnie już od dawna, uwielbiam takie klimaty. Pewnie wkrótce zabrałabym się za czytanie, ale teraz widzę, że nie ma sensu. Dziękuję za ostrzeżenie :) Ale okładki nadal są piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, okładki piękne, szkoda tylko, że wnętrze tych książek jest niekoniecznie warte uwagi 😉.

      Usuń
  7. Podaruję sobie tę serię. Życzę Ci mile spędzonego czasu na delegacji, jak również udanego urlopu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😊. Nic nie stracisz, jak darujesz sobie tę serię 😉

      Usuń
  8. Chętnie sięgam po książki pani Mirek :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam autorki, a po twojej recenzji nie mam ochoty tego zmieniać, to zupełnie nie moja bajka
    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że autorka nie wykorzystała potencjału całej historii - ja lubię takie XIX-wieczne klimaty, ale też nie cierpię uwspółcześniania języka na siłę... Psuje to cały klimat, tak jak z tym "szukaniem faceta", o którym piszesz, wtedy raczej nikt tak nie mówił...
    I te cztery zmarłe żony - serio? I żadna z miłości? Teraz to już naprawdę zaleciało telenowelą ;) Autorka chyba troszkę przesadziła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, całość jest bardzo "telenowelowa", mało oryginalna i brakuje jej klimatu epoki ;).

      Usuń
  11. Oooo to ja czytałam ostatni tom tego cyklu (niechcący tak się złożyło) i całkiem mi się spodobał. Nawet nie odniosłam wrażenia przeciągania, ani naiwności bohaterów, a klimat... Nie wiem. Może ja jednak mam za niskie oczekiwania wobec romansów, bo ten mnie nawet zaspokoił. :P Książki Pani Mirek wypożyczam z biblioteki dla mojej Babci i jest zachwycona, ja podczytuję dla zmiany klimatu. ;) Szału nie ma, ale jest przyjemnie. ;)
    Wspaniałej delegacji, niech wszystko będzie przyjemnie i bardzo owocnie! I wypocznij na urlopie - ja też mam go trochę w przyszłym tygodniu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie mam spore oczekiwania odnośnie romansów, których akcja rozgrywa się w XIX wieku, czy ogólnie w innych czasach. I te książki moich oczekiwań nie spełniły ;). Ale w sumie to zależy od podejścia, może jakbym właśnie miała inne podejście, luźniejsze, to odebrałabym je inaczej...
      Dziękuję i Tobie również życzę miłego wypoczynku ;)

      Usuń
  12. Nie słyszałam o tej serii, ale myślę, że z chęcią bym ją przeczytała :)

    http://www.whothatgirl.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałabym przeczytać taką ciepłą sagę, czasami lubię i takie książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spróbować, tylko się za bardzo nie nastawiaj ;)

      Usuń
  14. Lubię powieści autorki i nie ukrywam, że nad tą serią się zastanawiałam. Trochę martwią mnie jednak bohaterowie, o których wspominasz. Skoro są mało wiarygodni, może być krucho... Bo tego w książkach nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jeśli sięgniesz po te książki z nastawieniem na lekką i nieskomplikowaną lekturę, to możesz być zadowolona... Bohaterowie niestety się nie bronią, ale może Cię wciągnie cała opowieść ;)

      Usuń
  15. Mnie ta seria intryguje. Szkoda tylko, że zabrakło tutaj tego klimatu, który dla mnie jest ważny w tego typu książkach. Mimo tego jednak chcę dać szansę tej serii. Może mi się spodoba, zobaczymy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj, być może Tobie bardziej się spodoba ta seria ;)

      Usuń
  16. Zapowiada się bardzo ciekawie. Tylko kiedy ja to wszystko przeczytam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znany dylemat - tak wiele książek, tak mało czasu ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.