83. Wyznania obywatela dna, czyli "Z dna" Piotr Jastrzębski
Jakiś czas temu zostałam poproszona o przeczytanie i napisanie kilku słów o książce szczególnej, bo tak różnej od moich zwykłych wyborów czytelniczych. Jako że jestem z reguły dość otwarta na poznawanie nowych publikacji, to sięgnęłam po "Z dna" Piotra Jastrzębskiego. I dziś moje refleksje na ten temat...
tytuł: "Z dna"
autor: Piotr Jastrzębski
wydawca: ARW DK MEDIA POLAND
liczba stron: 160
kategoria: pamiętnik/publicystyka
"Z dna" to jakże krótka książka, ma raptem 160 stron, a jest tak pełna treści. To świadectwo upadku człowieka, upadku na samo dno społeczeństwa, na samą krawędź życia. To opowieść mężczyzny, który doświadczył najgorszego, który był nikim, cieniem człowieka... Nie jest to pozycja rozrywkowa, a raczej książka do przemyślenia, niejako przestrzegająca przed tym, co było doświadczeniem autora, ale też po prostu pokazująca prawdziwe oblicze życia na dnie...
"Najgorsze, co może nas spotkać na dnie to niespełniona nadzieja"
Jest to zarazem dość depresyjna opowieść, nie tylko ze względu na opowiedziane w niej przeżycia, ale również na sam sposób ich opisania - szczery, dosadny, z ponurymi szczegółami upadku człowieka. Nie znajdziemy w niej jednak dokładnej relacji, dzień po dniu, a raczej fragmenty z życia autora, jego przemyślenia i opisane różne wydarzenia z jakże brzydkiej przeszłości, wydarzenia z życia obywatela dna.
Autor, w swoich wspomnieniach używa literackiego języka, bardzo starannego, nie jest to opowieść pisana byle jak, ale z dbałością o słowo, inteligentna, pełna mocy. Nie cenzuruje swojej historii, nie pomija również wulgaryzmów, co powoduje, że całość jest bardziej prawdziwa. Styl autora sugeruje, że jest on osobą inteligentną i wykształconą, co widać chociażby po tym, jak często cytuje poezję. Tym samym, pokazuje, że mitem jest stwierdzenie, że ludzie na dnie, "menele", są gorsi, są głupi, niewykształceni. I chociaż "Z dna" nie jest powieścią, a raczej pamiętnikiem, to czyta się tę książkę bardzo dobrze, mimo tak trudnej tematyki.
Choć "Z dna" jest wartościową publikacją, to nie zdziwię się, w sumie jestem prawie pewna, że większość z Was podziękuje za tę lekturę. Tak już mamy, że wolimy poczytać o fikcji, niż prawdziwych wydarzeniach, o radościach i przyjemnych niespodziankach, a nie o życiu, czy może wegetacji na marginesie społeczeństwa. Jeśli jednak ktoś z Was będzie chciał przeczytać coś prawdziwego, historię opowiedzianą przez życie i spisaną przez samego jej bohatera, brzydką i brudną, ale szczerą, to zapraszam do poznania tej książki. Warto! Może zmienić Wasze myślenie o ludziach z dna...
Za możliwość lektury dziękuję autorowi, Piotrowi Jastrzębskiemu oraz Iwonie Niezgodzie, organizatorce akcji promocyjnej.
Książkę możecie zakupić TU.
Króciutka jest to mogłabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPolecam, jak znajdziesz czas i chęć, to naprawdę mocna, dobra lektura, choć nieco trudna, ze względu na poruszaną tematykę...
UsuńNa taką, depresyjną historię muszę mieć odpowiedni nastrój. Zapisuję sobie tytuł tej książki.
OdpowiedzUsuńJeśli jest Pani zainteresowana, służę egzemplarzem recenzenckim w formie e-booka.
UsuńNie omijam takich książek, więc chętnie sięgnę, by poznać historię autora.
OdpowiedzUsuńCieszę się z tego powodu i polecam tę książkę!
