202. Październik i listopad - krótkie podsumowanie czytelnicze

Dziś, z lekkim poślizgiem, przedstawiam pewnego rodzaju sprawozdanie z moich ostatnich lektur. Postaram się, żeby było w miarę krótko, zwięźle i na temat, bo takie prawdziwe podsumowanie szykuję na koniec roku, wtedy będzie (mam nadzieję) nieco więcej treści ;).



Październik

Książki

Miesiąc ten minął mi oczywiście za szybko, niemniej udało mi się przeczytać aż 8 książek. Pod względem czytelniczym jest to może nieco słabszy wynik niż we wrześniu (10!), jednak jestem zadowolona, że znalazłam czas na aż tyle lektur. Niestety, jeśli chodzi o jakość przeczytanych przeze mnie pozycji, jest trochę słabiej. Tylko jedna książka zasłużyła w październiku na ocenę 7, za to aż dwie oceniłam poniżej przeciętnej, czyli nie za dobrze. 

1. "Przyjaciele. Ten o najlepszym serialu na świecie" Kelsey Miller - jako fanka tego serialu (choć nieprzesadna) nie mogłam nie przeczytać tej książki. Niestety, mnie nie porwała - była napisana dość topornie i za wiele uwagi poświęciła odbiorowi społecznemu "Przyjaciół", a za mało samemu serialowi. Prawdę mówiąc, po dwóch miesiącach od tej lektury niewiele z niej pamiętam... Stąd moja ocena to tylko 4/10.

2. "Kiedy się pojawiłeś" Anna Matusiak-Rześniowiecka - to książka, którą było mi bardzo trudno ocenić. Z jednej strony pełna emocji, poruszająca warty uwagi temat, z drugiej - napisana dość naiwnie, stereotypowo, z czarno-białym światem przedstawionym. Oceniłam ją więc na taką przeciętną, czyli 5/10, a jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tej powieści, to zapraszam do portalu Nakanapie.pl, gdzie znajdziecie moją recenzję - TU.


3. "Pies 2" Jakub Gończyk - o tej książce pisałam już na blogu, więc nie będę się powtarzać, a tych wszystkich, którzy nie widzieli mojej recenzji zapraszam TU. Moja ocena to 7/10.

4. "Zanim zobaczymy Neapol" Magdalena Kołosowska - kolejna powieść zrecenzowana na blogu, znajdziecie ją TU, a moja ogólna ocena to 6/10.

5. "Meghan i Harry" lady Colin Campbell - wiecie (a może nie?), że interesuje mnie brytyjska rodzina królewska, stąd często sięgam po publikacje poświęcone jej członkom, nie mogłam więc i nie przeczytać tej biografii. Podeszłam do niej jednak ostrożnie, bo inna książka autorki bardzo mnie zawiodła - była tak plotkarska i złośliwa w swoim wydźwięku, że aż nieprzyjemna. Okazało się, że ta pozycja jest podobna - to książka pełna złośliwości, plotek, domysłów, oskarżeń etc. Autorka twierdzi, że jest bezstronną obserwatorką, ale tu wyraźnie widać kogo w rodzinie królewskiej lubi i szanuje, a kogo nie cierpi. Ja sama nie jestem fanką księcia i księżnej Sussex, ale czytając jak nieprzyjemnie się tu o nich pisze, miałam bardzo mieszane uczucia. Przykład? Autorka wielokrotnie powtarza, że książę Harry to idiota, który daje się wodzić za nos podstępnej, chciwej, przesadnie pewnej siebie gwiazdeczce podrzędnego serialu, jaką jest Meghan Markle. (Czy nie brzmi to złośliwie?). A najlepsze jest to, że w tle tej książki pojawia się przekonanie, że to wszystko wina księżnej Diany, która go tak rozpuściła, że nie umie on normalnie funkcjonować. W ogóle postać Diany jest tu bardzo również szkalowana, za to książę Karol jest przedstawiany jako wzór cnót, któremu się trafiła taka okropna żona. Widać bezstronność autorki ;). Dodatkowo, broni brytyjskich brukowców, twierdząc, że to poważne czasopisma... Sama nie jestem fanką tej pary, nie wiem też na ile oskarżenia autorki względem Harrego i Meghan są prawdziwe, ale cała książka to była taka niemiła, toporna i chaotyczna, że czytało mi się ją bardzo źle. Nie polecam - oceniłam ją  na 3/10 chyba tylko za ładne wydanie.

