102. Książka w książce, część 2
Ponieważ nasz pierwszy wpis z tej serii został tak dobrze przyjęty, postanowiłyśmy pójść za ciosem i dziś będzie część druga. Oczywiście ten post jest również współpracą moją i Ervishy z bloga Magiczny Kociołek, jeśli ją trochę znacie, to na pewno od razu poznacie, który fragment jest jej autorstwa ;).
Dziś kilka słów o wpływie książek na życie bohaterów książkowych, będzie więc o klubach książkowych, o nietypowych bibliotekarzach, o ciekawych sposobach dzielenia się lekturami, a także o tym, w jaki sposób książka może stać się dla nas ucieczką od świata... (Z góry przepraszam za liczne powtórzenia słowa: książka ;))
Dziś kilka słów o wpływie książek na życie bohaterów książkowych, będzie więc o klubach książkowych, o nietypowych bibliotekarzach, o ciekawych sposobach dzielenia się lekturami, a także o tym, w jaki sposób książka może stać się dla nas ucieczką od świata... (Z góry przepraszam za liczne powtórzenia słowa: książka ;))
Czasami bohaterowie książek sami tak bardzo kochają czytanie, że sami tworzą kluby książki. Świetnym przykładem może tu być “Klub miłośników Jane Austen” Karen Fowler, gdzie grupa jakże różnych Amerykanów spotyka się, aby wspólnie czytać i dyskutować na temat powieści tej słynnej angielskiej pisarki. Wśród członków tego ciekawego klubu znajdziemy zarówno młodą, nieco zahukaną nauczycielkę literatury, ale również Sylvię, która nie może się pogodzić z odejściem męża, a także jej córkę-lesbijkę, poza tym jej samotną przyjaciółkę Sylvi - Jocelyn, ich wspólną znajomą - dojrzałą kilkukrotną rozwódkę, a na dodatek młodego fana fantastyki. Taka mieszanka osobowości może dać spowodować niespodziewane komplikacje, a także wzbudzić ciekawe dyskusje na temat klasyki angielskiej literatury.
Jane Austen i jej twórczość to oś spajająca bohaterów i ich losy, jest ważna dla bohaterów, ale też wpływa na nich i ich życie codzienne. Wspomniana jest tu również literatura fantasy (ale nie pamiętam czy w książce i filmie, czy tylko w filmie ;)) i różne uprzedzenia do niej, ale pojawia się także konkluzja, że warto się rozwijać i sięgać po nowe gatunki literackie. “Klub miłośników Jane Austen” nie jest może książką wysokich lotów, to raczej lekkie czytadełko, w którym gdzieś w tle pojawia się twórczość Jane Austen, ale niewątpliwie pasuje do tej serii wpisów. Swoją drogą, polecam film na podstawie tej powieści, który jest zdecydowanie przyjemniejszy i może być w sam raz na ponure, zimowe wieczory, które nas czekają.
Z innych, mniej znanych powieści, w których książki mocno wpływają na bohaterów, mogę wskazać “Dziewczynę, która czytała w metrze” Christine Feret-Fleury, krótką powieść z gatunku feel good, która może nie jest zachwycająca, a raczej powolna i niekoniecznie wciągająca, ale jest ciekawym przypadkiem książek w książce. Poznajemy w niej Juliette, młodą, nieco zagubioną kobietę, która pewnego dnia, nieco przez przypadek, trafia do szczególnego miejsca, miejsca przesiąkniętego słowem pisanym, pełnego książek, dzięki któremu zmienia swoje życie i życia innych osób…
Juliette, kobieta, która początkowo nie jest może zapaloną czytelniczką, staje się pośredniczką, łączniczką w przekazywaniu dalej książek. Może dzielić się z innymi słowem pisanym, obdarowywać ich dobrami jakie za sobą niesie czytanie, może dać im nadzieję, rozrywkę, chwilę oddechu. W tej powieści czuć wielką miłość do książek, widać, że autorka bardzo je szanuje, dba i również chce się dzielić swoją miłością. To ciepła, miła opowieść o tym jak czytanie może odmienić życie. Pełno w niej też ciekawych tytułów i opowieści o książkach mniej znanych, co może zachęcić nas, czytelników, do poszerzania swoich horyzontów...
Z kolei czasem się zdarza, że książki mogą przyczynić się wręcz do uratowania komuś życia, o czym mogli się przekonać bohaterowie powieści epistolarnej pt. "Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek" Mary Ann Shaffer, Annie Barrows. Założyli oni stowarzyszenie pod tą nazwą przez przypadek, a właściwie po to, żeby nie zostać aresztowanymi przez Niemców, w czasie okupacji wyspy Guernsey. W ten sposób wytłumaczyli niemieckim żandarmom swoją obecność poza domem w czasie godziny policyjnej. Książki, choć początkowo były dla nich tylko alibi, stały się ważną częścią życia każdego z nich, a także pomogły im pogłębić przyjaźń i odmienić ich życie.