UsuńOgromnie doceniam, że zechciała Pani podjąć współpracę i zapoznać się z książką. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość i również pozdrawiam ;)
UsuńBędę o tym pamiętać :) :) :)
Usuń;)
UsuńWitam. "Tak już mamy, że wolimy poczytać o fikcji, niż prawdziwych wydarzeniach" - nie wiem kto tak ma, ale to nie jestem ja. Dla mnie prawdziwe wydarzenia w książce są tym czego szukam i tym czym oddycham czytając. Fikcja jest jak plastik . Ja szukam prawdy - wełny, lnu i bawełny... Oczywiście robię wyjątki, bo wyjątek potwierdza regułę ;)
OdpowiedzUsuńDno...- czyli jest szansa, bo jest od czego się odbić. Serdecznie pozdrawiam :)
To było takie ogóle określenie, ale myślę, że gdybym zrobiła ankietę wśród czytelników, to większość by opowiedziała się za fikcją, co nie jest przecież złe ;).
UsuńTo prawda, od dna można, a nawet trzeba się odbić...
Również pozdrawiam ;)
Czytałam tęksiążkę i ogromnie ją wszystkim polecam, ponieważ jest bardzo wartościową, dające do myślenia lekturą. 😊
OdpowiedzUsuńPotwierdzam Twoje słowa ;)
UsuńTo prawda, fikcja jest nam bliższa bo chyba boimy sięgać po prawdę. Ja też nie często decyduję się na takie książki, ale czytałam już jedną jej opinię i na pewno nie przejdę obok niej obojętnie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainteresowała ta książka ;)
UsuńBędę chciała książkę przeczytać, chociaż nie w tym momencie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zainteresowałam ;)
UsuńDołączę do grona tych, którzy się nie zdecydują:)
OdpowiedzUsuńNa ten moment jesteś chyba jedyna wśród komentatorów, co mnie bardzo zaskoczyło ;)
UsuńNIe mówę nie - od razu nie chcę jej skreslać, jednak musi przyjść odpowiednia pora
OdpowiedzUsuńJak na każdą lekturę ;)
UsuńDokładnie. Ta o której piszesz wydaje się ciekawa ;)
UsuńCiekawa, choć dość trudna...
UsuńTakie książki również są potrzebne
UsuńOczywiście, że tak, dlatego w tym wpisie zachęcam do tej lektury ;)
UsuńMNie zachęciłaś ;D
UsuńCieszę się ;)
UsuńJa również :)
UsuńFajne jest też to, że w pewien sposób wspierasz autorów ;)
UsuńNo to trafiłaś :D O ile fantastykę samą w sobie czytam rzadko, o tyle opowieści o zmyślonych bohaterach żyjących w realnym świecie już dużo częściej... ale nadal nie są to historie prawdziwe. Muszę chyba poszukać jakichś biografii albo reportaży, bo do tej pory czytałam jedynie powieści wojenne - to trudna lektura, dlatego często się wzbraniam przed takim brutalnym życiem w powieściach.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, wydaje mi się, że przyjemniej się czyta o bohaterach zmyślonych, nawet jak mają jakieś dramatyczne przeżycia...
UsuńPowieści wojenne faktycznie mogą być trudne, tak jak literatura faktu bywa mocna i nie lekka, więc rozumiem, że się wzbraniasz przed lekturami tego typu...
Ja też z tych dziwnych - uwielbiam i fantastykę i literaturę faktu! ;) Książka brzmi bardzo interesująco, natomiast depresyjny klimat na jesień to chyba nie dla mnie. W tym roku wyjątkowo źle znoszę tego typu rzeczy. Ale może w przyszłym będzie lepiej (mam wielką nadzieję!) i wtedy czemu nie! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie jest to książka w odpowiednim klimacie na szarą jesień, bo zamiast podnieść na duchu, spowoduje więcej ponurych rozmyślań... Ale cieszę się, że Cię zainteresowałam tą publikacją ;)
Usuń