119. "Ileż niedoli sprowadziło na nich miłowanie!", czyli "Dzieje Tristana i Izoldy"
Pozostając w klimatach miłosnych, dziś kilka słów o historii nieszczęśliwych kochanków, którą znają chyba wszyscy (albo przynajmniej o niej słyszeli). To opowieść, która ma fanów, ale i antyfanów, co jest zrozumiałe, ze względu na to, jak wyglądały losy tychże kochanków i skąd ta ich miłość. Zapraszam na kilka słów o Tristanie i Izoldzie ;).
tytuł: "Dzieje Tristana i Izoldy"
tytuł oryginału: "Le Roman de Tristan et Iseut"
autor: Joseph Bédier (tak naprawdę pan Bédier zebrał i połączył legendy oraz podania o tych nieszczęśliwych kochankach, nie jest więc autorem, a raczej kompilatorem ;))
tłumaczenie: Tadeusz Boy-Żeleński
data wydania: 1900
data polskiego wydania: 15. stycznia 2020 r. (to konkretne wydanie, które czytałam, a które możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej)
wydawca: Wydawnictwo MG
liczba stron:
uwagi:
*wydanie z ilustracjami autorstwa Jacquesa Marie Gaston Onfray de Breville, francuskiego artysty, zwanego Job, znanego z ilustracji historycznych, zwłaszcza przedstawiających Napoleona (swoją drogą, rysował też żołnierzy z Legionów Polskich).
*wstęp napisany przez tłumacza
Historia Tristana i Izoldy to druga, zaraz po dramacie o Romeo i Julii, najbardziej znana opowieść o nieszczęśliwej miłości. Różni je jednak wiele, poczynając od narodowości tragicznych kochanków, przez sposób w jaki się poznali, aż po zakończenie smutnych losów. Celtycka legenda o Tristanie i Izoldzie, w przeciwieństwie do historii Romea i Julii, nie ma też właściwie autora. Jest to opowieść przekazywana sobie z ust do ust, w różnych wersjach, spisana kilkakrotnie, ale osobą, która przyczyniła się do jej zebrania, zrekonstruowania i upowszechnienia jest Joseph Bédier.
Wydawnictwo MG postanowiło na nowo ukazać nam tę historię, wydając ją w pięknej okładce, z ciekawymi ilustracjami, a przede wszystkim w interesującym przekładzie autorstwa Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Ten znany tłumacz napisał także bardzo interesujące wprowadzenie do tej legendy, wyjaśniające jej genezę i objaśniające dlaczego została tak, a nie inaczej przełożona. Wstęp ten, w formie nieco skróconej, został dołączony do tego wydania, dzięki czemu możemy dowiedzieć się więcej o tragicznej historii tych zakochanych.
Trudno powiedzieć coś nowego o tak znanej i w sumie dość często omawianej historii (zdaje się, że jest to też lektura szkolna), więc nie mam zamiaru za wiele pisać o treści. Chciałabym tylko zwrócić uwagę na fakt, że napisana została tak prosto i zarazem dosadnie, że czyta się ją z łatwością i dużą przyjemnością. Częste zwroty do do odbiorców nawiązują z kolei do tradycji ustnego przekazu tej historii. Ogólnie język i konstrukcja tej historii są przystępne, ale zarazem pełne treści i pewnego rodzaju poetyczności, co jak sądzę jest dużą zasługą tłumacza. Warto też zwrócić uwagę na to, że przekład pana Boya-Żeleńskiego, chociaż stworzony ponad 100 lat temu nie jest wcale przestarzały, nie brzmi dziwnie dla współczesnego czytelnika, posiada też różne objaśnienia.
"Dzieje Tristana i Izoldy" to romans rycerski, nie brak tu więc elementów tradycji rycerskiej, takich jak honor i odwaga. Znajdziemy w tej historii też nieco fantastycznych rzeczy, a wśród nich nawet smoka, którego nasz dzielny bohater pokonuje. Ogólnie dużo się dzieje w tej opowieści, zakochani napotykają w niej wiele przeszkód, przeżywają różne przygody, spotykają dziwne postacie. Miłość nie jest tak do końca ich wolnym wyborem, to w pewnym sensie ich przeznaczenie, fatum przed którym nie mogą uciec. A to wszystko przez jeden mały eliksir, który zmienił życie tak wielu...
Jeśli ktoś jeszcze nie zna legendy o Tristanie i Izoldzie to bardzo polecam przeczytać tę książkę, ma ona w sobie wiele mądrości, mimo iż jest to historia dość zamierzchła. Z kolei osobom, które już tę opowieść znają, polecam przypomnieć ją sobie, chociażby teraz, w okolicach święta zakochanych, może być bowiem ciekawym spojrzeniem na miłość.
Za możliwość przeczytania ponownie tej historii dziękuję Wydawnictwu MG oraz portalowi Bookhunter.pl, gdzie również znajdziecie moją recenzję ;).
Jak dawno czytałam... bardzo dawno i to nei tylko w szkole ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja poza szkołą czytałam, bo nie mieliśmy "Tristana i Izoldy" jako lektury ;).