Dla głównej bohaterki tej powieści, Juliet, słowo pisane i czytanie jest równie ważne, choć z innych powodów. Jest ona bowiem zagorzałą czytelniczką, w książkach odnajduje siebie, ale jest też pisarką, która szuka inspiracji do nowej publikacji. I właśnie książki, a właściwie jedna konkretna, zaprowadziły ją też na wyspę Guernsey, gdzie znalazła przyjaciół, miłość i zrozumienie. Można więc powiedzieć, że również stały się dla niej pretekstem do odmiany swojego losu o 180 stopni i odnalezienia niespodziewanego szczęścia.
Czasem z kolei możemy poczytać o osobach, które dla dobra książek, dla ratowania tego dziedzictwa wcześniejszych pokoleń, mają odwagę zaryzykować własne życie. I tak jest z Abdelem Haidarą, którego niezwykłe losy opisane są w reportażu pt. “Hardcorowi bibliotekarze z Timbuktu” Joshuy Hammera. Był on jedną z osób, które ratowały zabytki piśmiennictwa z ogarniętego wojną Timbuktu, a robili to w taki sposób, że cała ta historia (prawdziwa!) nadaje się idealnie na film akcji.
O ile sama publikacja na ten temat jest dość nudna, o tyle historia Abdela Haidary jest fascynująca i pokazuje prawdziwą miłość do kultury i książek, tak wielką, że nie straszna jest mu śmierć, którą mógłby ponieść, gdyby jego działania zostały odkryte. A działania te były przykładem świetnej konspiracji - najpierw wraz z wolontariuszami wyniósł po kryjomu średniowieczne manuskrypty i inne skarby piśmiennictwa i kultury z siedziby instytutu naukowego i poukrywał w mieszkaniach znajomych, by potem w sposób wyjątkowo sprytny przemycić je dalej, z dala od dżihadystów, którzy na dobre rozpanoszyli się w jego kraju. I to jest przykład miłości do książek i słowa pisanego, tak silnej, że skłonnej do poświęcenia siebie, byle je uratować...
O ile sama publikacja na ten temat jest dość nudna, o tyle historia Abdela Haidary jest fascynująca i pokazuje prawdziwą miłość do kultury i książek, tak wielką, że nie straszna jest mu śmierć, którą mógłby ponieść, gdyby jego działania zostały odkryte. A działania te były przykładem świetnej konspiracji - najpierw wraz z wolontariuszami wyniósł po kryjomu średniowieczne manuskrypty i inne skarby piśmiennictwa i kultury z siedziby instytutu naukowego i poukrywał w mieszkaniach znajomych, by potem w sposób wyjątkowo sprytny przemycić je dalej, z dala od dżihadystów, którzy na dobre rozpanoszyli się w jego kraju. I to jest przykład miłości do książek i słowa pisanego, tak silnej, że skłonnej do poświęcenia siebie, byle je uratować...
W “Złodziejce książek” Markusa Zussaka tytułową złodziejką książek jest sześcioletnia Liesel Meminger, która w swoją pierwszą książkę kradnie na pogrzebie młodszego brata. Jest nią „Podręcznik grabarza”, dzięki któremu (a także z pomocą przybranego ojca) uczy się czytać, odkrywa moc słów, a także budzi w sobie chęć do poznawania świata literatury oraz miłość do książek. I tak z czasem przychodzi czas na kolejne tytuły i kolejne książki - nie tylko po to aby bliżej poznać ich bohaterów, to czego doświadczyli i przeżyli, ale przede wszystkim podkreślić ich wartość i ocalić przed zapomnieniem i zniszczeniem. Były to czasy wojny, kiedy władze i żołnierze mieli za nic literaturę i kulturę - należało ją zniszczyć, tak, aby nie pozostał po nich żaden ślad. Ogromne ilości książek wynoszonych z mieszkań i bibliotek płonęły na stosach i właśnie stamtąd je wybierała Liesel - chciała je uratować, a kiedy i to stało się niemożliwe, kradła książki ukryte w biblioteczce żony burmistrza. I tak regularnie, aż wreszcie sama zaczęła pisać.
