192. Książkowe fakty o mnie
Ponieważ jakiś czas temu zostałam nominowana do podania pięciu książkowych faktów o mnie (i to dwa razy - raz na Instagramie i drugi raz przez Martę z bloga "W sercu książki"), postanowiłam w końcu odpowiedzieć na te nominacje :). Bez przedłużania więc - oto fakty:
1. Jako dziecko nie lubiłam czytać.
Chyba już o tym wspominałam, że moja czytelnicza przygoda zaczęła się pod koniec podstawówki, jak byłam wczesną nastolatką (tak z 11-12 lat miałam). Zaczęło się od lektury "Harrego Pottera" (to była moja lektura szkolna). Wcześniej wprost nie cierpiałam książek. Może wzięło się to stąd, że jak byłam mała, to rodzice mi nie czytali, więc nie byłam z książkami wychowana, a lektury szkolne były dla mnie w większości nudne (pamiętam jak nie przeczytałam do końca "Sierotki Marysi" i dostałam wtedy pierwszą jedynkę w szkolnej karierze za nieznajomość tej lektury), w każdym razie mnie wcale nie ciągnęło. Dopiero wejście w świat Harrego Pottera spowodowało, że zobaczyłam, że książki to coś więcej, to możliwość przygody, poznania innych, ciekawych miejsc, oderwania się od rzeczywistości. Potem stopniowo wsiąkałam w czytelnictwo, aż wreszcie zostałam bibliotekarką i książkową blogerką ;).
2. Czasem czytam książki po kilka (a nawet kilkadziesiąt) razy.
W sumie to nie tylko kwestia książek, ale też filmów. Chętnie wracam do historii, które znam i lubię. Czasem są one dla mnie takimi comfort book/comfort movie, do których sięgam jak mi smutno, źle, kiedy mam kryzys czytelniczy, albo po prostu chcę odpocząć od nowości. Należą do nich m.in. książki Jane Austen (i ich adaptacje), "Ania z Zielonego Wzgórza" i kolejne tomy tej historii, czy "Błękitny zamek" L.M. Montgomery. Czytałam je już naprawdę wiele, wiele razy :)
3. Kiedyś wygrałam 200 książek. Naraz.
Moja biblioteczka liczy nieco ponad 350 książek, a spora część z nich to pozycje, które wygrałam w pewnym konkursie. Był to konkurs, w którym nagrodą było spełnienie marzenia. Ja zamarzyłam sobie domową biblioteczkę. I cóż, mam ją ;).
4. Chociaż jestem bibliotekarką, rzadko wypożyczam książki.
To może być dziwne, że pracując w bibliotece, nie korzystam z jej zasobów. Muszę jednak przyznać, że po pierwsze: to biblioteka stricte naukowa, więc mało jest w niej publikacji, które chciałabym przeczytać, a po drugie: moja domowa biblioteczka jest pełna nieprzeczytanych książek (patrz punkt wyżej), a tu dochodzą kolejne nowości... Po prostu nie mam czasu chodzić do bibliotek i pilnować terminów zwrotu.
W czasie studiów za to bardzo często odwiedzałam różne biblioteki i właściwie nie kupowałam swoich własnych książek. I czytałam mega dużo. No, ale wtedy nie pracowałam, a studia były bardzo lekkie ;)
5. Zawsze mnie dziwią osoby, które układają książki według kolorów.
Serio, nie mogę pojąć, jak można poustawiać na półce książki inaczej niż według autorów (no może jeszcze według serii jakoś przejdzie) i połapać się, co gdzie jest :). Może to bibliotekarskie zboczenie, ale tak już mam XD.
Starałam się pisać jak najkrócej i chyba się udało.
Ja nikogo nie nominuję, jednak zachęcam Was do podzielenia się książkowymi faktami, chociaż w komentarzach ;).
Dobrego dnia!
Bardzo ciekawy wpis, zwłaszcza spodobał mi się ten punkt o 200 książkach :D
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o tę nieszczęsną sierotkę Marysię, to przyznam, że też ledwo przez nią przebrnęłam... Co prawda powieść ta nie była moją szkolną lekturą, ale pamiętam, że strasznie się na tę książkę uparłam (miała ładne obrazki) i czytałam ją bardzo długo. Szło mi jak po grudzie. A najgorsze, że kompletnie nie rozumiałam języka - niby książka dla dzieci, ale nie oszukujmy się, od końca XIX w. język polski bardzo ewoluował... zwłaszcza, jak książkę przeczytać ma dziecko, które o archaizmach jeszcze się nie uczyło.
Dzięki ;).
UsuńZgadzam się z tym archaicznym językiem, podejrzewam, że to był jeden z głównych powodów, dla których nie przeczytałam tej książki. Ja wychodzę z założenia, że katowanie dzieciaków takimi publikacjami zamiast zachęcić ich do czytania, spowoduje efekt wręcz odwrotny, jak to było kiedyś ze mną ;)
Wygrać 200 książek, Wow! Ja kiedyś wygrałam 52 książki w wyzwaniu i to było wielkie pudło. Super ciekawostki.
OdpowiedzUsuńI to nie były tylko książki, ale też dwa regały i fotel do czytania, moja najlepsza wygrana w życiu ;). Cieszę się, że Ci się spodobały moje ciekawostki :)
Usuń"Błękitny zamek" L.M. Montgomery <3
OdpowiedzUsuńJa nie umiem ładnie układać książek. Jakoś mi nie wychodzi, po prostu układam je według autorów, dziedzin, serii, a potem patrzę i porównuję z innymi. Oni mają jakoś tak estetycznie, a ja zwyczajnie ;)
Wygrać 200 książek... Jak w Totka!