6. "Macbeth" Jo Nesbo - to dla mnie pierwsze spotkanie z tym znanym autorem i zarazem kolejne podejście do książki z serii "Projekt Szekspir". Była to lektura ciekawa, ale jak dla mnie zbyt szczegółowa i brutalna. I w sumie niewiele miała wspólnego z szekspirowskim Makbetem. Takie mocne 6/10, głównie za klimat i pomysł.

7. "Sen na pogodne dni" Anna H. Niemczynow - to solidna obyczajówka, która jednak nie zapadła mi na tyle w pamięci, żebym mogła napisać o niej coś ciekawego. Całą moją opinię (napisaną świeżo po lekturze) znajdziecie na Bookhunter.pl - TU. Moja ocena to 6/10.


8. "Kochany Święty Mikołaju" Debbie Macomber - ponieważ do tej książki podeszłam z odpowiednim nastawieniem, tj. przygotowana na stereotypy, cukierkowy klimat i prostą akcję, nie poczułam się nią zawiedziona. Myślę, że spodoba się fankom prostych, świątecznych lektur, takich na "odmóżdżenie" po trudnym dniu. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, zapraszam na Bookhunter.pl - TU znajdziecie całą moją opinię. Oceniłam ją na 6/10, bo jest właśnie taką typową, lekką obyczajówką w świątecznych klimatach.


Filmy/seriale

*"Miłość po sąsiedzku" (2020) - och, jak nie podobał mi się ten film! Obejrzałam go, bo miałam chęć na coś lekkiego i niewymagającego, a wynudziłam się totalnie. To dziwny film, nie wiem w sumie jaki był zamysł jego twórców, a może po prostu jestem nań za głupia ;).

*"Jak poznałem waszą matkę" - podobnie jak w przypadku "Przyjaciół', tak samo zrobiłam sobie powtórkę tego sitcomu, w sam raz do ćwiczeń na rowerku stacjonarnym. O ile jednak przygody Monici, Rachel i pozostałych przyjaciół mnie ciekawią nawet po kilkakrotnym obejrzeniu, o tyle HIMYM to serial jednak przesadnie przeciągnięty. Gdzieś widziałam mema, że jest to przykład jak 15-minutową historię rozciągnąc na 9 sezonów. I zgadzam się z tym. Niemniej do rowerka jest to serial w sam raz, bo nie wymaga skupienia, leci sobie w tle i czasem można się zaśmiać przy nim, a odcinki są niedługie, w sam raz na krótki acz intensywny trening.

*"Diuna" - obejrzałam ten film, mimo iż nie znam książki, ani też poprzedniej adaptacji, nie wiedziałam więc czego się spodziewać. No i po tym seansie mam mieszane uczucia - wizualnie i aktorsko bardzo mi się ten film podobał, ale sama historia mnie nie porwała. Czułam, że to wprowadzenie do opowieści, chwilami właściwie nie wiedziałam o co chodzi, a momentami się po prostu nudziłam. Może gdybym znała materiał źródłowy, to bym inaczej to odebrała? Nie wiem, ale książki nie planuję na razie czytać.


Listopad

Książki

Miesiąc ten, podobnie jak poprzedni, skończyłam z 8 przeczytanymi książkami, tym razem jednak były to lektury nieco lepsze pod względem jakościowym, a wśród nich dwie perełki, które oceniłam wysoko (jak na mnie).