Liesel tak naprawdę traci wszystko co znała i kochała - była wychowywana przez przybraną rodzinę, straciła brata, a ponadto przyszło jej żyć w przerażających i trudnych czasach wojny. Jednak wojna i zło, które się z nią wiąże nie sprawiły, że ona stała się zła i nieczuła. Wręcz przeciwnie, jej serce było przepełnione miłością, wrażliwością, współczuciem, a przede wszystkim siłą. Świat nie był bezpieczny - niepokój i strach o siebie, a także bliskich, tęsknota, a książki dawały Liesel poczucie bezpieczeństwa - można powiedzieć, że były ucieczką przed wojną i wszystkimi jej okropieństwami - między innymi dlatego zaczęła ona uczyć się czytać, a także kraść książki. Dzięki nim bowiem mogła choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości, tego co złe i przykre, a zaznać szczęścia, spokoju, wolności - prawdziwego życia, którego pragnęła, chociaż w jego najmniejszej części, takiej namiastce. Książki były też czymś w rodzaju "luksusu", na który w czasach wojny nie mogła sobie pozwolić, były też dla niej odskocznią - dawały poczucie bezpieczeństwa, pozwalały odpędzić strach, wzbudzały spokój i szczęście, o ile można mówić o szczęściu w czasach wojny. Liesel to doskonale rozumiała, ponadto jako jedna z nielicznych zdawała sobie sprawę z potęgi słów. Słowa stawały się i są ważne - te wypowiedziane i niewypowiedziane...
Wybrane przez nas przykłady osób kochających książki i słowo pisane są bardzo różnorodne, choć oczywiście nie wyczerpują do końca tematu. Niemniej, starałyśmy się wybrać przypadki ciekawe i może nieco mniej znane, ale też ogólnie zwrócić uwagę na tę tematykę. Z tego względu nie są one może zbyt dokładnie opisane, nie było jednak naszym celem pisać streszczeń, a raczej pokazać, że miłośnicy książek występują w różnorodnych publikacjach. I mamy nadzieję, że nam się to udało.
Jeszcze raz dziękuję Ervishy za współpracę i pomoc w napisaniu tych kilku słów o miłości do książek i słowa pisanego... Dziękuję za Twoje akapity, dopiski i wszelkie pomysły w tym temacie ;).
****
Myślę, że będą jeszcze inne wpisy w tej serii, ale to dopiero za jaki czas, tym razem już sama coś naskrobię ;).
Ostatnio miałam małą przerwę w czytaniu i pisaniu spowodowaną chorobą, ale powoli wracam do sił i niedługo pojawią się nowe recenzje. Tymczasem życzę Wam miłego dnia i zapraszam do komentowania i dzielenia się swoimi pomysłami na inne książki, które mogłyby się znaleźć w tej serii ;)
Wybrane przez nas przykłady osób kochających książki i słowo pisane są bardzo różnorodne, choć oczywiście nie wyczerpują do końca tematu. Niemniej, starałyśmy się wybrać przypadki ciekawe i może nieco mniej znane, ale też ogólnie zwrócić uwagę na tę tematykę. Z tego względu nie są one może zbyt dokładnie opisane, nie było jednak naszym celem pisać streszczeń, a raczej pokazać, że miłośnicy książek występują w różnorodnych publikacjach. I mamy nadzieję, że nam się to udało.
Jeszcze raz dziękuję Ervishy za współpracę i pomoc w napisaniu tych kilku słów o miłości do książek i słowa pisanego... Dziękuję za Twoje akapity, dopiski i wszelkie pomysły w tym temacie ;).
****
Myślę, że będą jeszcze inne wpisy w tej serii, ale to dopiero za jaki czas, tym razem już sama coś naskrobię ;).
Ostatnio miałam małą przerwę w czytaniu i pisaniu spowodowaną chorobą, ale powoli wracam do sił i niedługo pojawią się nowe recenzje. Tymczasem życzę Wam miłego dnia i zapraszam do komentowania i dzielenia się swoimi pomysłami na inne książki, które mogłyby się znaleźć w tej serii ;)
Dziękuję za zaszczyt który mi przypadł - dziękuję, że raze mz Tobą mogłam stworzyć kolejny wpis chociaż tak naprawdę to Twoja zasługa i większość pracy. Wykonałaś rewelacyjną robotę. Tekst wyszedł Ci świetnie - ciekawie, oryginalnie... mimo iż dość długi nie nudzi. Widać, że pisałaś go sercem :) Gratuluję.... :*
OdpowiedzUsuńTwoje kolejne wpisy z pewnością będą rewelacyjne ;)
O daj, spokój, razem przecież pisałyśmy. Ale to była fajna współpraca ;)
UsuńCieszę się, że Ci się podobało :* MNie było miło :)
UsuńMnie było jeszcze bardziej miło i mam nadzieję, że kiedyś zrobimy jeszcze coś podobnego ;)
UsuńSkąd masz pewnosć że bardziej? xD
UsuńJa również :*
Od początku wpisu miałam jedną myśl a propos nietypowych bibliotekarzy i wpływu książek na życie - Świat Dysku Mistrza Pratchetta, Niewidoczny Uniwersytet i tamtejszy bibliotekarz, którego magia zawarta w ksiązkach zmieniła w orangutana :) Wiem, że nie całkiem o to chodzi, ale nic nie poradzę, że nie potrafię tego skojarzenia wyrzucić z głowy :D
OdpowiedzUsuńCiekawe skojarzenie, w sumie mogłabym napisać następny wpis o bibliotekarzach, którzy występują w książkach ;). Chociaż Świata Dysku nie znam ;)
UsuńJa chyba akurat nie czytałam żadnej pozycji z takim motywem, albo na tę chwilę po prostu nie mogę sobie przypomnieć :)
OdpowiedzUsuńJak padła propozycja takiej serii, to też na początku miałam pustkę w głowie, to trzeba sobie przemyśleć, a potem się okazuje, że w tyyyylu książkach bohaterowie kochają książki ;)
UsuńPewnie masz rację :D
UsuńPrzypomniałaś mi o książce "Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek". Od dawna mam w planach jej przeczytanie.