Jedna z moich najukochańszych książek ;)
UsuńEj tam, ważne, że masz porządek i wiesz co gdzie stoi, nie musi być instagramowo i estetycznie :)
Moja najlepsza wygrana w życiu! I jeszcze dostałam do tego dwa regały i fotel!
Również, jako dziecko nie lubiłam czytać książek. Zazdroszczę Ci kochana wygrania takiej ilości książek jednocześnie. Już nie pamiętam, kiedy wypożyczyłam książki w bibliotece. To dlatego, że otrzymuję ich dużo do recenzji w ramach współpracy blogowej.
OdpowiedzUsuńCzyli mamy trochę wspólnego poza imieniem i byciem książkoholikiem ;).
UsuńDo tej pory nie przeczytałam wszystkich książek z tych wygranych :)
Czyli jesteś dowodem na to, że nawet jeśli rodzice nie czytają dziecku, to ono i tak może wyrosnąć na miłośnika książek. :) Ciekawa jestem, czy te wygrane książki to były tytuły, które chciałaś mieć. Czy sama je sobie wybrałaś?
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)
UsuńTak, podałam listę książek (dłuższą niż te 200). I dostałam do tego dwa regały i fotel, żebym miała gdzie je trzymać i gdzie siedzieć przy czytaniu ;)
Punkt 2 jakby o mnie ;) oj gdybym ja wygrała 200 książek, to mój mąż dostałby zawału :)
OdpowiedzUsuńO proszę, czyli mamy coś wspólnego. Ja męża nie mam, więc tu akurat nie miałam problemu ;)
UsuńJa od dziecka kochałam czytać ale przez Harry'ego Potter'a sięgnęłam po fantastykę, która stała się moim ulubionym gatunkiem :). Też czytam książki kilka razy. Gratuluję tak dużej wygranej. Kiedyś wygrałam 52 książki i skakałam z radości. Przy 200 chyba bym oszalała ze szczęścia :D. Też mam sporą biblioteczkę ale i tak regularnie odwiedzam bibliotekę. Czytam na zmianę raz swoją, raz wypożyczoną. W ten sposób chyba nigdy wszystkich swoich nie skończę :P. A książki układam według gatunku, autora, a na końcu według koloru. O dziwo się da xD
OdpowiedzUsuńNo mnie akurat Harry mimo wszystko nie przekonał do fantastyki, od czasu do czasu sięgam po ten gatunek, ale rzadko.
UsuńOoo 52 książki to super wygrana! Właśnie oszalałam z radości i nie mogłam uwierzyć, że coś takiego wygrałam. Cała rodzina, przyjaciele i znajomi do tej pory mówią, że ja mam farta w konkursach ;).
To ciekawy sposób ułożenia, ale jak się w nim połapujesz, to czemu nie ;)
Też nie przepadałam za czytaniem jako dziewczynka ❤
OdpowiedzUsuńA teraz już lubisz ;). Jak to się w życiu zmienia.
UsuńU mnie miłość do książek odkąd tylko nauczyłam się czytać nie słabnie. A nauczyłam się bardzo szybko, za co mogę podziękować mojej mamie :)
OdpowiedzUsuńKsiążki układam tematycznie, choć może zrobię eksperyment i poukładam je wg autora. Zobaczymy :)
O super, ja się nauczyłam czytać dopiero w zerówce, ale czytanie było dla mnie wtedy męczarnią. Jednak odpowiednia lektura może zdziałać cuda ;)
UsuńJa tematycznie nie układam, bo mam same powieści, w większości obyczajówki, więc u mnie to nie ma sensu. Polecam układ według autora, bo łatwo odnaleźć poszukiwaną pozycję ;)
Wygrać 200 książek. No gratulacje :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;). To było kilka lat temu, już połowę z nich przeczytałam, a część nawet oddałam :)
Usuńwooow, 200 książek brawo!! Haha też jestem bibliotekarką i rzadko wypożyczam książki. Po pierwsze mam mnóstwo w domu swoich nie przeczytanych jak ty :) a po drugie.... no niestety ludzie to brudasy. Nówka książka po dwóch - trzech razach wygląda już często jak śmieć, który trzymam w ręku z obrzydzeniem, często te książki są w tragicznym stanie.. ale uwaga, im gorsza jakość, tym chętniej czytana! Bo... znaczy, że dobra taaa. Mam niby pierwszeństwo wziąć nówkę sztukę jako pierwsza osoba, ale nie lubię przymusu, że musiałabym szybko czytać, co to za przyjemność.. a przeważnie książki są u nas na zapisy, na niektóre są ogromne kolejki (np. Chyłka Mroza, Riley czy Hannah - potrafi czekać nawet po 15 osób czyli biorą pod uwagę, że niektórzy przetrzymują .. dana osoba może się doczekać pozycji nawet po półtora roku ):)
OdpowiedzUsuńMasz rację, tym razem nie zwróciłam uwagi, że ludzie nie szanują książek z biblioteki (ale było o tym kiedyś w jednym z moich wpisów z serii "Z perspektywy bibliotekarza") i że niektóre egzemplarze są w takim stanie, że można poczuć lekkie obrzydzenie przy wypożyczaniu. Te kolejki w bibliotece to niestety codzienność przy bestsellerach ;). Jako że pracuję w bibliotece naukowej, mamy nieco inne bestsellery, ale też ludzie szaleją z rezerwacjami i czytelnicy muszą się śpieszyć ;)
Usuń