1. "Kobieta w lustrze" Éric-Emmanuel Schmitt - jestem fanką tego pisarza, więc być może nie jestem zbyt obiektywna w ocenach jego książek, ale ta historia trzech różnych, a zarazem tak bardzo podobnych kobiet, żyjących jednak w różnych czasach, bardzo mnie poruszyła. Dlatego oceniam tę powieść na 8/10.

2. "Straż graniczna" Anna Gorczyca - o tej publikacji opowiadałam tu na blogu całkiem niedawno, więc nie będę się powtarzać, dodam tylko, że oceniam ją na 6/10. A jak ktoś nie widział mojej opinii, to zapraszam TU.

3. "Mów mi Win" Harlan Coben - o nowej książce mojego ulubionego autora pisałam w 200. wpisie na tym blogu, TU. A moja ocena tej powieści to 7/10.

4. "Kraina Spełnionych Życzeń" Joanna Szarańska - tę książkę też zrecenzowałam na blogu, więc również nie będę się powtarzać. Ponieważ była to taka ciepła opowieść, to oceniłam ją dość wysoko, bo aż 8/10. Jak ktoś nie widział recenzji, to niech zerknie TU.

5. "Diana. Jej historia" Andrew Morton - o tym nowym wydaniu nietypowej biografii pisałam na Bookhunter.pl, więc możecie poczytać więcej na ten temat TU. Nie dałam tej książce oceny liczbowej, bo naprawdę nie wiem jak ją ocenić - chwilami mnie nudziła, momentami wymęczyła topornością, ale tak właściwie to było na swój sposób interesujące - czytać historię księżnej Diany opowiedzianą częściowo jej własnymi słowami.


6. "Jak oddech" Agata Czykierda-Grabowska - ta powieść doczekała się recenzji na blogu, konkretnie TU. Ponieważ nie są to moje klimaty czytelnicze, ale zarazem nie jest to zła książka, otrzymała ode mnie ocenę 6/10.

7. "All I want for Christmas. Świąteczna zamiana miejsc" Beth Garrod - to sympatyczna, chociaż nieco głupiutka młodzieżówka w bardzo rozbudowanych świątecznych klimatach. Napisałam o niej kilka słów na Bookhunter.pl, jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam TU. A moja ocena to 5/10.

8. "Dobrze, że jesteś" Gabriela Gargaś - o tej powieści opowiadałam kilka dni temu - TU, żeby więc się nie powtarzać, zapraszam do przeczytania recenzji. Oceniłam tę książkę na 7/10.


Filmy seriale:

*"Szkoły uczuć" - kiedyś, jako nastolatka, byłam fanką tego filmu. Z kolei książka N. Sparksa, na podstawie której powstał, bardzo mi się nie podobała, wręcz rozczarowała (więcej na ten temat możecie poczytać w jednym ze starszych wpisów na blogu - TU). Ostatnio postanowiłam wrócić do tego filmu i choć dostrzegam jego pewną naiwność, to dalej mam do niego sentyment i oglądam go z przyjemnością. 

*"The Good Doctor" - w listopadzie wróciłam do tego serialu po dłuższej przerwie. Zaczęłam go oglądać dwa lata temu, potem z różnych powodów przerwałam. Dopiero niedawno skończyłam trzeci sezon i od kilku dni oglądam czwarty. I znów się wkręciłam, chociaż dostrzegam coraz więcej uproszczeń, stereotypów i mało prawdopodobnych wydarzeń.  


I to by było na tyle. Dodam tylko, że listopad skończyłam z 91 przeczytanymi książkami. Dlaczego o tym wspominam? Otóż w styczniu zaplanowałam sobie, że w 2021 roku przeczytam 102 książki - jako wyzwanie na Nakanapie.pl. Myślicie, że mi się uda?

A jak tam Wasze jesienne czytanie? Czy październik i listopad sprzyjały lekturom?