OdpowiedzUsuńKoniecznie przeczytaj, jak będziesz miała chwilę, to bardzo ciekawa książka.
UsuńP.S. Widziałam ją w Carrefourze po 9.99 zł ;)
Kolejny raz zrobiłyście świetną robotę. :) Bardzo ciekawe przykłady, ja to mam tak, że jak czytam jakąś książkę z podobnym motywem to potem często o tym zapominam. Na pewno takie książki były, ale musiałabym dłużej się nad tym zastanowić. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;). Jak coś Ci się przypomni, to pisz, bo jestem ciekawa Twoich przykładów ;)
UsuńGenialnie wam to wyszło Dziewczyny. W planach mam przeczytać Złodziejkę książek. 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu swoim i Ervishy ;).
UsuńCzytając ten post przypomniała mi się piękna książka "Stowarzyszenie Umarłych poetów". Tam też pojawiał się motyw książki i miłości do literatury.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie czytałam tej książki, mimo iż to lektura szkolna i w sumie klasyk... Muszę nadrobić ;)
Usuń"Złodziejka książek" już od dawna jest na mojej liście do przeczytania, ale cały czas coś ją wyprzedza... Aj, za mało czasu, za dużo książek! :D
OdpowiedzUsuńBrak czasu to niestety zmora każdego książkoholika ;)
UsuńMotyw książki jest bardzo popularny :) "Złodziejkę" próbowałam przeczytać, ale jakoś mi się nie spodobała...
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest to bardzo popularny motyw, choć przyznam, że bez zastanowienia trudno by mi było wymienić inne książki z tymże motywem ;).
UsuńPrzygotowałyście bardzo ciekawy wpis. :) Od razu przypomniała mi się powieść „Czytając Lolitę w Teheranie” Azar Nafisi – bohaterki rozmawiały i rozmyślały o książkach. Z tych książek, o których napisałyście, najbardziej zainteresował mnie reportaż Hammera. Gdyby nie poświęcenie i odwaga takich ludzi jak bohater reportażu, nie przetrwałoby wiele dzieł.
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu swoim i Ervishy. Wspomnianej przez Ciebie książki nie znam, ale chętnie ją poznam, bo wygląda na moje klimaty ;). Sama książka pana Hammera jest niestety dość nudna, ale historia bibliotekarzy z Timbuktu jest świetna i fascynująca. Widziałam niedawno inną książkę opowiadającą o nich, może jest lepsza, muszę sprawdzić ;)
UsuńUwielbiam Markusa Zusaka :)
OdpowiedzUsuńJa akurat nie znam, ta część wpisu jest autorstwa Ervishy ;)
UsuńBardzo ciekawy wpis! Czytałam "Złodziejkę książek" - jest świetna :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;). Ja nie czytałam, ta część wpisu jest autorstwa Ervishy ;)
UsuńHahaha ciekawy wpis :) takie nie codzienny ale z książkami to tak jest...
OdpowiedzUsuńNie wiem co jest w nim śmiesznego, starałyśmy się pisać na poważnie.
UsuńPowtórzę to co napisali już wszyscy przede mną - doskonały wpis! Przeczytałam z zainteresowaniem od pierwszej do ostatniej litery. ;) Bardzo literacki temat, w zasadzie inspiracja do prac od rozprawek po doktoraty. ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję Wam świetnej współpracy, widać, że macie mnóstwo świetnych przemyśleń i życzę Ci Aga dużo zdrówka! :)
Dziękuję w imieniu swoim i Ervishy ;). To prawda, temat świetny i można o nim wiele napisać.
UsuńJa tu mam propozycję 451° Fahrenheita - Ray Bradbury. To także książka o tym, jak walczyli (sci-fy) by książki nie zostały zapomniane ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale jeszcze jej nie znam ;)
Usuń