UsuńMy mieliśmy fragmnety ale sama z siebie chciałam przeczytać ;)
UsuńRozumiem, ja właśnie sama z siebie przeczytałam, w końcu to klasyka ;)
UsuńKlasykę warto znać a należy po nią sięgać właśnie kiedy mamy ochotę ;)
UsuńDokładnie, zgadzam się z każdym słowem ;)
UsuńMiło mi :) Poza tym uważam, że obcowanie z klasyką pozwala też inaczej "spojrzeć" i docenic słowa ;)
UsuńTo prawda, ale i zagłębić się w przeszłość... Szalenie lubię grzebać w przeszłości, czytać o "dawnych czasach" :)
UsuńO tak.. człowiek jest niczym odkrywca i ten klimat <3
UsuńCzytałam tę książkę już kilka razy. Bardzo mi się podoba. 😊
OdpowiedzUsuńW takim razie masz podobne odczucia jak ja ;)
UsuńWarto oczywiście poznać tę historię, ale mnie jakoś ona nigdy nie oczarowała.
OdpowiedzUsuńRozumiem, to nie jest historia, która każdego zachwyci, powiedziałabym nawet, że wiele osób może jej nie polubić ;)
UsuńRównież niedawno odświeżyłam sobie tę historię. Niestety nie miałam okazji dorwać wówczas tego pięknego wydania. Skoro wspomniałaś o Romeo i Julia, to nie mogę się powstrzymać i nie zadać tego pytania. Która książka i dlaczego bardziej ci się podobała?
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
To wydanie jest nowiutkie, to może dlatego ;). "Romeo i Julię" czytałam dawno temu, więc i nie jestem na świeżo, ale chyba bardziej lubię "Tristana i Izoldę", bo mnie irytowała Julia, małolata, która sobie wyobraziła, że kocha Romeo. Nawet to ich tragiczne zakończenie mnie tak nie poruszyło, jak w przypadku Tristana i Izoldy.
UsuńStara historia jak świat. Każdy powinien ją znać. Ja fascynowałam się ją dawno temu chcąc odkryć co nieco więcej na temat imienia mojej sąsiadki, która właśnie tak jak główna bohaterka nosi to nietypowe imię - Izolda.
OdpowiedzUsuńIzolda to piękne imię, ale ze względu na losy Izold z wspomnianej wyżej historii, nie chciałabym nadać go swojej córce ;)
UsuńCzytałam dawno temu, jak miałam poważną fazę na kulturę celtycką i pochłaniałam wszystko, co miało cokolwiek wspólnego z Irlandią, Szkocją, Anglią lub Walią. Pamiętam, że podobało mi się baaardzo, ale to już z 10 lat temu czytałam, więc ledwo co pamietam :)
OdpowiedzUsuńOoo ja się tak trochę interesuję Irlandią, może mogłabyś mi coś polecić w tych klimatach ;)
UsuńCzytałam jeszcze w szkole, ale wspominam do dziś jako dobrą lekturę :)
OdpowiedzUsuńTo chyba jedna z ciekawszych lektur szkolnych ;)
UsuńTo ja należę do grupy antyfanów :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak myślałam o Tobie, jak pisałam ten wstęp ;)
UsuńOjej jak miło! :D
UsuńKiedyś w szkole czytaliśmy fragment, ale chciałabym poznać bliżej ich losy.
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo polecam ;)
UsuńCzytałam to w liceum, w sumie zakończenie trochę mnie zasmuciło, ale było piękne. Ogólnie jedna z lepszych lektur z liceum :D Ale bardzo podoba mi się okładka z MG.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To prawda, zakończenie jest bardzo smutne i poruszające, ale historia dzięki temu bardziej zapada w pamięć ;). Również pozdrawiam ;)
UsuńNie potrafię przełamać się do takich publikacji, ale najwidoczniej robię ogromny błąd. ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem, są różne gusta, ale nie zaszkodzi spróbować. Książka jest też dostępna w Wolnych Lekturach, możesz sprawdzić, czy to Twoje klimaty ;)
UsuńNie pamiętam kiedy, ale skoro piszesz, że to chyba lektura szkolna, podejrzewam, że właśnie w liceum ją czytałam. Kojarzę jak przez mgłę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, że czytałaś. Ja akurat nie miałam jej jako lektury szkolnej, ale widzę, że wiele osób miało ;)
UsuńTo jedna z moich ulubionych książek.
OdpowiedzUsuńJa też ją lubię ;)
UsuńWiele lat temu przeczytałam ją jako lekturę i uważam, że warto ją znać, ale nie porwała mnie na tyle bym miała chęć przeczytać ją jeszcze raz. Byłam nawet w kinie na filmie, który jeszcze bardziej utwierdził mnie w tym przekonaniu. Z klasyki zdecydowanie celuję w nieprzeczytane przeze mnie pozycje, zwłaszcza, że nie jest ich mało...
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja filmu nie widziałam? Muszę to nadrobić. Faktycznie, to nie jest najbardziej porywająca pozycja z klasyki literatury, niemniej ja ją jakoś lubię ;)
UsuńOjej ale wyciągałaś klasyk ze szuflady :) Ja w tych dramatach nigdy nie rozumiałam tej bezsensownej śmierci bohaterów. Przecież wystarczyłoby znaleźć inne rozwiązanie i już. Jednak ta lektura opisuje siłę miłości i to co w jej imię jesteśmy w stanie poświęcić....
OdpowiedzUsuńTo nowe wydanie, stąd akurat teraz się ta książka pojawiła u mnie na blogu ;). Wiadomo, mnie też zawsze trudno było zrozumieć te bezsensowne śmierci, ale mają one sens dla całej historii.. Chyba ;)
Usuń