Komentarze

  1. Sen na pogodne dni wkrótce będę czytała.

    OdpowiedzUsuń
  2. 8 książek to niezły wynik. Ja mam wielki sentymet do filmu Szkoła uczuć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę, że niezły wynik. Zauważyłam, że wiele osób lubi ten film :)

      Usuń
  3. Trzymam kciuki, żeby się udało przeczytać te 102 książki :)

    U mnie jak zwykle mało książek przeczytanych, ale za to masa filmów. Nawet ich nie liczę, ale tak średnio jeden dziennie, do posiłku. Szukam teraz jakiegoś serialu, żeby wciągnął na dłużej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      A widzisz, a ja właśnie mało oglądam (jak widać z podsumowania), za to czytam więcej. Może dlatego, że czytam głównie w komunikacji miejskiej i podczytuję też w pracy, a w takich okolicznościach miałabym problem z oglądaniem filmów/seriali ;)

      Usuń
  4. 8 książek to świetny wynik :) Przy całej mojej miłości do literatury u mnie zawsze wychodzi ich mniej ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :). To też kwestia wolnego czasu, tego, że czytam w komunikacji miejskiej w drodze do i z pracy (a zajmuje mi ta droga mniej więcej 2 godziny dziennie), a poza tym, wybieram głównie niewymagające książki, takie, które czyta się szybko ;)

      Usuń
  5. Ciekawe podsumowanie, u mnie nie było powodów do narzekań, bo powyżej 10 książek to dobry wynik (chyba) ;) pozdrawiam i już trzymam kciuki za Twoje "kanapowe" wyzwanie. dla chcącego nie ma nic trudnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powyżej 10 to super wynik, gratuluję! Dziękuję :)

      Usuń
  6. Gratuluje wyniku czytelniczego. :) Do "Kobiety w lustrze" chciałabym kiedyś wrócić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;). Ja też chyba kiedyś wrócę do tej książki, zrobiła na mnie wrażenie

      Usuń
  7. "Kiedy się pojawiłeś" mimo wszystko mnie ciekawi. Chyba zapiszę ją sobie na liście do przeczytania.
    I trzymam kciuki za przeczytanie 102 książek :) Ciekawi mnie jeszcze tylko, dlaczego akurat 102?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie ciekawa jestem jak Ty ocenisz tę książkę ;).
      Dzięki! A 102 dlatego, że w zeszłym roku przeczytałam 101 książek i chciałam poprawić swój prywatny rekord przynajmniej o jedną pozycję ;)

      Usuń
    2. A, no to wszystko jasne! :D Powodzenia :)

      Usuń
  8. Widzę, że miałaś bardzo aktywne czytelniczo miesiące, gratuluję. Zwłaszcza ilości przeczytanych książek. Dla mnie to cud, jak przeczytam 5. :P Też uwielbiam (i mam ogromny sentyment) do "Szkoły uczuć" - niezwykle wzruszający film. "Jak poznałem waszą matkę" to sympatyczny serial, ale wg mnie nie umywa się ani do Przyjaciół, ani do Teorii Wielkiego Podrywu. Jakoś strasznie irytowali mnie wszyscy i gdyby nie postać Barneya, sitcom byłby do kitu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Jakoś ostatnio mi całkiem nieźle idzie czytanie ;)
      Jak byłam licealistką, to wraz z koleżankami często wracałam do tego filmu. I razem się wzruszałyśmy, a czasem śmiałyśmy przy okazji oglądania (do dziś nie rozumiem czemu Landon kupił Jamie przymały sweterek!)
      Właśnie też ogólnie wolę "Przyjaciół". A "Teorię Wielkiego Podrywu" mam w planach.

      Usuń
  9. Brawo, jestem pod wrażeniem wyniku! Też trochę nadrobiłam zaległości czytelniczych jesienią ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! To super, że Tobie też się udało trochę poczytać jesienią ;)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję serdecznie za każdy komentarz i każdy głos w dyskusji.